Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Part 12

22/11/2023

Ostatni dzeń na zamawianie Ukrytych Motywów w przedsprzedaży 🖤

Miłej lektury 🖤🖤


Uspokajanie Cristiny zajęło dobrą godzinę. Wymigaliśmy się z obiadu i odprowadzani jednoznacznym spojrzeniem, poszliśmy na górę.

– Głupio się czuję, wiedząc, że moja ciotka będzie widziała, że jesteśmy piętro wyżej i uprawiamy seks.

Wolałbym, żeby cię to podniecało.

– Ostatnio to ona była piętro niżej i uprawiała seks – przypomniałem. – Czy potem było dziwnie?

– Raczej nie.

– Wątpię, by wiedziała jakie atrakcje na ciebie czekają – odparłem, puszczając jej oczko w trakcie otwierania drzwi. – Ale jeśli nie czujesz się komfortowo, możemy pojechać do Wetherill Park.

– Co tam jest?

Wpuściłem ją pierwszą.

– Pewien klub...

Uśmiechnęła się domyślnie.

– Zapewne prywatny, z dostępem dla nielicznych i niezwykle drogi – zażartowała.

Zamknąłem drzwi i przytuliłem Sisi od tyłu, zamykając w objęciach.

– I do tego każdy z pokoi jest wygłuszony – wyszperałem jej do ucha – dyskretnie monitorowany i wyposażony, by zadowolić nawet najwybredniejsze gusta. Możesz się tam poczuć lepiej niż tutaj, gdy wiesz, że ciocia ma taras pod nami, a z niego słuchać każdą rozmowę, a co dopiero twoje jęki rozkoszy.

Zesztywniała na myśl, że być może Cristina słyszała nas poprzednim razem. Niepewnie obejrzała się przez ramię, przygryzając wargę.

– Och...

– Właśnie "och". – Pocałowałem ją za uchem i zadrżała. – Ale czy ty przypadkiem nie jesteś dorosła i nie masz prawa do cieszenia się życiem?

Wsunąłem dłonie pod bluzkę, nieśpiesznie pieszcząc skórę brzucha i palcami obwodząc rant paska spodni. Pocałunkami znaczyłem kark.

– Mhm.

– To świetnie. Teraz pójdziesz do pokoju, a ja dam ci dziesięć minut na przygotowanie. – Wolną dłonią gładziłem płeć ukrytą pod spodniami. – Rozbierz się do naga, weź poduszkę z łóżka i klęknij na środku dywaniku, tak żeby było ci wygodnie. – Gęsia skórka na przedramionach dała mi znać, jak bardzo podoba jej się ten pomysł. – Połóż dłonie na kolanach. Masz dziesięć minut, by się odświeżyć, jeśli chcesz i przygotować – powtórzyłem ponownie.

Wypuściłem ją z objęć i klepnąłem w pośladek. Zżerała mnie ciekawość czy wykona polecenie, czy raczej tylko połowicznie i będzie liczyła na taryfę ulgową. W końcu to będzie nasz drugi raz a ja chciałem spełnić fantazje z uległą. Coś mi jednak podpowiadało, że Sisi daleko było do „normalności" a odkrywanie seksualnych granic, ucieszy nas oboje.

Nie panikowała, ani nie rzucała przez ramię zaniepokojonych spojrzeń. Weszła do sypialni i z cichym klikiem zamknęła drzwi. Z lodówki wyciągnąłem sobie Schweppesa cytrynowego, nastawiając stoper w telefonie. Grunt to zaufanie i bycie słownym.

Nie planowałem, nie wiadomo czego! Nie zamierzałem jej wiązać ani zaznajamiać z bólem. Chodziło o sprawdzenie, czy pozwoli sobą pokierować, bez kwestionowania poleceń. Władza i dominacja podniecała jak nic innego. Sama świadomość, że oddaje swoje ciało we władanie komuś innemu, ufając, że nie zostanie skrzywdzona, napływała mi do fiuta gorącym strumieniem podniecenia, sprawiając, że wzwód zrobił się bolesny.

Zamierzałem dać Sisi epicki orgazm, a nawet orgazmy jeśli mi wyjdzie, ale zanim to nastąpi, będzie ociekała sokami, żebym mógł na nich ucztować. Znalezienie się znów w wąskiej cipce przyprawiło mnie o ból w jądrach.

Alarm dał mi znać, że śnię na jawie od dziesięciu minut, liżąc, kąsając i drażniąc słodkie różowości między czarnymi, kręconymi włoskami. Czas zamienić zamiary na czyny.

Zdecydowanym ruchem otworzyłem drzwi sypialni i gdyby nie to, że już mi stał, teraz miałbym natychmiastowy, mocny wzwód. Sisi klęczała na poduszce całkowicie naga z dłońmi opartymi o uda. Schyliła głowę, a nawet wydawało mi się, że ma zamknięte oczy.

Piękny widok!

Epicki!

Śliczna, połyskująca skóra, przyzywająca, by dotykać! Łagodne łuki nęcące, by zbadać każdy z nich dłońmi i ustami. I te piersi... sterczące sutki w kolorze dojrzałych wiśni.

Zrzuciłem z siebie koszulkę, idąc w stronę komody, by znaleźć to, czego potrzebowałem. Spomiędzy gadżetów leżących w drugiej szufladzie, wyciągnąłem szpicrutę zakończoną miękką skórą. Nie zamierzałem jej zrobić krzywdy. To był tylko gadżet, mający podkreślić władzę i pomóc mi ją podniecić.

Ukucnąłem za nią, przekładając kręcące się włosy przez ramię, które pocałowałem.

– Jesteś piękna.

– Dziękuję.

Usta ułożyły mi się w uśmiech.

Oj, skarbie, powinnaś milczeć, chyba że jeszcze o tym nie wiesz.

Pogłaskałem ją po barku opuszkami palców.

– Wytłumaczę ci teraz kilka zasad, zanim zaczniemy.

– Bezpieczne słowo? – podsunęła usłużnie.

– To też. – Przesunąłem palcem po kręgosłupie, aż do pośladków i z powrotem. Uroczo wygięła się pod dreszczem biegnącym pod skórą. – Nic co będę robił, nie może ci sprawiać bólu, rozumiesz?

– Tak.

– Zasada numer jeden – Nie odzywasz się niepytana. – Pocałowałem drugą łopatkę. – Zasada numer dwa – Wszystkie gadżety, których będę używał, są tutaj dla twojej przyjemności, a nie za karę. Mają pieścić i podniecać.

Wyciągnąłem dłoń ze szpicrutą, prezentując ją i czekając na reakcję. Wciągnęła gwałtownie powietrze, ale skinęła potakująco głową. Grzeczna dziewczynka! A więc jednak w Sisi pragnienie odkrywania pokonywało strach przed nieznanym, który podniecał. Przesunąłem na próbę miękkim zakończeniem po sutku, który stwardniał bardziej. Takiej reakcji oczekiwałem. Z uśmiechem przesunąłem się na drugą pierś. Pierścień wokół sutka napiął się.

Czy twoja cipka jest już mokra?

– Zasada numer trzy. Zanim zrobię coś, co wymaga mocniejszego dotyku, zapytam.

Cofnąłem szpicrutę z powolnego podążania w stronę cipki tuż przed włoskami. Zsunąłem po pośladku i poklepałem jeden, a potem drugi. Łagodnym ruchem pogładziłem kręgosłup, wracając w dół między pośladki. Sapnęła cichutko, gdy pogłaskałem cipkę. Gwałtownie wciągnęła powietrze, gdy poklepałem to samo miejsce. Zadrżała z wetchnięciem, poruszając się niespokojnie.

Ależ to będzie widok, gdy znajdę się w środku!

Palce mnie świerzbiły, żeby objąć te półkule i ścisnąć w dłoniach. Rozchylić i pieścić językiem oba wejścia.

– Czy mamy jakieś bezpieczne słowo?

– Stop jest wystarczające. Jeśli potrzebujesz stopniowania, powiedz pomarańczowe, a zmniejszę intensywność pieszczot lub czerwony a przerwę to, co robię. Stop zatrzyma wszystko.

Złapałem ją za kark, obejmując dłonią szyję. Pochyliłem się do ucha Sisi.

– Ostatni raz odzywasz się niepytana – zamruczałem ostrzegawczo. – Następnym razem będzie kara.

– Jaka? – wyszeptała.

Oj, moja cesarzowo zaraz sama się przekonasz.

– Taka. – Dałem jej bardzo lekkiego klapsa, więc uroczy pisk był efektem zaskoczenia, a nie bólu. – Następnym razem, będziesz się musiała wypiąć i o niego poprosić, gdy usłyszysz słowo „kara". Rozumiesz?

Pokiwała tylko głową. Dostrzegłem przepiękny, głęboki rumieniec na policzkach. Podniosła na mnie pytające oczy, ale nie odważyła się otworzyć ust. Zdolna uczennica. Szpicruta znów błądziła, pieszcząc skórę na plecach. Gęsia skórka na ramionach, dawała mi znać, że jej się podoba.

– Chcesz o coś zapytać? – Wykonałem zachęcający gest.

– A nagrody?

Różowe usta Sisi ułożyły się w delikatny uśmiech.

– Będą i nagrody. – Pocałowałem ją w kark, podnosząc się.

Nie mogłem się napatrzeć, jak pięknie prezentowała się, klęcząc nago. Wszystkie łuki kobiecego ciała zostały podkreślone i wyeksponowane. Piersi prężyły się dumnie, a pośladki napięły. Szpicruta podążała za wzrokiem, pieszcząc wszystkie okolice. Wsunąłem ją między nogi Sisi, ciekawe, czy zrobiła się mokra przez naszą małą grę. Poklepałem cipkę, a ona przygryzła wargę. Wróciłem i uniosłem jej podbródek samym końcem, żeby na mnie spojrzała.

Stanąłem przed nią, a ona od razu wzrokiem powędrowała do przyrodzenia prężącego się pod materiałem spodni. Sięgnąłem dłonią do piersi, pieszcząc sutek palcami a szpicrutą nadal unosząc podbródek Sisi.

– Chcesz pomóc mi się rozebrać?

Oblizała wargi.

– Tak.

Sprawnie odpięła guzik, wkładając do środka dłonie, które zabłądziły na pośladki. Usta zaś wylądowały na penisie.

– Wszystko w swoim czasie Sisi! – rzuciłem stanowczo.

Zbyt dużo czasu poświęciła na pieszczoty, o które nie prosiłem. Wystarczająco już trudno było mi zapanować nad własnym popędem i chęcią szybkiego nasycenia. Złośnica podzieliła to na dwa etapy. Najpierw spodnie potem bielizna. Drażniła się ze mną, podążając dłońmi za materiałem. Pochyliła się, jakby miała zamiar wziąć penisa w usta, ale końcówka szpicruty dotknęła ust. W oczach zapłonęła iskierka buntu.

– Będzie kara, Sisi – ostrzegłem.

Rozważała parę sekund nieposłuszeństwo, wybierając jednak scenariusz, w który graliśmy. Chwyciłem ją pod ramiona i podniosłem do pozycji stojącej. Syknęła, stając na prawej nodze, ale uspokoiła się, prostując. Wsunąłem szpicrutę między jej uda i niemo nakazałem, by stanęła w rozkroku. Wykonała to śpiewająco.

Opadłem na kolana przed Sisi. Tego się chyba nie spodziewała, ale czy naprawdę myślała, że chodziło w tym wszystkim o rozkazywanie? Że będę oczekiwał wymyślnego fellatio? Głębokiego gardła? Pewnie, że bym chciał, ale do tego jeszcze dojdziemy. Najpierw zaspokoję moją cesarzową, a potem przyjdzie czas na rewanż.

Odłożyłem szpicrutę, dłońmi sunąc od kostek przez kolana, aż do pośladków. Pocałunkami znaczyłem ślad od pępka, idąc ku górze do piersi. Ssałem sutki, opuszkami drażniąc skórę pleców. Sisi drżała pod tym dotykiem. Wiem, czego chciała, ale jeszcze nie skończyłem sycić się jej ciałem. Palce zsunęły się w dół między uda, drażniąc gorące ciało.

Mokre ciało!

Pachnące upojnie!

Rozchyliłem płatki płci przed pierwszym liźnięciem. Jęknęła pod tym dotykiem. Ponowiłem go, łagodnie przesuwając językiem po łechtaczce. Objąłem ją ustami, zasysając i tym razem uzyskując przeciągłe westchnięcie. Palec wsunąłem do mokrej cipki.

– Jeśli będziesz miała problem z utrzymaniem równowagi, oprzyj się na moich barkach.

Ucztowałem na ciele Sisi liżąc, ssąc i kąsając wrażliwe ciało. Kiedy tylko czułem zbliżający się orgazm, który zwiastowały zaciskające się mięśnie, zwalniałem lub przenosiłem pieszczoty w inne miejsce. Nie raz nie dwa jęknęła z zawodem, aż w końcu pozwoliłem jej dojść. Zaciskała konwulsyjnie dłonie na moich ramionach z przeciągłym krzykiem na ustach, który okazał się moim imieniem. Nie zwolniłem pieszczot, prowadząc ją znów na szczyt i pieprząc szaleńczo trzema palcami.

Zamiast łagodnego zejścia, chwyciłem ją w ramiona i ułożyłem w pościeli na boku, nie chcąc, aby odczuwała ból w biodrze. Ucisnąłem łechtaczkę, jednak cofnąłem palce, gdy chwyciła mnie za nadgarstek. Odwróciła się też na plecy, rozchylając uda.

Uśmiechnąłem się na tę śmiałość, która oznaczała nadchodzącą karę.

– Za to będzie kara! Na kolana! – rozkazałem. – I wypnij tyłek.

Poczekałem, aż przybrała odpowiednią pozycję. Jezu, ten głęboki rumieniec na policzkach i dekolcie odbierał mi rozum.

– Pozwolę ci wybrać, czy wolisz dwa mocne klapsy dłonią, po jednym na pośladek, czy jeden subtelnie podniecający... – Podniosłem szpicrutę z podłogi i pogładziłem cipkę, pochylając się do ucha Sisi. – Tutaj.

Zamarła, odwracając głowę, by na mnie zerknąć. Rozchyliła usta zaskoczona tą propozycją wypłynięcia na nieznane wody seksualnych zabaw. Nie oczekiwałem odpowiedzi. Nie od niej. A wyduszenie jej mogło mieć skutek odwrotny do zamierzonego. Nawet nie zamierzałem zmuszać ją do proszenia o karę. Po intensywnym zapachu pożądania byłem pewny, że się podnieciła, a nie zestresowała.

Gładziłem ją po cipce, łagodnym ruchem.

– Jeśli wybierzesz klapsy w pośladek, wyciągnij ręce do góry i zaciśnij na pościeli. Jeśli wolisz ten jeden... – zawiesiłem głos, nieco mocniej pocierając wrażliwe ciało. – Oprzyj głowę na pościeli, a dłońmi rozchyl pośladki.

Wciąż patrzyliśmy sobie w oczy. Kusiłem ją spojrzeniem, by zdecydowała się na opcję dwa. Pragnąłem tego jak niczego dotąd. Złapałem się na tym, że zaciskam pięść w oczekiwaniu. Ułożyła głowę na boku i sięgnęła do tyłu. Uśmiechnąłem się z satysfakcją, gdy dreszcz podniecenia ścisnął mi rozkosznie jądra. Pochyliłem się, składając pocałunek na każdym pośladku oraz na każdej z dłoni.

Ja pierdolę, co za widok! Wilgotna cipka, której nabrzmiałe wargi same rozchylały się, ukazując wejście i łechtaczkę. Czy było coś piękniejszego? Pragnąłem opaść na kolana i possać te słodkości, ale najpierw kara, a potem szybki, gwałtowny bieg na szczyt rozkoszy.

Bez wahania wymierzyłem karę, a zamiast jęku bólu usłyszałem błogie westchnięcie. Idealnie dopasowana siła do wrażliwego ciała! Ból i przyjemność w jednym. Teraz mogłem ucztować a doprowadzenie Sisi na szczyt zajęło mi parę sekund, podczas których jęczała przeciągle, wręcz błagając o jeszcze, gdy rozchylała swoje pośladki.

Po tak długim torturowaniu siebie i jej nadszedł moment, gdy pragnienie znalezienia się w środku zostanie zaspokojone. Pocałowałem ostatni raz łechtaczkę, ustawiając penisa na wejściu do cipki. Naciskałem i cofałem się a sapnięcia i westchnięcia, wydostające się z rozchylonych ust podniecały, burząc mi krew w żyłach. Napędzała mnie odwieczna potrzeba dążenia do spełnienia.

Prawie zapomniałem o prezerwatywie!

Wsunąłem się w końcu do środka centymetr za centymetrem aż do samego końca. Zatrzymałem się, odchylając głowę do tyłu pod naporem doznań. Mógłbym dojść już tu i teraz! Zacisnąłem dłonie na pośladkach, obserwując, jak penis zagłębia się między wargami i cofa. Wręcz zasysała mnie do środka.

Nie wytrzymam długo! To jak torturowanie samego siebie i przedłużanie rozkoszy.

Sięgnąłem do łechtaczki, składając pocałunki na kręgosłupie, ale złapała mnie za nadgarstek, po kilku ruchach palców.

– Pomarańczowy – wymamrotała.

Zbyt intensywnie? A znajdowałem się już tak blisko nieba!

Tym razem Sisi będzie się musiała zadowolić, poprzednimi orgazmami a następnym razem postaram się, bym mógł dojść, czując na sobie, jak zaciska konwulsyjnie cipkę, będąc na szczycie. Podniecenie uderzyło we mnie ze zdwojoną siłą, kiedy zacząłem się poruszać. Pulsowanie w dole kręgosłupa zapowiadało nadchodzący orgazm. Zmieniłem kąt uderzeń a Sisi podparła się na łokciach wyginając w łuk.

Widok zanurzanego w cipce kutasa doprowadził mnie na sam szczyt. Przeciągłe warknięcie wydostało się spomiędzy zaciśniętych warg. Zacisnąłem dłonie na pośladkach, przeżywając ostatnie spazmy rozkoszy. Mógłbym w niej zostać na zawsze. Westchnąłem głęboko, wysuwając się z gorącego wnętrza i stając na drżących nogach.

Sis przekręciła się na bok, obserwując roziskrzonymi oczami, jak zdejmują prezerwatywę, którą zutylizowałem w koszu w łazience. Wróciłem do łóżka, przesuwając to piękne ciało ze środka materaca, żeby zrobić sobie miejsce. Położyłem się za jej plecami, żeby wtulić się w rozgrzane ciało. Serce nadal waliło mi jak oszalałe.

– Jesteś mi winny orgazm – szepnęła. – Samolubie – dodała żartobliwie. – Byłam tak blisko na końcu.

Pocałowałem spocony kark, gładząc dłonią łuk biodra.

– Gdybyś tylko szepnęła słowo – wymruczałem jej do ucha – postarałbym się, żebyś doszła.

– Tego w instrukcji nie było – droczyła się. – A jak bardzo podobała mi się kara, to nie chciałam przerywać.

Dreszcz podniecenia przebiegł mi po kręgosłupie.

– Podobało się?

Pocałowałem ją za uchem.

– Mhm.

– Więc już wiesz na następny raz, że chętnie wysłucham domagania się dodatkowych pieszczot lub zmiany intensywności doznań.

Odwróciła się w i spotkaliśmy się wzrokiem. Zaczęła bawić się włoskami na mojej klacie. Opadłem na plecy, pociągając ją za sobą. Chora noga znalazła się na moich udach.

– Pytaj – zachęciłem.

– Czy na rejsie moglibyśmy to powtórzyć?

Uśmiechnąłem się, pieszcząc kolano.

– Oczywiście.

Leżała w ciszy drażniąc palcami mój sutek.

– A gdybym chciała... – zawahała się. – Spróbować czegoś nowego?

Ciekawe, co też chowało się pod stwierdzeniem „coś nowego". Dawałem jej czas, żeby się wysłowiła we własnym tempie. Zamiast tego zsunęła moją dłoń między swoje pośladki, nakierowując palce na tylną dziurkę. Zabrakło mi oddechu, a penis drgnął na samo wyobrażenie.

– Czujesz ten entuzjazm? – spytałem, poruszając się nieznacznie, by otrzeć przyrodzenie o kolano. – Salutuje ci na samą myśl.

Zaśmiała się lekko, całując mnie po piersi. Sam nie dowierzałem, że mój kutas ma siłę na kolejną rundę. A jednak był już w połowie gotowy. Resztę załatwiły usta Sisi. I to tak, że błagałem, by pozwoliła mi w nich dojść.

Wymiana „siły" jakiej dokonaliśmy tego popołudnia, poznając swoje ciała, stawiała mi włoski na karku, gdy myślałem o tym następnego dnia. Uwierzyłbym w magię, jeśli do tej pory posiadałbym jakieś wątpliwości.

Byłem zgubiony, a jednocześnie odnalazłem się przy niej, pragnąc więcej, niż sam mógłbym jej ofiarować. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro