Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział IX

~ Gregor~

    - Wynoś się!- głos mężczyzny rozchodził się po całym domu. Matka siedziała w papierach i udawała, że nie słyszy krzyków swojego męża. Nie podniosła nawet głowy. Nie zaprotestowała.

- Tato - jedenastoletni chłopak stanął przed rozpłakaną nastolatką, aby odgrodzić ją od jego ojca.

- Odsuń się! - warknął mężczyzna, popychając swojego syna na sąsiednią ścianę, nie odwrócił się w jego stronę, gdy ten zawył z bólu.

- Zostaw ją, tato - chłopak poczuł jak w jego oczach gromadzą się łzy.

- Ta zdzira... to znaczy twoja kuzynka bardzo mnie zdenerwowała. Nie jest już w naszej rodzinie.

- Jak to? - nastolatek podbiegł do rozpłakanej dziewczyny. Wtulił się w nią, chciał dać jej wsparcie.

- Alicja wychodzi. I nie wraca - mężczyzna popchnął w jej stronę duże kartonowe pudło.

- Ona nie może dźwigać - beznamiętnym głosem mruknęła matka chłopaka.

- Nie obchodzi mnie to - wzruszył ramionami ojciec i podszedł do okna.

      Dziewczyna ruszyła w stronę drzwi, chciała podnieść pudło, ale jedenastolatek ją uprzedził. W milczeniu doszli do drzwi...

***
   Alicja podała mi kubek wody. Było dosyć ciemno. Wieczorem musiałem zasnąć na kanapie, gdyż znajdowałem się w salonie, przykryty jedynie ciepłym kocem. Kobieta uśmiechnęła się do mnie i położyła dłoń na moim czole.
- Strasznie w nocy jęczysz - mruknęła. - Rzucasz się po tym biednym meblu, co jest?
- Nie wiem - skłamałem i zmoczyłem usta. Przyjemny chłód wypełnił mój przełyk.
- Nie wnikam, Gregor - wzruszyłam ramionami i usiadła obok mnie. Wyciągnąłem ramię by ją do siebie przytulić. Musiało jej w domu brakować tego ciepła. Dzieci to nie wszystko.
- Al- zacząłem, bojąc się zacząć niewygodny temat. - Nigdy cię o to nie pytałem. Kim jest ojciec Rose?
  Dziewczyna westchnęła i poprawiła włosy. Dotąd nie poruszaliśmy tego tematu, ale w końcu musiał nadejść ten dzień.
- Nie znasz go, mały. Kiedyś pojawił się znikąd, spodobał mi się, kręciliśmy trochę ze sobą, potem on zniknął. Zostałam sama, a on nawet nie wiedział o dziecku. Próbowałam go szukać, ale nic z tego nie wyszło.
  Opatuliłem nas bardziej kocem, starając się dać jej jak najwięcej ciepła i uczucia. Potrzebowała tego.
- A jak sprawy finansowe? - zapytałem.
- Żyjemy - ucięła ten temat i odwróciła się do mnie plecami.
- Przepraszam - do pomieszczenia wszedł Thomas w samych spodniach od piżamy. Jego umięśniony tors przykuwał spojrzenia, a rozczochrane włosy były po prostu słodkie.
- Chodź - zaprosiła go Alicja i jeszcze bardziej się do mnie przytuliła.
- Nie będzie za ciasno? - mruknąłem, a gdy kanapa ugięła się pod ciężarem kolejnego ciała, jęknąłem. Kości mojej kuzynki zaczęły mi się wbijać w brzuch i udo.
- Zmieściliśmy się - zaśmiał się chłopak i oblał mnie resztkami wody z mojej własnej szklanki.
- Wychodzę - warknąłem, gdy poczułem, spływające po mojej twarzy kropelki wody.
  Wstałem i przeskoczyłem nad Morgim i Alicją. Zgarnąłem dresy z podłogi i zaspany ruszyłem do łazienki na górze. Po drodze, z szafki zabrałem różany olejek mojej kuzynki i miękki biały ręcznik. Nie pukając wszedłem do łazienki.
- Gregor! - wrzask Sabriny rozniósł się po pomieszczeniu, a ja dopiero wtedy podniosłem wzrok. Naga blondynka stała w lekkim rozkroku, bokiem do mnie pod prysznicem.
- O matko - jęknąłem i odwróciłem się, aby wyjść, ale zamiast tego wywróciłem się. Upadając, ściągnąłem, nie użytą przez Sabrinę, zasłonę i wylądowałem u stóp dziewczyny. Ona, zamiast mi pomóc, opatuliła się przyniesionym przeze mnie ręcznikiem.
- Wstawaj - zaśmiała się wyciągnęła do mnie rękę.
  Podniosłem się, chciałem ją przeprosić, ale nie mogłem nic powiedzieć. Wpatrywałem się w nią w milczeniu. Wydawała się całkiem atrakcyjną dziewczyną.
- Co, małolacie? - zapytała. - Chcesz wziąć ten prysznic czy nie?
  Bez wahania zrzuciłem ubranie i na nowo odkręciłem wodę, ona odłożyła ręcznik i sięgnęła po olejek. Wylała go trochę na swoje dłonie i zaczęła masować mój tors.
- Nie wierzę, że to robię - mruknęła.
Pochyliłem się nad nią i poprawiłem blond kosmyk. Spojrzałem jej głęboko w oczy i przypomniałem sobie o czym mówił Victor.
- Ja też nie - szepnąłem i złożyłem pocałunek na jej ustach.

***
  Nie wiem po jakim czasie zeszliśmy na dół. Ile trwało to krótkie zbliżenie. Było dobrze. Nawet bardzo. Tylko że inaczej to sobie wyobrażałem. Z inną osobą i w innych okolicznościach.
  W kuchni czekało na nas świąteczne śniadanie. Elegancko ubrana Alicja, Rose, a nawet chłopcy dali sobie założyć dziecięce garniturki. Thomas miał na sobie modne dżinsy i... moją koszulę. Rękawy były trochę za krótkie, a materiał opinał się na jego umięśnionej klatce piersiowej.
- Al powiedziała, że mogę to założyć. Nie miałem nic takiego ze sobą, a ty podobno i tak w tym nie chodzisz - uśmiechnął się do mnie, a pode mną ugięły się kolana. Wyglądał świetnie, nie mogłem oderwać od niego wzroku.
- Będziesz świętował w dresach, Gregor - Alicja uniosła jedną brew. Spojrzałem na swój strój i stwierdziłem, że rzeczywiście wypadałoby coś z tym zrobić.
- Dajcie mi chwilę - poprosiłem i pobiegłem na górę.

    Ubrałem wcześniej przygotowany garnitur, przeczesałem starym grzebieniem włosy, i przy pomocy lakieru Alicji, ułożyłem je.
  Stałem jeszcze przez kilka minut przed lustrem,  wpatrywałem się w swoje odbicie. Przez te parę dni, kąciki ust, które zwykle skierowane były ku dołowi, teraz wykrzywiły się w przeciwną stronę. Moja twarz stała się jaśniejsza, a niedawny kontakt z Sabriną sprawił, że na moich policzkach i kawałku szyi pojawił się rumieniec. Przygryzłem wargę. Miałem nadzieję,  że Thomas nie domyślił się, co zaszło między mną a blondynką.
  Gdy po raz drugi znalazłem się na dół, wszyscy już siedzieli przy stole. Mała Rose zagrzała miejsce między Thomasem, a swoją mamą i za wszelką cenę starała się nakarmić mężczyznę.
- Czekamy na twojego wujka - Morgi uśmiechnął się i potargał włosy dziewczynce.
- Nie - odpowiedziała, ale odłożyła bułeczkę na talerz Thomasa.
- Plose - powiedziała i spojrzała w moją stronę.
- Idzie, magoń - Rose skrzywiła się na mój widok. W jej dziecięcym języku ,,magoń" oznaczało gamoń, musiałem bardzo ją czymś zdenerwować, skoro użyła takiego określenia.
- Siadaj - zaprosiła mnie Alicja i wskazała miejsce między. Thomasem a Sabriną.

~ Thomas ~

   Dawno nie bawiłem się tak dobrze podczas świąt. Co prawda pilnowanie diety mi nie szło, ale Rose co chwila kładła coś na moim talerzu, a przecież dzieciom się nie odmawia. Chłopcy pytali mnie o moje sportowe osiągnięcia i komentowali każdą moją wypowiedź. Sabrina i Alicja żartowały sobie z nich, by później razem z nimi się z tego śmiać.
Tylko Gregor był dziwnie zamyślony. Spojrzeniem błądził po całym pomieszczeniu, czasami zatrzymując swój wzrok na mnie, albo blondynce. Mimo to wyglądał na zadowolonego i pytany chętnie odpowiadał. Parę razy nasze kolana zderzyły się pod stołem.
  W pewnej chwili rozległ się dźwięk mojego telefonu.
- Przepraszam - powiedziałem i wstałem od stołu. Wyszedłem przed dom i usiadłem na masce swojego samochodu.
- Słucham - odezwałem się pierwszy.
- Thomi - usłyszałem głos Kristin. Wracam wcześniej niż planowałam. Przyjechałbyś na dwudziestą drugą na lotnisko w Innsbrucku?
- Dzisiaj? - zapytałem i podrapałem się po głowie. Miałem u Gregora zostać do wtorku.
- Mhm - potwierdziła. - Zrobimy sobie takie spóźnione święta.
- Dobrze - mruknąłem.
- Cudownie. Będę czekać. To na razie.
- Pa - pożegnałem ją i się rozłączyłem.

***
   Nie powiedziałem Gregorowi, że będę musiał wyjechać trochę wcześniej. Nie chciałem psuć mu humoru. Gadaliśmy, śmieliśmy się i graliśmy w różne gry razem z resztą. Od czasu do czasu zerkałem na zegarek. Postanowiłem wyjechać kwadrans przed dziewiątą. Stąd nie było daleko do lotniska.
- Podwiózłbyś mnie dzisiaj do domu? - zapytała Sabrina, kiedy szykowaliśmy sok dla wszystkich.
- Coś się stało, że wracasz wcześniej?  - spojrzałem na nią.
- Tak po prostu - wzruszyła ramionami. - A poza tym strasznie chrapiesz.
- Ja? - uniosłem brwi.
- A kto? - zaśmiała się. - Ale i tak mnie odwieziesz?
- Niech ci będzie- mruknąłem.
- Dziękuję - pocałowała mnie w policzek i wybiegła z pierwszymi szklankami soku.

***

    Wieczorem siedzieliśmy i oglądaliśmy wiadomości sportowe. Na wąskiej kanapie, siedziałem wtulony w Alicję, na moich kolanach znajdowała się głowa Gregora, a jego nogi ułożone były na Sabinie.
- On śpi - zachichotała blondynka, ciągnąc go za nogę.
- Jak słodko - uśmiechnąłem się, widząc, zamknięte powieki chłopaka.
- Przeniesiemy go? - zaproponowała dziewczyna i złapała śpiącego za kostki.
- Dajcie mu spać - ziewnęła Alicja, ale ja i Sabrina już trzymaliśmy Gregora pomiędzy sobą.
   Ruszyliśmy w stronę schodów. Szedłem pierwszy, tyłem i ostrożnie stawiałem każdy krok, ale już na samej górze, wywróciłem się o jakąś zabawkę Rose.
- Idioci - usłyszeliśmy Alicję.
- Nie obudził się - blondynka odetchnęła z ulgą, gdy Gregor nawet nie drgnął.
  Rzuciliśmy chłopaka na moje łóżko.
- Nie będę tu dzisiaj spał - wytłumaczyłem zdziwionej dziewczynie. - Wracam do domu.

***

   Alicja pożegnała nas, gdy tuż przed dziewiątą wsiadaliśmy z Sabriną do mojego samochodu. Odwiozłem ją szybko i już spóźniony pomknąłem na lotnisko.
- Nareszcie - powitała mnie Kristin i rzuciła mi się na szyję. - Tęskniłam.
- Hej - pogłaskałem ją po włosach. - Jak było?
- Opowiem ci wszystko w domu. Twoim domu - odpowiedziała i złożyła pocałunek na moich ustach.

I jak wrażenia po tym rozdziale? Mam nadzieję, że ujdzie. Do napisania!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro