Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Część 12

24/07/2023 

rozdział na życzenie wykorzystuje BasiaBorecka

Nie spodziewałam się, że tak wam się spodoba Janka i Kuba 😈😎 

Dobrej zabawy. Kolejny jutro rano do kawki 😈


Magda przywitała nas w progu, wyglądając jak księżniczka z bajek Disneya, tyle że ta księżniczka zamiast sukni balowej miała na sobie różowy dresik, w którym nadal mogłaby podbijać świat!

– Ty naprawdę przyleciałaś z kimś – wypaliła, wybałuszając na nas oczy, co zupełnie nie ujęło ani grama z jej zajebistego wyglądu.

– Cześć Lena! – uśmiechnęłam się, popychając ją do tyłu, żebyśmy mogli wejść do środka.

Od razu skręciła w lewo do pokoju recepcyjnego, który był niczym wyjęty z magazynów o wystrojach wnętrz. Dwie nieskazitelnie białe sofy zarzucone poduszkami z niebieskimi akcentami, pasujące kolorystycznie do ciemnoniebieskich ścian, i sztukaterii. Środkowym akcentem pokoju był kominek z białego marmuru, poprzecinanego miedzianymi nitkami. Nad nim zamiast lustra wisiała metaloplastyka w kolorach miedzi, złota i błękitu, stanowiąca zachwycającą interpretację sfer niebieskich. Na oprawie kominka stała klepsydra i jakiś zielony kwiatek. Znając rękę siostry do kwiatów zapewne sztuczny. Podłoga z mozaiką z ciemnego drewna przyciągała wzrok, swoim błyskiem. Między kanapami stał szklany stolik do kawy. Białe zasłony wisiały po dwóch stronach okna ciągnącego się niemal od podłogi po sam sufit, wpuszczając do środka mnóstwo, ciepłego światła słonecznego.

– Jakub poznaj moją siostrę Magdę – przedstawiłam ich sobie, bez zdziwienia dostrzegając błysk w oku siostry. Nieskrępowanie podziwiała jego ciało, wodząc wzrokiem z góry na dół.

– Naprawdę myślałam, że ściemniasz! – oznajmiła. – No to mamy problem!

– Mamy... – potwierdziłam, chcąc dodać coś o walizce, ale wcięła mi się w zdanie.

– Bo ja mam tylko jeden wolny pokój z podwójnym łóżkiem, który miałaś zająć z Radkiem – wypaliła, wydymając wargi.

Przymknęłam oczy, modląc się o cierpliwość, bo jak Bóg da mi siłę, to zatłukę ją tu i teraz.

– Niespodzianka! – wyrzuciłam z siebie gniewnie. – Może powinnaś zacząć słuchać, co do ciebie mówię?

– Ej! – warknęła na mnie z pretensją. – To nie moja wina, że spychasz wszystkich facetów na margines.

– Powiedziałam ci, że nie przylatuję sama – wycedziłam.

– Ale też nie sypiasz z Arturem! – upierała się.

– A ty co? – prychnęłam. – Burdel mamą się zrobiłaś, że mi faceta szukasz?

– Seks by cię rozluźnił i może pozbyłabyś się tego kija w dupie! Będziesz odstawać od całego towarzystwa, ale nie wypada, żebym cię nie zaprosiła!

Powinnam być przyzwyczajona do jadowitego i kąsającego języka siostry, ale mimo wszystko po tylu latach nadal bolały mnie takie słowa. Minęło może pięć minut, a ja już miałam dość. Najchętniej wyszłabym, trzaskając drzwiami.

– Magda... – zaczęłam stanowczo.

– Nic nie poradzę, że jesteś gruba, ale przygotowałam ci proteinowe posiłki zastępcze, więc może schudniesz z kilo albo dwa, żeby wyglądać nieco lepiej w sukience na moim ślubie, bo tak cię mało obchodzę, nie chciałaś o siebie zadbać... dla mnie. Na ten jeden szczególny dzień – dodała z wymówką.

Teraz była moja kolej na wbicie szpili.

– Ale przynajmniej twój przyszły mąż nas nie pomyli.

– Jezu! – Magda złapała się za głowę, ale tak, żeby broń Boże nie popsuć fryzury. – To było dwa lata temu! Musisz się z tego otrząsnąć – rozkazała. – Nie głupio ci tego wypominać w obecności twojego znajomego?

– Faceta – wtrącił się, stojący do tej pory w milczeniu Jakub.

Zielone oczy Magdy, podkreślone kolorowymi soczewkami, przeniosły się na niego.

– Przepraszam?

– Nie jestem jej znajomym, jestem jej facetem – powtórzył ze stoickim spokojem. – Artur jest moim bratem.

Spojrzałam na niego z pretensją, zaciskając usta, ponieważ nie rozumiałam, po co o tym mówi! Mściwe spojrzenie Leny wróciło do mnie.

– Czy ty nie zasłaniałaś się, że masz zasady, że nie sypiasz z szefem?

– To się stało, zanim objąłem stanowisko.

Przeciągły krzyk narastał w moim gardle. Za chwilę ten domek z kart runie, ku uciesze Radka i Magdy.

– Musisz mi opowiedzieć szczegóły! – zażądała.

– Już się rozpędziłam! Zawijam kiecę i lecę! – zadrwiłam, przewracając oczami.

– A może, zanim o szczegółach to przyznasz się siostrze, że zgubili ci bagaż – wtrącił się Radek, który w międzyczasie rozwalił się na sofie.

– Słucham?! – zawyła Magda przeciągle.

– Zgubili mi bagaż.

A w nim tę ohydną kieckę, którą chciałaś, żebym nałożyła.

– Rujnujesz mój idealny dzień – wrzasnęła, czerwieniąc się na policzkach.

– A co ja mam wspólnego z tym, że mi zgubili bagaż? – zawołałam z urazą. – To nie moja wina!

– O której jest sesja w Greenwich? – wtrącił się Jakub, patrząc na Radka w poszukiwaniu odpowiedzi.

– O czwartej! – powiedzieliśmy we trójkę jednocześnie.

– To mamy jeszcze co najmniej sześć godzin, żeby coś wymyślić. – Objął mnie ramieniem w talii. – Zabiorę cię na zakupy kochanie, jestem pewny, że na Oxford Street coś znajdziemy.

– Łatwiej byłoby, gdybyś nie była wielkości małego walenia! – zażartowała Lena.

Miałam serdecznie dość tych uszczypliwości.

– Zawsze mogę się zapakować na lotnisko i polecić do domu!

– Oczywiście – syknęła – popsuj wszystko! Zostaw dwa wolne miejsca przy stole państwa młodych! Jezu, czy ty w ogóle będziesz potrafiła wybrać coś z klasą? – Popatrzyła na Kubę. – Nie pozwól jej kupić jakiegoś taniego gówna! – zażądała. – Wyglądasz na faceta, który potrafi się doskonale ubrać. Wlej jej trochę oleju do głowy. – Wskazała na moje ogrodniczki.

– Ale w tych ogrodniczkach jej tyłek wygląda fenomenalnie.

Lena przymknęła oczy ze zniecierpliwieniem, bo nie takiej reakcji się spodziewała. Zazwyczaj mężczyźni skakali, by jej służyć a trzepotanie rzęsami zapewniało spełnienie każdej zachcianki.

– Niemożliwe, żebyście byli braćmi z Arturem! – wypaliła.

– Nawet z tej samej matki – oznajmił całkiem poważnie.

– I co teraz jak ja nie mogę z wami iść i doradzić?!

– A teraz na serio czy auto może stać na podjeździe? – Uśmiechnęłam się pod nosem z tego jawnego przedrzeźniania, a Magda tylko zmrużyła oczy i naburmuszyła się cała. – Gdzie możemy zrzucić walizki i się odświeżyć przed wyprawą na zakupy?

Siostra zaprowadziła nas na piętro wąskimi schodami pokrytymi wykładziną. Pokój był na tyle duży, że zmieściło się w nim podwójne łóżko a na ścianie za drzwiami szafa, pozostawiając miejsce na niewielki fotel w rogu. Między oknem a łóżkiem można się było prześlizgnąć do toalety.

– Ty wynajmujesz trzy pokoje, tak? To co się stało z trzecim?

– Elena zostaje na noc.

– Elena ma swoje mieszkanie cztery domy dalej! – zaprotestowałam.

– No i co z tego? – spytała, nie rozumiejąc, do czego zmierzam. – Zostaje na noc.

– To może my – wskazałam na Kubę i mnie – możemy skorzystać z jej mieszkania?

– Oszalałaś? – Wpatrywała się we mnie z niesmakiem. – Ładować się komuś do domu?! Jak ci się nie podoba, to droga do hotelu wolna.

– A jak mamy się tu pomieścić we trójkę?

– Bądź kreatywna – zaśmiała się, wycofując na korytarz. – Druga łazienka jest w korytarzu, Radek.

Magda spojrzała na mnie, rzucając mi nieme wyzwanie do kłótni. Zastygła jednak w bezruchu, jakby sobie coś przypomniała. Uniosła palec do góry.

– Chyba mam coś, co mogłoby na ciebie pasować i będzie odpowiednie!

Mój ex rzucił walizkę na łóżko i bez żadnej krępacji, wyciągnął z niej szary dres z logo Nike i kosmetyczkę. Szkoda, że zapomniał o zmianie zapoconej bielizny. FUJ!

– O, Jezu! – skwitowałam pod nosem, a Jakub tylko podniósł brwi do góry.

– Chcesz tu zostać? – spytał spokojnie.

Spojrzałam na niego na granicy łez i planowania w głowie desperackiej ucieczki.

– A mamy inne wyjście? – mruknęłam, przez zaciśnięte gardło. – Nie płacisz mi tyle, żebym sobie mogła pozwolić na hotel w Anglii, chyba że w pokoju będzie mieszkać dziesięć osób.

– Mam znajomych w Londynie, co prawda nie w tej części, ale mam. Sprawdzę, czy znajomy królika nie mógłby nas przenocować przez parę dni.

– Naprawdę? – nie chciałam sobie robić nadziei.

– Ta dam! – zawołała triumfalnie Lena, wchodząc do środka z różową sukienką na wieszaku, chociaż użycie słowa sukienka było tu sporym nadużyciem!

– Zwariowałaś? – zapytałam podejrzliwie.

– Ty zawsze narzekasz! – Oburzyła się, a Jakub uniósł brwi do góry na ten komentarz. – A możesz chociaż raz okazać wdzięczność za wszystko, co dla ciebie robię? Najpierw przymierz, zanim zaczniesz marudzić?

Rzuciła sukienkę na łóżko i wymaszerowała obrażona, trzaskając drzwiami. Gniewnie złapałam wieszak, żeby udowodnić siostruni, że to szkaradztwo nie nadaje się do noszenia. Zatrzasnęłam energicznie drzwi do maleńkiej łazienki z prysznicem, przylegającej do sypialni.

Spociłam się jak szczur, walcząc ze zwojami różowego materiału, aż w końcu wypadłam do pokoju i poprosiłam Jakuba o pomoc. Jego mina była jakże wymowna, gdy podniósł oczy znad telefonu. Wyglądałam ohydnie. Tylko tak to można było tłumaczyć to skrzywienie ust i zmarszczenie brwi.

– Możesz...? – odwróciłam się tyłem do niego.

– Ummm

– Co? – spytałam agresywnie. – Takie trudne, żeby ściągnąć dwie strony? – Przesunęłam ręce do tyłu i chwyciłam obie poły, ciągnąc do środka. – Tylko zasuń suwak!

Po paru minutach szarpaniny, w końcu się udało. Zerknęłam w lustro na drzwiach szafy i pokonana widokiem, westchnęłam głęboko. Jedną pozytywną rzeczą, był idealny rowek między piersiami ściśniętymi boleśnie materiałem. Podeszłabym bliżej, ale zmarłam, słysząc trzeszczenie szwów.

– Ja pierdolę, wyglądam jak kopciuszek!

Ze zgrozą obserwowałam zwoje różowego tiulu, który w tym odcieniu, był jakże nietwarzowy.

– Ładnie ci w różowym – zażartował Jakub, z błyskiem rozbawienia w oku.

– Wal! Się! Na! Ryj! – wyskandowałam, zaciskając dłonie w pięści i patrząc na niego groźnie.

– Ale jaka ty śliczna jesteś, jak się złościsz.

Jeszcze sekunda i rzucę się z pięściami na własnego szefa. Chociaż zgodnie z umową Jakub nie był w ten weekend moim szefem, był moim facetem. Zgodnie z moimi naiwnymi wyobrażeniami o związku powinien:

a) złapać mnie za nadgarstki i uprawiać ze mną gniewny seks pod ścianą,

lub

b) złapać mnie za nadgarstki, pochylić nad obramowaniem łóżka i uprawiać ze mną gniewny seks,

c) chociaż może pocałować z pasją, a potem uprawiać gniewny seks?

Obecnie zadowoliłabym się, gdyby zdarł ze mnie tę sukienkę, a potem ją podeptał na podłodze, żeby nie nadawała się do noszenia. A potem wiadomo! Gniewny seks!

– Nigdzie w tym nie pójdę! – oznajmiłam kategorycznie.

Jakub sprawdzał coś w swoim telefonie.

– Zróbmy tak, pojedziemy do centrum na zakupy. Mamy jeszcze parę godzin, więc zapewnię Magdę, że będziemy w Greenwich na czas. Na milion procent znajdziemy coś eleganckiego.

Byłam już tak zrezygnowana, że było mi wszystko jedno! Usiłowałam bezskutecznie dosięgnąć suwaka. Wyginałam się na wszystkie strony, a ze zdenerwowania zaczynałam się także pocić.

– Dobrze, cokolwiek! A tymczasem, pomóż mi zdjąć to cholerstwo.

Odwrócił mnie tyłem do siebie i rozpiął suwak, usuwając zacięcie materiału, które już zdążyłam spowodować. Złapałam front sukienki i przycisnęłam do piersi, gdy drzwi otworzyły się gwałtownie i Radek w ręczniku, ociekający wodą wparował do środka.

– Potrafisz pukać? – fuknęłam.

– Nie masz niczego, czego jeszcze nie widziałem – odparł, sięgając do walizki.

– A może ja nie chcę na ciebie patrzeć?!

– Nie mogłabyś mi się oprzeć? – Puścił mi oczko z szerokim uśmiechem.

– Jeśli łykasz nadal te same odżywki sterydowe, to teraz już twoje orzeszki są miniaturki albo przestały istnieć – odparłam złośliwie. – Plus tego może być taki, że drugi mózg zacznie działać.

– Zaprezentuję ci je – obiecał, niskim głosem.

Skrzywiłam się, otrząsając z obrzydzeniem.

– Dzięki, ale trzy lata traumy mi wystarczą. To żenujące, że w ogóle ośmielasz się to proponować przy moim facecie.

– Oboje wiemy, że udajecie, więc daruj sobie – stwierdził kategorycznie. – A poza tym, on nie ma niczego, czego ja nie mam.

– Oj! On zdecydowanie ma coś, czego ty nie masz.

– Większego pytonga? – zaśmiał się.

– Mózg! – syknęłam, po czym odwróciłam się na pięcie i zamknęłam w łazience.

Przykleiłam się uchem do drzwi, ale nie byłam w stanie podsłuchać tego, co Jakub mówił do Radka. Pozbyłam się tiulowej, różowej bezy i wskoczyłam z powrotem w swoje ogrodniczki i koszulkę. Skorzystałam z chusteczek odświeżających i starłam pot z newralgicznych miejsc, ale tyle tylko mogłam bez kosmetyków. Kiedy weszłam do sypialni, Jakub siedział na łóżku od strony łazienki, a Radka nie było nigdzie widać.

– Gotowa? – spojrzał na mnie znad telefonu.

– Tak.

Sięgnął po swoją walizkę.

– Po co ci walizka?

– Bo już tu nie wracamy, chyba że bardzo chcesz, aby siostra poniżała cię przez resztę tygodnia.

Ramiona mi opadły.

– To co zrobimy?

– Mam kilku znajomych w Londynie. Jeden z nich ma wolny pokój w swoim apartamencie niemal w centrum Londynu i chętnie nas przygarnie na ten czas.

– Ale... tak zwalać się komuś na głowę – zaczęłam marudnie, usiłując balansować walizką podręczną na schodach pokrytych dywanem. Poślizgnęłam się i runęłabym do przodu, gdyby nie refleks Jakuba. Złapał mnie za koszulkę i ustabilizował.

– Uważaj! – szepnął mi do ucha, a gęsia skórka wykwitła mi na skórze.

Rozejrzałam się na dole w poszukiwaniu Magdy, ale znalazłam tylko Radka.

– Wychodzimy – oznajmiłam. – Gdzie jest Magda?

– U Eleny.

– Dobra, spotkamy się w Greenwich – zapewniłam.

– Potem jest imprezka w klubie, więc ubierz się odpowiednio, a nie w jakiś habit!

Uniosłam do góry rękę i pokazałam mu środkowy palec.

– Ależ sobie krzyż pański wziąłeś na plecy, męczenniku! – zawołał za nami Radek.

Odwróciłam się na pięcie gotowa do rękoczynów, ale Jakub skierował mnie z powrotem w stronę drzwi.

– Zatłuczesz robaka, a posadzą cię jak za człowieka.

Racja!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro