Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Part 17

11/12/2023

Na dobry początek dnia 🖤 Miłego 🖤


Rozmowa z Galiną wyprowadziła mnie z równowagi na tyle, że rozważałem wyrzucenie jej za burtę. Bez koła ratunkowego co najmniej parę kilometrów od brzegu, żeby pomoc nigdy nie nadeszła.

– Po raz kolejny powtarzam, że nie jestem zainteresowany.

Eks przewróciła oczami.

– Oj, ta twoja nowa zabaweczka będzie idealna do trójkąta.

– Następnym razem nie zostaniesz wpuszczona na pokład – oznajmiłem twardo. – Zwłaszcza że kajuta, którą zajęłaś, została przeznaczona dla kogoś innego.

Mogłem ją uraczyć opowiastką, że jest dla Sisi, ale mogłem też skłamać, że trzymałem ją dla Seana i Grace.

– Twojej nowej zabaweczki?

Niby powiedziała to spokojnie i wyważonym tonem, ale z mowy ciała odczytałem, jak jest niepewna. Rozsiadłem się wygodnie na fotelu. Czas definitywnie położyć kres zachowaniu Galiny.

– Wiesz, jaka jest różnica między tobą a nią? Kiedy ciebie ma się ochotę porządnie zerżnąć, tak od takiej kobiety ja Sisi pragnie się, aby urodziła ci dzieci.

I może eks uśmiechała się na początku tego zdania, ale mina jej zrzedła po przecinku.

– To jakaś cholerna przybłęda! – syknęła.

– Ma w sobie to magiczne coś, co sprawia, że pragnę widzieć ją pod sobą, rozciągniętą na łóżku z moim pierścionkiem na palcu, ale też z brzuchem. – Pochyliłem się w jej stronę, kładąc łokcie na kolanach. – I wiesz co? Oba te wyobrażenia sprawiają, że twardnieję momentalnie. Taka jest różnica między tobą a nią. Niebo a ziemia.

– Ty zwariowałeś... kompletnie oszalałeś! – piekliła się.

– Nie, dopiero teraz widzę wyraźnie jaki popełniłbym błąd.

Zerknąłem na telefon, który wibrował. SMS od Seana, że pojawią się za godzinę.

– Nie mówisz poważnie! – upierała się, zaczerwieniona.

– Śmigłowiec zabierze cię na ląd, gdy przywiezie ostatnich gości.

Otwierała usta być, powiedzieć ze złością, gdy przerwała nam Tindra.

– Simon? Musisz mi w czymś pomóc.

Wyglądała na tak zaniepokojoną, że od razu zerwałem się z fotela i podszedłem bliżej, oddalając nas od Galiny. Odezwałem się, dopiero gdy uznałem, że jesteśmy poza zasięgiem ciekawskich uszu.

– Co jest?

– Justin mnie wysłał. Sisi wymiotuje na dolnym pokładzie – szepnęła.

Nie trzeba mi było więcej. Zbiegłem po schodach na dół, starając się nie spaść na wąskich stopniach, przy chwilowym bujaniu. Znalazłem ją niemal przewieszoną przez reling.

– Przynieś mi ze dwie butelki wody i imbirowe cukierki – poprosiłem Tindrę. – Co się stało?

– Nie wiem, robiła kurs i nagle ją zemdliło.

A więc Sisi miała uszkodzony w jakimś stopniu błędnik i mózg nie mógł sobie poradzić z natłokiem bodźców. Usiadłem za nią i objąłem w pasie, żeby się przypadkiem nie ześlizgnęła do wody. Była zimna, ale jednocześnie rozpalona.

– Cienko to widzę – rzucił Justin, kucając obok nas.

– Zobaczymy, czy to się uspokoi, jak staniemy przy pierwszej rafie.

– Ale wiesz, że pogoda zapowiada się wietrzna na jutro? Będzie bujało nawet tym kolosem.

Dzięki za oczywistość Justin.

Obrzuciłem go jednoznacznym spojrzeniem.

– Co z Galiną?

– Sean przylatuje za godzinę z Grace, więc dopilnuj, żeby zniknęła.

– A jak nie będzie chciała? – Westchnąłem ze zniecierpliwieniem. – Znasz ją, kurwa! – Złorzeczył.

Mogłem zrobić tylko jedno.

– Zabierzemy się z nimi na ląd.

– Nie da się! – szepnął. – Wiesz, że wszystko jest dograne do ostatniej minuty na ten wieczór i jesteście mi oboje potrzebni dla amerykanów i tak samo oni dla was.

Zmełłem przekleństwo pod nosem.

– Wyjebię ją za burtę! – warknąłem.

Justin poklepał mnie po ramieniu i poszedł sobie. Pomogłem Sisi się ogarnąć. Okazało się, że czytanie instrukcji kursu nurkowania, przyprawiło ją o mdłości. Przyniosłem gumę do żucia i posiedziałem z nią następną godzinę, do pierwszego cumowania na Hastings Reef. Po lunchu przeniesiemy się na Norman Reef, ale na noc mieliśmy wrócić na nieco bardziej osłoniętą Hastings Reef. Dodatkowo Hastings miało lądowisko. Bez problemu znaleźliśmy sobie miejsce do cumowania. Na następny dzień wybraliśmy bardziej na północ na Agnicourt zwane rafami wstążkowymi.

– Lepiej? – spytałem Sisi po kilkunastu minutach od zatrzymania, kiedy łagodnie się teraz tylko bujaliśmy.

– Trochę.

– Chcesz popływać?

Wskazałem na miejsce, gdzie nasza załoga przygotowywała sprzęt a Chris i Bert zajmowali się dość sporym podestem do zejścia do wody.

– Woda wygląda niesamowicie. Długo tu zostaniemy?

– Z godzinę lub dwie.

– Tak krótko? – nie dowierzała.

– Sean i Grace zapowiedzieli się helikopterem. Zgarniemy ich i już nas nie ma, chyba że tak się tu spodoba innym, że zostaniemy. To i tak nasze docelowe miejsce cumowania dzisiaj. Ewentualnie przeniesiemy się na drugą stronę tej samej rafy.

Sisi zrobiła ogromne oczy.

– Sean i Grace?

– Grace jest certyfikowanym nurkiem tak samo jak Sean.

– Tak, pamiętam, wspominała.

Wróciliśmy do kajuty, gdzie oboje zmieniliśmy ubrania. Podobał mi się zielony kostium ze złotymi lamówkami na ciele Sisi. Nie mogłem się oprzeć temu, jak poprawiała biust w staniku. Objąłem ją od tyłu, rolując sutki między palcami i składając lekkie pocałunki na szyi i ramionach.

– Mieliśmy iść popływać.

– Zanurzę się... w tobie – szepnąłem uwodzicielsko do jej ucha.

– W takim stanie raczej nie wyjdziesz! – zażartowała, sięgając dłonią do tyłu i obejmując penisa smukłymi palcami.

– Co proponujesz? – wymruczałem namiętnie.

– Pozwól mi się sobą zająć – zaproponowała, odwracając się w moich ramionach. Podeszła do łóżka po poduszkę i rzuciła ją na ziemię. – Siadaj – zachęciła, wskazując łóżko.

– Wolałbym stać.

– A dasz radę, jak cię wezmę w usta i zacznę ssać?

– Postaram się – obiecałem, gładząc kciukiem kuszące wargi.

Ściągnąłem spodenki kąpielowe, które już miałem na sobie a penis wyskoczył z nich jak zabawka niespodzianka z pudełka. Znów wpatrywała się moją męskość z takim zachwytem i fascynacją, że ten obraz odbierał oddech.

– Wiesz, że jak przyłapałeś mnie w pomieszczeniu gospodarczym i wypowiedziałeś moje imię, to brzmiało ono jak polskie słowo "ssij"?

Wypowiedziała oba słowa i rzeczywiście brzmiały podobnie.

Polizała główkę, zasysając lekko, więc mój głos okazał się nieco drżący.

– Więc to tak jakbym za każdym razem mówił, żebyś ssała?

– Mhm.

Włożyła mnie głębiej, aż oparłem się o ściankę gardła. Chwyciłem ją za podbródek i ustawiłem tak, żeby nie sprawiać bólu.

– Musisz zrelaksować gardło, skarbie – poradziłem, delikatnie je masując. – I oddychać tylko przez nos. Dzięki temu odruch wymiotny nie będzie tak silny.

– Porada eksperta? – zażartowała.

Liznęła całą długość, przyprawiając mnie o dreszcze podniecenia na plecach.

– Nie, chcę, żeby nam obojgu było przyjemnie. A nie ukrywam, że wejście głęboko aż po same jądra, to marzenie każdego faceta.

Przesunęła dłonią parę razy po członku. Znów wzięła mnie głęboko, zasysając, aż nie cofnęła się, czerwieniąc. Nieziemski widok, klęczącej u mych stop kobiety, biorącej w usta penisa.

– A do tego trzeba poćwiczyć – dodałem, biorąc jedną z jej rąk i demonstrując jak pieścić jądra. Ugniatała je z wyczuciem, aż przymknąłem powieki. Wsunąłem dłoń w ciemne loki, zdejmując gumkę i zaciskając pięść na garści włosów. – Nie masz pojęcia, jaką mam ochotę wykorzystać tę buźkę

Wypuściła mnie z ust.

– Zrób to!

– Nie! – zaprzeczyłem. Chwyciłem ją mocniej za włosy, ustawiając głowę w odpowiedniej pozycji. – Na wszystko przyjdzie czas, Sisi a teraz weź go do buzi i ssij!

Piekielnie dobrze było mi w jej ustach, ale brałem pod uwagę, że zaraz ktoś nas zacznie szukać, więc przedłużanie przyjemności i przeciąganie w czasie orgazmu zdawało się bezcelowe. A jeszcze chciałem na szybko ją wylizać. Sama myśl, że mógłbym spuścić się w gorącej, mokrej cipce postawiła mnie na krawędzi spełnienia.

– Dojdę – niemal warknąłem.

Spojrzała w górę tym pięknym sarnim spojrzeniem, którym uraczyła mnie wtedy na lotnisku. Tym razem oczy lekko się szkliły z wysiłku obciągania. Zassała mocniej, powodując nagły dreszcz przebiegający po kręgosłupie i narastające pulsowanie w lędźwiach. Mimowolnie zacisnąłem dłoń na włosach Sisi i z pomrukiem satysfakcji spuściłem się w jej gardle w kilku konwulsyjnych strzałach.

Opadła na pięty, oddychając szybko. Szkarłatny rumieniec zabarwił policzki.

– Moja piękna.

Złożyłem pocałunek na rozchylonych wargach, pomagając jej się podnieść. Poprawiłam ubranie, gdy ona przeczesywała na nowo włosy, by zebrać je w kucyk.

– Mogę cię o coś zapytać?

– Zawsze.

– Mężczyźni lubią, jak kobiety połykają spermę, a czy sam też jej próbowałeś?

Zaskoczyła mnie tym pytaniem, ale uśmiechnąłem się. Niespodziewanie sięgnąłem dłonią do majtek kostiumu i zanurzyłem palce w ociekającej wilgocią cipce. Wyjąłem je i zbliżyłem do ust Sisi.

– A czy ty próbowałaś własnych soków?

Wysunęła koniuszek języka i zlizała je, patrząc mi w oczy. Dokończyłem po niej. Ten cierpki smak, znów podnosił mi ciśnienie i wzmagał pożądanie.

– Wielokrotnie. W takim razie wylizałbyś mi cipkę po spuszczeniu się w niej?

Podobała mi się ta śmiałość.

– Tylko jeśli to będzie moja sperma wymieszana z twoimi przepysznymi sokami.

Rozpromieniła się jak małe słoneczko. Oczy jej błyszczały ekscytacją, a usta się rozchyliły.

– Mhm.

– Są mężczyźni lubiący wylizać spermę innego faceta, ale ja nie mam tego fetyszu. Nie pozwoliłbym nikomu brać cię bez gumki.

– Sam też mnie... – zawahała się

Moja panna pruderia rozprawiająca o cipkach, spermie, lizaniu i spuszczaniu się.

– Mnie? – zachęciłem.

– Pieprzysz.

Podszedłem do niej bliżej, ujmując jej podbródek w dwa palce.

– Skarbie, jak na razie jeszcze się nie pieprzyliśmy. Dotychczas kochałem się z tobą za każdym razem – zaznaczyłem. – Wszystko przed tobą.

– Aż żałuję, że nie wybrałam takiej opcji – szepnęła, patrząc na mnie spod rzęs.

– Twój formularz jest idealny!

Naciągnęła na siebie krótką sukienkę, w której jej nogi wyglądały fenomenalnie. Zamknąłem kajutę, wpisując kod dostępu. Nie było mowy, żeby czyjakolwiek ciekawość sprawiła nam kłopoty.

Wyszliśmy w pełne słońce migoczące złotymi refleksami na tafli Morza Koralowego. Kilka osób słuchało instruktora, który tłumaczył, jak działa maska do snorkelingu i jak niemal magicznie prawić, żeby nie parowała pod wodą. Wystarczył specjalny płyn, własna ślina i woda. Większość zaproszonych gości znalazła się w wodzie w kilka minut. Teoretycznie wszyscy powinni mieć lekkie pianki, ale kilkoro odmówiło. Też zamierzałem pływać bez mimo zagrożenia ze strony meduz.

Pływanie pozwalało każdemu przyjrzeć się ciałom innych bez jakiejś większej krępacji. Nie mieli pojęcia, kto jest czyim partnerem i mogli sobie tylko na razie pomarzyć.

Zamyśliłem się i dopiero głos Sisi wyrwał mnie z analizowania sytuacji.

– Zrobisz mi kilka zdjęć?

Powinienem powiedzieć stanowcze „NIE", ponieważ umowa o poufności była niezwykle szczegółowa w zakresie tego, co można było fotografować podczas rejsu a co nie i kiedy. Staraliśmy się ograniczać potencjalne zainteresowanie mediów.

– Jestem pewna, że dziewczyny z pracy umrą z zazdrości – dodała, stając przy relingu z szerokim uśmiechem.

Zrobiłem kilka ujęć, tak jak prosiła, ale ostatnie zrobił Justin nam obojgu.

– Teraz to już na trzysta procent będą zazdrościć – szepnąłem, nim ją pocałowałem z pasją.

– Nie wyślę im takich zdjęć – odszepnęła, czerwieniąc się.

– Masz rację, zbyt soft!

Chwyciłem ją za tyłek, podnosząc do góry. Pisnęła uroczo i objęła mnie nogami w pasie na tyle, na ile mogła. Te słodkie, miękkie wargi sprawiały, że się znów podnieciłem. Oby to było dobrze widać na zdjęciach! Niech jej zazdroszczą wakacyjnej przygody.

Nie chciało mi się odrywać od Sisi. Całowanie jej za każdym razem przynosiło inne wrażenia, ale pasja i namiętność zawsze rozpalały krew. Nie potrafiłem się nasycić i wiecznie chciałem więcej.

Justin objął ją od tyłu i przycisnął do niej swoją klatę, robiąc jeszcze kilka fotek. Nagły wdech, trzymanej w ramionach kobiety powiedział mi, że poczuła na pośladkach jego penisa. Nie mogłem być zły, że jej pożądał. Była piękna, namiętna i fizycznie pasowała nam obu.

– Mamy to! – zawołał Justin, całując ją w policzek.

W dłoni trzymał swój własny telefon. Nim uwolniłem Sisi z objęć, pewnie zdążył już sobie wysłać wszystkie fotki. Nie minie pięć minut, a trafią otagowane na Instagram i Twitter, tak samo jak wczorajsze zdjęcia Seana i Grace. Ciekawe, czy już się zorientowała, czy jeszcze nie.

Obserwowaliśmy, jak z oddali zmierzał do nas czarny helikopter. Parę minut później nasi dodatkowi goście pojawili się na łodzi odebrani z lądowiska. Grace przywitała się ze wszystkimi pocałunkiem, ale w stronę Justina wystawiła palec wskazujący.

– Wiem, co zrobiłeś gnojku! – wycedziła.

– Ja też wiem – dodał Sean, podając mu rękę na powitanie. – Zajebisty ruch!

– Miałeś trzymać moją stronę! – obruszyła się Grace.

– Nie, kochanie, powiedziałem, że z nim porozmawiam i właśnie to robię. Dzięki, stary! – poklepał go po ramieniu.

– Do usług!

– Nie rozmawiam z wami! – Prychnęła. Wyłuskała z moich ramiona Sisi i odeszły w stronę dryfującego za nami pomostu, rzucając przez ramię. – Idziemy popływać.

Poszedłem za nimi i w sumie bardzo dobrze, ponieważ Galina siedziała, mocząc nogi w wodzie.

– Ja naprawdę kiepsko pływam – przypomniała Sisi z grymasem na twarzy, nogą sprawdzając wodę. Wychyliła się nieznacznie, usiłując wypatrzeć dno. Nie byłaby w stanie tego zrobić.

– Nadmuchać ci rękawki? – spytała Galina ironicznie.

– To chyba byłoby jedyne dmuchanie, jakie cię tu dzisiaj czeka – odszczeknęła się Grace natychmiast.

– Patrząc na twój gruby tyłek, jestem zdziwiona, że ktokolwiek cię rucha – prychnęła Galina.

– Wiesz, co mówią na mieście? – Grace ściągała z siebie szorty. – Że prawdziwy orgazm spała sto dwanaście kalorii a udawany trzysta piętnaście. Już wiem, jak pozostajesz taka zabiedzona. Udajesz orgazmy! Czy to kara Boska za cudzołożenie z tymi wszystkimi żonatymi i zajętymi facetami?

Galina zacisnęła szczęki, ale nie spuszczała z tonu.

Ja pierdolę, musimy się jej pozbyć, zanim Grace ją utopi!

– Ciebie Astor pewnie posuwał od lat, ale dopiero wczoraj oficjalnie się do tego przyznał, złapałaś go na dziecko? – Obrzuciła Grace taksującym spojrzeniem.

– Nie mierz wszystkich swoją miarą – rzucił Sean, podchodząc bliżej. – Galina, jak niemiło.

– Cóż poradzę, że spotykamy się w idealnych okolicznościach, musisz tylko pozbyć się tego balastu – wskazała Gracie, która niemal ziała ogniem – i możemy się zabawić, jak za starych dobrych lat – zaśmiała się.

– Sęk w tym, że ja mam teraz już zupełnie inne standardy. Zdecydowanie wyższe! – objął rudzielca ramieniem.

– Zrób nam kiedyś przysługę, Galino i skocz z poziomu swojego EGO na poziom swojego IQ – rzuciła Grace, nim wskoczyła do wody. Sean, śmiejąc się jak wariat, podążył za nią.

– Czy ty nie powinnaś pakować manatków? – spytałem, krzyżując ramiona na piersi.

Uśmiechnęła się uwodzicielsko, co teraz podziałało na mnie odstraszająco.

– Porozmawiaj z bratem, bo zdaje się, że pan senator... – zasłoniła dłonią usta – UPS! Miałam tego nie mówić głośno, ale cóż ty pewnie wiesz, z kim się zabawiasz. Więc pan senator ma na mnie ochotę...

Zacisnąłem szczękę, odwracając od niej wzrok. Sisi siedziała przy drabince gotowa wejść do wody. Sean i Grace śmiali się z czegoś.

– Poczekaj, skarbie wskoczę pierwszy i pomogę ci wejść.

– Żałosne – doszły mnie słowa Galiny, gdy wskakiwałem do wody.

Wynurzyłem się i podpłynąłem do Sisi, łapiąc ją pod ramiona i opuszczając ze sobą do wody. Przylgnęła do mnie konwulsyjnie. Chwyciłem się podestu, by zapewnić nam obojgu bezpieczeństwo.

– W porządku? – wyszeptałem, całując ją po szyi i uchu.

Otworzyła oczy, odsuwając się nieco. Uśmiech szczęścia, jaki mi zaprezentowała, mówił wszystko.

Była zachwycona! 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro