Rozdział 3. Dowiedzenie się prawdy.
19.09.2019r. Od zobaczenia Offendera i usłyszenia krzyków w sklepie Jacksona minął tydzień. Nikomu o tym nie powiedziałam. Zapisałam to w notesie w którym napisałam nazwę sklepu Jacksona. Jedynie gdy mama pytała się dlaczego tak wbiegłam powiedziałam jej, że jakiś pijak mnie zaczepił lecz ja uciekłam. Wtedy rodzicielka kazała mi brać ze sobą gaz pieprzowy na wypadek gdybym znowu została zaczepiona. Ze Silverem ciągle gadamy na przerwach. Czasami zdarza się, że ktoś nas przezwie od dziwaków ale nie zwracamy na to uwagi. Właśnie szłam szkolnym korytarzem na język Rosyjski kiedy zauważyłam bójkę kilku chłopaków. W śród nich zauważyłam Silvera. Podbiegłam i zaczęłam się przepychać przez innych uczniów który dopingowali. Czworo trzymali Silvera, a Maks go bił. Zakryłam usta dłońmi. Wbiegłam do ,,areny" gdzie Maks i jego kumple bili Silvera. Popchnęłam Maksa i zaczęłam bić się z jego kumplami. Kiedy przyszedł nauczyciel zabrał Maksa i jego kolegów do dyrektora. Ja i Silver poszliśmy do pielęgniarki. Ja miałam tylko siniaki. Lecz Silver jemu krew płynęła z nosa. Pielęgniarka akurat zajmowała się tymi idiotami, a zaś ja pomagałam dla Silvera w nałożeniu opatrunków. Kiedy oboje skończyliśmy wyszliśmy z pomieszczenia i poszliśmy do klasy. Kiedy oboje weszliśmy do sali na lekcję. Usiedliśmy w swoich ławkach. Gdy lekcja się skończyła i spakowałam książki zauważyłam na mojej ławce czarną kopertę owiniętą czerwoną wstążką. Wzięłam ją i poszłam do toalety. Zamknęłam się w jednej z kabin. Otworzyłam powoli kopertę. W niej był list o takiej treści:
Droga Wiktorio.
Kiedy dokładnie ciebie poznałem uznałem iż będzie lepiej gdy dowiesz się o mojej tajemnicy. Spotkajmy się dzisiaj w lesie miejskim. Zrozumiem jeżeli nie będziesz mogła. A jeśli przyjdziesz proszę nie przestrasz się mojej tajemnicy. Zależy mi też na tym byś o mojej tajemnicy nikomu nie mówiła. Mam nadzieje, że pomimo mojej tajemnicy będziemy nadal przyjaciółmi.
Podpisano Silver.
Kiedy to przeczytałam byłam w szoku. Wyszłam z łazienki i pobiegłam do klasy. Kiedy reszta zajęć się skończyła wyszłam ze szkoły i zaczęłam iść w kierunek domu. Już prawie dochodziłam do domu kiedy zaczepili mnie chłopaki z mojej klasy. Właśnie ci których w szkole pobiłam by pomóc Silverowi. Całe szczęście udało mi się wbiec do klatki na czas. Kiedy zjadłam obiad i odrobiłam lekcje ubrałam swój ulubiony płaszcz, buty i kapelusz. Powiedziałam mamie, że wychodzę. Po jakimś czasie doszłam do lasu. Szłam przez las. Myślałam gdzie jest Silver. W pewnej chwili zauważyłam go. Podeszłam do niego i usiadłam obok niego. Wydawał mi się czymś przygnębiony. Powiedziałam kładąc mu rękę na ramieniu.
-Silver wszystko w porządku?- Martwiłam się o niego. Coś musiało się stać skoro poprosił mnie o spotkanie.
-Tak stało się.- Kiedy to mówił wstał i zaczął nerwowo chodzić od drzewa do drzewa.
-Powiedz mi co się stało? Zaczynam się o ciebie martwić.- Wiedziałam, że mówiłam trochę przestraszona jego stanem.
-To się stało, że jestem potworem!!!- Gdy krzyknął z jego pleców wyłoniły się czarne macki. Zdjął kaptur i okulary. Następnie wyrwał drzewo z korzeniami i rzucił je gdzieś. Dostrzegłam, że wygląda jak Slenderman. Usiadł na ziemi. Głowę schował w kolanach. Podeszłam do niego. Kucnęłam przed nim i w obie dłonie chwyciłam jego ,,twarz". Następnie powiedziałam wycierając z jego policzków łzy.
-Nie jesteś potworem. To, że jesteś inny od ludzi nie znaczy to, że nie masz uczucia. Przecież masz mnie. Jesteśmy przyjaciółmi. Nie interesuje mnie twój wygląd i kim jesteś. Serce podpowiada mi, że jesteś prawdziwym przyjacielem. Nikt nie ma prawa ciebie oceniać po wyglądzie. Jak to ja mówię nie ocenia się książki po okładce. Liczy się to co w sercu.- Gdy to mówiłam przytuliłam go. Po chwili on odwzajemnił mój czyn. Gdy odkleiliśmy się od siebie wytarłam jeszcze raz jego policzki i powiedziałam.- Pamiętaj nie ważne co na zewnątrz tylko liczy się to co w środku.- Uśmiechnęłam się do niego. Po chwili on też wyglądał jakby się uśmiechał.
-Dzięki Wika. Teraz już nie musisz nazywać mnie Silver.- Powiedział z "uśmiechem"
-W szkole i tak będę cię tak nazywać. Lecz jest jedna sprawa Slendy.- Powiedziałam patrząc na niego.
-Jaka? Moment z kąt znasz... Dobra już wiem.- Powiedział zakłopotany.
-No właśnie chodzi o to bo tydzień temu gdy wracałam ze spaceru przez park zauważyłam Offendera. Musisz chyba zrobić mu kazanie. Masz farta, że nie krzyczałam. Inaczej wtedy była by afera na całą Polskę albo gorzej.- Powiedziałam nie odrywając od niego wzroku.
-Racja. Słuchaj lepiej będzie jak ciebie odprowadzę do domu bo robi się powoli zmrok.- Powiedział wstając.
-Dobry pomysł.- Powiedziałam z uśmiechem. Zaś on po chwili przeteleportował nas pod mój blok.- To do jutra Silver.- Powiedziałam z uśmiechem.
-Do jutra Wiktorio.- Potem zniknął. Gdy wróciłam do mieszkania powiedziałam że spotkałam się z ,,Silverem" i się zagadaliśmy. Po kolacji i spakowaniu rzeczy do szkoły poszłam spać. Następnego dnia po śniadaniu pobiegłam do szkoły. Na każdej przerwie gadałam z moim przyjacielem. Całe szczęście nie musiałam ćwiczyć na wychowaniu fizycznym. Przez ten czas czytałam książkę Stevena Kinga pt. ,,TO" obok mnie siedział Silver i też coś czytał. Nie znałam tej książki. Wydawała mi się w innym języku. Po skończeniu zajęć poszłam do sklepu Jacksona. Akurat jakaś kobieta wychodziła.
-Hejka Jason.- Powiedziałam podchodząc do Toy Makera.
-Cześć Wika. Jak tam?- Zapytał się Jason patrząc na mnie.
-Wiem co zrobiłeś tydzień temu.- Powiedziałam szeptem. Wydawał się zaskoczony tym co powiedziałam.
-Chodź.- Powiedział i pociągnął mnie do jednego z pomieszczeń. Kiedy zamknął drzwi na klucz trochę się przeraziłam. Lecz przypomniałam sobie o gazie pieprzowym w kieszeni kurtki.- Co tydzień temu widziałaś?!- Powiedział kiedy w jego oczach dostrzegłam odblask zieleni. Wiedziałam, że Jason powoli się wkurza.
-Najpierw się uspokój i wszystko ci wyjaśnię.- Powiedziałam kiedy on usiadł na kanapie trochę wkurzony moim zachowaniem.
-No to słucham.- Warknął ze złością.
-Więc kiedy wtedy wracałam ze spaceru na cmentarzu zauważyłam Offendermana i zaczęłam biec. Kiedy tylko wbiegłam do twojego sklepu usłyszałam krzyki jakiejś kobiety i wybiegłam z stąd. Wróciłam do domu. Nikomu nie powiedziałam o tym co się stało. Jedynie odpowiedziałam mamie, że jakiś facet mnie zaczepił i uciekłam mu. Błagam nie rób ze mnie lalki.- Powiedziałam kiedy łzy wdarły się mi do oczu.
-No już spokojnie. Wierze ci. Ale Offender ciebie nie tknął?- Powiedział przytulając mnie głaszcząc mnie po głowie.
-Całe szczęście nie.- Powiedziałam uspokojona zaś Jason mnie puścił.
-Chwila moment. Powiedziałaś, że widziałaś Offendera? Z kąt go znasz?- Zaczął pytać bez przerwy aż do chwili kiedy go oblałam wodą którą piłam w szkole.
-Spokojnie wszystko ci wyjaśnię tylko uspokój się.- Powiedziałam kiedy Jason wycierał twarz szmatką.- Więc zaczęło to się w wakacje kiedy miałam zacząć 7 klasę. Zaczęłam wtedy interesować się postaciami z Creepypasta. Czasami na lekcji w 8 klasie rysowałam Slendermana, jego proxy lub Jeffa w zeszytach. Napisałam nawet 3 książki gdzie główna bohaterka i jeden chłopak z tych historii zostali parą. Dwie pierwsze to tomy.- Powiedziałam patrząc na niego.
-Teraz wiem czemu się prawie nie odzywałaś kiedy ci pomogłem. A tak w ogóle jak twój nadgarstek?- Zapytał się zdenerwowany.
-Co mam mówić jest tak zbity, że do przyszłego tygodnia muszę nosić ten opatrunek.- Powiedziałam patrząc na niego.
-Leprze to niż gips co nie.- Powiedział, a oboje się zaśmialiśmy.
-Racja. Muszę pędzić do domu na obiad. Tylko takie szybkie pytanko.- Powiedziałam patrząc na niego.
-Wal śmiało.- Odpowiedział.
-Czy inni też istnieją no wiesz Jeff the killer i tak dalej?- Zapytałam z nadzieją.
-Tak. Jak będzie jakaś okazja to ciebie im przedstawię, a zwłaszcza Sally. Co panienka na to?- Zapytał się z uśmiechem.
-Było by mi bardzo miło. Czasami mi się ktoś z was śni. Slender najwięcej razy.- Powiedziałam.
-A ja ci się nie śniłem?- Zapytał się z flirciarskim uśmieszkiem.
-Tylko 2 lub 3 razy. To ja lecę w razie jakby coś pisz esemesy.- Powiedziałam podchodząc do drzwi i otwierając je wyszłam z pokoju. Gdy całkowicie wróciłam do domu powiedziałam mamie, że zagadałam się z Sylwią (stara przyjaciółka). Kiedy skończyłam odrabiać lekcje wzięłam książkę Stevena Kinga pt. ,,TO" którą zaczęłam czytać dalej. Kiedy tak sobie czytałam usłyszałam jak drzwi od mojego pokoju się otwierają. Spojrzałam w stronę drzwi i zauważyłam jak mama podchodzi do mnie. Kiedy usiadła na łóżku obok mnie zapytałam rodzicielkę co się stało ta tylko powiedziała że w przyszłym tygodniu na weekend jedziemy do Moniki (moja siostra cioteczna), jej męża i córek. Byłam z jednej strony szczęśliwa, że zobaczę się z siostrzenicami, Moniką i Markiem (mąż Moniki). Lecz z drugiej smutna, że będę cały weekend się tam nudzić. Kiedy rodzicielka wyszła powróciłam do czytania. Kiedy już dochodziłam do końca rozdziału usłyszałam wibracje telefonu. Spojrzałam na ekran telefonu. Na nim była wiadomość od nieznanego numeru.
Cześć Wiktoria. To Ja. Silver znaczy Slender. Pogubiłem się w tym. Mam pytanie. Chciałabyś ze mną pójść jutro do kina? Zrozumiem jeśli odmówisz. Czekam na twoją odpowiedź.
Byłam w szoku. Silver to znaczy Slenderman zaprosił mnie do kina. Nie mogłam w to uwierzyć. Poszłam do kuchni. Nalałam do szklanki herbaty. Akurat mama weszła do kuchni. Postanowiłam ją spytać o wyjście z kolegą do kina.
-Mamo słuchaj bo Silver zaprosił mnie abym poszła z nim jutro do kina.- Powiedziałam z czerwonymi policzkami.
-To miło z jego strony. A mówił na jaki film?- Zapytała się mama.
-Zaraz się jego spytam.- Powiedziałam wchodząc do pokoju. Wzięłam telefon i zastanawiałam się przez chwilę co mam zrobić. W końcu postanowiłam zadzwonić do niego. Po kilku sygnałach odebrał połączenie.
-Halo?- Usłyszałam głos Slendyego.
-Cześć Silver. Słuchaj dzwonię z dwoma pytaniami.- Powiedziałam nadal czerwona na twarzy.
-Więc słucham.- Powiedział Slender kiedy oparłam się o ścianę.
-Pierwsza z nich to czy zaproszenie do kina jest nadal aktualne?- Zapytałam się. Czułam jak serce mi wali jak szalone.
-Pewnie, że tak.- Odparł gdy moje serce zaczęło szybciej bić.
-No ok. A drugie pytanie na jaki film pójdziemy?- Zapytałam się.
-Myślałem bardziej nad jakimś filmem fantasy. Jeśli nie zbyt ci odpowiada...- Nie dokończył, ponieważ mu przerwałam.
-Żartujesz? Ja kocham takie filmy.- Powiedziałam z zachwytem i mocno czerwona na twarzy.
-Słuchaj bo seans zacznie się o 12:30, a kończy o 14:30. Pomyślałem, że po filmie możemy zajść do jakiejś kawiarni? Co ty na to?- W jego głosie słyszałam zakłopotanie. Domyśliłam się z jakiego powodu.
-Z chęcią przyjmę twoją propozycję.- Powiedziałam czerwona jak burak.
-Jak chcesz mogę przyjść po ciebie o 11:50.- Powiedział Slendy.
-Spoko. Może chciałbyś poznać moją mamę?- Zapytałam chodź wiedziałam, że moja mama pewnie zacznie się o to wypytywać.
-A twój ojciec?- Zapytał. Nie chciałam by poznał mojego ojca.
-Będzie w pracy.- Odpowiedziałam szybko.
-No to z chęcią poznam ją. Słucha bo właśnie powoli dochodzę do swojej rezydencji. Jutro pogadamy ok bo nie mam zamiaru nikomu ze swoich domowników mówić o swoich prywatnych sprawach.- Powiedział Slenderman.
-Jasne wiem o co chodzi. To do jutra Silver.- Powiedziałam.
-Do jutra Wika.- Po chwili się rozłączył. Wstałam i wyjęłam z komody lusterko. Spojrzałam w nie. Na policzkach ujrzałam czerwony odcień. Wyszłam z pokoju. Akurat mama mnie zawołała. Podeszłam do rodzicielki kiedy zaczęła rozmowę.
-I co na jaki idziecie film?- Zapytała zaciekawiona.
-Na film fantasy. Seans zaczyna się o 12:30-14:30. Zaś potem może pójdziemy do jakiejś kawiarni.- Powiedziałam siadając w fotelu.
-Sam to zaproponował?- Zapytała się z dziwnym uśmiechem.
-Tak. Przyjdzie po mnie o 11:50.- Powiedziałam i zaczęłam opowiadać jej moją rozmowę z Silverem.- Mamo muszę cię o coś spytać.- Powiedziałam.
-Tak, a o co?- Zapytała się moja mama.
-Powiedzmy, że on jest inny niż ludzie.- Powiedziałam drapiąc się po karku.
-Co masz na myśli?- Zapytała się moja mama.
-Już o nic. Powiem ci kiedy będzie idealna chwila.- Powiedziałam w pośpiechu i wróciłam do swojego pokoju. Zerknęłam na zegarek w telefonie i okazało się że jest 16:21. Wyjęłam z szafy polarową bluzę i założyłam ją. Wzięłam torbę z gazem pieprzowym, telefonem i słuchawkami. Poszłam do przedpokoju i założyłam buty i kurtkę. Wtedy z łazienki wyszła moja matka.
-Gdzie idziesz?- Zapytała się moja mama.
-Na spacer. Znasz mnie. A tak dokładnie to do lasu miejskiego.- Powiedziałam patrząc na rodzicielkę.
-A jak...- Nie dałam dokończyć rodzicielce.
-Nic mi się nie stanie bo będę szła znaną mi ścieżką. Zaś w torbie mam gaz pieprzowy. Więc nie masz się niczego bać.- Powiedziałam kiedy nacisnęłam klamkę od drzwi wyjściowych.- Eloszka.- Mówiąc to wyszłam z mieszkania. Zaczęłam iść w kierunek lasu. Po nie całej półtorej godzinie doszłam do lasu. Zaczęłam po nim spacerować słuchając standardowo muzyki. Cały czas czułam się obserwowana. Wyjęłam z torby telefon aby zrobić selfie. Kiedy spojrzałam na zdjęcie zamurowało mnie. Nie daleko mnie za mną stał jeden z proxy Slendera. Wysłałam mu tą fotografie. Dodałam też napis.
Slendy. Toby chyba na mnie poluje. Proszę zrób coś.
Gdy wysłałam wiadomość przyspieszyłam kroku. Po jakimś czasie uczucie obserwowania minęło. Gdy wróciłam do domu poszłam do łazienki by się wykąpać. Kiedy to zrobiłam poszłam zrobić sobie płatki z mlekiem. Po ich zjedzeniu poszłam spać. Kiedy się obudziłam spojrzałam na ekran telefonu. Była 09;21. Poderwałam się z łóżka jak oparzona. Otworzyłam szafę. Wyciągnęłam z niej ciuchy i zaczęłam się ubierać. Poszłam do kuchni. Zauważyłam jak mama robiła kanapki i kakao.
-O hej córcia. Właśnie miałam iść ciebie budzić.- Powiedziała moja mama.
-Spoko. To ja idę się ogarnąć.- Powiedziałam kiedy poszłam do łazienki. Gdy weszłam do niej zaczęłam czesać włosy. Kiedy skończyłam uznałam że trzeba je trochę skrócić. Zawołałam mamę do łazienki. Gdy weszła poprosiłam ją by skróciła mi włosy. Po kilku minutach ścięła mi włosy do połowy pleców. Spojrzałam w lustro. Wyglądałam tak jak zwykle. Kiedy wróciłyśmy do pokoju zaczęłam jeść śniadanie. Gdy skończyłam pobiegłam do łazienki by umyć zęby. Po skończeniu wróciłam do pokoju by spakować do torby telefon. Usłyszałam pukanie do drzwi. Pobiegłam sprawdzić kto to. Spojrzałam przez judasza i zauważyłam Silvera. Otworzyłam drzwi i wpuściłam do środka mojego przyjaciela. Mama wtedy weszła do przedpokoju. Zaczęłam rozmowę.
-Mamo to Silver. Silver to moja mama.- Powiedziałam.
-Bardzo miło mi ciebie w końcu poznać. Wiktoria dużo mi o tobie mówiła.-Powiedziała moja rodzicielka kiedy całą trójką wchodziliśmy do pokoju. Ja i Silver usiedliśmy na łóżku, a mama w fotelu.
-Zapomniał bym to dla pani i Wiktorii.- Powiedział wyciągając z kieszeni dwa sztuczne kwiaty i dwie czekolady. Podał mi i mojej mamie po jednym upominku.- Powiedział. Moja mama mówiła, że nie musiał ale on swoje. Silver spojrzał w pewnej chwili na zegarek który miał na ręce.- No to my lepiej już pójdziemy proszę pani. Za nie całe 40 minut zacznie się film fantasy na który zabieram Wiktorię.
-Dobrze. A można wiedzieć o której moja córka wróci do domu? Nie, że się czepiam ale nie chce by....- Wiedziałam co chce powiedzieć lecz jej przerwałam kiedy zakładałam buty.
-Mamo spokojnie nic mi się nie stanie.- Nałożyłam kurtkę i czapkę. Po chwili wyszliśmy. W drodze do kina rozmawialiśmy.- Przepraszam za nią. Ona jest zbyt opiekuńcza.- Powiedziałam patrząc na niego.
-Jak każdy rodzic.- Powiedział z uśmiechem.
-Wiem.- Powiedziałam kiedy oboje weszliśmy do budynku.
-Słuchaj idź przed salę, a ja zaraz przyjdę. Jeśli coś chcesz to proś.- Mówił ale ja nie miałam zamiaru go wykorzystywać.
-Nie mam zamiaru ciebie wykorzystywać.- Powiedziałam patrząc na niego.
-I tak ci kupię popkorn i fantę.- Westchnęłam i poszłam pod salę. Zdjęłam kurtkę i czapkę. Usiadłam na krześle i zaczęłam czekać na Silvera. Po chwili przyszedł z popkornem i butelką fanty. Usiadł podając mi do ręki napój.
-Powiedzieć ci jak moja koleżanka z bloku nazywa Jeffa the killera?- Zapytałam patrząc na niego.
-Jasne.- Powiedział zaciekawiony.
-Dżem daj kibel.- Po powiedzeniu tego oboje zaczęliśmy się śmiać. W końcu wpuścili nas na salę. Ja i Silver jako jedyni siedzieliśmy w ostatnim rzędzie. Kiedy oglądaliśmy film jedliśmy popkorn. Czasami zdarzało się, że moja dłoń otrze się o jego dłoń. Gdy film się skończył poszliśmy do kawiarni w centrum handlowym. Kupił nam po gorącej czekoladzie. Chodziliśmy po mieście. Zatrzymaliśmy się na jednej z ławek w parku. Usiedliśmy dalej popijając czekoladę.
-Słuchaj bo u ciebie twoja mama chciała o czymś dokończyć lecz ty jej na to nie pozwoliłaś. O co chodziło?- Zapytał zmartwiony.
-Tylko nie krzycz na mnie. Pamiętasz jak pytałeś się o mój nadgarstek?- Zapytałam, a on skiną głową. Opowiedziałam mu co się wtedy wydarzyło.
-Moment kto cię uratował?
-J-Jason.- Bałam się, że zaraz wybuchnie. Tego iż będzie pytał czemu tego mu nie powiedziałam. Po moich policzkach zaczęły płynąć łzy. Popatrzyłam na Slendyego który przyłożył dłoń do mojego policzka.- Przepraszam, że tobie tego nie powiedziałam.- Szepnęłam. Chłopak mnie przytulił co było dla mnie zaskoczeniem. Ale odwzajemniłam jego gest. Wtedy poczułam krople na dłoniach. Oboje spojrzeliśmy w niebo gdzie powoli zaczęło padać. Chwytając rękę Slendera wstając. Zaczęliśmy biec, ponieważ co raz bardziej zaczęło padać. Zdążyliśmy wbiec do sklepu Jacksona kiedy rozpadało się na dobre. Patrzyliśmy w okno.- Całe szczęście, że tu wbiegliśmy. Jason był w szoku kiedy nas zobaczył. Zaczęliśmy rozmawiać.
-Słuchajcie ja zmykam do domu bo widzę, że zaraz 18:00 będzie.- Powiedziałam podchodząc do drzwi.
-Lepiej jak ciebie odprowadzę.- Powiedział Slender kiedy wychodziłam. Szliśmy spokojnie. Deszcz przestał padać. Kiedy byliśmy pod moją klatką już wyjęłam kluczę kiedy Slendy przerwał ciszę.- Może powtórzymy nasz wypad za tydzień?- Zapytał z nadzieją w głosie.
-Silver nie mogę. W przyszłym tygodniu jadę z rodzicami na weekend do siostry ciotecznej.- Powiedziałam ze spuszczoną głową i smutnym głosem.
-Rozumiem. Zapomniałem spytać. Może chciała byś przyjść na moje 4000 letnie urodziny?- Zapytał się drapiąc się po karku.
-Oczywiście, że przyjdę. Tylko kiedy się odbędą?- Spytałam patrząc na niego.
-Wyślę ci esemesem, ponieważ nie chcę byś zachorowała.- Poczułam ciepło na sercu. Nie mogłam się powstrzymać i pocałowałam go w policzek.
-Dzięki za wszystko. Za dzisiejszy dzień w twoim towarzystwie i za to, że troszczysz się o mnie. Tak ja to odbieram.- Powiedziałam czerwona na twarzy. Jeszcze chwilkę pogadaliśmy.
-To do jutra Slender.- Powiedziałam patrząc na niego.
-Do jutra piękna.- Powiedział gdy drzwi od klatki schodowej się powoli zamykały. Poczułam piekące uczucie na sercu i policzkach. Kiedy usłyszałam ostatnie słowo jakie wypowiedział Slendy. Po wejściu do mieszkania i zaczęciu zdejmować kurtki ciągle byłam zamyślona.
-Pocałowałam Silvera w policzek.- Nawet nie myślałam co mówię. Lecz po chwili zrozumiałam co powiedziałam i zrobiłam się jeszcze bardziej czerwona na twarzy. Poszłam szybkim krokiem do pokoju i rzuciłam się na łóżko. Twarz schowałam w poduszkę. Usłyszałam jak ktoś wchodzi do pokoju. Spojrzałam w ścianę przed moją głową. Po chwili usiadłam na łóżku i spojrzałam na rodzicielkę która siedziała obok mnie.
-No to opowiadaj. Jak minęło wam pójście do kina?- Zapytała moja mama. Zaczęłam jej wszystko opowiadać mając wypieki na twarzy.
-Okazało się, że Silver i Jason się znają. Pogadaliśmy chwilę. Silver kiedy podprowadził mnie pod klatkę zaprosił mnie na swoje urodziny. Powiedział, że wszystkie informacje przyśle mi wiadomością. Przyjęłam jego zaproszenie. Pocałowałam go w policzek i podziękowałam mu za miło spędzony czas. Zaprosiłam go do nas jutro. Lecz kiedy drzwi od klatki się zamykały powiedział do mnie piękna.- Powiedziałam gdy chwyciłam z poduszkę i wtopiłam ją w twarz. Usłyszałam jak mama chichocze z tego co powiedziałam. Po chwili mama kierowała się w kierunek drzwi powiedziała.
-Zaraz przyniosę ci kawałek ciasta który kupiłam w sklepie.- Powiedziała.
-No ok. Zgłodniałam trochę, a do kolacji jest jeszcze czas.- Usiadłam do biurka i włączyłam laptopa. Po chwili przyszła moja mama która przyniosła mi na talerzu kawałek ciasta. Gdy zjadłam przebrałam się w piżamę i poszłam spać. Obudziłam się z krzykiem. Rozejrzałam się po pokoju i sprawdziłam godzinę na telefonu. Była dopiero 3:52. Zerknęłam pod poduszkę i mnie zatkało. Pod nią była niebieska róża. Chwyciłam ją i pobiegłam do pokoju. Wzięłam zapalniczkę. Poszłam do kuchni. Wystawiłam różę nad zlewem i podpaliłam ją. Uśmiechnęłam się. Wtedy szepnęłam.
-Nie ma takiej opcji Offendermanie.- Zgasiłam płomienie wodą. Wzięłam głęboki oddech i wyczyściłam zlew. Kiedy skończyłam wróciłam do pokoju. Położyłam się znowu do spania. W końcu zasnęłam. Gdy ponownie się obudziłam od razu zaczęłam się ubierać. Po przebraniu się poszłam do kuchni. Tam zauważyłam jak mama wyjmowała z torby różne słodycze. Pomyślałam iż chce zrobić coś w stylu schadzki. Wyjęłam z lodówki mleko. Zaczęłam robić płatki. Wtedy mama przerwała ciszę.
-Krzyczałaś dziś w nocy.- Powiedziała zaniepokojona.
-Hmm? Nie mam pojęcia o co ci chodzi.- Powiedziałam kompletnie olewając słowa matki.
-W koszu znalazłam spaloną różę. To była twoja?- Zaskoczyło mnie to co powiedziała. Czułam jak serce i oddech przyspieszały mi z sekundy na sekundę.- Córcia słuchasz?- Zapytała.
-Tak. Lecz nie mam zamiaru ci mówić co dokładnie mi się śniło.- Powiedziałam.
-Czemu?- Zapytała się ze zmartwieniem.
-Nie mam ochoty niszczyć sobie dnia przez jakiś idiotyczny koszmar.- Powiedziałam patrząc na nią.
-Ok rozumiem.- Odpowiedziała moja rodzicielka i wyszła z kuchni. Kiedy skończyłam robić sobie śniadanie. Poszłam z płatkami do dużego pokoju. Włączyłam telewizor i zaczęłam jeść. Kiedy skończyłam wyniosłam wszystkie naczynia do kuchni. Ojciec akurat poszedł do pracy. Wróciłam do pokoju i włączyłam sobie anime pt. ,,Kuroshitsuji" na laptopie. Zaczęłam ścielić łóżko. Gdy skończyłam wszystkie śmieci wyrzuciłam do kosza. Weszłam do kuchni gdzie mama wsypywała do miski ciastka.- Słuchaj słonko ja teraz lecę do babci. Więc nie będę wam przeszkadzać.- Zatkało mnie kiedy to powiedziała.
-Mamo! Co ty knujesz? Czuję jakbyś chciała mnie i Silvera zeswatać.
-Muszę iść.- Powiedziała i poszła ubrać kurtkę i buty. Po chwili wyszła. Westchnęłam. Wzięłam miskę ze słodyczami i postawiłam ją na biurko. Nagle usłyszałam pukanie do drzwi. Spokojnym krokiem podeszłam do nich. Kiedy otworzyłam je za nimi stał Silver. Wpuściłam go. Kiedy weszliśmy do swojego pokoju wyłączyłam komputer. Usiedliśmy na łóżku. Zaczęliśmy rozmawiać na temat wszystkiego. Otworzyłam jedną z szuflad i wyjęłam z niej wszystkie kartki w tym teczkę gdzie trzymałam szkice. Razem przeglądaliśmy rysunki w między czasie mówiliśmy sobie nawzajem o śmiesznych sytuacjach z naszego życia. Po 3 godzinach wróciła moja mama. Silver postanowił już wrócić do domu. Powiedziałam mamie, że odprowadzę go. Po drodze rozmawialiśmy na różne tematy. Dowiedziałam się że Slendy umie grać na pianinie i gitarze. Kiedy wróciłam do domu wzięłam piżamę i poszłam do łazienki aby się wykąpać. Po kąpieli poszłam zjeść kolację. Gdy skończyłam spakowałam wszystkie szkolne przybory i książkę Kinga do plecaka. Włączyłam film pt. ,,Maczeta zabija". Gdy się skończył poszłam spać.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro