Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Part 5

22/10/2023

Lecimy dalej 😈😎😈


Stół uginał się pod jedzeniem, z głośników grał rock lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych, alkohol odpoczywał w lodówce z dużą zawartością lodu, a na grillu smażyło się mięso.

Żyć nie umierać!

Gdyby tylko nie było dwudziestu czterech stopni.

O dziewiętnastej!

– W końcu zrobiło się ciepło, nie Cristina?

– Nareszcie! – odparła z uśmiechem.

Ciocia poprawiła szerokie ramiączko białej bluzki. Moja bawełniana już dawno przykleiła się do pleców a szorty do tyłka. Bałam się podnieść z plastikowego krzesełka, spodziewając się, że spodenki są mokre.

– Masz! – Justin podał mi zimnie piwo.

– Po piwie jestem śpiąca – odmówiłam.

Uniósł palec do góry.

– To mam coś innego.

Sięgnął do lodówki, a potem po szklankę, do której wrzucił trzy kostki lodu i zalał zielonym płynem. Odwrócił butelkę, bym wiedziała, co piję. Gotowa Margarita. Spróbowałam i okazało się naprawdę smaczne.

– Dobre?

Uśmiechnął się szeroko, okręcając mięso na grillu.

– Pycha!

– Musisz nam opowiedzieć o sobie coś więcej! – zagaiła Enid mieszkająca na parterze.

– Nie bardzo jest o czym – usiłowałam się wymigać od opowiadania o swoim życiu w Polsce.

Sięgnęłam do pierścionka, którym zazwyczaj bawiłam się, gdy nerwy brały górę. Ze zdziwieniem dostrzegłam, że nie mam go na palcu. Uderzyłam się dłonią w czoło.

– Zaraz wracam.

Zerwałam się z krzesła i pobiegłam do mieszkania cioci. Przeszukałam swoją biżuterię, przewaliłam ciuchy z jednego miejsca na drugi i nie mogłam go znaleźć. Moja pamiątka po mamie! Jej pierścionek zaręczynowy!

– Ty durna cipo! Co z nim zrobiłaś!

I wtedy przyszło olśnienie. Zdjęłam go przed rozpoczęciem sprzątania. Wybiegłam z mieszkania i niewiele myśląc, poszłam na górę. Zawahałam się z dłonią na klamce, patrząc przez okno na klatce na bawiących się ludzi przy grillu. Przecież nikt się nie zorientuje. Wejdę, wyjdę i tyle mnie widzieli!

Prosty plan, co może pójść źle?

Wślizgnęłam się do chłodnego wnętrza. Chyba nikt nie przestawił klimy z osiemnastu stopni. Upojnie. Wzięłam kilka oddechów i nie zapalając światła, przeszłam do pomieszczenia gospodarczego. Przyświeciłam sobie telefonem i znalazłam zgubę. Wsunęłam go na palec i pocałowałam z ulgą niewielki kamień.

Zamarłam na dźwięk kroków i dzwonka telefonu.

– Halo. – Głos Simona wypełnił salon.

Kiedy on u diabła przyjechał? I gdzie zaparkował? Niby do klatki wejście było od Pitt street i od Railway street, ale gdzie auto?!

– Dzwonił koleś od organizatora, że Galina potwierdziła przybycie i ma nadzieję, że to nie oznacza, iż się wycofamy. – Z tego jak głos się przybliżał, doszłam do wniosku w swojej spanikowanej głowie, że chodzi po pokoju. Serce waliło mi tak głośno, że bałam się, iż je usłyszy. – Będzie tam kilku potencjalnych klientów na łódź, którzy chcą dograć szczegóły.

I co teraz?

Cofnęłam się do tyłu, rozglądając, gdzie by tu się ukryć, ale nie było szansy. Oddech mi przyśpieszył, a ręce zaczęły drżeć. Zasłoniłam dłonią usta.

A może udać, że to nic nienormalnego, że grasuję w schowku? Może Justin mógł mnie po coś tu wysłać?

– Czekaj, wezmę sobie ręcznik z suszarki.

Za sekundę zostanę odkryta. Drzwi zaczynały się uchylać, a ostre światło sprawiło, że przez chwilę nic nie widziałam. Postąpiłam do przodu, źle stawiając stopę. Kolano i biodro zawiodło, posyłając mnie do klęku z głuchym bolesnym jękiem.

Złapałam się pierwszej napotkanej rzeczy... chwytając Simona za biodra.

Rozchyliłam usta, hipnotycznie wpatrując się w zjawisko przede mną, że ledwo usłyszałam kolejne słowa, skierowane do jego rozmówcy.

– Oddzwonię.

Ja pierdolę. Kompromitująca sytuacja! Zostałam przyłapana na myszkowaniu w czyimś domu, a teraz klęczałam przed Simonem, wpatrując się w jego penisa.

jak się można było nie wpatrywać?!

Gigant w wiosce liliputów! Ciekawe czy w szkole miał przezwisko Guliwer?!

– No i kogo my tu mamy?

Zamrugałam, oblizując usta i nie kodując skierowanych do mnie słów. W życiu nie widziałam takiego swobodnie wiszącego! Do tego właśnie nabierał... mocy i zaczynał stawać. Wyprężył się, a mi zaschło w gardle a rumieniec pokrył policzki.

Nie chodziło o to, że miał długiego.

Nie, nie.

Nie o to szło!

Wiadomo, łyżeczką studni nie wykopiesz, ale on... Jego penis był najgrubszym, jakiego do tej pory widziałam. A oglądałam też porno w naiwnej nadziei, że kiedyś zobaczę taki egzemplarz na żywo.

I proszę!

JEST!

Trafiony, zatopiony!

– Patrz tak na mnie dalej, a nigdy nie dotrzemy na grilla.

Tak blisko! Wystarczyłoby otrzeć się policzkiem, by poczuć atłasową miękkość, wysunąć język i...

STOP!

Ela! Opanuj się. Może facet ma żonę, kobietę albo kochankę?

Ciężka i duża dłoń objęła mój podbródek i uniosła, byśmy mogli spojrzeć sobie w oczy. Podniosłam wzrok, spodziewając się kpiny, żartu czy wściekłości, ale dostrzegłam tylko zainteresowanie i błysk pożądania.

– Muszę przyznać, że na kolanach prezentujesz się niezwykle pobudzająco

Ten ochrypły głos sprawił, że się podnieciłam. I to jak. Absurdalna sytuacja a ja miałam kisiel w majtkach i dudniący w uszach puls.

– Wyglądałabyś lepiej naga.

Kciukiem pieścił moje usta, przesuwając go i naciskając, by wsunąć się do środka. Dotknęłam go czubkiem języka, a on się uśmiechnął. Czy taki uśmiech widział czerwony kapturek, zanim wilk ją zjadł... znaczy... wylizał?

– Nie miałbym nic przeciwko, żebyś czekała tak na mnie po powrocie z pracy.

Jezu... czy to jakaś bańka fantazji?

Zamrugałam, ale on wciąż tu był. Seksownie nagi, z opaloną skórą mieniącą się w mdłym świetle żarówki i twardym ciałem, wypracowanym na budowie i pracach fizycznych. Cały mokry a krople wody spływały po skórze, że aż chciało się je zlizać.

Elka, wstawaj i uciekaj!

Ale przed takim penisem? Nie lepiej go poprosić o jazdę testową? Chociaż liźnięcie? Żeby się przekonać czy jest słodki, czy słony?

– Sisi?

Czy on powiedział "ssij"?

O kurwa!

Ej, no chyba nie!

Odtwarzałam w głowie ten dźwięk, wciąż słysząc "ssij" zamiast swojego imienia. Oblizałam usta, przełykając ciężko. Miałam zaćmienie mózgu! Totalny lag! Jedyne co działało, to pogłębiający się rumieniec.

Odchyliłam się do tyłu bardziej, kiedy ból odebrał mi oddech. Jęknęłam przeciągle, zamykając oczy i zginając się wpół. Uklęknął, a ja nadal w zasięgu wzroku miałam tego zajebistego penisa. Spełnienie marzeń nie jednej kobiety.

– Biodro?

Pokiwałam głową. Przeniósł się za mnie i uklęknął. Silne ramię wsunęło się na talię.

– Powoli zacznij się prostować i oprzyj się na mnie.

Sutki mi stwardniały momentalnie a fala gorąca przetoczyła przez ciało i nie miała nic wspólnego z bólem, który gdzieś znikł, jak ręką odjął. Simon pomógł mi stanąć na nogi. Oparłam się ciężko na ścianie. Złapał mnie za kark władczym gestem, zaciskając lekko palce.

– W porządku?

W głowie została mi tylko komunikacja na poziomie ameby, więc znów skinęłam głową. Zsunął dłoń na podbródek, zmuszając mnie do kontaktu wzrokowego?

– Naprawdę w porządku? Nadal przenosisz ciężar na lewą stronę.

Wyprostowałam się.

– Tak lepiej, a teraz powiedz mi, co tu robisz?

– Ja... – zaskrzeczałam. Odchrząknęłam. – Zostawiłam tu dzisiaj pierścionek mamy, jak sprzątałam.

Jego oczy pociemniały momentalnie.

– Sprzątałaś dla Justina? – spytał z niedowierzaniem.

Otworzyłam szeroko oczy, a kolejna fala gorąca uderzyła w policzki.

– Nie w tym sensie! – powiedziałam z paniką, uwalniając podbródek.

Oczy Simona przybrały barwę letniego nieba.

– Mam taką nadzieję.

Zmrużyłam oczy.

– A co to ma niby znaczyć?

– To!

Złapał mnie za tyłek i przycisnął do twardego wzwodu. Nie czekając na protest, schylił się i opadł ustami na moje, na powrót obejmując policzek dłonią. Nie był to jakiś tam całus, ale natarcie palącej namiętności. Rozdzielił językiem wargi i wdarł się do środka, zachęcając liźnięciami do słodkiej zabawy. Rozpływałam się pod narastającym pożądaniem.

O, kurna! Facet wiedział, jak zdominować oporną niewiastę!

– A ja się zastanawiałem, gdzie zniknęłaś! – Rozbawiony głos Justina wdarł się między nas.

Simon odwrócił się tyłem do brata, nadal muskając ustami moje wargi.

– Spadaj! – rozkazał Justinowi.

Uniosłam brew, uśmiechając się na ten twardy rozkaz, mimo że wiedziałam, iż musimy przestać.

– Nie mogę – westchnął teatralnie. – Cristina wysłała mnie jako ekipę poszukiwawczą.

Simon parsknął, a ja przymknęłam powieki.

– Pójdę już – wyszeptałam, opuszczając ręce z jego piersi.

– A wrócisz?

Nadal mocno trzymał mój pośladek.

– Lepiej nie.

Odsunął się, sięgając po ręcznik wiszący na suszarce w składziku.

– Liczę, że jednak tak.

Potrząsnęłam przecząco głową, bo w końcu rozum doszedł do pierwszych skrzypiec, spychając z tronu pożądanie na rzecz zdrowego rozsądku. Zaczerwieniona jak rak minęłam roześmianego Justina i wyszłam na korytarz.

– Włosy popraw! – poradził konspiracyjnym szeptem.

Sięgnęłam do kucyka, ale był szybszy. Ściągnął gumkę niemal z samych końcówek i przeczesał je palcami. O, kurde! On też na mnie działał. To pewnie przez upał. Jak inaczej monogamistka mogłaby wytłumaczyć, że seksualnie działało na nią dwóch facetów? Nijak! Właśnie! To przez upał mieszało mi się we łbie!

A może w drinku było coś ekstra?

Pociągnięcie za włosy, przywróciło mnie do świata żywych.

– Gdyby nie to, że to nie pierwszy raz... – Uśmiechał się ja głupek, ale w oczach miał dziwny błysk. – Sisi ty się zawieszasz jak Atari na Speedrun. Czy to Simon tak na ciebie zadziałał?

– Co? Nie! – zaprzeczyłam gwałtownie, sprawdzając stan włosów.

– Jak nie, jak tak!

– Jagnię to taka mała owieczka – powiedziałam po polsku. Justin wpatrywał się we mnie jak ślepa kura w ziarno. – Nieważne, taka polska gra słów. Nie ma tłumaczenia.

Zaczęłam schodzić w dół, sycząc pod nosem, bo biodro bolało.

– To co to znaczy?

– Że ze zlepku słów wychodzą inne i jest zabawnie.

– Acha.

Dobrze, że na zewnątrz panowały całkiem przyzwoite ciemności, rozpraszane tylko przez świeczki mające nas chronić przed komarami.

– W porządku? – Ciocia pogłaskała mnie po zaczerwienionym policzku.

– Tak. Źle stanęłam i biodro...

Rozłożyłam ręce, żeby sobie sama dalej dopowiedziała, bez konieczności kłamania w żywe oczy. Justin parsknął wesoło, podając zostawionego uprzednio drinka. Opróżniłam go paroma haustami, oblizując usta

– Urżniesz się szybciej niż ciotka! – Pogroził mi palcem, ale napełnił szklankę. W odpowiedzi pokazałam mu język, nakładając sobie na talerz warzywa i kawałki piersi z kurczaka.

– Dobry wieczór!

Simon dołączył do towarzystwa, siadając między mną a ciocią. Chwycił z talerza parę kęsów, ale strzeliłam go widelcem po dłoni.

– No ej! Weź sobie swój talerz – zaprotestowałam.

– Wezmę sobie... – Zawiesił wzrok na moich ustach, gdy się podnosił. Justin tylko uśmiechnął się pod nosem, podając bratu talerz, nim pociągnął z butelki duży łyk.

Rozmowy toczyły się pomiędzy ciocią, Tomem z parteru i Enid. Justin wtrącał coś od czasu do czasu a szturchnięty łokciem Simon, dodawał zabawne uwagi. Siedząc obok, nasze uda się stykały i za każdym razem jak chciałam się odsunąć, przysuwał się, aż zabrakło mi miejsca do ucieczki z ławki. Zachwiałam się, więc objął mnie ramieniem, zwieszając je swobodnie na obojczyku. Dopiero wtedy zaczęła się gehenna Gdy się odzywał, palcami „niechcący" muskał pierś. Biorąc pod uwagę błyszczące oczy siedzącego po przeciwnej stronie Justina, nic tu nie działo się przypadkiem.

Efekt tego zabiegu był piorunujący. Podnieciłam się, usilnie starając się nie pokazać, jak na mnie działa. Od czasu do czasu wtrącałam swoje trzy grosze do rozmowy, „wkładając" mu pierś w dłoń. Jeśli uważałam, że jestem taka sprytna w dopraszaniu się pieszczot, to sprowadził mnie na ziemię, kiedy pstryknął palcem po sutku. Aż przygryzłam sobie język, gdy dreszcz przebiegł od piersi aż po najdalsze zakończenia nerwowe.

Spoglądałam w ogień, gdy ciocia w końcu stwierdziła, że idzie spać i życzyła mi dobrej nocy. Tom stwierdził, że ją odprowadzi. Oboje mieli dobrze w czubie, zataczając się nieznacznie.

Ktoś tu będzie miał jutro kaca.

– Ja też... – Dalsze słowa stały się mamrotaniem, na które nikt nie zwrócił uwagi. Tak samo jak na fakt, że Simon zasłonił mi usta dłonią.

– Ty nigdzie nie idziesz. – Szepnął, owiewając gorącym oddechem moje ucho.

Cholera!

– Milczysz cały wieczór – zagadnął, odsuwając się odrobinę, bym swobodniej usiadłam.

Ten trzeci drink chyba wypiłam niepotrzebnie, bo nabrałam odwagi i język działał szybciej niż mózg.

– Może czuję się głupio?

– Ponieważ?

Nadal nie patrzyłam mu w oczy a w tlący się żar.

– Z powodu tego co się stało? – zasugerowałam nasze wcześniejsze spotkanie.

– Nie powinnaś – zaprzeczył.

– No pewnie, przecież codziennie ktoś wchodzi wam do domu, a potem hipnotycznie wpatruje się w twoje...

– Twoje... – zachęcił, upijając łyk z butelki.

Zrobiłam nieokreślony gest ręką, sugerując „domyśl się". Chwycił mnie za podbródek władczym gestem, który roztapiał ostatnie pokłady zdrowego rozsądku. Uniósł brew w wyzwaniu.

– Przyrodzenie! – wypaliłam, odchylając głowę, by uwolnić się od przeszywającego spojrzenia błękitnych oczu. Oparł dłoń z powrotem za moimi plecami, kciukiem pieszcząc kolumnę szyi. – Zawsze całujesz obce osoby?

– Nie jesteś obca.

Przewróciłam oczami.

– Och, naprawdę? – sarknęłam. – To co o mnie wiesz?

– Mieszkasz u swojej cioci, a jej ufam.

– Normanie materiał na biografię! – prychnęłam, a Justin się zaśmiał.

– Więc co powinienem o tobie wiedzieć? – spytał, łapiąc pomiędzy palce płatek mojego ucha.

– A jak daleko chcesz sięgnąć czasowo?

– Ostatni rok? – zaproponował.

– A mamy tyle czasu? W sumie dużo się działo. – Wzruszyłam ramionami. – Opowiadanie może zająć długie godziny.

– W skrócie. Najważniejsze fakty.

Zamknęłam oczy na chwilę, by się uspokoić. Alkoholowy rausz nie pomagał w opanowaniu popędliwego języka i w końcu po tylu tygodniach znów mi się ulała gorycz porażki i to w obecności dwóch przystojniaków. Dość głupie, ponieważ na jednego z nich miałam szaloną ochotę, jakiej nie czułam od...

Przestań myśleć!

– Fakty... Fakty są takie, że po trzech latach małżeństwa rozwiodłam się. W trakcie trwanie małżeństwa miałam romans z kolegą z pracy. Nie, nie rzuciłam męża dla kochanka. Powiedzmy, że w tym popapranym układzie czułam się tak, jakbym zdradzała kochanka z mężem. – Potarłam twarz dłońmi, bo zbierało mi się na płacz. – Kochanek zdradzał mnie ze swoją żoną i innymi kochankami. Wystarczy powiedzieć, że dostałam to, na co zasłużyłam i każdy poszedł w swoją stronę! Byłam naiwna, łatwowierna i otworzyłam swoją głowę, żeby mógł mną manipulować. Zdradziłam mu wszystkie sekrety duszy, a on potem zniszczył to wszystko... I po co? I tak oddałabym mu ciało, bo na mnie działał, nie musiał od razu kłamać i oszukiwać.

Mimo zamkniętych oczu łzy spłynęły po policzkach.

– To chciałeś wiedzieć? Jak mnie uwieść? Wyślę ci maile...

Ramiona Simona zamknęły się wokół mnie.

– Sisi. Nie płacz, to już za tobą. – Otarł łzy z policzków.

– Nie płaczę – zaprzeczyłam głupio. – To alergia.

– Na co?

– Na życie!

Pocałował mnie w czoło.

– Mam do ciebie tylko jedno pytanie.

– Wal.

Uniósł mój podbródek, żebyśmy znów złapali kontakt wzrokowy.

– Czy wiedząc, jak to się skończy, zrobiłabyś to ponownie?

– Tak! – odparłam bez żadnego wahania. – Tak! Zrobiłabym to ponownie tylko po to, by przeżyć jeszcze jeden zajebisty orgazm, który jak fala zmywa cię z piasku, i sprawia, że lądujesz w wodzie. Po czym zasysa cię pod wodę w głąb morza. A kiedy otwierasz oczy, widzisz miliony pęcherzyków tlenu, a przez turkusową wodę przebija się słoneczny promień. Wynurzasz się, tracąc oddech, ale wiesz, że chcesz to przeżyć jeszcze raz tę beztroską chwilę przyjemności.

Pogłaskał mnie po policzku i posadził na swoich udach.

– Czyli nadal kochasz morze, piasek i słońce?

Wpatrywałam się w niego zamglonym, pijackim wzrokiem.

– Dlaczego miałabym nie kochać?

Obrysował kciukiem kształt moich ust.

– Czasem po złych doświadczeniach traci się wiarę w przyjemności.

Uśmiechnęłam się z rozmarzeniem, dotykając koniuszkiem języka poduszeczki.

– Straciłam tylko wiarę w słowo „kocham" i rozumiem już teraz, że nieziemski seks to nie kwestia bycia zakochanym a wspólnych upodobań oraz szczerej rozmowy o potrzebach. Nie trzeba do tego grzebać w głowie i udawać.

– Zrzuciłaś z noska różowe okulary? – zażartował Justin.

Chciałam na niego spojrzeć, ale Simon nie pozwolił mi się odwrócić. Alkohol sprawiał, że czułam się nierealnie wolna i swobodna w wyrażaniu tego, co ślina na język przyniosła.

– Coś w tym stylu.

Odchyliłam się, przymykając oczy i poddając się stanowi nieważkości w głowie. Simon trzymał mnie pewnie, podpierając mi plecy. Palcem gładził dekolt koszulki. Tak łatwo byłoby się poddać namiętności. Rozchyliłam usta.

– Powinnam iść spać – wymamrotałam.

– Chyba nie u siebie – zażartował Justin.

– Czemu?

– Twoja ciocia może i ma siedemdziesiąt lat, ale wciąż jest aktywna.

Zmarszczyłam brwi, spoglądając na Simona i szukając u niego wyjaśnienia.

– Ona i Tom mają romans. Obejmij mnie nogami, zanocujesz u nas.

Zaczął się podnosić, więc chciałam stanąć na własnych nogach. Zamiast tego wziął mnie na ręce.

– Ale macie tylko dwa pokoje.

– To możesz sobie wybrać, które łóżko wolisz. Moje czy Justina.

Byłam pijana, ale jeszcze nie aż tak!

– Sprawdzę, czy kanapa jest wygodna.

– Oczywiście!

Nogą otworzył sobie drzwi na klatkę. Za drzwiami do mieszkania cioci panowała cisza.

– Wkręcasz mnie – prychnęłam.

– Możemy wejść, ale to ty będziesz miała traumę – ostrzegł. – Ja już w życiu widziałem różne akcje.

Poruszyłam głową i ten gest sprawił, że poczułam się jak na karuzeli.

– Dobra.

Zaniósł mnie na górę i postawił w salonie na środku.

– Nie mam piżamy.

– Możesz spać nago.

Justin podążający za nami zaśmiał się lekko.

– Ale nie chcę.

– Dam ci swoją koszulkę.

– Powinnam wziąć prysznic.

Klapnęłam na kanapę, bo świat zaczynał wirować. Jakaś strasznie twarda.

– Tylko ze mną albo z Justinem. – Uniósł dłoń do góry, kiedy chciałam zaprotestować. – Z prostego powodu. – Ukucnął przede mną. Jego oczy lśniły rozbawieniem. – Siedzisz na podłodze.

Spojrzałam w prawo, a potem w lewo. Pod palcami wyczułam dywanik i przeczesałam długie włosie palcami.

– Ee...

– Właśnie!

Podniósł mnie i posadził na sofie.

– Z twoim biodrem lepiej byłoby się wyspać na łóżku – wtrącił się Justin.

– Nie idę do łóżka z żadnym z was! – wycedziłam, ale jakoś słowa mi się strasznie dłużyły. Oparłam się wygodnie o poduszki i zamknęłam oczy. – Mimo że bym chciała.

– Sisi. – Simon pogłaskał mnie po policzku i czekał, aż otworze oczy. – Nie sypiam z pijanymi kobietami. Wolę, kiedy pamiętają coś z tego doświadczenia. Zwłaszcza za pierwszym razem.

– Ale muszę ci oddać, że naprawdę, naprawdę masz zajebistego... kutasa – dodałam scenicznym szeptem.

Justin roześmiał się pełną piersią.

– Idę spać – oznajmił między parsknięciami. – Miłego niańczenia!

– Przyniosę ci koszulkę, nie zasypiaj – poprosił Simon.

Przymknęłam oczy tylko na chwilkę i obudziłam się z tak zaschniętym gardłem, że aż bolesnym. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro