Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 15. Kłótnia.

Minął tydzień od kąt byłam ze Slenderem w opuszczonej szkole muzycznej. 3 dni temu byłam ze Slenderem i resztą na balu w innym wymiarze. Było fantastycznie. Poznałam tam władców tamtego świata. Polubiłam ich. Jednak ich syn jest jak by to powiedzieć. Taki pies na baby? Albo coś. 06.08.2020r. Godz. 19:30 Obecnie szłam do rezydencji. Słuchałam wtedy piosenki pt. ,,Zosia" (media). Szłam tak i szłam aż w pewnym momencie zauważyłam Slendera z... Slenderwoman? Zastanawiało mnie o czym rozmawiają. W pewnej chwili oni... Oni się pocałowali. Poczułam wielkie i bolesne ukucie w serce. Łzy zaczęły spływać mi po policzkach. Zaczęłam biec w stronę powrotną. Bolało mnie to jak się pocałowali. Po wybiegnięciu z lasu poszłam spacerkiem do sklepu Jacksona. Był otwarty. Szybko wytarłam oczy i policzki od łez. Po chwili weszłam.

-O hej Wika.- Powiedział Jackson przytulając mnie.

-Hej.- Powiedziałam wtulając się w niego. Chciałam się teraz rozpłakać i powiedzieć mu o wszystkim. Jednak wiedziałam, że wtedy poszedłby do Slendera i wszystko wypaplał.

-Ej. Co się stało?- Spytał się zmartwiony.

-Nic.- Powiedziałam zmęczona trochę.

-Właśnie widzę.- Powiedział Jackson głaszcząc mnie po głowie.- Chcesz bym zrobił ci misia?- Powiedział do mnie to jak bym była Sally.

-Tak.- Powiedziałam, a czerwonowłosy wziął mnie na ręce i poszedł do swojej pracowni. Posadził mnie na kanapie, a sam usiadł przy biurku. Zaczął robić mi misia. Cały czas siedziałam z nogami przy klatce piersiowej. Po kilkunastu minutach skończył. Jackson usiadł obok mnie i podał pluszaka. (zdjęcie poniżej)

Od razu wzięłam misia i przytuliłam go. Przymknęłam oczy i położyłam głowę na ramie Jacksona. Chłopak objął mnie ramieniem. Poczułam jak delikatnie mnie głaszcze po głowie. W pewnej chwili do pomieszczenia ktoś wszedł. Od razu spojrzałam z Jacksonem w stronę drzwi. Stali tam Candy, L.Jack i Puppeter.

-O tu jest nasza zguba.- Powiedział Candy podchodząc z Jackiem i Puppeterem do mnie i Jacksona. Jackson wstał.

-Candy, Puppeter chodźcie.- Powiedział Jackson po czym wyszedł z nimi z pomieszczenia w którym zostałam ja i Jack. Przytuliłam bardziej do siebie misia. Starałam się ukryć, że coś się stało.

-Wika?- Spytał się Jack, a ja od razu na niego spojrzałam.- Co się stało?- Spytał siadając obok mnie.

-N-Nie powiesz Jacksonowi?- Spytałam trochę się jąkając.

-Nie powiem.- Po słowach Jacka powiedziałam mu po cichu i w skrócie co się stało. Klaun był w szoku gdy powiedziałam mu, że Slender i Slenderwoman się całowali. Z trudem powstrzymałam się od płaczu. Wstałam i zaczęłam iść do wyjścia ze sklepu. Już chwyciłam klamkę od drzwi ale poczułam dłoń na ramieniu. Spojrzałam na właściciela ręki. To był Candy.

-Gdzie idziesz Wiki?- Spytał się lekko smutny.

-Candy przepraszam. Dzisiaj nie mam jakoś ochoty przyjść do was na nocowanie.- Powiedziałam dalej trzymając misia.

-Nie wyglądasz najlepiej. Może jesteś chora?- Powiedział zmartwiony Puppeter.

-Po prostu się źle czuje. Ja już pójdę. Pa.- Powiedziałam i wyszłam ze sklepu. Poszłam od razu do domu. Od razu jak weszłam do mieszkania poszłam szybkim krokiem do swojego pokoju. Na szczęście mojej mamy nie było. Emocje wzięły górę i rozpłakałam się. Cały czas przytulałam pluszaka od Jacksona. Włączyłam muzykę na telefonie podłączając do niego ładowarkę. Zdjęłam buty, zasłoniłam rolety i położyłam się do łóżka. Kiedy emocje opadły zasnęłam po chwili. Oczywiście w budziłam się chyba 2 razy ale nie pamiętam bo od razu zasypiałam. Kiedy się obudziłam siedziała przy mnie mama. Głaskała mnie po głowie. Powoli usiadłam.

-Wszystko w porządku Wikuś?- Spytała się moja mama.

-Tak. Po prostu źle się poczułam jak byłam w domu koleżanki. Nie chciałam cie martwić więc wróciłam do domu.- Powiedziałam ziewając i przeciągając się.- Która w ogóle jest godzina?- Spytałam siadając na krańcu łóżka.

-Jest 9:30.- Powiedziała moja mama.- Chodź do pokoju.- Powiedziała i wyszła z mojego pokoju. Wzięłam telefon i wyłączyłam muzykę. Zobaczyłam 35 nieodebranych połączeń od Slendera. Oczywiście był też SMS od Jane. Od razu ją wyświetliłam.

Wika co się dzieje? Sally, ja i reszta sie się martwimy. Poza tym powiedz, że to nie prawda, że nie powiedziałaś o nas wojsku. Odpisz.

Wiadomość od Jane mnie zaniepokoiła. W dodatku wszyscy wiedzą, że bym nie zdradziła ich tajemnicy. Postanowiłam pójść do rezydencji. Chciałam dowiedzieć się o co chodzi. Przebrałam się w czyste ubrania i poszłam do pomieszczenia gdzie czekała na mnie moja mama. Na stole był talerz z jajecznicą. Usiadłam do stołu i zaczęłam jeść. Kiedy skończyłam poszłam do pokoju. Wzięłam torbę. Spakowałam do niej telefon, słuchawki, klucze od mieszkania, cukierki i wodę. Po wyjściu z pokoju poszłam do przedpokoju. założyłam buty i czapkę z daszkiem.

-Wychodzę. Postaram się wrócić szybko.- Powiedziałam i nie czekając na odpowiedź mamy wyszłam z mieszkania. Włożyłam słuchawki do uszu i włączyłam muzykę. Zaczęłam iść do rezydencji. Po dotarciu do rezydencji od razu weszłam.

-Patrzcie! Zdrajczyni przyszła!- Krzykną Jeff podchodząc do mnie. Już chciałam coś powiedzieć ale chłopak przyłożył mi z otwartej dłoni w policzek. Złapałam się za czerwony od uderzenia policzek. Starałam się trzymać emocje.

-Daj jej spokój Jeff!- Krzyknęła Jane popychając Jeffa na ścianę.- Chodź Wika.- Powiedziała Jane i poszłyśmy pod gabinet Slendera.- Uważaj. Może być wściekły więc bądź ostrożna.- Powiedziała z troską Jane.

-Dobrze.- Powiedziałam i z zawahaniem zapukałam i powoli weszłam. Cały gabinet był zniszczony. Książki i jakieś dokumenty leżały na ziemi, ramki ze zdjęciami leżały przy drzwiach zniszczone. Był tam po prostu bałagan. Slender siedział za biurkiem. W pewnej chwili spojrzał na mnie.

-Jak mogłaś? Po tym wszystkim co dla ciebie zrobiłem?! Rozumiem, że jestem mordercą ale... Tak się nie robi! Szczególnie przyjacielowi!!!- Krzyczał Slender, a po policzkach spływały mu łzy. Było mi źle widząc go w takim stanie.

-A-Ale nie wiem o co ci chodzi.- Powiedziałam jąkając się.

-Taa jasne! Slenderwoman mi o wszystkim powiedziała! Więc nie waż się kłamać głupia dziewucho!- Jego słowa były jak nóż wbijający się w moje serce. Łzy zaczęły się gromadzić w moich oczach.

-A-Ale...- Nie dokończyłam, ponieważ Slender zrobił coś. Czego się po nim nie spodziewałam. Uderzył mnie w ten sam sposób jak Jeff. Na dodatek oberwałam w ten sam policzek. Łzy zaczęły spływać po moich policzkach. Zacisnęłam ręce w pięści.- Nie jesteś tym którego poznałam! Nie wiem jak mogłam być taka głupia! Byłeś dla mnie do kurwy nędzy ważny! Ale kurwa nie! Bo wolisz tą pieprzoną Slenderwoman! Nawet nie zauważyłeś, że ciebie kocham skurwielu!!!!! Ale teraz wal się na ten twój bez twarzy ryj i idź się pieprzyć ze Slenderwoman!!!!!!!!!!- Wykrzyczałam mu wszystko co leżało mi na sercu. Następnie wybiegłam z jego gabinetu, a potem z rezydencji. Ciągle płakałam. Cholernie mnie bolało to co mi zrobił i powiedział. Jak byłam bardzo daleko od rezydencji stanęłam przy drzewie i starałam się uspokoić. Wyjęłam telefon i włączyłam piosenkę pt. ,,Promise of reunion."

Zaczęłam wracać do domu słuchając w kółko tej piosenki. Cicho nuciłam ją pod nosem. Kiedy dotarłam na górkę za cmentarzem usiadłam troszkę przy krawędzi. Włączyłam od początku piosenkę i zaczęłam ją po cichu śpiewać, a łzy spływały mi po policzkach. Kiedy skończyłam śpiewać poszłam do domu. Specjalnie szłam dłuższą trasą by uspokoić się po rozmowie z... Byłym przyjacielem. Spojrzałam na zegarek w telefonie. Pokazywało 16:59. Po kilku minutach weszłam do domu.

-Dzięki bogu.- Powiedziała moja mama i przytuliła mnie. Wtuliłam się.- Co ci się stało?- Spytała po chwili dotykając mój policzek. Który dziś oberwał 2 razy.

-N-Nic... Pokłóciłam się z... A po cholerę będę kłamać?! Silver mnie uderzył! Dwa raz!! Pokłóciliśmy się!! Wczoraj widziałam jak całował się z inną!! Wykrzyczałam mu wszystko w twarz!! Wykrzyczałam mu, że go kocham!!!- Nie dałam rady. Emocje wzięły górę. Rozpłakałam się.- A ja głupia wierzyłam, że będę miała chłopaka! Jak zwykle musiało się wszystko zchrzanić!!!- Krzyknęłam, a mama jeszcze bardziej mnie przytuliła.

-Spokojnie córeczko. Ciii... Nie płacz.- Mówiła głaszcząc mnie po głowie i plecach. Mama zabrała mnie do mojego pokoju. Położyłam się na łóżku trochę się uspokajając. Przytuliłam misia od Jacksona.- Spróbuj zasnąć. Pójdę do sklepu zrobić zakupy. Dom zamknę na klucz. Chcesz coś ze sklepu?- Spytała się moja mama. Jednak ja nie odpowiedziałam. Moja mama pocałowała mnie w czoło i wyszła z domu. Poleżałam jeszcze chwile po czym wzięłam puste pudło z szafy. Postawiłam pudło na łóżko w zaczęłam pakować do niego wszystko co dostałam od Slendera i creepypast. Jedynie zostawiłam misia, pozytywkę i lalkę od Jacksona. Usiadłam na łóżku i zapisałam w jakimś zeszycie numery do wszystkich. Wrzuciłam zeszyt do pudła. Zaczęłam usuwać zdjęcia z telefonu gdzie byłam z osobami którzy byli dla mnie jak rodzina. Włożyłam pudło do szafy. Położyłam się z powrotem na łóżko. Po czasie zasnęłam.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro