Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Part 40

7/3/2024

Gratulacje dla LeoniaOscar w dniu premiery Invictusa 🖤🎉

Czułem się jak w niebie, wsuwając penisa do gorącej jak wulkan cipki. Przyjęła go z głębokim, gardłowym jękiem. Wszedłem do końca, zastygając na chwilę, gdy ścisnęła mnie mocno. Odkąd odkryła, jak uwielbiam, kiedy to robi, wykorzystywała każdą okazję, by sprawić mi przyjemność. Seksowna bestyjka! 

– Kusicielka! – wymruczałem, pochylając się, by pocałować Sisi.

Dźwięk telefonu wdarł się brutalnie między nas. Ktokolwiek to był, będzie musiał poczekać, gdyż nie wyobrażałem sobie teraz przerwać. Byliśmy oboje rozpaleni pożądaniem, oddychając ciężko. Dzwonek zamilkł, żeby odezwać się ponownie. Zakląłem w myślach, wyrzucając sobie, że nie wyciszyłem go wczoraj. Nie chciałem tego robić ze względu na Cristinę i ewentualnie problemy ze zdrowiem.

Moje chwilowe roztargnienie podłapała Sisi.

– Może odbierz? – zaproponowała, kręcąc się pode mną. Wyglądała przepięknie i zmysłowo rozciągnięta w pomiętej pościeli.

Oparłem się na łokciu, sięgając po telefon. Prawie przewróciłem oczami, widząc, kto dzwoni.

– To Justin.

Od razu się zaniepokoił,a a i mi entuzjazm nieco opadł na jej kolejne słowa.

– Może coś się stało?

Oby to były dobre wiadomości! Odebrałem, ale nie uruchomiłem kamery, gdyż patrzyłby na moje zmierzwione włosy i zaczerwienioną, spoconą z wysiłku twarz albo na cudowne piersi Sisi.

– Halo!

Palcem przeciągnąłem po kuszącym kobiecym sutku, pobudzając go, by pierś znów nabrzmiała.

– Cześć zakochani. – Przywitał się Justin. – A gdzie kamera?

Sisi posłała mi skonsternowane spojrzenie.

– A jesteś sam?

– Na razie tak. Dopiero wróciłem do domu i wziąłem prysznic.

Na wyświetlaczu widziałem, jego nagą, mokrą klatę. Uniosłem brew w wyzwaniu, niemo pytając o zgodę na pokazanie, co robiliśmy. Rumieniec wpłynął na jej policzki, sprawiając, że stała się jeszcze piękniejsza. Skinęła twierdząco głową z figlarnym uśmiechem. Nie przestawałem pieścić piersi i to ją zobaczył jako pierwszą Justin, gdy włączyłem kamerę.

– To jest widok, którego potrzebowałem! – wymruczał z satysfakcją brat.

Uniosłem aparat do góry, by widział obie półkule, ze sterczącymi sutkami oraz uroczo zaczerwienioną Sisi z błogim wyrazem na twarzy i błyszczącymi oczami. Jaka ona piękna i zmysłowa! Kutas znów pulsował pożądaniem, wracając do swoich pełnych rozmiarów. Pchnąłem biodrami, wpychając się do końca.

Tam gdzie podążały moje oczy, szła też kamera, więc Justin miał świetny widok na penisa wchodzącego do cipki, pomiędzy rozłożonymi szeroko udami.  Sisi jęknęła, gdy musnąłem palcem łechtaczkę.

– Jezu, jaka ty jesteś seksownie podniecająca!

Nie czułem zazdrości o brata a jedynie dumę, że ta piękna kobieta należy do mnie oraz podniecenie, że obaj możemy patrzeć na te cudowne wdzięki i je doceniać. Może to dziwne, a jednak za każdym razem myśl o dzieleniu się Sisi z bratem nakręcała mnie niemiłosiernie, powodując nagły przypływ pożądania i twardy jak skała wzwód.

Teraz on zmienił punkt zasięgu kamery.

– Naciesz oczy, kochanie. – Włożyłem telefon w dłoń Sisi.

Niech sobie popatrzy na to jak brat będzie się zaspokajał ręką. Znów w pewnym sensie mogła mieć nas obu jednocześnie. Wpatrywała się w ekran z żarem w oczach, przenosząc spojrzenie na mnie i z powrotem na wyświetlacz. On mógł oglądać, jak posuwałem tę słodką cipkę, a ona patrzyła na onanizującego się Justina.

Cholernie podniecająca sytuacja!

– Żałuję, że nie mogę się spuścić na te cudowne cycki. – Tak, Justin wiedział, jak uwodzić słowami. – Popieść je – poprosił miękkim szeptem.

Wolną dłonią zaczęła pieścić sutki. Ją też to nakręcało, gdyż zaczynała się zaciskać na moim kutasie. Oddech jej przyśpieszył, a rumieniec pojawił się na dekolcie. Orgazm nadchodził, więc zwolniłem pieszczoty łechtaczki do drażniących muśnięć. Delikatnie pulsowała wokół przyrodzenia i z tego punktu nie było już odwrotu, chyba że chciałem zjebać jej orgazm. Poruszałem się coraz szybciej, słysząc jęk z telefonu. On nie zamierzał się powstrzymywać z dojściem.

– Dojdę – ostrzegł.

– Ja też – wydyszała Sisi, przygryzając wargę.

Najpierw odpadła ona. Wyginając się w łuk, zastygła na długą chwilę w spazmie rozkoszy zalewającym to doskonałe ciało. Seksowny widok! Sam będąc blisko spełnienia, zabrałem jej telefon, unosząc go do góry, by Justin nacieszył oczy tym zjawiskiem. Wydawało mi się, że obaj doszliśmy w tym samym momencie. On dzięki ręcznej robocie a ja przez zaciskającą się rytmicznie cipkę.

Wysunąłem się z niej, a sperma powoli wyciekała strumyczkiem. Uwielbiałem ten widok. Pieściłem łechtaczkę, używając nasienia dla poślizgu. Widok, jak skurcze orgazmu, powodują pojawianie się kolejnych porcji naszych soków, był fenomenalny. Aż chciałoby się ją wylizać. Poprzestałem na rozsmarowaniu ich po cipce.

– Moja! – mruknąłem, całując ją w udo.

– Może i twoja, ale nie mam nic przeciwko, by od czasu do czasu zostać zaproszonym do wspólnej zabawy – odparł Justin, rozumiejąc przesłanie. – Nawet jeśli miałbym tylko się przyglądać lub zalać piersi dodatkową porcją radości.

Ułożyłem się z Sisi w ramionach całując spocone czoło. Przylgnęła do mnie, żądając pocałunku, kiedy Justin poszedł się ogarnąć i sprzątnąć własny bałagan.

– Kocham cię – wyszeptała, patrząc mi w oczy z zadowoloną miną.

– Kurwa, zazdroszczę! – syknął brat.

– Jest czego – powiedziałem z uczuciem, nie odrywając od niej spojrzenia.

Aż trudno uwierzyć, że powiedziała „tak"!

– Kiedy już mam was tu dwoje w świetnych humorach, mogę wam oznajmić, że... werble! – Zaimprowizował odpowiedni dźwięk. – Wszystkie zarzuty zostały wycofane i możecie spokojnie wracać do Australii.

Wyraz twarzy Sisi wyrażał szok i chyba zapomniała jak się oddycha.

Spokojnie cesarzowo jeszcze cię zaskoczę w tym tygodniu.

– Jak to? – wyrwało jej się niepewnie.

– Ponaciskaliśmy tu i tam! – przyznał z szatańskim błyskiem w oku. – Galina straciła wiarygodność, kiedy na jaw wyszły różne machlojki pod przykrywkami jej firm. Wiecie, że ona jest w sumie bankrutem? – spytał z emfazą. – Dlatego nie dziwię się, że potrzebowałaby twoich firm Simon, żeby nie pójść na dno.

– Mówiłeś cioci? – spytała, zaciskając nieco palce na moim brzuchu.

– Nie – zaprzeczył energicznie. – Nikomu nie mówiłem. Jesteście pierwsi. Poza Seanem i Grace oczywiście. Archim i Patronem oraz osobą, która z ich ramienia to popchnęła. Chyba dostaniesz jakieś przeprosiny, jak wrócisz czy coś. A teraz spadam spać, bo jestem wykończony. Cristina zadzwoni jak zwykle – oznajmił. – Gratulacje pani Keeley i do jutra!

Doskonale wiedziałem, co otrzyma Sisi po powrocie!

Obywatelstwo.

I to nie dlatego, że zostanie moją żoną, ale tak to załatwiliśmy z Seanem i Archim. Nigdy nie chodzi o to kogo znasz, ale jak dobrze go znasz. I tym razem się opłaciło. Sekretu strzegły trzy osoby i miałem pewność, że żadna z nich nie puści pary z ust.

Rozłączyłem się z nim i odłożyłem telefon. Sisi najpierw uklękła na materacu, obdarzając mnie namiętnym i gwałtownym pocałunkiem. Jej oczy błyszczały pełnią szczęścia. Uśmiechała się szeroko. Potem wstała i podskoczyła kilak razy, śmiejąc się radośnie i piszcząc. Złapałem ją w pół, jak się zachwiała i przycisnąłem do siebie.

– Cieszysz się? – spytałem retorycznie.

– Tak! – zawołała głośno z entuzjazmem.

Cudownie się na nią patrzyło, kiedy była taka szczęśliwa! A miałem jeszcze parę asów w rękawie.

– Normalnie bardziej, niż jak się oświadczyłem! Czuję się zazdrosny! – marudziłem na pokaz.

– Nieprawda! – zaprzeczyła, obejmując mnie za szyję.

– Prysznic, śniadanie i kolejne niespodzianki, jakie dla ciebie przygotowałem? – zaproponowałem, biorąc ją na ręce.

Wpatrywała się we mnie z uwielbieniem.

– Tyle dobroci dwa dni przed wigilią?

Oj, cesarzowo, nie masz pojęcia, co cię czeka!

Zjedliśmy śniadanie a Sisi wręcz kipiała energią i niecierpliwością o tym co jeszcze ją czeka. Poczekałem, aż poszła pod prysznic, zanim wygrzebałem z jednej z szuflad jej paszport. Podałem wszystkie szczegóły przez telefon, żeby potem uniknąć formalności. Schowałem go na miejsce. To co planowałem kosztowało krocie, ale ona była warta każdego wydanego dolara.

Grace pomogła mi w zorganizowaniu czarteru, który zabierze nas do Hong–Kongu, a potem prościutko do Sydney. Poza tym zobowiązała się do zorganizowania polskiej wigilii i potraw, stwierdzając, że to świetna rozrywka i cieszy się z poznawania nowych kultur. Z zaskoczeniem opisywała mi dwanaście potraw, sugerując, że nikt tego nie zje w ilości, jakie jej zaproponowano, ale postawiła na coś w stylu tapas, więc każdy będzie mógł spróbować trochę. Oczywiście nie da rady załatwić karpia, ale postara się o jakąś dobrą lokalną rybę. I żebym sobie nie wyobrażał, że będziemy sami, ponieważ ona i Sean się wpraszają!

Sisi spięła włosy do góry, odsłaniając szyję, a parę pasm puściła luzem, dzięki temu wyglądała jak nastolatka.

– Więc co tam umyśliłeś? – spytała, obejmując mnie za szyję.

– Mam dla ciebie tylko jedno słowo.

– Mhmmm. – Pocałowała mnie w szyję. – Jakie?

– Niespodzianka

Poczułem, jak jej usta ułożyły się w uśmiechu przy skórze.

– Mhm a jak mam się ubrać na tę niespodziankę?

– Ciepło – odparłem.

I tak właśnie rozpoczęła grad pytań. A gdzie jedziemy? A po co? A co będziemy tam robić? Co ma ubrać? Sukienkę? Spodnie? Buty na obcasie? Buty na płaskim? Jakieś wymyślne bieliźniane koronki czy wygodną bawełnianą bieliznę? Czy powinna się malować? Jak mocno? Wieczorowo? Dziennie? Spiąć włosy? Rozpuścić? Perfumy słodkie czy kwiatowe?

W końcu położyłem dłoń na jej ustach, żeby powstrzymać ten potok słów.

– Dobra! – skapitulowałem. – Skoro niespodzianka to dla ciebie za dużo, powiem ci, jak się ubrać. W wygodny dres lub ubrania, w których będziesz mogła siedzieć godzinami.

Zmarszczyła brwi, usiłując oderwać rękę od moich ust, na co jej pozwoliłem.

– Co knujesz?

Odgarnąłem niesforne pasemko za ucho.

– Coś pięknego! – Pocałowałem ją w nos. – Będziesz zachwycona.

Nadal wpatrywała się we mnie podejrzliwie. Zerknąłem na zegarek.

– Masz pół godziny, żeby się ogarnąć.

Plan przedstawiał się następująco. Musiałem zabrać Sisi z domu, żeby Marta, jej mąż oraz Dominik i jego siostra dostali odpowiednio dużo czasu, żeby spakować jej dwie duże walizki  z rzeczami potrzebnymi na powrót do Sydney. SPA wydawało się najlepszym rozwiązaniem. Długi, relaksujący masaż i kilka innych zabiegów powinno nam zabrać co najmniej ze trzy godziny. Zjemy wczesny lekki lunch i zabiorę ją na lotnisko, gdzie będzie się mogła spotkać z resztą konspiratorów i pożegnać. Dopiero wtedy dowie się, że wracamy.

Droga do SPA zajęła nam niecałe pół godziny. Kierowca czarnego mercedesa z przyciemnianymi szybami otworzył jej kurtuazyjnie drzwi. Nie była to pełna limuzyna, ale spełniała swoją funkcję, dając jej poczucie swego rodzaju luksusu. Wysiedliśmy przed białym budynkiem ze sporą ilością napisów, których nie potrafiłem odczytać. Na szczęście recepcjonistka bez problemu porozumiewała się po angielsku. W ciągu dziesięciu, minut ubrani w białe szlafroki,zmierzaliśmy na pierwszy zabieg.

Masaż relaksujący sprawił, że niemal zasnąłem. Facet niezwykle fachowo rozluźnił wszystkie spięte mięśnie i pozbył się skutecznie stresu, który przyniosły nam ostatnie dwa tygodnie. W oczach Sisi rozpoznawałem błogostan niezwykle podobny do tego po seksie. Wpadła mi w ramiona, przytulając się słodko i mrucząc z zadowolenia. Kąpiel w jacuzzi nieco nas otrzeźwiła.

Totalnie odprężeni ruszyliśmy w stronę lotniska. Marta donosiła w SMS–ie, że są już na miejscu i wypatrywali nas niecierpliwie. W innej wiadomości pilot dzisiejszego lotu dawał mi znać, że wylądował na lotnisku Chopina i czeka na zatankowanie, żebyśmy mogli ruszać dalej. Doświadczenia w stylu VIP Sisi z pewnością się nie spodziewała. Rozglądała się nieco nerwowo, gdy zbliżaliśmy się do lotniska.

– Simon? – spytała niepewnie, gdy szlaban otworzył się automatycznie.

Zerknąłem na nią uśmiechając się. Złapała mnie za rękę, chcąc zwrócić na siebie uwagę.

– Gdzie lecimy? – wyszeptała.

– Zaraz się dowiesz.

– Ale ja nie mam nic ze sobą! Nawet paszportu.

– Wszystko jest załatwione.

Kierowca otworzył jej drzwi, więc musiała na chwilę przerwać przesłuchanie.

– Simon!

Spojrzała na mnie błagalnie. Otworzyłem drzwi, wpuszczając ją do strefy VIP. Recepcjonistka pokierowała nas do prywatnego saloniku, w którym czekali pozostali. Po przekroczeniu progu zawołali chórem „niespodzianka"!

Powiedzieć, że została zaskoczona do niedopowiedzenie roku! Zamarła zaszokowana przenosząc spojrzenie pomiędzy znajomymi a mną i z powrotem. Pierwsza uściskała ją Marta a po niej facet, którego nie poznałem, więc zakładałem, że to Artur, ponieważ w ramionach trzymał czterolatka. Potem przyszła kolej na Dominika i kobietę, którą widziałem pierwszy raz.

– Karola – przedstawiła się – siostra Dominika.

– Simon.

– Wiem, wiem. – Poklepała mnie po ramieniu. – Australijskie ciasteczko Elki.

Sisi wyswobodziła się z ramion Dominika i powiodła wzrokiem po zebranych.

– Co wy tu robicie?

– Chcemy życzyć ci spokojnej podróży. – Marta pociągnęła nosem ze wzruszeniem w głosie.

– I prosić, żebyś o nas nie zapomniała i od czasu do czasu zadzwoniła – dodała Karola, widząc, jak ciężarna niemal się rozpłakała.

– A my – Artur spojrzał na mnie wymownie, wskazując na siebie i kumpla – ją w razie co ściągniemy z powrotem, jak się okaże, że nie traktujesz Eli należycie.

Dominik skrzyżował ramiona na szerokiej piersi, przyjmując pozę bramkarza przed klubem.

– Czy nazywałbym ją swoją wtedy cesarzową?

Wyglądało na to, że go nie przekonałem.

– Stary żadna odległość nie powstrzyma mnie przed zafundowaniem ci manta jeśli ją skrzywdzisz – ostrzegł Artur.

– Że ty taki do przodu nie byłeś, jak mnie Paweł rzucił i prawda wyszła na jaw! – sarknęła Sisi.

Spojrzał na nią z głębokim westchnięciem.

– Zabroniłaś – przypomniał przez zaciśnięte zęby.

– Bo po co miałbyś się z nim po sądach ciągać za pobicie? – nie ustępowała, łapiąc mnie znów za dłoń.

– Nikt by się nie dowiedział! – wtrącił Artur.

– Ale po co ryzykować? – Rozłożyła ręce. Spojrzała na mnie niepewnie. – Nie jestem spakowana.

Marta chwyciła ją za dłoń i skierowała w stronę czterech dużych walizek i dwóch podręcznych bagaży.

– Jesteś – oznajmiła z uśmiechem.

Dziewczyny znów wpadły sobie w ramiona, tuląc się do siebie. Przez następne pół godziny żartom i rozmowom nie było końca. Stewardessa pojawiła się w drzwiach, przejmując nasze paszporty i oznajmiając, że dopełni formalności.

W końcu zostaliśmy sami, zmierzając do auta, które przetransportowało nas do samolotu. Sisi aż otworzyła usta ze zdumienia. Ja niemal też, gdy dostrzegłem logo na ogonie, dzięki któremu zrozumiałem, czemu Grace zwlekała z wysłaniem rachunku. Sean wysłał po nas swój prywatny samolot. Szkoda, że nie przylecieli! Pewnie sprawiliby nam jeszcze lepszą niespodziankę.

Usiedliśmy obok siebie. Sisi odrobinkę niepewnie, ale chwyciła mnie mocno za rękę, gdy kołowaliśmy na pas startowy.

– Lećmy do domu, kochanie – oznajmiła cicho.

– Lećmy do domu, kochanie – odparłem, całując ją w czoło.

Dopiero w powietrzu, gdy się rozluźniła, zrobiliśmy szybką wycieczkę po samolocie. Rozszerzyła oczy i spojrzała na mnie figlarnie, widząc niewielką sypialnie z całkiem sporym łóżkiem.

– Myślisz, że możemy dołączyć do Mile High Club?

Pal sześć drinki, o które poprosiłem stewardesę towarzyszącą nam podczas lotu. Czekało mnie ciekawsze zadanie. Wprowadzenie Sisi do Mile High Club w bardzo kameralnych warunkach i chciałem, by na zawsze zapamiętała to doświadczenie.


Mile High Club – to nieformalna grupa osób uprawiających seks na pokładzie samolotu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro