1
Obudziłam się o godzinie 7 ponieważ zapomniałam zasłonić okien. Gdy już zcząłgałam się z łóżka i zrobiłam poranne czynności ubrałam się zeszłam na dół do kuchni by zjeść śniadanie. Po zjedzonym śniadaniu poszłam do swojego pokoju i rzuciłam się na łóżko po paru minutach usłyszałam wołanie mojej mamy.
-Ola chodź na chwile do kuchni!
-Zaraz!-odkrzyknęłam
Zeszłam do kuchni i zauważyłam tam mojego brata i mamę. Szybko podbiegłam do Calum'a i mocno go uściskałam. Nie widziałam go pół roku .
-Hej na ile przyjechałeś-zapytałam mojego brata.
-No tak jakoś jutro wracam.-można było wyczuć w jego głosie nutkę smutku.
Trochę posmutniałam po tym co powiedział ale fajnie, że chociaż przyjechał.
-Szkoda, że na tak krótko.
Po paru minutach moja mama się odezwała.
-Córciu bo ja z tatą dostaliśmy propozycje pracy w Hiszpanii mamy zamiar się przeprowadzić i czy byś chciała się przeprowadzić do Calum'a do Sydney czy z nami do Madrytu?
-Że cooooo??!!
-To co usłyszałaś-odpowiedziała spokojnie
-Nie!Ja się nigdzie nie wyprowadzam!-krzyknęłam na cały dom.
-Mam to gdzieś!-teraz ona podniosła głos.
-Fajnie wiesz co? Wole zamieszkać z bratem niż z tobą pod jednym dachem.-powiedziałam szybko.
-Dobrze wiec jutro wstań o 6 bo masz samolot o 8.-powiedziała bardziej do garnków niż do mnie bo się na nie patrzyła.
-Dobra idę do siebie.
Szybko pobiegłam do swojego pokoju i napisałam do mojej przyjaciółki Wiktorii.
Do Wiktoria:
Hej, mam złą wiadomość.
Od Wiktoria:
Hej. Co się stało?
Do Wiktoria:
Napisz do wszystkich żebyśmy się spotkali nad jeziorem przy naszym drzewie.
Od Wiktoria:
Za 5 minut będę.
Do Wiktoria:
Oki.
Szybko przebrałam się, umalowałam się dość lekko i zeszłam na dół i powiedziałam, że idę i nie wiem o której wrócę.
Wybiegłam szybko z domu. Po około 5 minutach byłam na plaży z moimi przyjaciółmi.
-Więc jaka jest ta zła wiadomość?-Zapytała się Wiktoria
-Przeprowadzam się-Powiedziałam wybuchając płaczem. No to pięknie teraz na pewno wyglądam jak jakaś idiotka z rozmazanym makijażem. SUPER idź teraz przez całe miasto. Lepiej być nie mogło.
-Że co ale jak to! Nie możesz tutaj zostać przecież masz już ukończone 18 lat!-Wykrzyknął Scott robiąc zdziwioną minę przy tym wstając z ziemi.
-Znaszmoją mamę. Według niej co ona powie to tak ma być -powiedziałam smutno.
-A gdzie się przeprowadzasz może będziemy mogli w weekendy do siebie przyjeżdżać-Zapytała z nutką nadziei Wiktoria.
-Oj wątpię prędzej zbankrutujemy na tych wyjazdach ponieważ przeprowadzam się do brata do Sidney.-Wszyscy zrobili smutne miny po wypowiedzianych przeze mnie słowach. Raptem nastąpiła chwila ciszy.
-No to trzeba dziś zrobić nie zapomniany dzień i pamiętaj masz do nas dzwonić co najmniej dziesięć razy dziennie.-powiedziała Anastazja lekko się uśmiechając.
-Zgadzam się z tym-Powiedział Scott dziwnie się uśmiechając. Chyba powinnam uciekać. O nie podchodzi do mnie bliżej i bliżej już jest obok mnie a więc UCIEKAM!!! Biegnę jak najszybciej po chwili czuje jak ktoś przerzuca mnie przez ramię bije go po plecach, ale i tak idzie. O NIE woda.
-Nie warz się mnie wrzucić do wody!-I nic. Jego to bawi a mnie jakoś niespecjalnie.No i wrzucił mnie super jestem cała mokra. Obiecuję że go za to uduszę.
- Uciekaj.- Powiedziałam uśmiechając się.
-Nie.-Powiedział nadal śmiejąc się.
-Dobra zemszczę się.-Powiedziałam uśmiechając się. Wyszłam z jeziora i obmyślałam plan mojej zemsty.
Po godzinie siedziałam w czarnym Audi Scotta i gadałam z nim o ostatnio obejrzanym horrorze. Po dziesięciominutowej jeździe samochodem dojechaliśmy pod galerię. Czas zrealizować moją zemstę. Zostawiłam telefon i wyszłam z samochodu. Weszliśmy do galerii i odezwałam się.
-Scott dasz kluczyki do samochodu bo zostawiłam w środku telefon?-Powiedziałam lekko się uśmiechając. Nic nie powiedział tylko dał mi kluczyki.Pobiegłam szybko, wzięłam telefon i w ramach zemsty spuściłam powietrze z opon samochodu. Wróciłam szybko do galerii oddając kluczyki. Chodziliśmy po sklepach dwie godziny. Kierowaliśmy się w stronę samochodu. Gdy byliśmy trzy metry od samochodu zaczęłam uciekać, zadzwoniłam po taksówkę i pojechałam do Wiktorii bo tam mieliśmy się wszyscy spotkać pooglądać filmy. Weszłam do domu i zaczęłam krzyczeć.
-ZABIJE MNIE!!-Krzyczałam na cały dom.
-Kto cię zabije.-Powiedziała do mnie przyjaciółka śmiejąc się z mojej miny.
-Scott.-Powiedziałam cicho.
-O właśnie przyjechał.-Powiedziała radośnie idąc w stronę drzwi.
I tak razem przesiedzieliśmy oglądając filmy aż do momentu kiedy musiałam jechać do domu. W domu spakowałam się, zjadłam kolację, umyłam się i poszłam spać.
-----------------------------------------------------------
Mam nadzieję że coś z tego wyszło bo to wcześniej były trzy inne rozdziały które połączyłam w jedną całość i wyszło takie coś. Mam także nadzieję że się spodobało chociaż troszkę i zostawicie jakiś komentarz bo nie wiem czy to dalej pisać.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro