Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Prolog

    Był późny wieczór, na dworze padał śnieg, a w pokoju panował półmrok. Siedziałem na łóżku i czytałem jedną z wielu książek, które ze sobą przywiozłem, jednak nie mogłem skupić się do końca na  lekturze, ponieważ trener przydzielił mi do pokoju nowego.
  Gregor, bo tak przedstawił się ten chłopak, zaczął z nami skakać już podczas Letniego Gram Prix, od razu pokazał, że będzie trudnym przeciwnikiem, a dzisiejsze kwalifikacje tylko to potwierdziły. Przyznam, że patrzyłem się na niego z rozczuleniem, sam zaczynałem, będąc w jego wieku, jednak na tym podobieństwa między nami się kończyły.
  On nie zachowywał się jak zwyczajny junior. Nie był nieśmiały, nie odzywał się, bo nie chciał. Był zimny w obejściu, nie mówił, ale warczał lub mamrotał. Do serwismenów, fizjoterapeutów i psychologów zwracał się jak do służących. Do nas czyli kolegów z kadry prawie w ogóle. Sztucznie uśmiechał się do dziennikarzy, a jedyną osobą, którą szanował był trener. Tylko jego słuchał i jemu się zwierzał, przesiadywał przy nim większość czasu na zgrupowaniach, oddalając się od nas. Nie byłem szczęśliwy, kiedy okazało się, że to ja będę z nim dzielił pokój, ale to na mnie, jako na lidera spływał ten obowiązek.
- Możemy gasić światło?-zapytał cicho Gregor.
- Oczywiście-uśmiechnąłem się i sięgnąłem do lampki. - Dobranoc.
   Przez chwilę panowała całkowita cisza, ale w końcu usłyszałem jego przytłumiony głos:
- Dobranoc, Thomas...

***

  W nocy usłyszałem cichy płacz, nieprzytomny starałem sobie przypomnieć, gdzie jestem i dlaczego Andi płacze.  Dopiero po chwili uświadomiłem sobie z kim dzielę pokój. Chcąc się dowiedzieć co się dzieje, wstałem i podszedłem do łóżka Gregora. Usiadłem na brzegu i położyłem dłoń na jego ramieniu. Młody na znieruchomiał.
- Boli cię coś-zapytałem.
-Nie-odpowiedział. - Idź sobie.
- To dlaczego...-zacząłem,  nie za bardzo wiedząc, jak zadać nastolatkowi takie pytanie.
- Płaczę? Bo czuję się samotny, Thomas. Nie mam nawet za kim tęsknić, czuję się tu obcy...-głos mu drżał, ale nie odwrócił się do mnie.
- Gregor... ja to znaczy ty... jakbyś próbował, postarał się... my.
- Ale ja nie chcę waszej łaski, abyście patrzyli jak na młodszego...
- To nie tak, Gregor. Każdemu na początku jest trudno. To naturalne, nowe otoczenie, osoby, ten cały szum medialny. Ale w końcu można się do tego przyzwyczaić.
- Ale nie o to chodzi-jęknął. - To znaczy o to też, ale ja... jestem inny. Zawsze byłem, nie umiem tego wytłumaczyć, ale czuję to.
  Nie wiedziałem co mam odpowiedzieć. Był środek nocy byłem śpiący, jutro czekał nas kolejny konkurs, a wiedziałem, że jeżeli się nie wyśpię to zawalę konkurs. Wstałem, więc i chciałem pójść do swojego łóżka, kiedy nagle usłyszałem szept Gregora:

-Zostań ze mną.

Przygryzłem dolną wargę, nie była to zwyczajna prośba, ale i okoliczności nie były codzienne. Zrozumiałem, że jeżeli nie chcę go zranić, muszę zrobić to, o co mnie prosi. Ułożyłem się koło niego, zastanawiając się, dlaczego to łóżko jest takie wąskie. Nagle poczułem jak Gregor wtula się we mnie. Zrozumiałem, że z tą chwilą staję się dla niego opiekunem. On mi zaufał, a ja muszę zrobić wszystko,  aby tego nie stracić.

To mój pierwszy tego typu prolog. Piszcie co myślicie i co przydałoby się poprawić.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro