Part 32
12/2/2024
Dzień dobry i miłego dnia!
Jesteśmy już w połowie redakcji "Złamanej róży" i mamy już propozycję okładki 😍 nad którą pracujemy😍.
Sisi nie dała się namówić na wspólne zabawy. Widziałem też spojrzenie, jakim obrzuciła wysportowane ciało Lore. Nie było mowy o żadnym scenariuszu, poza takim, w który Justin zabawia naszą przewodniczkę, a ja zabieram Sisi w górę rzeki do innego jeziorka. Zanurzyła się w wodzie, przymykając oczy. Dołączyłem do niej szybko, zamykając w swoich objęciach.
– Nie miałaś nic przeciwko Gracie, ale rozwinęłaś szybką alergię na Lore?
– Grace nie jest idealna.
Wodziłem dłońmi po krągłych pośladkach.
– A Lore jest?
– Jesteś facetem, ty mi powiedz – rzuciła defensywnie, patrząc na mnie spod rzęs.
Miałem siostrę oraz kuzynki i nie zamierzałem dać się złapać na ten wstęp do kłótni „z dupy".
– A co to ma znaczyć?
– Że nie możesz udawać ślepego.
– Nie udaję.
– To czemu nie przyznasz, że jest ładna? – spytała z pretensją.
Chociaż na to maiłem dobrą odpowiedź.
– Jest, ale to nie znaczy, że jest w moim typie ani, że chętnie bym ją przeleciał.
– Justin nie ma oporów – mruknęła.
– Nie ma – przyznałem. – Dlatego on zabawia się tam, a my jesteśmy tu. Wyraźnie też widzę, że nie chcesz się z nią pobawić.
Spojrzała w niebo, wzdychając niecierpliwie.
– Dla facetów to jest takie proste... – złorzeczyła pod nosem.
– Dobrze, przyjmijmy, że jestem debilem, który nie rozumie podstaw jak myślą kobiety. – Tym zadaniem zaskarbiłem sobie gniewne spojrzenie. – Powiedz, co mi umyka. Czego nie widzę?
– No jak nie widzisz, to nie ma tematu! – fuknęła.
– Sisi... nie rób tego – poprosiłem ostrzej. – Nie serwuj mi gównianej gadki naburmuszonej księżniczki, która usiłuje manipulować facetem poprzez poczucie winy, że był za głupi, żeby wyłapać subtelności. Nie sabotuj naszego związku, zanim się na dobre zaczął.
Kiedy zaczynałem dochodzić do wniosku, że się nie odezwie, w końcu przemówiła.
– Ona jest piękna i idealna – wydusiła z siebie.
I co z tego?!
– I może zjada gile z nosa o poranku? – spytałem całkiem poważnie, na co przymrużyła oczy. – Albo awanturuje się o podniesioną deskę klozetową! Sisi niech do ciebie dotrze, że mężczyźni nie szukają ideałów.
– Taaa – przeciągnęła zgłoski. – A kto tu twierdził, że znalazł dziesiątkę?
– Jednorożca! – sprostowałem z uczuciem. – Nie jakiś tam ideał a jednorożca! Mityczne stworzenie! Jedna na milion!
– Ja tak a Lore nie? – zakwestionowała.
– Lore jest ładna, ale równie ładne są inne kobiety. Ty natomiast – zacisnąłem palce na jej pośladkach, ocierając o moją na wpół twardą męskość – działasz na mnie z niespotykaną siłą. Takie kobiety jak ona są dobre, żeby się pochwalić przed kumplami...
– A mnie można pieprzyć po kątach? – wpadła mi w słowo.
Ta menda społeczna zwana kochankiem naprawdę skrzywdziła jej psychikę
– Nie, skarbie, takie kobiety jak ty należy poślubić i mieć z nimi gromadkę pociech.
– Acha! – Niby parę liter, ale zabarwione złośliwością zwiastowały kłopoty. – Czyli ja jestem klaczą rozpłodową a ona damą na salony! To jeszcze się musisz postarać, żeby żona i kochanka się nie spotkały, a najlepiej jak będą mieć tak samo na imię...
Oj, moja cesarzowa zapalała się do pomysłu nadinterpretacji paru zdań. Pierdoliła takie farmazony, że nie dało się słuchać. Należało to ukrócić w zarodku. Zamiast dalej się tłumaczyć i wszczynać kłótnię, pocałowałem ją z dużą ilością głodnego, zaangażowanego języka. Pieściłem wnętrze ust językiem, zachęcając do wspólnej zabawy. Dłońmi pieściłem piersi, aż jęknęła mi w usta. Oderwałem się od niej, pozwalając nam zaczerpnąć tchu.
– Tu jest moja śliczna wodna nimfa – wymruczałem, całując ją za uchem. – Masz ochotę się ze mną pokochać w wodzie?
Rozpalanie Sisi, żeby mnie pragnęła, za każdym razem sprawiało mi niesamowitą przyjemność. Dotykanie skóry, ssanie piersi, gdy mogłem obserwować, jak pierś staje cię cięższa, a ciemna aureola zaczyna się marszczyć. Jeszcze bardziej lubiłem patrzeć, jak cipka nabrzmiewa, a jej piękna łechtaczka wynurza się spośród warg. Ale nie teraz.
– Czy mężczyźni myślą tylko o seksie?
– Zawsze – zapewniłem humorystycznie – ale czasem też przez głowę przebiega nam pomysł, żeby coś zjeść. Koncentrujemy się na najważniejszym! – Pocierałem jej cipkę przez materiał majtek kostiumu kąpielowego. – Na przetrwaniu gatunku, kiedy kobiety kochają rozmieniać wszystko do granic absurdu. Dlatego tak świetnie się uzupełniamy jako płcie. – Sisi zaczęła się ocierać o moją dłoń. – Wy jesteście gorące jak Wenus, faceci zimni i opanowani jak Mars.
Nie dałem jej czasu na analizowanie, a głowę wypełniłem pieszczotami i pożądaniem. W końcu miałem plan, tak? Chciałem, żeby zaszła w ciążę i została tu ze mną. Na zawsze. Dlatego nie wyszedłem z niej a gorącą, pulsującą cipkę wypełniłem spermą, pilnując, by mój wytrysk zgrał się idealnie w czasie z jej szczytowaniem. Nadal w niej tkwiłem, pocierając łechtaczkę i dając jej kolejne spełnienie.
– Co ty ze mną robisz? – wyszeptała drżąco.
– Sprawiam ci przyjemność – odparłem z prostotą, wpatrując się w błyszczące pożądaniem oczy. – Podniecasz mnie. Wystarczy, że przypomnę sobie tę różową cipkę i zaczynam się robić twardy. Nie sposób się tobą nasycić.
Składałem leniwe pocałunki na jej szyi i dekolcie, gładząc dłońmi plecy.
– Tylko ty i ja? – spojrzała na mnie zza woalki pomalowanych rzęs.
Uśmiechnąłem się, czując zaborczość.
– Czyli nie chcesz się bawić z inną kobietą?
Poruszyła się niespokojnie.
– Nie, to nie tak. Po prostu nie chcę się czuć gorsza od niej.
Spojrzałem w jej oczy, by zobaczyć zakłopotanie i niepewność.
– A takie masz poczucie, bo potencjalnie mógłbym wsadzić w nią przyrodzenie?
Wyprostowała się nieco, patrząc na mnie z głębokim zastanowieniem.
– Czy ty myślisz tak samo?
– To znaczy?
– Czy uważasz, że jesteś gorszy, bo chciałam poczuć dwóch mężczyzn w sobie?
– Nie – zaprzeczyłem. – Zupełnie nie patrzę na to w ten sposób. Jesteś dla mnie najważniejsza i rozumiem, że pragniesz odkrywać nowe doznania.
– A jak mi się spodoba i będę chciała od czasu do czasu, nie za każdym razem, mieć Justina i ciebie do swojej dyspozycji?
Aż mi się ścisnęły jądra na wyobrażenie takiej sceny. Zerknąłem nad jej ramieniem na idącą do nas parę. Lore miała na sobie kostium kąpielowy i zupełnie mnie nie zdziwiło, że Justin bez żadnego skrępowania paradował nagi. Dobrze że pozbył się gumki. Jak znałem brata i ten wyraz twarzy, pragnął więcej i nasza urocza przewodniczka nie zaspokoiła jego zmysłów. A na moich kolanach siedziała zaspokojona Sisi, którą pocałowałem leniwie.
– A teraz? Chciałabyś go poczuć w tyłeczku czy cipce?
– Dopiero co we mnie skończyłeś – wysapała.
Justin objął ją od tyłu i przytulił do klaty, zamykając dłonie zachłannie na piersiach Sisi.
– Czy twoja cipka jest na mnie gotowa? – spytał niskim głosem.
– Dopiero co Simon się w niej spuścił.
Sprośności w ustach Sisi brzmiały anielsko. Kutas mi drgnął, a Justin zaśmiał się nisko.
– Doleję! – wymruczał jej do ucha.
– Delikatnie! – ostrzegłem go. W końcu byliśmy w wodzie.
– Rozchyl pośladki – poprosił.
Sisi poruszyła się, przywierając do mnie.
– Nie chcę tam! – zaprotestowała.
– Ja tam bym chciała!
Moja kobieta spojrzała na nią ostro.
– Jak świetnie, że nie jestem tobą i to mnie chcą obaj pieprzyć – prychnęła wrednie.
Justin chwycił ją za szyję dłonią.
– Chcę pieprzyć twoją cipkę – zapewnił. – Bądź miła, ona może sobie tylko na to popatrzeć.
Sapnęła, spinając się. Szukałem na jej twarzy objawu dyskomfortu.
– Kurwa, czy wiesz, jaka jesteś w środku gorąca? – spytał ochryple, zaczynając się poruszać.
Zadbałem, żeby doszła, całując ją i pieszcząc.
Obserwowałem, jak przyjemność brała nad nią górę i pojawiała się na twarzy Sisi. Zaczerwieniła się uroczo, a oddech przyśpieszył. Gdy Justin ją pieprzył, nie czułem zazdrości. Wciąż trzymał dłoń na kolumnie jej gardła, pokazując swoją dominację. Podniecało mnie to, że stawała się tak słodko uległa. Dla takiej kobiety byłbym zdolny robić wszystko. Uchylić jej nieba i zgasić ognie piekielne.
Cipka podniecająco przesuwała się po moim kutasie, który zaczął znów twardnieć. Ocierała się o mnie, stymulując łechtaczkę i podążając w stronę rozkoszy. Justin doszedł z ochrypłym pomrukiem. Sisi opadła na mnie dysząc głośno.
– Wy dwaj kiedyś mnie zabijecie.
– La petite mort! – Zaśmiał się Justin ochryple, całując ją w czubek głowy. – Umierasz, za każdym razem kiedy szczytujesz. Poddajesz się fali pożądania, zanurzając w niej i doznając rozkoszy. Na ulotną chwilę nie liczy się nic więcej, niż oszałamiające uczucie gorąca wędrującego po ciele.
– Poetycko! – mruknęła Sisi. – A teraz niech mnie któryś umyje – poprosiła.
– Znam leszy sposób... – sięgnąłem między jej nogi, ale pokręciła przecząco głową.
– Nie dam rady jeszcze raz – zaprotestowała.
Uśmiechnąłem się, przymrużając oczy.
– A ile razy udowodniłem ci, że dasz?
Podniosłem się z kamienia, na którym siedziałem i posadziłem ją na krawędzi. Justin spojrzał na nas z ogniem w oczach.
– Aż się prosi, żeby ci włożyć drugiego do gardła – rzucił namiętnie.
– Albo usiąść na twarzy – dorzuciła Lore.
Reakcja była natychmiastowa – Sisi usiłowała się wyrwać.
– W życiu – syknęła.
Z pomocą Justina wstała, sycząc z bólu. Sperma ciekła jej po udzie. Spojrzała na ściekającą białą ciecz a potem na mnie.
– W razie co będzie problem z ustaleniem ojcostwa! – wypaliła.
Justin położył rozpostartą dłoń na jej brzuchu.
– W razie co zostanie w rodzinie, szwagierka – rzucił z pasją. – Wychowacie jak swoje.
– Ale z ciebie klaun! – mruknęła Sisi, odtrącając jego dłoń.
– Ojcostwo da się ustalić z płynu owodniowego – skwitowała Lore.
Spojrzałem znacząco na brata, że powinien pilnować, aby nasza przewodniczka milczała i nie poddawała opanowania Sisi kolejnym próbom.
– Chodź do mnie – poprosiłem czule, wyciągając do Sisi dłoń. Chwyciła ją, pozwalając się na powrót wciągnąć do jeziorka. Wtuliła się we mnie słodko.
– Spotkamy się przy aucie za mniej więcej trzy godziny? – zaproponował Justin.
– Jasne – zapewniłem, całując Sisi w czubek głowy.
Poczekałem, aż się oddalili.
– Chcesz wracać do hotelu? – spytałem.
Spojrzała na mnie szeroko otwartymi oczami przestraszonej łani.
– Przepraszam, że popsułam wszystkim zabawę – wymamrotała.
– Masz prawo mieć swoje oczekiwania...
– Ty także – wpadła mi w słowo.
– Skarbie! – Musnąłem jej usta swoimi. – Sęk w tym, że gdybym ci powiedział, jakie mamy plany, może skończyłoby się to inaczej a może nie. Nauczka nie pójdzie w las. Niespodzianki nie są dla ciebie. Wolę, abyś wiedziała i świadomie chciała brać udział w atrakcjach.
Przygryzła wargę.
– Na razie jedyną atrakcją, którą chcę powtórzyć to ta na Coral.
Uśmiechnąłem się, sięgając do jej kobiecości, żeby doprowadzić ją do porządku.
– Wybierzemy się tam jeszcze – obiecałem. – Dostaniesz nowy formularz na każdy rejs, a ja powiem ci, jakie przygotowaliśmy zabawy dla innych uczestników i zdecydujemy, czy chcemy dołączyć.
Pogładziłem wejście do cipki i wsunąłem do środka palec. Sisi nabrała spazmatycznie powietrza, zaciskając dłonie na moich ramionach.
– Chcesz brać udział w fantazjach innych? – spytała z wahaniem.
– Tylko z tobą – zastrzegłem. – Jesteśmy w związku, tak? – przypomniałem, poruszając palcem w gorącym kobiecym tunelu. – Więc decyzje i kompromisy muszą być wspólne.
– Tak po prostu zrezygnujesz? – nie dowierzała.
– Nic nie jest po prostu, a ty dajesz mi wszystko, by zaspokoić głód palącego pożądania.
Otworzyła usta, a potem je zamknęła, mrużąc oczy.
– Czy ty jesteś męską wersją Żon ze Stepford?
Zaśmiałem się głośno. Uderzyła mnie pięścią w ramię.
– Tak brzmisz, gdy gadasz to, co chciałabym usłyszeć! – Odsunęła się o krok. – To mnie nie napawa optymistycznie, a do tego już to przerabiała, więc zastanawiam się, czy jesteś szczery! – wypaliła.
Pokręciłem głową z rozczarowaniem.
– Skarbie, daję ci pieprzony sen o jakim marzą kobiety, a ty uważasz, że to jakiś podstęp?
Znów zmrużyła oczy
– Z daleka to i Alcatras wygląda jak hotel – sarknęła.
Dobra, starczy tego! Nie dam się spychać wiecznie do defensywy!
Zrobiłem dwa kroki, spychając ją do krawędzi jeziorka. Zawisłem nad nią, opierając się ciężko na kamieniach. Musiała się odchylić do tyłu.
– Powiedziałem ci, czego pragnę – oznajmiłem dobitnie. – Namiętnej kochanki, oddanej partnerki i jak dobrze pójdzie matki moich dzieci. Nie ma w tym podstępu, kłamstwa ani manipulacji. Od początku jestem z tobą szczery, ale ty porównujesz mnie do poprzednich partnerów, mimo że ani razu nie zawiodłem twojego zaufania, ani nie zrobiłem nic, żebyś zwątpiła w szczerość moich intencji.
Sisi obronnie położyła dłonie na mojej piersi i naparła na mnie, żebym się odsunął. Zrobiłbym to, ale jeszcze nie teraz.
– Wiem, że masz fatalne doświadczenia z mężem i kochankiem, ale ja nie jestem nimi. – Jej oczy rozszerzyły się lekko. – Niech to do ciebie zacznie docierać, Sisi!
– Dociera, ale bardzo powoli – wymamrotała, przełykając ciężko ślinę. – Tylko jak się denerwuję... przestaję myśleć racjonalnie i włącza mi się tryb obronny.
Cofnąłem się nieco, by dać jej więcej miejsca. Chwyciłem ją w talii, sadzając na szerokim kamieniu.
– Musisz przestać rozkładać każde moje słowo na czynniki pierwsze.
– All Magic comes with a price, dearie
Westchnąłem przeciągle. Ta kobieta doprowadzi mnie do obłędu! A jednak patrzyłem na to skruszone spojrzenie i cudowne ciepło rozlewało się po ciele. Sisi wzbudzała we mnie pokłady czułości, o jakich nigdy siebie nie podejrzewałem. Pragnąłem, aby zapomniała o złych doświadczeniach i zastąpiła je o wiele lepszymi, przeżytymi u mojego boku.
Zaburczało jej w żołądku.
– Mamy ze sobą jakieś jedzenie? – Uśmiechnęła się zakłopotana.
Mocząc nogi w jeziorku, pochłanialiśmy przygotowane przekąski, popijając je cytrynowym Calypso. Do punktu zbiórki dotarliśmy na czas, ciesząc się spokojnym spacerem, bez wścibskich spojrzeń Lore i jej docinków. Ewidentnie ja i Justin mieliśmy inne wymagania osobowościowe, gdy chodziło o wybór partnerki. Jakimś jednak cudem Sisi spełniała nasze oczekiwania w sypialni i poza nią. Oby Avery pokazała bratu, jak ciekawie może być u boku jednej kobiety.
Droga do hotelu upłynęła nam w ciszy.
Na mailu miałem kilka relacji od Grace z postępów w odnowie mieszkania. Czym bliżej było trzeciej po południu, tym bardziej panikowała, że nic z tego nie będzie. Sean natomiast pisał, że wszystko jest zgodnie z harmonogramem i mamy się nie przejmować dramaturgią jego asystentki a wkrótce żony. Patrząc na otrzymane zdjęcia, przychylałem się do stanowiska Grace, ale w końcu kasa czyni cuda, więc nim dojedziemy koło dwudziestej, spodziewałem się balonów, confetti i wyżerki dla ekipy oraz mieszkańców budynku na grillu.
Powiedzieć, że zaskoczyliśmy Cristinę, to jakby nie powiedzieć nic. Wyczuwała, że coś się święci i wypytywała Sisi. Ta jednak pozostała nieugięta i nie pisnęła słowem. Padały różne propozycje, co też zadziało się w mieszkaniu. Począwszy od pomalowania ścian, a skończywszy na wymianie wymęczonego wypoczynku w salonie. Nie spodziewała się jednak takich zmian.
Zrobili na nas ogromne wrażenie! Jedyne co zostało z poprzedniego wyposażenia, to ramki ze zdjęciami wiszące na ścianach. Naprawdę niesamowite jak ekipa się sprężyła, żeby dać radę i skończyć na czas. Projektantka połączyła motywy słoneczników w taki sposób, że wnętrze zyskało świeżość i przytulność.
Odsłonięto część parkietu pod dywanem przy wejściu, żebyś się z butami od razu nie pchał na wykładzinę. Na drzwiach zamontowano wieszak w rustykalnym stylu. Zniknęły ciężkie meble, pamiętające czasy lat osiemdziesiątych. Zastąpiono je zgrabnym kompletem z drewna tekowego, jeśli mnie wzrok nie mylił. Jak widać Sean nie oszczędzał na tym projekcie. Zapytam go później, ile jestem mu winny. Jednak bez względu na kwotę, reakcja Crstiny była tego warta! Łagodny uśmiech, zachwyt widoczny w oczach i łzy wzruszenia – absolutnie bezcenne. Sisi promieniała z dumy, patrząc na zgromadzonych roziskrzonymi oczami.
Podziękowaniom ekipie nie było końca. Nawet Sisi w końcu rozpłakała się bezgłośnie, dziękując Seanowi i rzucając się w ramiona Grace. Tego kamery nie pokazały na wyraźne polecenie koordynatorki. Na szczęście obeszło się bez większych powtórek kręcenia scen i przed dziesiątą wieczorem popijaliśmy piwo, zajadając się daniami z grilla.
Rano musiałem coś załatwić przed kolejnym wyjazdem na północ. Telefonu od szlochającej Cristiny się nie spodziewałem i przez długą chwilę nie rozumiałem, co usiłuje mi powiedzieć. Zwłaszcza, że mieszała słowa w dwóch językach i wychodził bełkot.
– Kochana, musisz się uspokoić – poprosiłem, mentalnie zgrzytając w głowie zębami. – Nic nie rozumiem.
– Zabrali Sisi – zaszlochała.
Poczułem ukłucie niepokoju, zastygając w bezruchu.
– Kto zabrał?
Zamiast odpowiedzi usłyszałem w tle, jak telefon upada, stłumione głosy a na końcu nawoływanie Cristiny po imieniu. Ktoś krzyczał, żeby wezwać karetkę. Wydawało mi się, że to Tom. Potem połączenie zostało przerwane. Natychmiast wybrałem numer brata.
– Masz taką zajebistą laskę w łóżku, a spać nie możesz? – mamrotał Justin.
– Natychmiast zejdź na dół do Cristiny – rozkazałem. – Rozmawiałem z nią i nagle przerwało połączenie. Coś się stało, ale nie powiedziała co. Jedynie zrozumiałem, że ktoś zabrał Sisi.
Szelest pościeli i tupot stóp oznaczał, że Justin zerwał się z łóżka. Po kilkunastu sekundach znów słyszałem głosy w tle.
– Kurwa! – syknął Justin. – Puszczę cię na głośny. Cristina leży na podłodze i chyba jest nieprzytomna.
– Nie oddycha! – doszedł mnie zrozpaczony głos Toma.
– Zacznę masaż serca. Tom! – rozkazał Justin twardo. – Dzwoń po pogotowie.
– A Sisi?
– Nie widzę – rzucił do mnie. – Tom, gdzie jest Sisi?
Zanim odpowiedział, zgłosił się numer alarmowy. Niemiłe przeczucie, że coś jest nie tak, zagnieździło się w moim żołądku. Skinąłem lakonicznie kierownikowi robót w domu na Manly i wsiadłem do samochodu, by jak najszybciej znaleźć się w Parramatcie.
Najgorsze pół godziny w moim życiu. Chętnie wysiadłbym kilka razy i przemówił do rozumu kierowcom! Zaciskałem szczękę w bezsilnej frustracji, starając się nie szarżować, żeby nie dostać mandatu lub mandatów. Za to raz za razem usiłowałem dodzwonić się do Sisi. Bezskutecznie. Za każdym razem trafiałem na pocztę. Uderzyłem gniewnie w kierownicę.
W końcu usłyszałem od Justina, co się stało z Sisi, gdy oddzwonił i włos zjeżył mi się na głowie. Gęsia skórka pokryła ramiona, przyprawiając o dreszcz na plecach niczym kopnięcie prądem. Nic dziwnego, że Cristina zdenerwowała się tak, że zemdlała. Nie zdziwiłbym się, gdyby dostała zawału.
O kurwa!
Wybrałem numer z pamięci telefonu. Po uzyskaniu połączenia nie traciłem czasu na uprzejmości i przeszedłem do sedna.
– Musisz mi pomóc!
Cytat z serialu Once upon a time. Każda magia ma swoją cenę. Coś na kształt „nic za darmo"
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro