Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 6. Urodziny.

23.10.2019r. Godz. 06:55 Dzisiaj są moje urodziny. Nikomu nie powiedziałam co zrobiłam kilka tygodni temu. Jedynie o tym wiedzą Jason i Slender. Właśnie ubrałam mój ulubiony szary sweter z czarną różą na ramieniu. Do tego czarne spodnie. Zaczęłam czesać włosy i związałam je w trzy kucyki. Nałożyłam opaskę z czarną różą. Wyszłam z pokoju i zauważyłam mamę która stała przed pokojem.

-Cześć córcia. Wszystkiego najlepszego.- Powiedziała przytulając mnie i całując w policzek.

-Dzięki mamo.- Odpowiedziałam biorąc telefon i plecak od pokoju. Zaczęłam jeść śniadanie. Usłyszałam dźwięk dostania wiadomości na telefonie. Sprawdziłam treść esemesa od Silvera.

Wika po szkole pójdziemy do Jasona, a potem pójdziemy świętować twoje urodzimy.

Uśmiechnęłam się. Po śniadaniu poszłam do szkoły. Kiedy powoli dochodziłam do klasy podbiegł do mnie Silver i przytulił mnie, a potem pocałował mnie w policzek. Przez co zrobiłam się nieco czerwona.

-Wszystkiego najlepszego Wika.- Powiedział puszczając mnie i dając białego misia w czarnej sukience i czerwonymi kokardkami na uszach.- Proszę.- Powiedział na co się uśmiechnęłam. Wzięłam pluszaka do rąk i przytuliłam Silvera.

-Dziękuję.- Powiedziałam puszczając go.- Jest słodki. Chodź bo zaraz będą komentarze, że jesteśmy razem.- Na moją wypowiedź oboje się zaśmialiśmy. Po chwili poszliśmy pod klasę gdzie próbowałam przekonać Silvera by powiedział mi jaką ma z Jacksonem dla mnie niespodziankę. Jednak ciągle mówił, że jak powie to niespodzianki nie będzie. Po chwili zadzwonił dzwonek. Po wszystkich lekcjach poszliśmy do sklepu Jasona. Po wejściu do niego on mnie podniósł przytulając mnie i zaczął się kręcić wokół swojej osi. Po chwili mnie postawił.

-Wszystkiego najlepszego aniołku.- Powiedział podając mi pudełko zapakowane w mroczną papier do pakowania prezentów.

-Dziękuję Jason.- Powiedziałam odbierając prezent od przyjaciela.

-No dalej otwórz.- Powiedział Silver kiedy delikatnie zaczęłam otwierać pakunek. Gdy otworzyłam pudełko zauważyłam piękną czarną z czerwonymi różami sukienkę.

-Jest piękna. Dzięki Jason.- Powiedziałam podziwiając sukienkę.

-Drobiazg. Silver, a ty co jej dałeś?- Spytał się Jason patrząc na Sivera.

-Pluszaka.- Odparł.

-Też niezły pomysł.- Powiedział Jason.

-To co chłopaki idziemy?- Spytałam się chłopaków chowając w między czasie pudełko z sukienką do plecaka. Już chciałam go założyć lecz Jason go zabrał i sam założył go.

-Wybacz aniołku. Lecz dziś twe święto i dziś będziesz traktowana jak księżniczka.- Powiedział właściciel sklepu i całą trójką wyszliśmy z budynku. Jason zamkną sklep i po chwili ruszyliśmy. Ciągle myślałam co szykują dla mnie. Zadzwoniłam do mamy i powiedziałam jej o tym że idę z Silverem i Jasonem świętować moje urodziny. Zatrzymaliśmy się przed galerią handlową niedaleko mola. Wtedy Jackson wyjął z kieszeni chustę.

-Po co ci chusta?- Spytałam się kiedy chłopak zawiązał chustę mi na oczach.

-To do niespodzianki.- Usłyszałam głos Silvera. Po chwili poczułam jak któryś z moich przyjaciół bierze mnie za rękę. Po chwili poczułam także i na drugiej dłoni ucisk. Poczułam się nieco dziwnie w tej sytuacji. No bo nie wiem kto trzyma moje ręce. Jak i jedną, jak i drugą.

-Chłopaki który z was trzyma moje dłonie?- Spytałam nieco zdenerwowana w tej sytuacji.

-Oboje.- Powiedział Jason w tym samym czasie co Silver. Po chwili zaczęli mnie gdzieś ciągnąć. Niestety nic, a nic nie widziałam. Usłyszałam jak wchodzimy do jakiegoś pomieszczenia.

-Uwaga będziemy schodzić po schodach.- Usłyszałam głos Silvera. Kiedy stanęliśmy chłopaki zdjęli mi chustę z oczu. Znajdowaliśmy się w kręgielni. Na jednym ze stołów stał szampan piccolo, trzy kieliszki, talerze, sztuczce i tort. Zatkało mnie. Jeszcze nikt oprócz rodziny nie zrobił ni czegoś takiego. Poczułam jak po policzkach zaczęły spływać mi łzy. Nawet nie zauważyłam kiedy chłopaki podeszli do stolika i zapalili świeczki.- Na co czekasz Wika? Pomyśl życzenie.- Wtedy podeszłam do tortu i uśmiechnęłam się do siebie. (zdjęcie poniżej)

-Tylko nie czytaj moich myśli inaczej się nie spełni.- Powiedziałam szeptem do Silvera. On tylko kiwną głową, że rozumie.- Chciałabym aby nikt z moich przyjaciół już nigdy mnie nie skrzywdził- Pomyślałam i zdmuchnęłam świeczki. Następnie zaczęliśmy jeść i pić szampana. Kiedy już ogarnęliśmy stolik przy którym świętowaliśmy poszliśmy nałożyć buty by zagrać w kręgle. Po jakimś czasie było, że Jason prowadzi. No cóż nie wychodziło mi ale co tam. Ważne było dla mnie świętowanie swoich urodzin ze swoimi przyjaciółmi. Na dodatek którzy są postaciami z Creepypasta. Nagle zadzwonił telefon Jacksona. Chłopak kiedy zakończył rozmowę powiedział wkurzony.

-Silver musimy wracać bo w domu zrobili pomimo zakazu imprezę.- Powiedział Jason.

-Kurde, a było fajnie.- Powiedziałam kiedy całą trójką poszliśmy zmienić buty. Po jakimś czasie chłopaki odprowadzili mnie pod blok. Gdy staliśmy pod klatką spojrzałam na chłopaków.- Nie musieliście tego robić.- Powiedziałam patrząc im w oczy.

-I jesteś w błędzie aniołku.- Powiedział głaszcząc mnie po głowie Jason.

-Z resztą nie dasz za wygraną.- Powiedziałam zadziornie i spojrzałam na Silvera.- A jeśli chodzi o ciebie.- Powiedziałam dając mu całus w policzek. Następnie szepnęłam mu do ucha.- Jesteśmy kwita jeśli chodzi o dziś.- Powiedziałam otwierając kluczami drzwi od klatki.- To papatki chłopaki. Widzimy się w szkole Silver.- Powiedziałam kiedy po chwili weszłam do klatki. Za sobą usłyszałam głos Jasona który pożegnał się ze mną.

(Perspektywa Jacksona)

Drzwi od klatki się zamknęły. Spojrzałem na Silvera który położył dłoń na prawym policzku. Normalnie był jak w hipnozie. Walnąłem go w ramie. Lecz było zero odpowiedzi. Pomachałem mu przed łepetyną ręką.

-Ziemia do Silvera.- Powiedziałem głośno.

-Co?- Dopiero teraz spojrzał na mnie wyrwany z transu. Na jego policzkach ujrzałem... Jakże piękny odcień różu. Nie mogłem się powstrzymać i zacząłem się śmiać. Slenderek musiał się zdenerwować bo zrobił się bardziej czerwony.- Z czego się śmiejesz Jason?- Spytał lekko oburzony.

-Bo miałeś rumieńce. Powiedz to po tym jak nasz aniołek dał ci buzi czy jak szepnęła ci coś ciekawego do ucha? A może oba wywołały u ciebie taką reakcję?- Ten nic nie powiedział i zniknął. Zrezygnowany zacząłem iść do rezydencji.

(Perspektywa Wiktorii)

Próbowałam się dobić do mieszkania. Zaczęłam się bać że coś się stało. Lecz po chwili udało mi się wejść. W mieszkaniu panował pół mrok. Zaczęłam się nerwowo rozglądać. Zaczęłam nasłuchiwać. Zauważyłam na stole że coś się świeci. Kiedy podeszłam bliżej stołu światło w pokoju zapaliło się nagle a z różnych kryjówek wyszli moi rodzice, babcia i mój wujek z żoną i synem. Takiej niespodzianki się nie spodziewałam. Zaczęli śpiewać mi ,,Sto lat". Przyznam było fajnie ale jak spędziłam te kilka godzin w towarzystwie Jasona i Silvera było lepiej. Na dodatek te prezenty i pocałunek od Slendera sprawiło, że dopiero skapnęłam się co zrobiłam przed wejściem do klatki schodowej. Poczułam znowu piekące uczucie na policzkach.

-Ej siostra zdmuchnij świeczki inaczej do tortu się naleje wosk.- Z zamyśleń wyrwał mnie głos Julka.

-Chcę aby ten i następne dni były takie wspaniałe jak dziś- Pomyślałam i zdmuchnęłam świeczki. Mama zaczęła kroić tort kiedy na mój telefon przyszła wiadomość od Jacksona. Były nią zdjęcia. Wszyściuteńkie. Nawet musiał uchwycić moment kiedy się zrobiłam czerwona. Napisałam mu ,,Jackson zamorduję cię." Jednak z telefonu wyrwał mnie głos wujka Pawła.

-Młoda dziś twoje urodziny więc nie siedź na telefonie.- Powiedział wujek.

-Po prostu odpisałam koledze.- Powiedziałam kładąc fona na stół.- A jeżeli jesteście tutaj z przymusu to nie musieliście.- Powiedziałam uśmiechając się delikatnie.

-He. Jesteśmy tu z własnej woli.- Powiedziała moja ciotka zaczynając jeść tort. Sama też zaczęłam jeść. Po jakimś czasie wszyscy podarowali mi prezenty. Od wszystkich dostałam po 30 złotych. Z resztą poszłam do pokojem pod pretekstem zadzwonienia do kolegi. Kiedy zamknęłam drzwi wzięłam do rąk plecak który otworzyłam. Wyjęłam z niego pudełko z suknią. Przyłożyłam sobie ją do ciała i zaczęłam się kręcić w niej. Po chwili wyjęłam z szafy wieszak na który założyłam sukienkę. Wyjęłam z plecaka pluszaka którego na sam początek dnia w szkole podarował mi go Slender. Zaczęłam głaskać sukienkę którą miś miał na sobie. Poczułam jakby miała coś skrytego pod sukienką. Uniosłam ją i zauważyłam naszyjnik. Zdjęłam go i zobaczyłam, że do niego jest doczepiona karteczka. Odczepiłam ją od naszyjnika i rozwinęłam ją. Na niej pisało:

Gdy Ci smutno, gdy Ci bardzo źle... nie zapomnij, że masz mnie.

                                                                                                                   Silver.

Kiedy przeczytałam liścik moje serce zaczęło pracować szybciej. Ponownie na twarzy poczułam gorąco. Znowu rumieńce wystąpiły na mojej twarzy. Po moim policzku spłynęła łza. Podeszłam do pozytywki i do jednej z szufladek schowałam złożoną karteczkę. Usłyszałam jak ktoś wchodzi do pokoju. Spojrzałam w stronę drzwi w których stała moja mama. Po jakimś czasie pożegnałam się ze wszystkimi. Prócz rodziców. Kiedy udałam się do pokoju ujrzałam na łóżko bukiet czarnych, białych i czerwonych róż. (zdjęcie poniżej)

Zaczęłam szukać czy nie ma jakiegoś liściku. Jednak nagle do mojego pokoju weszła moja mama. Nie miałam jak schować bukiet róż.

-Od kogo?- Spytała się mama. Właśnie bałam się tego pytania.

-Szukam liściku. Lecz wcześniej go nie było. Dziwne.- Powiedziałam.

-A ta sukienka i miś?- Dopytywała.

-Sukienka dostałam od Jasona, a misia od Silvera gdy tylko mnie zobaczył... Dał mi buzi w policzek. Następnie podał mi misia.- Powiedziałam robiąc się cała czerwona na gębie.- Lecz nie wiem skąd się znalazł ten bukiet na moim łóżku.- Powiedziałam cicho.

-Oprócz tego widzę jeszcze naszyjnik.- Powiedziała wskazując na naszyjnik obok misia.

-To również prezent od Silvera. Słuchaj bo chce już spać.- Powiedziałam szybko.

-Oki to dobranoc córciu.- Powiedziałam moja rodzicielka i wyszła z pokoju. Znalazłam liścik po kilku minutach. Szybko położyłam go na biurko. Poszłam do pokoju obok i wzięłam wazon. Nalałam do niego wody. Postawiłam go na biurku i włożyłam do niego bukiet. Wzięłam karteczkę i ją otworzyłam.

Uśmiechaj się częściej bo róże wtedy bladną na twój uśmiech.

Zarumieniłam się. Jednak byłam ciekawa kto mi dał ten bukiet. Po wykonaniu wszystkiego poszłam spać. Następnego dnia od razu po obudzeniu się założyłam czarne jeansy, czarną podkoszulkę z taekwondo i czarną bluzę z kapturem. Tym razem włosy uczesała mi mama. Nałożyłam również naszyjnik od Slendera. Po śniadaniu które szybko zjadłam nałoży mój płaszcz, glany i kapelusz. Gdy weszłam do budynku schowałam płaszcz i kapelusz do plecaka. Kiedy szłam pod klasę wszyscy na mnie patrzyli jakby zobaczyli ducha. Poszłam pod klasę. Pod ścianą siedział Silver. Usiadłam obok niego ten spojrzał na mnie i zaczął rozmowę.

-Tak to ja dałem ci ten bukiet.- Powiedział cicho.

-Dzięki. Wiesz, że nie musiałeś.- Powiedziałam z lekkim uśmiechem.

-Tak ale chciałem.- Jeszcze pogadaliśmy chwilę ponieważ zadzwonił dzwonek na lekcję. Jako pierwszą mieliśmy plastykę. Na dziś mieliśmy coś rysować. Po zajęciu miejsc pani zaczęła rozmowę.

-Więc tak dziś robicie w parach projekt na dwie godziny lekcyjne. Temat to wasze zainteresowania. Teraz dobierzcie się w pary. Tą godzinę poświećcie na omówienie.- Kiedy to powiedziała większość dziewczyn pytały czy mogą w większej grupie. Lecz nauczycielka nie wyraziła na to zgody. Wzięłam rzeczy i już chciałam iść do ławki gdzie siedzi Silver ale zatrzymał mnie Przemek.

-Ej Wiktoria robisz ze mną projekt?- Zapytał.

-Nic z tego. Robię z kimś innym.- Powiedziałam. Ominęłam go i usiadłam obok Silvera.- Robimy razem projekt?- Spytałam na co on odsunął krzesło bym mogła usiąść.

-Jasne. Z tobą zawsze i wszędzie. Więc co weźmiesz ze swoich pasji?- Zapytał gdy usiadałam na krześle.

-Rysowanie i pisanie książek, a ty?- Zapytałam.

-Granie na gitarze i pisanie wierszy.- Powiedział Silver.

-No to podstawowe rzeczy mamy. Teraz pomyślmy jak go zrobimy.- Powiedziałam.

-Ok. Więc myślałem że możemy zrobić na poziomej linii. Na jednej stronie ty, a na drugiej ja. Ej, a może omówimy to kiedy odprowadzę cię do domu?- Zaproponowałam.- No ok. Słuchaj, a kiedy mamy kolejną lekcje plastyki?- Zapytałam.

-Jak dobrze pamiętam to za tydzień. Łee. Damy radę. Zrobimy ją w domu bo na stówę będziemy musieli ją zaprezentować.- Powiedział.

-No ok.- Powiedziałam i zaczęliśmy omawiać nasz projekt. Po skończonych zajęciach poszliśmy do mnie do domu. Kiedy zrobiłam nam po herbacie zaczęliśmy omawiać nasz projekt. Kiedy dokładnie go omówiliśmy wyjęłam z szafy wszystkie albumy. Zaczęliśmy je oglądać siedząc na łóżku w dużym pokoju.

-Ja cię to ty jak byłaś mała?- Spytał się zaskoczony Silver.

-No. Mama mówiła mi jak się urodziłam to zamiast płakać śmiałam się.- Powiedziałam.

-Serio?- Zapytał zaskoczony.

-No.- Nagle zadzwonił jego telefon. Odebrał i wziął na głośno mówiący

-Słucham.- Powiedział. W tle słyszałam kłótnie jakiś osób. - Dobrze spróbuj bez patelni uspokoić Toby'ego i Masky'ego.- Powiedział po czym po chwili się rozłączył. Nie wytrzymałam i zaczęłam się śmiać. Ten patrzył na mnie jak na idiotkę.

-Nie chciałabym być na miejscu Tima i Toby'ego.- Powiedziałam dalej się śmiejąc. Jednak chłopak po jakimś czasie teleportował się do rezydencji. Ja poszłam kupić wszystko na nasz projekt. Kiedy wróciłam mama była już w domu. Po kolacji poszłam spać.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro