Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 5- Logan, przestań!

Ten rozdział dedykuję maja123456677 , bo przez ostatni tydzień sterczała mi nad uchem i nędziła ,,Mila, napisz ten rozdział, Mila, napisz ten rozdział..." itd. Dzięki, siostrzyczko ;* XD to przez ciebie pani od polskiego zarekwirowała mi telefon ;-;

Nie wiedziałam, co mu odpowiedzieć. Nie wiedziałam też, czy to było zaproszenie, czy po prostu jego ,,gdybanie".

-Och, no, rozumiem...- Douglas podrapał się zakłopotany po karku.

Logan widząc go takiego, wziął go na rozmowę w cztery oczy. Dalej nie słyszałam co mówili, bo poszli do środka lokalu.

Persp. Logana

Gdy staliśmy w środku restauracji, zacząłem:

-Stary, chcesz zaprosić Sky na randkę?- zdziwiłem się.

-No, jest całkiem fajna, ale w sumie to sam już nie wiem...- powiedział Smith- Skoro ona nie wie, to... Kurde, no ja już sam niczego nie wiem!

-Ej, człowieku, weź ciszej, bo mogą nas usłyszeć pomimo tego, że jesteśmy dość daleko. Ale jak będziesz się tak wydzierał, to ona cię usłyszy.

-Oj, dobra, sory- odrzekł- ale nie wmawiaj mi teraz chociaż, że ona tobie się wcale nie podoba, bo widzę, jak na nią patrzysz.

-Co?- o co mu chodziło? Przecież znam Sky dopiero od rana- O czym ty mówisz?

-Logan, nie udawaj greka, bo dobrze wiesz, co mam na myśli.- poruszył zabawnie brwiami.

-Stary, coś ci się pod kopułą namieszało.- pokręciłem głową- Ale teraz idźmy już do reszty, bo będą nas wypytywać.

Po moich słowach oboje skierowaliśmy się w stronę stolika, który zajmowaliśmy. Usiadłem na swoim miejscu, obok Sky, a Douglas obok Leven.

-O czym rozmawialiście?- zapytała ciekawa Alex.

-Eee...- zająknął się Wielkolud. Tak czasem nazywaliśmy Smitha.

-O tym, gdzie jutro byśmy zabrali Sky.- uśmiechnąłem się, przy okazji ratując z opresji przyjaciela.

-Oj, Logan, coś ci nie wierzę.- skomentował Brandon- O tym mogliśmy porozmawiać wszyscy razem.

-Tak, ale to miała być niespodzianka ode mnie i Douglasa.- puściłem oko dziewczynie, która patrzyła na mnie zdziwiona. Od razu na twarzy Sky ukazały się rumieńce i nieśmiały uśmiech. Wyglądała słodko.

Po chwili podszedł do nas kelner. Trzymał nasze dania, to znaczy tylko moje, Sky i Leven. Podał je nam, a my od razu zaczęliśmy jeść, a ja wpadłem na świetny, jak i szatański pomysł.

Popatrzyłem na dziewczynę obok mnie. Właśnie jadła swoje frytki. Ten plan musiał się udać.

-Ej, Sky, chcesz spróbować trochę krewetek?- zapytałem.

Popatrzyła na mnie jak na wariata, po czym odpowiedziała:

-Wybacz, ale ja nie jem tego, co patrzy na mnie swoimi małymi, parszywymi oczkami.- zrobiła minę jak mała dziewczynka.

-Ale patrz, one już nie żyją.- zaśmiałem się.

-To tym bardziej!- zrobiła wielkie oczy.

Pomimo jej protestów zagarnąłem jedną krewetkę na widelec, po czym położyłem jej na talerzu, na środku stosiku z frytek.

-Logan, proszę, zabierz to coś!- wskazała na krewetkę, a ja, owszem, wziąłem ją na widelec, ale podstawiłem ją przed jej nos, na co krzyknęła wystraszona- Logan, przestań!

Ja się tylko zaśmiałem i zrobiłem, co powiedziała. Jej mina była bezcenna.

-Nigdy, ale to przenigdy więcej już tak nie rób, proszę!- powiedziała.

-Dobrze.- obiecałem i mrugnąłem do niej.

Yhym, no tak, wiem, że strasznie krótki ten rozdział, ale no... TAK JAKOŚ WYSZŁO ;)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro