Żółtek, księżniczka murzyni i uliczka
-Mamy bardzo duże kłopoty? - zapytał Jaemin.
- Nie, no chyba że wierzysz w Boga bo koleś nas przeklął i stwierdził że nie pójdziemy do nieba. - odparł Jeno.
- No to git. - stwierdził młodszy zatrzymując się zazipany.
- A księżniczka może łaskawie weźmie dupę w troki, w tych czasach ludzie posiadają widły więc lepiej się zbierajmy.
- Ale to nie jest wieś, wieśniak a się nie zna pf. - Parsknął brązowowłosy.
- Nie prawda! Czekaj, cicho. - powiedział nasłuchując uważnie starszy.
- Czeg... mkmphmf - w tym momencie białowłosy zakrył mu dłonią buzię i wyciągnął go w mikroskopijną szczelinę między dwoma budynkami. Jaemin pytającym wzrokiem odrzucił starszego, na co ten tylko wolną ręką wskazał na swoje ucho.
Młodszy zaczął nasłuchiwać i usłyszał kroki które były coraz to bliżej. Po chwili kilkoro mężczyzn przebiegło przed ich kryjówką z pochodniami na co obydwoje wstrzymali oddech.
Kiedy oddalili się wystarczająco daleko, brązowowłosy odepchnął rękę starszego od swojej twarzy.
- Ha! I co, zatkało kakao? Mieli pochodnie a nie widły. - przemądrzalskim tonem prychnął Jaemin.
- Ha! Zrobiliby z ciebie pieczeń na ognisko zamiast nabijać cię jak szaszłyk na widły! - Przedrzeźnił go starszy puszczając z go objęć.
- Dla twojej informacji, ciebie też by nabili na widły. - Stwierdził z chamskim uśmieszkiem Jaemin zbliżając swoją twarz do Jeno.
- Ah tak, czyli jednak widły? - Z tym samym chamskim uśmiechem białowłosy jeszcze bardziej zbliżył swoją twarz do tej drugiego.
- Nie-e, to były tylko przypuszczenia.
- Ta-ak, przyznałeś mi rację.
- Nieprawda, oni nie mieli żadnych wideł. - Powiedział Jaemin dźgając starszego palcem w żebra. - Ale ja cię mogę z chęcią zadźgać!
- A pewny jesteś? - zapytał z przekąsem białowłosy, jeszcze bardziej zbliżając swoją twarz do bruneta.
- A pewny jestem! - Ten także zbliżył swoją twarz.
- Za bardzo mnie lubisz. - stwierdził Jeno znów zbliżając swoją twarz.
- A kto powiedział że cię lubię? - jego twarz znów powędrowała kilka centymetrów w przód, tym razem i nosy się zetknęły.
Po chwili gdy Jaemin się zorientował odsunął swoją twarz, ale starszy objął go rękami w talii tym samym go zatrzymując.
-Tak, tak. Tylko mnie tolerujesz. - zaśmiał się białowłosy.
- Jeno! Zde-rza-ki! - krzyknął młodszy unosząc głowę do góry po to aby obronić się przed kolejnymi całusami.
- Nana!
- Co?
- Nic, dołaczyłem do twojego rykowiska. - uśmiechnął się białowłosy.
- Jesteś wredny Jeno. - zaśmiał się młodszy.
- Chodź, jestem taki głodny że zjadłbym konia z kopytami. - Stwierdził starszy jeszcze mocniej wtulając się w Jaemina i opierajac głowę na jego ramieniu. Młodszy ułożył policzek na głowie białowłosego i ułożył dłoń na jego głowie.
- Też jestem trochę głodny, ale skąd weźmiemy jedzenie? To nie bezludna wyspa. - Powiedział zmartwiony Jaemin.
- Nooo...
- Jeno? Jesteś zmęczony. Dobra, możemy poszukać gdzieś noclegu, teraz nie rzucamy się tak bardzo w oczy. Jutro coś zjemy.
- Nie no dobra, już się ogarniam mi idzie... - w tym momencie starszy ziewnął i na tyle na ile mała przestrzeń mu pozwalała przeciągnął się.
- Nie wygłupiaj się, ty mnie posłuchaj chociaż raz. - Stanowczym tonem powiedział młodszy.
- Dobrze Nana. Ale gdzie pójdziemy?
- Z tego co widziałem to ludzie z tych czasów to najmilsi nie są, ale może jednak spróbujemy gdzieś zapukać. Mamy jakieś pieniądze? - Zapytał Jaemin.
- No coś tam mamy, ale kochaniutki, inna waluta i inne czasy. Plecaka Dory to ja nie mam, wybacz. - Przepraszającym tonem poinformował go Jeno.
- Co? Jaka Dora? - zapytał zdezorientowany brązowowłosy.
- A ty tam się nie znasz, taka bajka. - kpiąco odparł starszy.
- Uważaj, bo ja zacznę ci mówić o rzeczach z moich czasów i wtedy to ja się będę śmiał. Chodź wredoto, zbieramy się.
- To ty tutaj cały czas marudzisz, ale w porządeczku młody. - złośliwie odparł białowłosy.
- Ile ty w ogóle masz lat, hmm? - Zapytał poirytowany młodszy.
- No ja osiemnaście.
- Ja też, i skończ do mnie mówić jak do dziecka.
- Oczywiście, tylko ja jestem z 2000 a ty... - w tym momencie przerwał mu Jaemin.
- A ty to w ogóle i czasowo i umysłowo to jesteś pięćset lat za murzynami.
- Ej! Jak to tak do starszego? A poza tym, to było rasistowskie, oj nie ładnie Jaeminnie... - ironicznie powiedział Jeno kręcąc głową.
- A weź, przecież to w żartach. Jakby ktoś do mnie mówił żółtek to bym się zbytnio nie obraził, co za różnica.
- Jak tam chcesz, młoda żółtaczko. - zaśmiał się, choć był już bardzo zmęczony.
- Pfff chodźże a nie, się będziesz obijał. - Parsknął Jaemin.
- Oczywiście księżniczko. - leniwie odparł z uśmiechem białowłosy.
- Zdążyło mi się znudzić wałkowanie tematu o zderzakach, wiec uznajmy że tego nie słyszę. Poza tym, jak ty mi nie mówisz po imieniu, to ja tobie też nie mam zamiaru.
- Ale ja cie od zwierząt nie wyzywam! - oburzył się starszy.
- Ty ugodziłeś w moją męskość, to ja ugodzę w twoje człowieczeństwo - tym razem to brazowowłosy parsknął.
- Uważaj żebym cię przypadkiem nie ugryzł. - Powiedział starszy obejmując ponownie jedną ręką w talii Jaemina a drugą łapiąc jego szyję delikatnie przygryzajac ją z boku z diabelskim uśmiechem.
- J-Jeno no co ty - brązowowłosy zająknął się zakłopotany.
- O, jednak nie jenot? - zapytał starszy przenosząc druga rękę z talii na przeciwległą stronę szyi młodszego, który zamknął jedynie oczy bo nie umiał wydostać się z uścisku białowlosego. Powoli zbliżył swoją twarz do twarzy młodszego i po chwili pocałował go
w czubek nosa i odsunął się i stanął tyłem. Po chwili odwrócił głowę przez bark.
- Idziesz? - zapytał.
- A-aha, jasne. Mogę wiedzieć co ty odwalasz? - Zapytał zaczerwieniony młodszy.
- Ale co? Zbieraj się a nie marudź bo obydwoje jesteśmy dosyć zmęczeni.
- Tobą jestem zmęczony, jenocie... - mruknął pod nosem Jaemin. Jeno żwawym krokiem podszedł do niego i dwoma palcami złapał go za podbródek.
- Ja tam toba zmęczony nie jestem Nana. Chodź bo cię wymolestuję jeszcze bardziej. - zaśmiał się.
- Tak, a tutaj nie ma nawet wykwalifikowanej palmy ani banana żeby cię pozwać. No to chyba nie będę ryzykował - z przekąsem stwierdził brunet.
- Dobra, idziemy do najbliższych drzwi i pukamy - zarządził starszy.
- No to chodź.
Kiedy wyszli z ciasnej uliczki, po kolejnej kłótni jak na stare małżenstwo przystało, skrecili w lewo na co uparł się młodszy.
- Ty pukasz - białowłosy delikatnie popchnął Jaemina w stronę drzwi.
- Dlaczego ja? - zbulwersował się.
- A kto wybierał drzwi? - z wyższością zapytał Jeno zadzierając głowę do góry i opierając ręce na swoich biodrach.
- Zrobiłeś to specjalnie kanalio, w porządku.
Zapukał na początku delikatnie, a po minucie kiedy nikt nie wyszedł coraz mocniej.
- No chodź, spróbujemy gdzieś indzie... - przerwał Jeno bo w tym momencie przez okno wylana została ciecz niewiadomego pochodzenia, ale to chyba lepiej że niewiadomego, bo prawda mogła być gorzka. Na szczęście nie trafiła ona żadnego z nastolatków.
- Popieram - powiedział zszokowany Jaemin patrząc z odrazą na kałużę.
Odeszli do drzwi kawałek oddalonych od poprzednich. Znów to młodszy pukał. Tym razem zostali okrzyczeni. Kolejne drzwi, kolejne, kolejne i kolejne. Za każdym razem wydarzały się podobne niemiłe incydenty.
- Mam dość, to ostatnie drzwi i jak nas czymś obrzucą, opierdzielą albo obleją to ja się poddaję - stwierdził brazowowłosy - I teraz to ty pukasz, ten jeden raz.
- No dobrze, mówię ci że teraz nas przyjmą, zobaczysz - stwierdził pewnie siebie białowłosy.
- Ta, a niby skąd wiesz? - parsknął młodszy.
- Jestem zbyt czarujący żeby mnie odrzucić - uśmiechnął się starszy.
- Tak jasne, idź już czarusiu. Zobaczymy - powiedział.
- A co dostanę jak nas przyjmą niedowiarku?
- Mogę ci powiedzieć co dostaniesz jak nas nie przyjmą, kopa w dupę - zagroził Jaemin.
- A jak nas przyjmą to będę mógł spać z tobą i cie przytulać, a ty nie będziesz marudził. Zgoda? Zgoda. No to pukam.
- A mów tak sobie, ja ci mówię że to się nie uda. Jesteś za bardzo wkurzający - młodszy wystawił język.
- No to patrz - powiedział Jeno unosząc rękę i pukając do ciężkich drzwi wykonanych z niewypolerowanych desek.
Po chwili usłyszeli kroki, a następnie skrzypienie drzwi...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Na zdjęciu w mediach wcale nie ma samochodu w tle...
Taki trochę słabszy mam wrażenie niż kiedyś, ale dopiero się rozgrzewam ;)))
Mam nadzieję że miło się czytało! ❤
Oczywiście zwracać mi uwagę na błędy i do następnego!
PS. O nie, jaki rym mi wyszedł w tytule XD
PS2. No akurat wyrobiłam się z rozdziałem, w ostatniej chwili 😂
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro