Rozdział 16. Kim on jest?
Minęły 4 lata od mojej kłótni z... S. Pytacie się czemu S? Otóż... Jak słyszę imię starego przyjaciela chce płakać. Przypomina mi się ta kłótnia. Ta cholerna kłótnia która zniszczyła moje życie. Pierwsze miesiące po kłótni były najgorsze. Nie jadłam dużo przez co popadłam w anoreksje, nie rozmawiałam z nikim, a po szkole zawsze zamykałam się w pokoju. Innym słowem popadłam przez to w głęboką depresje. Zaczęłam sobie ciąć stopy kiedy byłam sama w domu lub w szkolnej łazience. Zawsze miałam ze sobą plastry. Ale niestety pewnego dnia moja mama zauważyła jak się cięłam i zabrała mnie do psychologa. Pod czas rozmowy nic nie mówiłam. Mama zaczęła się martwić o mój stan psychiczny więc wypisała mnie ze szkoły. Musiałam brać antydepresanty oraz uczyć się w domu. Przyznam, że to było leprze niż uczenie się z tymi kretynami. Po roku wyszłam z depresji i anoreksji. Ale od czasu do czasu podkradałam tacie papierosy. Szłam sobie wieczorami w jakiś zaułek czy coś i paliłam. Czasem nawet piłam alkohol. Ale nie popadłam w nałóg. Ograniczałam to. Zanim wyszłam z depresji pod czas wieczornego spaceru po parku spotkałam kolegę który dokuczał mi w podstawówce byli z nim kilka osób z naszej klasy. Zaczęli się wyśmiewać, że jestem chuda prawie jak patyk. Nie wytrzymałam wyjęłam wtedy scyzoryk ojca. Tego dnia zabiłam 3 osoby z klasy. Dwóch kolegów i koleżankę z klasy. Oczywiście dowiedziałam się, że reszta osób które tam były też zginęły. Więc nikt nie wie co się wtedy stało w parku. A teraz? Heh... Mam własny dom jedno rodzinny niedaleko lasu. Na strychu mam pudło z rzeczami od creepypast. Nie miałam serca by je wyrzucić na śmietnik. Od czasu do czasu zabijam ludzi pod pseudonimem Bloody Rose. Pytacie się czemu taka ksywka? Ponieważ mam w piwnicy kilkanaście skrzynek z białymi różami. Biorę zawsze jedną jak idę kogoś zabić. Najpierw zabijam ofiarę, a potem mocze tą różę we krwi ofiary. Po czym wbijam róże w oko ofiary. Jednak daje rade. Kradnę ofiarom nawet pieniądze by mieć na życie. Raz na jakiś czas odwiedzam rodziców i babcie. 10.05.2024r. Godz. 12:43 Obecnie szłam do babci. Zrobiłam jej zakupy. Zazwyczaj to ja odwiedzałam bliskich. Nie chciałam ich męczyć. Kiedy dotarłam do bloku mojej babci od razu weszłam do klatki, ponieważ drzwi były otwarte. Zapukałam do drzwi od mieszkania babci i weszłam.
-Babciu już jestem.- Powiedziałam idąc do kuchni. Położyłam torbę z zakupami na blat.
-Cześć Wiktorynka.- Powiedziała moja babcia przytulając mnie. Odwzajemniłam jej uścisk.
-Jak tam u ciebie?- Spytałam z uśmiechem gdy zaczęłam pomagać babci rozpakowywać zakupy.
-A wiesz bardzo dobrze. Mamy nowego sąsiada. Taki dobry i pomocny. Jak ten cały Gabriel z serialu ,,Na Sygnale".- Na tą uwagę uśmiechnęłam się. Pamiętam do dziś, że w każde wakacje od rana do wieczora oglądałam powtórki tego serialu. Wieczorami i nocami oglądałam horrory i pisałam książki.- Agares? Mogę cie prosić?- Zapytała moja babcia. Po chwili w kuchni pojawił się chłopak. Miał na oko 23 lata albo więcej. Miał białe włosy, czarne tęczówki i bladą cerę. Ubrany był w... Garnitur z czerwonym krawatem. Poczułam łzy w oczach i ukucie w serce. Oparłam się o blat zamykając oczy. Wtedy poczułam dłoń na ramieniu.- Wiktoria? Wszystko w porządku?- Usłyszałam głos babci. Spojrzałam na nią, a po policzkach spłynęły mi łzy. Babcia zabrała do pokoju i posadziła na fotelu. Po chwili ten cały Agares przyszedł ze szklanką wody.
-Proszę.- Powiedział podając mi szklankę z wodą. Nie pewnie wzięłam szklankę i napiłam się. Jego głos był obcy.
-Wybacz Agaresie za sytuacje mojej wnuczki. Miała ciężkie chwile przez jakiś czas.- Powiedziała moja babcia gdy się uspokoiłam trochę.
-Nic się nie stało.- Odparł Agares podając mi chusteczkę. Wzięłam ją i wytarłam nią oczy. Chciałam ją oddać ale chłopak wsuną mi chusteczkę do rąk.- Weź ją. Tobie bardziej się przyda.- Po jego słowach lekko się uśmiechnęłam. Porozmawiałam jeszcze z nim i babcią chwilę po czym poszłam do domu. Usiadłam na kanapie w salonie. Włączyłam telewizor i zaczęłam oglądać serial ,,Szpital". W pewnej chwili usłyszałam pukanie do drzwi. Poszłam do drzwi i otworzyłam je. Stał tam chłopak. Miał na twarzy kilka blizn i czerwone oczy. Od razu poznałam chłopaka. Ronve. Jeden ze sługów władcy świata gdzie byłam z creepypastami zanim pokłóciłam się z Slenderem.
-Wejdź do środka Ronve.- Powiedziałam z lekkim uśmiechem.
-Wybacz panienko ale nie mogę. Musze rozdać zaproszenia na królewski gambit z okazji 20 urodzin księżniczki Sachmet.- Chciałam już spytać kim jest Sachmet. Jednak Ronve mnie wyprzedził.- Sachmet to księżniczka tamtego świata. Kiedy była panienka pierwszy raz w naszym świecie była ona w innym królestwie. Uczyła się jakiś zaklęć.- Odparł Ronve. Wręczył mi jakąś kopertę. Wzięłam ją. Po chwili Ronve znikną. Zamknęłam drzwi i poszłam do salonu. Otworzyłam kopertę i wyjęłam z niej list. Zaczęłam czytać.
Droga Wiktorio
Serdecznie zapraszamy cię na gambit z okazji 20 urodzin naszej córki Sachmet. Wiemy o tym co stało się między tobą, a Slendermanem. Więc dla tego przez te lata cię nie zapraszaliśmy. Chcieliśmy dać ci czas na odpoczynek od widzenia się z nim. Słyszeliśmy o tym, że zabijasz pod pseudonimem Bloody Rose. Więc w ten sposób zostaniesz przedstawiona. Gambit odbywa się dziś wieczorem o 18:00-00:00. Wybacz, że tak z opóźnieniem ale mieliśmy urwanie głowy z przygotowaniami do gambitu. Sachmet opowiedzieliśmy o tobie i twoich niektórych osobistych sprawach. Przyjdzie po ciebie Ronve. Do zobaczenia wieczorem.
Król Munrok.
Po przeczytaniu listu od razu spojrzałam na zegarek w telefonie. Była 14:55. Poszłam do pokoju. zaczęłam szukać idealnego prezentu. Znalazłam w szafce jeszcze nie rozpakowaną czekoladę. Wzięłam ją i włożyłam ją do torby na prezent. Włożyłam również pluszaka którego sama zrobiłam. (zdjęcie poniżej)
Po spakowaniu prezentu poszłam na dół. Włączyłam telewizor i zaczęłam coś tam oglądać. Nie mogłam uwierzyć, że po 4 latach zobaczę osobę którą kochałam. Jednak postanowiłam nie rozmawiać ze Slnderem. Zastanawiało mnie nawet... Kim był ten cały Agares.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro