𝘺𝘰𝘶𝘳 𝘴𝘩𝘰𝘶𝘭𝘥𝘦𝘳𝘴
Ostrzegałem cię, kochanie...
Ostrzegałem, że jestem gotów skrzywdzić każdego, kto cię dotknie.
Ostrzegałem, a ty mnie wciąż prowokowałaś.
Jesteś małą, podstępna zdzirą, wiesz?
Zmierzyłaś mnie leniwym spojrzeniem, gdy siedziałaś na czyiś kolanach. Czerwona szminka, którą miałaś na swoich opuchniętych wargach była rozmazana, a twoje włosy były potargane...
Czyżbyś wróciła z klęczek i jeszcze czujesz niedosyt?
Nie jest mi z tego powodu przykro, Chantel. W ogóle powinno?
Na moich oczach odchylałaś głowę, przygryzając usta z przyjemności. Widziałem, jak twój towarzysz pozostawia mokre ślady na twoich posiniaczonych ramionach. Patrzyłem, jak było ci dobrze, tym samym dając ci się nasycić tą chwilą, która będzie miała swój nędzny koniec...
O którym ty doskonale wiedziałaś...
Zakończenie jest Ci dobrze znane, kochanie.
Bardzo dobrze.
To ty mnie sprowokowałaś...
I to ty później przepraszałaś na kolanach, gdy twoje ramiona przybierały, więcej sinych śladów od zacisku moich palców...
A twoja czerwona szminka?
No cóż, nie wytrzymała tego ostrego napięcia...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro