Sen o czerwonym samolocie
- Kochanie, chodź musimy iść na zakupy - łagodnym głosem kobieta obudziła swojego syna.
- Ale maaamusiu, jeszcze pięć minutek - błagał chłopiec matkę chowając się pod kołdrę.
- A wiesz co jutro jest? - zapytała kobieta kołdrowego naleśnika.
- Co... Ah tak! - wykrzyknął chłopiec gramoląc się spod pościeli - Chodźmy mamo, szybko bo kupią ostatni model!
- Spokojnie, na pewno nikt nie kupi Nana, chodź na śniadanie skarbie - powiedziała rodzicielka przed wyjściem z pokoju.
Chłopiec ubrał się we wcześniej przygotowane ubrania i zszedł po schodach do kuchni.
- Mamy koniec wakacji, potem po raz pierwszy pójdziesz do szkoły słoneczko, więc na razie możesz sobie pozwolić na gofry na śniadanie - kobieta serdecznie się uśmiechnęła do Jaemina.
- Dzięki mamo! - rozentuzjowany chłopiec czym prędzej usiadł przy stole przy którym gotowa porcja już czekała na schrupanie.
Postanowił przyozdobić je bitą śmietaną i truskawkami. Raczką sięgnął po śmietanę w aerozolu. Dziwnie powyginał się aby tylko trafić w gofra lecz jego poczynania spełzły na niczym ponieważ biały krem wylądował na stole i jego koszulce.
Starał się jak najszybciej pozbyć plamy na koszulce zlizując krem. Kiedy skończył zobaczył mamę która patrzy na niego pobłażliwie.
- Nana, mogłeś powiedzieć żebym ci pomogla - zaśmiała się mama widząc biała plamke kremu na nosku syna który został przyłapany na gorącym uczynku - Chodź, powycieram a ty zjadaj i uciekaj się przebrać urwisie.
Chłopiec pokiwał tylko głową i zabrał się za jedzenie. Kiedy skończył jeszcze bardziej umazany śmietaną połączoną z czerwonym sokiem z truskawek i pełnym brzuszkiem a kryzys powodzi śniegu latem został zażegnany, wykonał misję mamy i umył zęby, udali się do sklepu.
- Jest! - wykrzyknął Jaemin - Przepraszam proszę pana - nieśmiale zaczął - poproszę makietę tamtego samolotu.
- Czerwony czy niebieski chłopcze - sympatycznie zapytał starszy mężczyzna za ladą sklepu z zabawkami.
- Czerwony
- Życzę miłej zabawy! - radośnie odezwał się do chłopca sprzedawca kiedy mama zapłaciła za samolot.
- Dziękuję, ale to dla taty! Dowidzenia!
- Dozobaczenia! - odkrzyknął starzec - Taki miły chłopiec - pomyślał.
Kiedy wrócili do domu zastali głowę rodziny przy kawie czytającego gazetę.
- Tatku! - wykrzyknął uradowany Jaemin - Mamy dla cieb... Ups - zakrył szybko łapkami buzię.
- No i się wygadałeś głuptasie - zaśmiała się mama - masz i daj tacie
- Ale dopiero jutro są...
- Uciekaj bo cię załaskoczę! - rodzicielka wyciągnęła ręce do ataku a Nana zapiszczał i począł uciekać. Schował się pomiędzy tatą a gazetą trzymaną w jego rękach. Mężczyzna objął syna i uśmiechnął sie. Widać było na jego twarzy zmęczenie, bo w końcu wrócił z pracy.
- Masz tatku, sam wybrałem - chłopiec dumnie wypiął pierś - otwórz! - ponaglił chłopiec.
Kiedy tata otworzył, zaproponował zabawę synkowi. Mama przyniosła lemoniadę i tak miło spędzili resztę popołudnia.
Jaemin obudził się z uśmiechem na ustach ale kiedy tylko rozejrzał się po smutnym, prawie że pustym i poszarzałym pokoju, radość opuściła jego twarz.
W pomieszczeniu znajdowała się tylko szafka nocna, łózko, szafa, biórko z krzesłem oraz drzwi na mały balkon które miały kraty więc nici ze skoku.
Wstał. Piżama była przynajmniej z przyjemnego materiału, śliskiego i połyskującego w odcieniu ciemnego różu, nabył ją za trochę pieniędzy za dobre sprawowanie i postanowił sobie kupić kilka umilających w najmniejszym stopniu życie rzeczy.
Przeciągnął się leniwie. Chwilę potem przyszła pielęgniarka dyżurująca ze śniadaniem, które posłusznie odebrał i zjadł. Kiedyś próbował się zagłodzić bo nie miał dostępu do jakichkolwiek ostrych przedmiotów i chował jedzenie w różnych miejscach ale kiedy zaczynało gnić nie mógł wytrzymać i przyznawał się pielęgniarkom które starały się go nie rozszarpać bo robił to regularnie od kilku lat i to właśnie za to że jadł głównie dostał nagrodę.
Po zjedzeniu talerz wystawił za drzwi przez okienko i położył się do łóżka.
- Jak co dzień i tak do usranej śmierci - burknął zrezygnowany pod nosem. Zanim się zorientował jego oczy same się zamknęły.
Uwielbiał spać, tylko w snach potrafił być szczęśliwy o ile nie śnił mu się dzień rozstania z rodzicami. Jego sen przerwał dziwny szum. Otworzył oczy a gdy zobaczył nieznajomego białowłosego.
Już miał zacząć krzyczeć ale chłopak zawisł nad nim przykładając dłoń do jego twarzy zagłuszając go.
- Cześć, po pierwsze, czy mógłbyś być ciszej i się tak nie wiercić? - zapytał się rozbawiony napastnik którego Jaemin starał się odepchnąć - Po drugie, ładna piżama, pasuje ci - chłopak przestał się wiercić i zarumienił się - Po trzecie, który to rok, Po czwarte, jak się nazywasz a po piąte, czy jak cię puszczę to nie zaczniesz krzyczeć, błagam nie chce mieć więcej problemów, ale zaufam ci.
Białowłosy wziął rękę z twarzy Jaemina który odchrząknął i podniósł się do siadu.
- Kim ty jesteś?! - niekontrolowanie podniósł głos brązowowłosy.
Przybysz wstał, przybliżył swoją twarz do tej Jaemina i ponownie jego ręka znalazła się na jego ustach.
- Ile jeszcze tak będę musiał siedzieć żebys się uspokoił piękny, hmm? - zapytał go białowłosy na co Jaemin znów się zaczerwienił ale także niby od niechcenia przewrócił oczami.
- Jesteś uroczy, ale strasznie głośny - uśmiechnął sie.
Brązowowłosy próbował odciągnąć dłoń od swoich ust. W końcu tamten ustąpił.
- Jeżeli tak bardzo chcesz wiedzieć to jestem Jeno, a teraz ty mi odpowiedz - ponowił pytanie wciąż pochylony niebezpiecznie nisko nad chłopakiem.
- Może byłbyś łaskaw się odsunąć - mruknął pod nosem Jaemin.
- A tak, jasne przepraszam - z uśmiechem Jeno uszczypnął go w policzek a zaraz potem usiadł na łóżku obok niego.
- Mamy rok 2040, nazywam się Na Jaemin i... Dzięki, ale to tylko piżama - jeszcze bardziej zarumienił się o ile to było mozliwe.
- Skąd ty się w ogóle urwałeś? - zapytał zaciekawiony brązowowłosy.
- Ja? Z przeszłości, dokładnie z 2018 - odpowiedział jakby mówił o pogodzie Jeno.
- Ha ha, no bardzo śmieszne, pożartowaliśmy, a teraz mów jak tu wszedłeś bo może uda mi się tamtędy wyjść z tej nory.
- Nie wierzysz? Spoko, jak chcesz to mogę cię stąd zabrać i gwarantuje że ci stąd cię nie znajdą - uśmiechnął się promiennie białowłosy. Tylko musisz obiecać że zrobisz wszystko co ci każę.
- No dobra, i tak nie mam nic do stracenia...
___________________________________________________
Kolejne ff, tym razem mam nadzieję że skończę i nie porzucę po kilku rozdziałach ale raczej się na to nie zanosi, za bardzo polubiłam NoMiny, takie kochane dzieci no ;-;
PS. Jeśli byłyby jakieś błędy których moje oko nie wyłapało to proszę poprawiać 💜
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro