Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Part 7

30/10/2023

Widzieliście pełną rozkładówkę Ukrytych Motywów na profilu wydawnictwa lub u mnie? 😍

Pięknie się prezentuje.

Miłego poniedziałku. 😎


Obudziłam się, a w sumie obudziły mnie głosy z kuchni. W końcu w Polsce mieszkałam sama, a tutaj ciocia rankiem była cichutka jak mysz pod miotłą. Leżałam w pościeli, bezczelnie podsłuchując. Ale czemu nie, skoro odebrano mi prawo do ucieczki chyłkiem po wspólnie spędzonej nocy?

– Stary... nie mów, że trafiłeś dziesiątkę! – rzucił Justin z zazdrością.

– A nawet wyżej! – odparł Simon z rozmarzeniem.

– Naprawdę trafiła we wszystkie kryteria?

Głęboki pomruk „mhm" był jedyną odpowiedzią i zdusił gdzieś na dno świadomości informację o istnieniu potencjalnej listy „wymagań" lub „oczekiwań".

Czy oni mówili o mnie?

– Musisz się podzielić!

Że co proszę?!

I już nie potrzebowałam kawy na rozbudzenie! Serce zaczęło przyśpieszać rytm samoczynnie po tej informacji.

O w mordę, w co ja się wpakowałam?!

– Wiesz, jak przekonać kobietę, żeby miała ochotę na dwóch facetów w jednym łóżku. Zwłaszcza braci! To rodzinne, więc...

O, kurwa! Cipka mnie bolała po tym jednym razie z Simonem, a co dopiero mieć drugiego w... ustach to pal sześć, bo kto nie jadł porządnych bugerów i kebabów, ale... analnie? Skrzywiłam się na samą myśl. Jezu, dobrze, że Simon się nie zorientował, jak bolesne było samo wepchnięcie główki! A cała reszta? W końcu oczywiście moje ciało się dostosowało i było nieziemsko! Ale Analnie?! Nie ma mowy!

– Nie wiem, czy chcę ją do tego namawiać.

I to jest prawidłowa odpowiedź, którą podbiłeś moje nieistniejące serduszko, podeptane przez poprzednika.

Podniosłam się z łóżka, naciągając na siebie koszulkę Simona. O dziwo nie bolało mnie biodro, ponieważ bolało mnie krocze. W życiu nie powiedziałabym, że ból może być przyjemny, a jednak pulsowanie cipki cieszyło. Na próbę zacisnęłam mięśnie i niemal jęknęłam. W głowie wciąż miałam wczorajsze obrazy czułości kochanka w szczodrym obdarowywaniu pieszczotami i orgazmami, ale są pewne granice masochizmu.

Dobra, powtórki o poranku nie będzie!

Stanęłam w drzwiach do sypialni. Dobrze, że obaj mieli na sobie chociaż bokserki. Justin siedział rozleniwiony przy stole z kubkiem kawy w ręku. On też nie wyglądał najgorzej. Gładkie, umięśnione ciało, masywne uda i łydki. Pewnie nie miał problemu z podrywaniem kobiet, a jednak nie on sprawiał, że cipka znów mrowiła.

– Rozumiem, zabaw się i wrócimy do tematu. Wiem, że potrafisz ją namówić...

Simon dostrzegł mnie pierwszy i puścił mi oczko.

– A może zapytaj mnie – wtrąciłam się – zamiast namawiać go do kłamstwa i oszustwa, wiedząc, jak zmanipulowana zostałam! – Na końcu zdania brzmiałam już niezwykle wrednie, z pretensją.

Justin zerknął na mnie przez ramię.

– Dobrem trzeba się dzielić!

No jakie to wszystko było proste!

Simon pokiwał na mnie palcem, przyzywając do siebie. Pokręciłabym przecząco głową, ale stanowczość w jego wzroku przekonała mnie, że nie warto się stawiać.

– Znasz bajkę o Jasiu i Małgosi? – spytałam, zbliżając się powoli. Obaj pokręcili przecząco głową. No tak, ta historia miała inny anglojęzyczny tytuł. – To Hansel i Gretel?

– Oczywiście.

Ponowił gest.

– Oni nie skończyli dobrze, jak ich tak przyzywano.

Uśmiechnął się tylko, sadzając mnie na kolanie. Na reakcję na  brak majtek nie musiałam czekać, poczułam ją, gdy penis drgnął.

Niespodzianka!

Ale po prawdzie nie wiedziałam, gdzie są moje majtki, a włoski na udzie przyjemnie drażniły intymny zakątek.

– Powiedz, że pod tą koszulką jest naga! – Justin złożył dłonie jak do modlitwy z błagalnym wyrazem twarzy i niebezpiecznym błyskiem w oku.

Simon pocałował mnie w szyję, zasysając na chwilę skórę.

– Może tak, może nie – odparłam z szelmowskim uśmiechem, ale mój kochanek chwycił mnie za podbródek, żebym na niego spojrzała.

– W porządku? – spytał, uważnie się we mnie wpatrując.

– Pytasz jakich zniszczeń dokonał Guliwer w krainie liliputów? – zażartowałam. – Czy to była burza z piorunami i cieknie rynna, czy zostali najechani przez krwiożerczych sąsiadów?

– Ja pierdolę – zaśmiał się Justin. – Wąska cipka?

Odchyliłam się, podejmując zaczepkę.

– Dla was każda będzie wąska – odszczeknęłam słodko.

– Sisi. – Niski głos sprawił, że na ramionach wykwitła mi gęsia skórka a cipka zacisnęła.

– Trochę popadało, może zalało nieco ściany – dodałam żartobliwie. – Nikt nie boi się kolejnej nawałnicy, ale woleliby, żeby przez parę dni nie padało. Rzeź niewiniątek jest zaplanowana za dwa tygodnie. – Zmarszczyłam brwi. – To mi w sumie wyjaśnia, dlaczego pozwoliłam sobie na odrobinę szaleństwa. Estrogen! Dbający o przedłużenie gatunku od zarania dziejów.

– A ja myślałem, że zwalisz na alkohol. – Justin nie spuszczał z żartobliwego tonu.

– Przydaj się na coś i zrób mi kawę – poprosiłam, nie chcąc dywagować o wczorajszej niepoczytalności hormonalnej, która zaowocowała świetnym seksem. Ciepły napój był mi potrzebny do obudzenia mimo temperatury na dworze. 

Podszedł do ekspresu, ale zawahał się z kubkiem w ręku.

– Jeśli powiesz mi czy masz pod spodem majtki.

– Nie mam! Lubię latte i łyżeczkę cukru.

Dłoń Simona zacisnęła się na moim karku, więc chyba mu się nie spodobało, że podzieliłam się tą informacją z Justinem.

– Dasz mu palec, będzie chciał całą rękę – wyszeptał mi do ucha.

Pod nos podstawiano mi kawę, ale zanim chwyciłam kubek, został mi zabrany.

– A cipkę masz mokrą? – spytał Justin, trzymając upragniony napój poza zasięgiem dłoni.

Nabierałam powietrza, żeby mu odpysknąć, ale Simon był szybszy. Odebrał kubek i podał mi, więc nie musiałam odpowiadać na wścibskie pytanie.

– Skupmy się na planie dnia. Jest po siódmej i mimo soboty powinniśmy być już na budowie. – Justin uniósł do góry rękę w gipsie. – To nie jest wymówka. Dałem ci dwa dni na ochłonięcie, ale dzisiaj potrzebuję, żebyś zajął się Harrow i MacNamarą a ja wezmę na siebie przeklęty dwór.

Upiłam kolejny łyk kawy, przymykając oczy. Była pyszna.

– Liczysz, że stanie się coś, co powstrzyma cię przed dzisiejszym przyjęciem? – zażartował Justin.

– Chcę to skończyć i zapomnieć, że w ogóle to robiliśmy i zająć się Bower Street. – Dłoń Simona musnęła mój kark. – Chcesz się wybrać na najpopularniejszą plażę?

– Masz na myśli Bondi? Już byłam, nie wiem, o co tyle szumu. Piasek i woda.

– Bo nie jesteś serferem. – Justin skrzywił się.

– Nie jestem nawet plażowiczem, bo nudzę się niemiłosiernie w bezruchu. – Znów upiłam kawy, zbliżając się do dna kubka. – A plaża na Manly podoba mi się o wiele bardziej od Bondi.

Zsunęłam się z kolan Simona.

– Dobra chłopaki, macie co robić a ja spadam do siebie, jak tylko mi powiesz, gdzie znajdę swoje ciuchy.

– A mi się podobasz w tym co masz na sobie – wymruczał Simon.

– A wczoraj twierdziłeś, że wolałbyś mnie nagą.

– Wolałbym.

Odstawił kubek na blat i poprowadził z powrotem do sypialni. Dopiero tam, przyparł do drzwi i pocałował namiętnie, wsuwając się językiem do ust i żądając posłuszeństwa. Ręką zawędrował pomiędzy uda, głaszcząc włoski i trafiając na wymowną wilgoć, którą pewnie wcześniej czuł na udzie.

– Prysznic i powtórka?

Sztywny penis opierał się na moim brzuchu. 

– A masz tyle czasu?

– Obawiam się, że nie – wymruczał, drażniąc palcem mokre wejście. – Jak się ze mną zabierzesz na Bondi, to po skończonej robocie będziemy mogli pobaraszkować w basenie.

– Kuszące.

Syknęłam, gdy zanurzył palec w cipce, więc od razu go wyjął.

– A więc jednak są straty w ludziach?

– Nie – zaprzeczyłam. – Powiedzmy... dyskomfort. Nadal chcesz, żebym z tobą jechała?

– Tak.

Przeszedł na drugą stronę łóżka i z fotela podał mi wczorajsze ciuchy.

– Możesz wziąć prysznic ze mną, ale będę cię dotykał i namawiał na kolejny raz.

Ależ on miał EGO!

– Skąd wiesz, że chcę kolejnego razu?

Nakładałam majtki, kiedy złapał mnie za nadgarstek jedną ręką, a drugą wsunął między uda, zbierając soki z wejścia.

– Stąd. – Oblizał palec i podciągnął bieliznę do góry. – Zmykaj wziąć prysznic, zanim nie zmienię zdania i nie rzucę cię na łóżko, żeby wylizać. Zgarnę cię, jak będę schodził do auta.

I tak po prostu zostawił mnie samą. Szum lecącej wody sprawił, że obudziłam się z letargu. Złożyłam koszulkę w kostkę, przez chwilę dywagując, czy powinnam ją zabrać, uprać i oddać, ale nie chciałam wzbudzać sensacji u ciotki.

W salonie ubrany już Justin siedział na kanapie i przeglądał coś w telefonie. Przestąpiłam z nogi na nogę, uświadamiając sobie, że nie mam się jak dostać do mieszkania.

– Nie masz może klucza do mieszkania cioci?

– Po co ci klucz? – spytał. – Czeka na ciebie ze śniadaniem.

Musiałam teraz mieć oczy jak spodki.

– Skąd wiesz? – wydukałam.

– Zadzwoniła z pytaniem, czy nie nocowałaś u nas.

– A czemu nie do mnie?

– A masz gdzieś przy sobie telefon? – spytał z rozbawieniem.

No dobra w sumie miał rację.

– Dobra, dzięki.

– Idź, nabierz sił, bo jak znam brata, nie da ci spokoju.

Zatrzymałam się w drzwiach po tych słowach.

– Często dzielisz się kobietą z bratem albo on z tobą?

Uśmiech na ustach Justina był jednoznaczny.

– Zdarza się, ale nigdy jeśli ona sama tego nie chce. A ty nie wydajesz się zainteresowana. I to jest dziwne, bo to najczęstsza z kobiecych fantazji. Ten trzeci w łóżku.

– Czy dlatego Zoe nie chciała kolejnej „fuchy", bojąc się, że będziesz ją namawiał na trójkącik?

– Niestety, przestrzeliłaś, nie o to poszło, ale próbuj dalej, może być interesująco ze zgadywanką. Za każdą niepoprawną odpowiedź będziesz ściągać jeden ciuch – zaproponował.

– W twoich marzeniach, Justin.

Wyszłam, zamykając za sobą drzwi. Ciocia czytała gazetę, kiedy weszłam do środka. Odłożyła ją od razu, zerkając na mnie znad okularów.

– Dobrze się bawiłaś? – spytała z dwuznacznym uśmiechem. Przynajmniej dla mnie był on dwuznaczny, jakby wiedziała, że ja i Simon...

– Tak, grill był świetny! – pochwaliłam. –  Fajnie, że chłopaki przygarnęły mnie na noc, inaczej siedziałabym do białego rana na klatce schodowej. Jakby co kanapę mają wygodną – skłamałam bez mrugnięcia okiem. – Biegnę pod prysznic, bo Simon wybiera się dzisiaj na jakąś budowę na Bondi i zaoferował, że mogę się zabrać. A nie chcę, żeby się denerwował, czekając.

Prysznic zajął mi dziesięć minut, ale wybranie ciuchów. Tu już pojawił się problem. Do tej pory nie obchodziło mnie, jak wyglądam, ale teraz... Przygryzłam wargę. W końcu zdecydowałam się na kostium kąpielowy z falbankami – bo innego nie miałam, szorty kolarskie i koszulkę na ramiączkach. Jak liczył na seksowną sukienkę, to się przeliczył. Udało mi się nie zabrudzić ciuchów sokiem z dojrzałego mango, które zjadłam, zanim Simon stanął w drzwiach.

– Weź jeszcze banana – zaproponowała ciocia.

– Zjemy śniadaniu u Shaun.

Cokolwiek to oznaczało, ale ciocia odpuściła.

– Bawcie się dobrze!

Cristina puściła mi oczko, podając butelkę z napojem, którym było moje odkrycie – herbata jaśminowa. Chwyciłam ręcznik i plecak. Wytrzymałam z ciekawością tylko do połowy schodów.

– Kim jest Shaun?

– Zazdrosna?

Zrobiłam nagły w tył zwrot, ale jęknęłam pod naporem bólu w kolanie. I tyle z ucieczki! Złapał mnie za koszulkę i nie pozwolił odejść, biorąc na ręce.

– Kobieto, ty się przyzwyczaisz, że wszędzie cię noszę, a potem już nie będziesz chciała chodzić samodzielnie.

– Nie będę się z tobą bawić w gierki – zobaczmy czy będzie zazdrosna.

– Mam dużą rodzinę, Shaun jest kuzynką. – Przestałam się szamotać. – Moja mama ma sześć sióstr. Niektóre rodzinne zgromadzenia robimy w parku przy domu rodziców, bo nie mieścimy się w ogródku. Otwórz drzwi – poprosił.

Z trudem mi się udało i wylądowałam na siedzeniu półciężarówki. Nie zdążył wyjechać z posesji, gdy rozdzwonił się telefon.

– Co to znaczy razy dwa i stolik? – spytał rzeczowo damski głos.

– Dzień dobry Shaun, widzę, dobrze ci się spało w nocy – zażartował z jej cierpkiego tonu.

– Zajebiście, dziecko mi ząbkuje, więc nie wkurzaj już bardziej. O co chodzi?

– Tylko o to, że zamiast brać śniadanie na wynos, zjemy na miejscu – wyjaśnił, zjeżdżając na autostradę.

– My? Justin też będzie? – dopytywała dalej.

– Nie, nie zabieram ze sobą Justina.

Płynnie zmienił pas i przyśpieszył.

– Gadasz Simon, albo ci napluję do jedzenia!

Parsknęłam i zaczęłam się śmiać.

– Czy ty masz ze sobą kobietę w aucie? – Jej głos brzmiał teraz nadzwyczaj podejrzliwie.

– Być może – odparł rozbawiony.

– Jeśli to ta suka...

– Shaun! – warknął Simon.

– To na serio napluję ci do żarcia – ostrzegła jadowicie. – Gorzej, jak tu dojedziesz, będzie wywieszka „zamknięte do odwołania"!

– Twoja kuzynka chyba nie lubi twojej ex – podsumowałam spokojnie.

– Nienawidzę suki!

– To cieszę się, że nią nie jestem – zauważyłam radośnie – i mam nadzieję, że jak zmienię status na eks, to nie naplujesz mi do jedzenia.

– Czy to zaspokaja twoją ciekawość? – spytał Simon.

– Na chwilę!

– Do zobaczenia za dwadzieścia minut.

Rozłączył się.

– Charakterna kobieta! – podsumowałam rozbawiona.

– Nie masz pojęcia – westchnął. – Skaranie boskie, nie wiem, jak jej mąż z nią wytrzymuje.

Może i nie miałam prawa pytać, ale co mi tam!

– Twoja eks była z piekła rodem?

– Mało powiedziane i nie oddaje całości sytuacji. Ubzdurała sobie, że poza moim nazwiskiem weźmie sobie też w gratisie wszystkie firmy, zwłaszcza te przynoszące największe dochody i wchłonie je do swojego królestwa.

Prychnęłam. Co za babsztyl! Niech sobie sama zapracuje na sukces.

– Naiwna czy jaka?

Simon milczał chwilę, jakby się zastanawiał, co mi odpowiedzieć.

– Wydawało jej się, że nie przeczytam intercyzy przed podpisaniem i nie zauważę zmian, jakie wprowadziła.

Odwróciłam wzrok od krajobrazu za oknem.

– To już podłość.

– W rzeczy samej.

– Oddała ci pierścionek?

– Nie prosiłem, ale za to zmieniłem prawnika.

Poczułam się głupio, że zapytałam. Myślałam, że była z niej jakaś księżniczka, co to ją trzeba obsługiwać czy coś, ostatecznie, że puściła go kantem, a nie że chciała mu ukraść biznes.

– Przykro mi.

– A mi wcale – odparł z westchnięciem. – Dzięki temu wczorajsza noc mogła się wydarzyć. Że nie wspomnę o następnych.

Uśmiechnęłam się, mimowolnie dywagując, jaki to przewrotny zbieg okoliczności nas do siebie przyprowadził.

– Myślisz, że wymoczenie w basenie coś pomoże?

– Mam taką nadzieję, bo nie potrafię myśleć o niczym innym poza twoją ciasną, mokrą i gorącą cipką. A już i tak brakuje mi ludzi do pracy.

– Jakie poza budowlanką prowadzisz biznesy?

Wypaliłam z tym pytaniem jak Flip z konopi i Simon spojrzał na mnie przelotnie.

– Przepraszam, nie powinnam pytać.

– Mam firmę sprzątającą a w sezonie wiosenno–letnim organizujemy wycieczki na rafę koralową. Katamaran cumuje w Cairns.

Firma sprzątająca... Zoe!

– Czy... Zoe dla ciebie pracowała?

– Nie dość, że ładna i namiętna to jeszcze niezwykle inteligentna. Tak Zoe dla mnie pracowała.

Nie to jednak mnie nurtowało. Przygryzłam palec.

– Czy odeszła przez Justina? I jego... upodobania?

Bo w końcu sprzątanie nago to nie obsesyjne zajadanie chipsami, czy potrzeba posiadania tylko białych ręczników.

– Zoe była chętnym uczestnikiem tej części biznesu i nie, nie odeszła z powodu Justina.

Nie wydawało się, że mówi z niechęcią, ale...

– Czy to jakaś tajemnica?

– Nie. Spłaciła hipotekę.

– Nie, nie to mam na myśli. Czy ta część biznesu to tajemnica?

– Nie – Znów zaprzeczył. – To legalny biznes. Jeśli wejdziesz na stronę Wishing Well, będziesz miała wszystko w cenniku, tak samo jak opis usługi. Jeśli ktoś ma specyficzne upodobania, może je zawrzeć w formularzu, a my sprawdzamy, czy posiadamy w portfolio taką kobietę. Prawdą jednak jest, że wolę kiedy klient jest polecany przez innego. Łatwiej mi wtedy sprawdzić daną osobę. Formularz zgłoszeniowy jest długi a umowa niezwykle szczegółowa.

Siedziałam z rozdziawioną buzią.

– Upodobania? – spytałam zduszonym głosem. – Przecież ma sprzątać.

– Ale jeśli robi to nago, klient chciałby zobaczyć określone walory wizualne.

Przyszło mi do głowy jego oświadczenie z nocy...

– Jak niewydepilowana strefa intymna?

Zerknął na mnie przelotnie.

– Boisz się słowa cipka?

– Nie, po prostu... Jest dzień, świeci słońce i... trochę mi się to wydaje niestosowne.

– Czyli nici z seksu w świetle dnia? – zażartował.

– Nie, nie o to mi chodziło. – Plątałam się w zeznaniach. – Dobra, może jednak jestem nieco pruderyjna. Do tej pory pisałam o tym na komunikatorze, ale nie werbalizowałam.

– Człowiek uczy się całe życie. Wracając do naszego tematu, tak, klient ma prawo chcieć zobaczyć określony rozmiar miseczki czy kolor włosów. Staram się dopasować w granicach rozsądku. I zanim zapytasz – zaznaczył – oświadczam, że one naprawdę sprzątają. Nie są dziewczynami na telefon i nie uprawiają z nimi seksu. Klient nawet nie ma z nimi prawa rozmawiać, chyba że chodzi o sprawy sprzątania.

– Aż się boję zapytać o Cairns.

Uśmiechnął się w taki sposób, że żałowałam tej rozmowy, która się jeszcze nawet nie zaczęła.

– To nie jest rozmowa na teraz.

– Dlaczego?

– Ponieważ zaraz znów mi stanie na myśl, że mógłbym cię zobaczyć rozpostartą na łóżku w mojej kajucie. Absolutnie bezwolną, zdaną na pomysły kiełkujące mi w głowie.

To było nas dwoje! Ja powinnam sobie strzelić mocno w głowę jakąś nogą od krzesła, bo zamiast racjonalnie myśleć, wspominałam ten jeden raz i podniecałam się na nowo!

– A nie wolałbyś klęczącej w sypialni? – spytałam kokieteryjnie.

Ten pomysł też niezwykle mi się podobał. Oddanie władzy w ręce doświadczonego kochanka!

– Dojdziemy i do tego!

– Do TEGO z pewnością nie dojdziemy w najbliższym czasie.

W końcu miał w planach pracę a nie seksy.

– Dojdziemy po pracy, bo liczę na pieszczoty, jeśli nie mogę znaleźć się w środku. – Zaczerwieniłam się mimowolnie. – Co przybliża nas czasowo do kolejnego tematu, jaki chciałbym przedyskutować. Jak wspomniał Justin, wieczorem jest przyjęcie...

– Nie – przerwałam mu stanowczo, zanim dokończył zdanie.

– Nie? – zdziwił się. – Jeszcze nawet nie powiedziałem, o co chodzi?

– Nie chcę iść na żadne przyjęcie. O to chodzi. To zróbmy deal! – zaproponowałam. – Ja wieczorem po powrocie z przyjęcia oddam się w twoje ręce naga i na kolanach, bo niezwykle ciekawi mnie ten wątek a ty darujesz mi uczestnictwo w tej imprezie.

I tak nie miałabym co włożyć na eleganckie przyjęcie, ani funduszy, by coś kupić na ostatnią chwilę. Za to mogłam być naga, chętna i gotowa na igraszki. To nic mnie nie kosztowało, poza potencjalnie złamanym sercem.

Zmełł pod nosem parę przekleństw, parkując auto. Wyciągnęłam do niego rękę.

– Deal?

Objął dłonią mój policzek, gładząc kciukiem usta.

– Mógłbym sprawić, że zmienisz zdanie – szepnął uwodzicielsko

– Wiem, ale to nie może być siła jednostronna.

Coś błysnęło w jego oczach, jakby uznanie.

– Deal. – Uścisnął mi rękę.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro