Rozdział 27. Ślub.
Dziś jest ten dzień. Dzień w który ja i Slender będziemy małżeństwem. Kiedy się obudziłam zjadłam śniadanie z przyjaciółkami. Po śniadaniu wzięłam kąpiel gdy dziewczyny przygotowywały kosmetyki, sukienki itp. Gdy wróciłam Jane zaczęła robić mi fryzurę, Cloocky wybierała mi odpowiednią biżuterie, Ann malowała mi paznokcie, a Jill robiła mi makijaż. Gdy w końcu założyłam sukienkę i buty zaczęłam czekać na przyjaciółki które się szykowały. Po chwili przyszły dziewczyny. Usłyszałam pukanie do drzwi które otworzyła Ann. Wyszłam z dziewczynami z domu i zauważyłam... Dwie dorożki przy których stali w ludzkiej postaci bracia Slendera. Podeszłam do nich.
-Ja chyba śnie.- Powiedziałam gdy Off pomógł mi wsiąść. Następnie podał mi bukiet kolorowych róż. Uśmiechnęłam się.
-To nie sen.- Powiedziała Sally siadając obok mnie.
-To w drogę.- Powiedział Off trzymając lejce. Po chwili dorożki ruszyły. Czułam się jak księżniczka. Kiedy byliśmy przed kościołem czekali na nas moi rodzice, babcia, Monika z Markiem i dziewczynkami. Splendy pomógł wysiąść Sally, a Off i Trendy mi. Od razu podeszłam do bliskich.
-Wow. Wiktoria skąd masz tą suknie?- Spytała się Monika.
-Później ci powiem.- Powiedziałam patrząc na Sally która rozmawiała z Zuzią i Wiktorią.
-Kwiatuszki mam dla was zadanie.- Powiedział Off i podał im koszyczki w których były płatki, kolorowych róż. Moja mama, babcia, Off, Slpendy, Trendy, Monika i Marek weszli do środka. Brian wszedł do środka trzymając kamerę. Mój ojciec złapał mnie pod ramie i zaczął iść w stronę wejścia do kościoła. Przed nami szły dziewczynki sypiące płatki kwiatów, a przed nimi szły moje przyjaciółki i przyjaciele. Brian cały czas nagrywał. Kiedy stałam przy przyszłym mężu uśmiechałam się.
-Podajcie sobie prawe dłonie.- Powiedział ksiądz, a ja i Slender... Znaczy Agares wykonaliśmy polecenie.- Powtarzajcie słowa przysięgi.- Dodał ksiądz.- Ja Agares. Biorę sobie ciebie Wiktorio za żonę i ślubuje ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.- Powiedział ksiądz.
-Ja Agares. Biorę sobie ciebie Wiktorio za żonę i ślubuje ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.- Powtórzył z uśmiechem patrząc na mnie Agares.
-Ja Wiktoria. Biorę sobie ciebie Agaresesie za męża i ślubuje ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.- Powiedział ksiądz.
-Ja Wiktoria. Biorę sobie ciebie Agaresesie za męża i ślubuje ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.- Powtórzyłam słowa księdza również z uśmiechem.
-Co Bóg złączył niech człowiek ich nie rozdziela. A teraz możecie włożyć sobie obrączki.- Powiedział ksiądz gdy Toby podał obrączki Agaresowi którą włożył mi na palec, a ja założyłam mu. Następnie się pocałowaliśmy. Wszyscy bili brawa. Byłam bardzo szczęśliwa. Następnie poszliśmy świętować.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro