#13 -Mała rzecz.
Wykładowcy, którzy prowadzili moje zajęcia byli bardzo mili, starsi i cieszyłam się, że wybrałam tą uczelnię. Idąc na rachunkowość i zarządzanie nie wiedziałam, że Chris wybrał ten sam kierunek. Dree wybrała psychologię, nad którą też się kiedyś zastanawiałam.
Po odebraniu planów zajęć i wyśmianiu wychowania fizycznego, który trzeba zaliczyć na studiach jak normalny przedmiot skierowaliśmy się na parking, po drodze paląc papierosa. Czekaliśmy chwilę na Dree, której się przedłużyło. Umówiłam się z nią wcześniej, że pojedziemy razem do galerii. Szybko sprawdziłam stan konta by sprawdzić dokładnie ile mogę wydać, by mieć co jeść do końca miesiąca. A dopiero był pierwszy dzień.
Na dobrą sprawę miałam jeszcze kilka tysięcy z zobowiązania pracodawcy, o którym zapomniałam. Chris podwiózł nas pod galerię, pierwsze co odwiedziłyśmy to papierniczy. Kupiłam kilka brulionów, segregator, koszulki na notatki, spinacz, długopisy, kolorowe zakreślacze, ryzę papieru do drukarki, która jest wyposażeniem mieszkania dla wszystkich, mały, przeźroczysty piórnik, kilka teczek i kolorowe karteczki.
Następnie razem z Dree udałyśmy się do szafek i tam zostawiłyśmy zakupy. Poszłyśmy do KFC zjeść coś, a następnie przyszedł czas na zakupy ubraniowe. Kupiłam nowe rajstopy i kabaretki, skarpetki, dwa sweterki, klapki z futerkiem, golf, jeansy, czerwony komplet dresowy z adidasa, a w sklepie z bielizną wybrałam trzy komplety seksownej według Dree bielizny.
Świetnie mi się z nią rozmawiało, przez okres mieszkania tutaj zdążyłyśmy się już trochę poznać. Nie była tą osobą, za którą ją początkowo uważałam. Była mądra i niezwykle zabawna, potrafi odpowiednio się zachować zależnie od tematu, ma swoje zdanie na dany temat i trzyma się go, ale nie krytykuje innych poglądów i nie narzuca swoich innym.
Nie dziwię się, że Dylan się w niej zakochał.
Chris przyjechał po nas kiedy obładowane siatkami stałyśmy na parkingu przy głównym wejściu.
-Em ma dla Ciebie prezent.- zamigotała Dree i pomknęła na tylne siedzenie audi. Chris uniósł brew, gdy pakowałam się na miejsce obok kierowcy.
-Jaki?- zapytał, a moje policzki zrobiły się czerwone. Spojrzenie mojego wewnętrznego mordercy zawitało w kierunku rozchichotanej, czarnowłosej dziewczyny.
-Seeee..
-Segregator. Kupiłam Ci segregator na notatki.- uśmiechnęłam się szeroko, a w duchu przeklęłam, bo to był ostatni z czaszką wokół pięknych, kolorowych róż.
-Nie musiałaś, chociaż nie pomyślałem o segregatorze.- powiedział i ułożył dłoń na moim udzie.
-Mała rzecz.- rzuciłam, wcale nie przejmując się tym jak jego palce stukają w rytm znany tylko im. Wjechaliśmy na autostradę, gdzie Chris przyśpieszył i zabrał dłoń by ułożyć ją na gałce od skrzyni biegów. Wyprzedzaliśmy samochody jeden po drugim, a ja poczułam się bezpiecznie, a to wzbudziło we mnie pewnego rodzaju zaufanie. Uśmiechnęłam się, chyba zaufałam Chrisowi.
Podjechaliśmy pod akademik Dree, pożegnaliśmy ją i ruszyliśmy dalej.
-Chcesz jeszcze gdzieś jechać?- zapytał chłopak, a ja spojrzałam na niego z uniesioną brwią.
-Gdzie chciałbyś pojechać?- zapytałam, a ten wzruszył ramionami. Powoli robiło się ciemno, a moje stopy bolały od wysokich butów.
-Widziałem tu niedaleko taką górkę. Mogłabyś poszukać w internecie?
-Jasne.- powiedziałam i chciałam odblokować swój telefon, ale okazał się być rozładowany.- Hmm, mogę Twój?
-Tak.- powiedział, a następnie mi go podał, przy okazji go odblokował.- I jak? Zapytał, a ja znalazłam trasę do wspomnianej górki i ustawiłam nawigację.
-Mamy to.- powiedziałam, przeglądając zdjęcia z googlowej grafiki.- Pięknie tam.
-Przekonamy się.- powiedział zagadkowym głosem, w którym można było wyczuć cwany podtekst. Dziesięć minut później już wjeżdżaliśmy pod górkę. Na szczycie był parking i kilka stojących samochodów. Chris zaparkował w miejscu, które było oddalone od samochodów.
-Mogę sobie przebrać buty? Kupiłam klapki takie z futerkiem i byłyby mega wygodne.- Chris się zaśmiał i skinął głową. Odpięłam pas i podniosłam się, by wejść między siedzenia i poszukać na tylnej kanapie pudełka, którego jak na złość nie mogłam znaleźć.
-Em, Emily. Twoja sukienka.- coś tam mruknął pod nosem mój towarzysz, a ja byłam zbyt zajęta szukaniem klapek. Dopiero kiedy poczułam jak obciąga moją sukienkę w dół zrozumiałam, że takowa musiała mi się podwinąć i w tym momencie spalałam się żywcem. No i znalazłam też klapki. Wróciłam na miejsce nie patrząc na chłopaka. Udałam, że nic się nie stało, przebrałam buty i szczęśliwa wyszłam na zewnątrz.- To było kuszące i przyznaj, że specjalnie dla mnie wypięłaś ten tyłek.
Poczułam ciepły oddech na karku, moje włosy zostały zgarnięte na jedną stronę, a moje biodro zostało objęte. Próbowałam odpalić papierosa, ale jak na złość nie mogłam się skupić. Cholerny wiatr.
Widok był nieziemski, ukazywał cudowną panoramę Nowego Yorku o końcowym zachodzie jesiennego słońca. Jednak bardziej interesował mnie Chris, który teraz przytulał mnie od tyłu, a ja nawet nie drgnęłam, co więcej, starałam się nie oddychać nie wiem czemu.
-Widziałaś tego faceta, który patrzył na Ciebie gdy byliśmy na rozpoczęciu roku?- zapytał, a zanim mogłam odpowiedzieć przycisnął swoje usta do mojej szyi. W szoku nie wiedziałam co zrobić i co myśleć.- Widziałaś?
Powtórzył, a ja zmarszczyłam brwi.
-Nie, nie widziałam.- przyznałam głośniejszym tonem, bo chyba zrozumiałam co planuje.- Chris, nie uważasz, że to nie jest ten moment? W sensie ta malinka. Ona nie powinna być na mojej szyi? Ja nie rozumiem co chcesz tym osiągnąć? Od kilku tygodni spędzamy razem czas, zachowujemy się jak para, ale ja chyba tak więcej nie mogę. Wiesz dlaczego?- zapytałam, odsuwając się od niego, a przed moimi oczami zaczęły gromadzić się łzy, a w mojej głowie wspomnienia.- Nie wiem co ty myślisz.
Chris priv:
-Emily.- powiedziałem, próbując się do niej zbliżyć, ale się odsunęła.- Ja sam nie wiem, ale to nic złego, przysięgam.
-Nie mów tak! Nie wiem co planujesz! Czy to są jakieś durne żarty albo co gorsza, próbujesz się mną bawić lub trzymać mnie na wyłączność? Jak jest z Tobą Chris?- zapytała, jej policzki były mokre od łez, a ja przypomniałem sobie pewną sytuację z liceum i chyba wiedziałem, dlaczego tak zareagowała.
-Emily, jeśli chcesz, możemy jechać do domu.
-Nie.- powiedziała i usiadła na kamieniach, odpaliła w końcu papierosa i pociągała nosem. Usiadłem obok niej w dobrej odległości.
-Nie chcę Cię skrzywdzić.- wziąłem kamień i rzuciłem w dal i tak jeden za drugim.- Wiem o czym myślisz, ale to już nie są czasy liceum.
-Ja się zakochałam w nim.- powiedziała cicho.- Nie mogłam uwierzyć, że Peter zwrócił na mnie uwagę, ta pierwsza klasa, kilku znajomych na krzyż, poniżej przeciętna uroda, okulary, aparat na zębach i najprzystojniejszy chłopak w szkole. Nie brzmi jak tania bajka dla nastolatek? Ty byłeś w tej paczce i wiesz co zrobił. Wszystko wiesz.
-Podał Ci narkotyki, po których nieprzytomna leżałaś na kanapie w jego domu, zaprosił nas i chciał nagrać, jak gwałci razem z innymi Ciebie i dwie inne dziewczyny.
-Ja tego nie pamiętam.- powiedziała i wybuchnęła płaczem.- Jedyne co pamiętam to jak się obudziłam w szpitalnym łóżku z okropnym bólem głowy, siniakami, rozciętą wargą i porwaną koszulą.
-Nie sądziłem, że to byłaś ty.- powiedziałem szczerze, wcześniej nigdy by mi to do głowy nie przyszło. Dopiero jej reakcja sprawiła, że zauważyłem to, co widziałem gdy odwoziłem ją do szpitala. Krzyczała i płakała.- Teraz jesteś bezpieczna Emily.
-Nigdy nie będę bezpieczna.- mruknęła, a ja przysunąłem się do niej, zanim zaczęła uciekać.- McLate..
Objąłem ją ramionami w pasie i posadziłem ją na swoich kolanach. Przytuliłem ją mocno, żeby nie uciekła i głaskałem uspokajająco po lewym ramieniu. Skurwysyn ma szczęście, że jest w więzieniu za to, co zrobił Em i tym dziewczynom.
-Nie jestem i nigdy nie byłem taki jak on.- powiedziałem, a dziewczyna wtuliła się we mnie.- Nigdy nie bawiłem się dziewczynami, patrzyłem nauki, by być teraz tu, gdzie jestem. A że ty jesteś tu ze mną to nie jest przypadek. Emily, ja czuję do Ciebie coś więcej niż przyjaźń. Czuję zazdrość, gdy ktoś na Ciebie patrzy. Czuję ciepło Twojego spojrzenia, kiedy udajesz, że mi się nie przyglądasz, czuję każde drgnięcie Twojego ciała kiedy Cię dotykam i czuję szczęście, gdy się uśmiechasz. Czy to normalne? Nie wiem, ale jest mi z tym dobrze. Nie chcę Cię skrzywdzić, zaufaj mi.
Poczułem dłoń dziewczyny na policzku, kiedy wielkimi oczami wpatrywała się we mnie z zamyśloną miną. Już nie płakała. Minęło kilka chwil, a jej reakcji nadal nie było. Jednak gdy się ruszyła, jej usta zetknęły się z moim policzkiem, a ja nie wiedziałem co to mogło znaczyć.
-Przepraszam.- powiedziała i chciała wstać, ale nie pozwoliłem jej.- Przez długie lata walczyłam z tym u psychologa, jednak nie do końca ze mną wszystko okej.
-Nie martw się o to.- posłałem jej delikatny uśmiech, który odwzajemniła. Ujęła moją dłoń swoimi malutkimi.- Może to nie jest odpowiedni moment, ale czy chciałabyś zostać moją dziewczyną?
Wypaliłem bez namysłu, a czerwono włosa zadarła trochę szczękę do góry, by mieć twarz na wysokości mojej. Spojrzała mi w oczy i odsunęła się, podrapała za uchem i przygryzła wargę.
-Nie wiem czy ze mną wytrzymasz, jeszcze nie wiesz jaka pojebana jestem.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro