Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#10 Różowy wibrator

Przychodząc tutaj po raz pierwszy z ulotką z ofertą o pracę którą dostałam od młodej dziewczyny w centrum miasta. Nie pomyślałam, że kariera w miejscu, w którym mi się tak bardzo podobało zakończy się tak szybko.
Pracowałam tu jedynie od dwóch miesięcy, a bardzo polubiłam to miejsce. Miesięczna wypłata starczyła mi na przetrwanie całego miesiąca bez próśb o kieszonkowe rodziców i byłam w stanie odłożyć jakąś sumkę na konto oszczędnościowe. Pijąc kawę o tym boskim smaku, słuchając po raz ostatni relaksującej muzyki, która była prywatnym dziełem syna właściciela kawiarni i jedząc ze łzami w oczach sernik na gorąco z gałką lodów śmietankowych myślałam o tym, co znów będzie.

-Jestem zmuszony zamknąć kawiarnię ze względu na problemy finansowe. Cudem udało mi się odzyskać pieniądze dla wypłat pracownikom. Czytaliście dokładnie swoje umowy?

Mamy początek miesiąca, moje wynagrodzenie na dziś wynosi 150 dolarów, byłam bliska załamania.

Popatrzeliśmy po sobie z Samem i pokręciliśmy głowami.

-Dostaniecie je, ale cytując punkt dziewiąty dotyczący zwolnień. "Zwolnienie natychmiastowe z winy pracodawcy zobowiązuje go do wypłacenia równowartości dziesięciu tysięcy dolarów amerykańskich dla każdego pracownika."

Odetchnęłam z ulgą, ale skoro pan Brown miał problemy finansowe to jak miał nam to wypłacić?

-Tak się cieszę, że moja żona namówiła mnie fundusz gwarancyjny, możecie być pewni, że wasze pieniądze zostaną przysłane na wasze konta bankowe w ciągu czterdziestu ośmiu godzin. Musicie mi się tu podpisać na wypowiedzeniu.

Podpisałam i milcząc, opuściłam kawiarnię.

Smętnym krokiem szłam parkiem z powrotem do domu z kartką papieru w dłoni, która sprawiła, że załamał mi się świat. Co prawda miałam jeszcze drugą pracę, ale nie była tak stabilna jak ta. Przechodząc obok garażów popatrzyłam na swoich współlokatorów.

-Emily, chodź tu na chwilkę. - krzyknął mój kuzyn, który chyba zauważył, że coś jest nie tak. Podeszłam powoli.- Czemu nie jesteś w pracy?

-Zamknęli na stałe, właściciel ma problemy finansowe.- powiedziałam, głośno wzdychając.

-Ou, mogę Ci pomoc jakoś w takim razie? Wiesz, że nie musisz mieszkać na stancji, mama i tata chcą byś mieszkała u nas.

-Wiem, ale nie mogę. I tak płacę już połowę czynszu za stancję i robicie dla mnie bardzo dużo, z co będę wam wdzięczna do końca życia.

-Cała Em. Skoro nie pracujesz to nie chciałabyś mi pomóc przy znalezieniu prezentu dla mamy i Dree?

-Dla Dree?- uniosłam brew, posyłając mu uśmiech. Ten tylko klepnął mnie w ramię, śmiejąc się.- Jasne, pomogę Ci.

-Chris, jedziesz z nami do galerii?

-Jasne, ale wypiłem piwo.- powiedział blondyn, który wyszedł z jednego z pomieszczeń.

-Nie szkodzi, ja prowadzę.- powiedział, a ja przewróciłam oczami, bo zrobił to w dziwną minę, która zawsze mnie wkurzał gdy byliśmy młodsi.

Wsiadłam szybko do samochodu Black'a na miejsce pasażera, by blondyn nie mógł usiąść na moim miejscu, zaśmiałam się gdy zmierzył mnie wzrokiem. On też się uśmiechnął.

-Będę musiał jeszcze zatankować po drodze i wskoczyć do domu na chwilkę, będziecie w stanie wytrzymać kilka tych przystanków?

-Tak.- odpowiedzieliśmy wspólnie, na co ten klasnął w dłonie i wyjechał na ulicę. Cały czas czułam na sobie wzrok chłopaka z tyłu, przez co nie czułam zbyt komfortowo. Wyjęłam telefon i z wielkim smutkiem zauważyłam, że jest rozładowany i wyłączony. Cholerne apple, czas wymienić na nowszy model lub zmienić całkowicie markę.

-Dylan, mogłabym skorzystać z Twojego telefonu na chwilkę? Chciałabym zadzwonić do biblioteki.

-Jasne, weź sobie.

Odblokowałam go i wybrałam numer z mojego notatnika na telefon kuzyna i połączyłam się.

-Dzień dobry, z tej strony Emily Johnson. Kończy mi się okres próbny i chciałabym zapytać jak będzie dalej z umową?

-Dzień dobry, niestety kierownik przedłużył umowę tylko jednej osobie, bo szuka osób do pracy na pięć dni w tygodniu po dwanaście godzin, a ty wypełniłaś deklarację na pół etatu trzy dni w tygodniu. Niestety, przykro mi. Przyjdź jeszcze w czwartek i piątek, dostaniesz wypłatę.

-Dobrze, dziękuję.- powiedziałam, rozłączając się. Świetnie. Po prostu świetnie. Dzięki funduszowi gwarancyjnemu szefa będę mogła przeżyć jakiś czas i coś odłożyć nawet  bez pracy, ale co dalej? Straciłam dwie prace jednego dnia, czy może być gorzej?

Nagle zadzwonił telefon, a na ekranie pokazało się zdjęcie mojej mamy i napis "ciocia Amber". Odebrałam.

-Cześć Dylan, zarezerwowałam bilety na przyszły miesiąc, dałbyś radę odebrać nas z lotniska?- usłyszałam głos mojej mamy, a moja twarz rozpromieniła się.

-Mamaa!- pisnęłam, a w słuchawce nastała cisza.- Czemu nie mówiłaś, że przyjeżdżasz?

-To miała być niespodzianka na Twoje urodziny.- powiedział Dylan, a ja uciszyłam go gestem ręki. Rozmawiałam z mamą przez parę minut, ta rozmowa zdecydowanie polepszyła mi humor.

-Nie pozabijajcie się.- powiedział mój kuzyn, który wyszedł zatankować.

-Straciłaś pracę?- zapytał McLate, a ja przewróciłam oczami.

-Nawet dwie.- pokazałam mu świstek papieru z wypowiedzeniem.

-Przynajmniej będziesz więcej czasu spędzać w domu.- uśmiechnął się szeroko. Już miałam otworzyć buzię, by powiedzieć, by zamknął swoje usta, bo to wcale nie jest powód do radości, ale Dylan przeszkodził mi, mówiąc, że musimy się pośpieszyć.

Droga do galerii minęła szybko, Chris poszedł do supermarketu, a ja z Dylanem udałam się do jubilera. Nie wiedziałam z jakiego konkretnie powodu chce kupować prezent Dree, mamie z tego co wiem to dlatego, bo w przyszłym tygodniu jego rodzice mają dwudziesto-drugą rocznicę ślubu.

Dla jego mamy wybrałam złoty naszyjnik, który bardzo mi się spodobał i sprzeczałam się z nim, bo uważał, że cena jest zbyt niska, by wynagrodzić to, co dla niego zrobiła.. doradziłam mu w żartach, żeby zamiast biżuterii kupił im bilet do Paryża w najlepszym hotelu i zgadnijcie, co.. Kupił pieprzone bilety na tygodniową wycieczkę do Paryża w pięciogwiazdkowym hotelu, lot klasą biznes i z atrakcji wybrał im skok na bungee. Koniec końców postanowił kupić Dree złotą bransoletkę ze znakiem nieskończoności.

-Jesteście razem?- zapytałam, a on potwierdził ruchem głowy.- Nie uważasz, że to trochę za wcześnie by kupować jej tak drogie prezenty?

-Stać mnie i zależy mi na niej. Wiem, że na pierwszy rzut oka wydaje się niezbyt przyjemna, ale to wspaniała osóbka, którą trzeba poznać.

-Była zmorą mojej szkoły.- burknęłam pod nosem.

-Ma swój charakterek.- zaśmiał się, a w jego oku pojawił się błysk.

-Rozumiem.

-Całowałaś się z Chrisem?

-Tak, byłam pijana.

-Wy też bylibyście świetną parą.

-Nie sądzę, nie mam zamiaru tego powtórzyć.- powiedziałam, przypominając sobie tą noc.- Możemy zobaczyć telefony w tamtym lombardzie? W moim telefonie bateria pada po trzech godzinach nic nie  robienia.

-Na urodziny dostałem bon do tamtego sklepu z elektroniką na tysiąc dolców, jak chcesz go mogę Ci go dać, ważność kończy się jutro.

-Nie chcę.- powiedziałam, patrząc mu prosto w oczy. Stać mnie jeszcze na to, by kupić sobie używany telefon. Zaczęłam się przyglądać i otworzyłam szerzej oczy.- 999 dolców za rozbity iphone XR używany od sześciu miesięcy?

-Pojebało ich, chodź, musimy znaleźć Chrisa.- powiedział, biorąc mnie pod ramię.- O, tu jesteś.

-Owszem, jak tam wybieranie prezentu?

***

Gdy byłam już w domu rozebrałam się, spięłam włosy w kucyk, ubrałam szlafrok, nałożyłam maseczkę na twarz i stwierdziłam, że nie mam ochoty na prysznic, tylko na kąpiel. Przygotowałam sobie kąpiel w głównej łazience stancji, gdzie było duże jacuzzi. Towarzyszyło mi wino i mały, cichutki wibrator, który kupiłam jakiś czas temu. Lubiłam go używać w ciężkie dni jak ten i chciałam się rozluźnić.

Po kąpieli już całkowicie w innym nastroju ubrałam satynową koszulę nocną w kolorze ciemnej czerwieni i czarny, zamszowy szlafrok. Poszłam do kuchni przygotować chłopcom kolację. Nie było nikogo. Postanowiłam zrobić zapiekankę makaronową z sosem pomidorowym. Gdy przeglądałam aktualności w TV siedząc na wysokim, barowym krześle z kolejnym kieliszkiem mojego wina przyszli chłopcy.

-Cześć kochani, zrobiłam nam romantyczną kolację!- zaśmiałam się głośno, a oni patrzeli na mnie jak na wariatkę.

-Upiła się?- zapytał Canon, myśląc, że tego nie słyszę.

-Kto zostawił różowy wibrator w łazience?!- usłyszałam krzyk Devon'a, a moja twarz automatycznie nabrała soczystych rumieńców, kiedy oni wszyscy skupili na mnie swój wzrok.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro