#11 Ciebie nie kocham
-To chyba moje.- powiedziałam, biorąc swoją własność i chowałam ją za plecami. Wzięłam papierosa z paczki, która była na stole i wyszłam na balkon. Zapalniczką ze stolika próbowałam go odpalić, ale się nie dało.
-Zacina się.- usłyszałam za sobą, a sekundę później chłopak podpalał już papierosa.- Zawsze palisz gdy jesteś pijana.
-Nie jestem pijana, jestem wstawiona.- powiedziałam, patrząc na twarz Chris'a. Był już mrok, a światełka oświetlały częściowo jego sylwetkę.
-Lubię jak jesteś pijana.- powiedział, a zanim znowu zdążyłam mu przeszkodzić mówiąc, że nie jestem, jego usta dotknęły moich po raz kolejny. Czułam, jakbym unosiła się nad ziemią i faktycznie tak było, bo chłopak podniósł mnie, a ja swoimi nogami oplotłam jego biodra. Mój papieros odszedł w zapomnienie, objęłam jego szyję i zaplotłam mu dłonie na karku, odwzajemniłam pocałunek.
Chłopak nagle zaczął gdzieś iść razem ze mną, okazało się, że prowadzi mnie do swojej sypialni, gdzie panował półmrok. Zamknął za nami drzwi i położył mnie na swoim łóżku. Z kieszeni szlafroka wyjął moją zabawkę i rzucił ją daleko ode mnie, zaczął całować mnie po szyi i po koszuli zaczął schodzić swoimi ustami niżej. Byłam tak zafascynowana tym, co robił, że w pewnym momencie niekontrolowanie wypchnęłam biodra w górę. Chłopak spojrzał mi w oczy, a ja skinęłam głową zachęcająco. Podniosłam biodra jeszcze raz na dłużej, by mógł zdjąć moją bieliznę. Podciągnął do bioder moją koszulę nocną, objął jednym ramieniem moją nogę. Wzięłam w usta dwa jego palce i wystarczająco je nawilżyłam. Chłopak zaczął manewrować nimi we mnie, a jego usta ssały moją łechtaczkę, czułam się niesamowicie i kompletnie nie obchodziły mnie konsekwencje. Osiągnięcie orgazmu nie było takie trudne jak przy masturbacji, przez moment myślałam, że to jakiś sen erotyczny, ale to nie był sen.
Gdy było już po wszystkim, moje nogi nadal się trzęsły. Chłopak położył się obok mnie i pocałował mnie kolejny raz. Ja przytuliłam się do niego.
-Dziękuję.- powiedziałam, zamykając oczy. Nie minęła chwila, a zasnęłam.
Chris Pov:
Przez dłuższy czas nie mogłem zrozumieć tego, co właściwie zrobiłem. Nie potrafiłem się jej oprzeć, wyglądała bardzo seksownie, podnieciła mnie do tego stopnia, że nie wytrzymałem.
Popatrzyłam na nią jak śpi na mojej klatce piersiowej. Była piękna. Nie mogłem oderwać od niej wzroku. Pocałowałem ją w czoło i zasnąłem.
Następnego ranka obudziłem się sam. Zastanawiałem się, gdzie mogła podziać się dziewczyna. Jej różowa zabawka nadal leżała na rogu łóżka, a czarne, wycięte figi na podłodze.
Ubrałem spodenki i wyszedłem z pokoju w poszukiwaniu Emily. Zacząłem od jej pokoju, chyba brała prysznic, więc nie chciałem jej przeszkadzać i wyszedłem. Nic bardziej mylnego, zamknąłem drzwi do jej sypialni, rozebrałem się do naga i wszedłem do łazienki. Podziwiałem jej ciało za szkłem prysznica. Postanowiłem się dołączyć, dziewczyna pisnęła, a ja przytuliłem ją od tyłu.
-Cześć.- powiedziałem radosnym głosem. Jej ciało się nieco rozluźniło.
-Cześć.- powiedziała, obracając się w moim kierunku.- Napastujesz mnie w własnej łazience? To jest karalne.
-Jak banalnie by to wyglądało gdybym się z Tobą teraz pieprzył?- zapytałem, przygryzając swoją wargę. Patrzyłem prosto w jej oczy, w których widziałem coś niezrozumiałego.
-Ja się nie pieprzę, ja się kocham. Z osobą, którą kocham, Ciebie nie kocham. Tam są drzwi.- powiedziała, zdejmując z siebie moje ramiona. Wyjęła rękę po ręcznik, owinęła się nim i wyszła, a ja zostałem sam patrząc jak wychodzi. Zimna woda zaczęła spływać po moim ciele, a stojący fiut naprężył sie jak jeszcze nigdy.
-Nie dzisiaj kolego.- powiedziałem i wziąłem ręcznik z wieszaka, owinąłem go wokół pasa i wyszedłem. Dziewczyny nie było już w pokoju, poszedłem się ubrać do siebie. Wziąłem czarny dres z szafki i białą koszulkę z kosza z wypranym praniem, bokserki, ubrałem się i poszedłem do kuchni. W powietrzu było czuć zapach smażonego jajka i parzonej kawy. Chichoty roznosiły się po całym mieszkaniu.
-Cześć ludzie.- powiedziałem do zgromadzonych, odpowiedzieli mi przywitaniem. Usiadłem na krześle barowym i przyglądałem się Emily, która przyrządzała śniadanie. Była ubrana w większą koszulkę i krótkie spodenki, przez co mogłem zauważyć cellulit na jej nogach. Na stopach miała klapki, czarne z futerkiem i koralikami. Miała włosy spięte w koka, po szyi spływała jej woda i nie miała gramu makijażu. Zupełnie nie rozumiałem dlaczego nie chciała się ze mną umawiać.
-Mogę poprosić z bekonem?- zapytałam, a dziewczyna spojrzała na mnie wzrokiem mordercy.
-Mamy tylko boczek.
-Dlaczego? Przecież mówiłem, że chcę bekon.- powiedziałem, patrząc na Liam'a, a ten wzruszył ramionami.
-Przecież to jest to samo.-odrzekł.- No błagam, nie patrz tak! Kto by to rozróżniał?
-Ja. Uwielbiam bekon. Emily, może być z boczkiem.- zwróciłem się do dziewczyny, a ona skinęła głową.
-Anglik się znalazł.
-Tak się składa, że jestem anglikiem.- przewróciłem oczami i wciąż czekałem na mój posiłek.
Gdy w końcu go dostałem nie mogłem przełknąć ani kęsa. Pachniało wspaniale, ale dziewczyna ułożyła przecięte na pół bułki posmarowane masłem obok siebie, na nich usadziła jaja, a spomiędzy nich wystawało kilka warstw smażonego boczku. To wyglądało jak kutas.
-Jesteś tym co jesz.- rzuciła na odchodnym, gryząc bułkę z pomidorem. Jej policzki były czerwone. Zaśmiałem się i już nie miałem oporów by zjeść śniadanie. Nazwała mnie kutasem?
***
Wielkich planów na ten dzień nie miałem, musiałem jedynie pojechać do sklepu po fajki. Dree zasypywała mnie wiadomościami o Dylanie i o tym, że zaprosił ją na wieczór do siebie. Ta dwójka ma się ku sobie i mam nadzieję, że im się uda.
Emily kilka godzin temu wyszła z domu i nic nikomu nie powiedziała, stwierdziłem, że skoro i tak nie mam co robić to się do niej dołączę i ją powkurzam. Podjeżdżając pod sklep zauważyłem ją, ale nie była sama. Była z Sam'em, przez co przewróciłem oczami. Wkurwiał mnie. Wyszedłem z samochodu i poszedłem w kierunku foodtrack'a z kurczakiem, gdzie Emily zamawiała jedzenie.
-Zestaw stripsów z sosem słodko-kwaśnym i wasabi, zestaw skrzydełek w panierce i podwójne frytki poproszę.- powiedziała, wyjmując kartę z portfela. Sam stał obok niej, nie widziała mnie, a stałem centralnie za nią. Jej kolega odebrał zamówienie i dziewczyna odwróciła się, wpadając prosto na moją klatkę piersiową.
-Cześć kochanie.- powiedziałem, uśmiechając się szeroko do dziewczyny. Ona uśmiechnęła się również, a potem bez słowa poszła za Sam'em. Chwyciłem ją za dłoń zanim zdążyła odejść.- O siódmej idziemy na randkę.
-Nie chodzę na randki, Chris.- powiedziała cicho, a ja posłałem jej spojrzenie, któremu nie miała prawa odmówić.- Jak mam się ubrać?
-W worek na ziemniaki.- zaśmiałem się, a facet, który czekał na moje zamówienie wyciągnął worek ziemniaków na blat. Zszokowany spojrzałem na niego i na worek, zapłaciłem, a dziewczyna uciekła.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro