Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

XII

Wind

Po tym jak zabrali Samsona, ja i Fabienne byliśmy przybici. Nasze, w szczególności moje myśli, krążyły po dziwnych torach. Żal mi było starego, jednak miał rację. Gdyby został, nie zaznałby już nigdy pobytu na pastwisku czy wybiegu. Moje myśli znów przerwało wtargnięcie kogoś do stajni. Nic nie wiedziałem, bo osoba nie zapaliła światła. Zarżałem ostrzegawczo, jednak zaraz usłyszałem uspokajający głos Caroline.
-Ćśśś... Spokojnie koniku. Jesteśmy tu, żeby wam pomóc.
Do mojego boksu podeszła jeszcze jedna dziewczyna. Była to Mia, uczyła się jeździć w naszej stadninie. Caroline zapięła mi uwiąz i podała drugiej.
-Idźcie na ujeżdżalnię, tylko cicho. Ja wezmę Fab. (Skrót od Fabienne. )
Grzecznie poszedłem za Mią.
Weszliśmy do ujeżdżalni, zaraz za nami przyszła Caroline z Fabienne. Klacz była osiodłana.
-Wsiadaj na nią, ja postaram się osiodłać Winda.
Mia wzięła klacz i zaczęły chodzić w kółko.
Druga dziewczyna wyczyściła mnie i przyniosła siodło. Tupnąłem ostrzegawczo nogą.
-Spokojnie koniku. Musisz być grzeczny. Spróbujemy Was uchronić przed losem, jaki spotkał Samsona. Weźmiecie udział w zawodach za dwa tygodnie. To jedyna szansa.-powiedziała do mnie.
Co? Jesteście szalone. To się nie uda. Ktoś Was nakryje i wszyscy będziemy mieć kłopoty. No, ale istnieje możliwość, że się uda. A więc... Czyń swoją powinność.
Stanąłem grzecznie. Dziewczyna szybko uporała się z założeniem go. Chodziłem chwilę na lonży.
-Mia? Wystarczy. Zejdź z niej i chodź tu.
Młodsza z dziewcząt spełniła polecenie i zaraz była koło nas.
-Dobrze. Ja go przytrzymam, a Ty wsiadaj.
-Co? Ja...Ja nie. Ja tego nie zrobię.
-To chcesz, żeby zabrali co tak jak Samsona?
-Nie. Ale Ty na niego siądź pierwsza.
-A utrzymasz go jakby mnie zrzucił, tak żeby nie zrobił mi krzywdy?
-Nie...
-No właśnie.
Mia niepewnie podeszła do mnie. Miała problem ze wsiadaniem, byłem za wysoki dla niej.
Caroline przewróciła oczami.
-Czekaj. Pomogę Ci. Raz...dwa...trzy!!!
I dziewczyna już siedziała na moim grzbiecie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro