𝘺𝘰𝘶𝘳 𝘥𝘦𝘤𝘰𝘭𝘭𝘦𝘨𝘢𝘵𝘦
Nigdy nie odsłaniałaś tej części swojego ciała, ale w życiu każdego człowieka przychodzi czas na zmiany te mniejsze, jak i większe.
Prawda?
Dziś w szkole przyciągałaś wzrok każdego ucznia na swój wulgarnie podkreślony dekolt. Męska populacja tej szkoły nie była dla ciebie żadną nowością, bo i mając golf po samą szyje byłaś rozchwytywana, ale dziewczyny?
Czułaś satysfakcję, gdy pożerały cię wzrokiem pełnym jadu i zazdrości. Lubiłaś na sobie te karzące i nienawistne spojrzenia innych ludzi. Kochałaś siać zamęt od niedługiego czasu. Nie tylko w mojej głowie, ale wśród nastolatków.
Wzbudzałaś kontrowersje, do niedawna śmiejąc się z innych, którzy robili właściwie to samo. Zaczynałaś odkrywać coraz więcej swojego ciała, przestając być niewiniątkiem.
Kusiłaś, a ja byłem spragniony twojego ciała, twojej duszy, bardziej i bardziej. Byłaś na wyciągnięcie mojej dłoni, którą mogłaś złapać, ale tego nie zrobiłaś.
Więc...
Zrobiłem to za ciebie...
Na oczach wszystkich uczniów South High.
Zaciągnąłem cię w miejsce, gdzie pojawiałaś się niemalże codziennie ze swoimi towarzyszami, którym pomagałaś, klęcząc.
Teraz, to ty byłaś moją towarzyszką.
Widziałem twoje przerażenie, słyszałem twoje szybko bijące serce, czułem nierówny płytki oddech, a mimo tej paniki zacisnęłaś mocniej swoje uda z podniecenia.
Uśmiechnąłem się, widząc, jak na ciebie zadziałała ta cała adrenalina. Pragnęłaś tego, tu i teraz. Twoje ciało krzyczało, żebym zaczął je bezcześcić.
Ale kochanie, na to przyjdzie jeszcze pora...
Patrząc ci w oczy, gwałtownie zassałem się na twoim dekolcie, a ty jęknęłaś z rozkoszy, wbijając swoje szpony w moje ramiona. Rozkazywałaś mi, abym nie przestawał cię pieścić w ten sposób, a doskonale wiedziałaś, że nigdy nie słuchałem czyiś poleceń.
Nawet twoich.
Złożyłem krótki pocałunek na okazałej malince i odsunąłem się, mówiąc;
'Uważaj na swoich kolegów, Chantel, bo jest duże prawdopodobieństwo, że ich skrzywdzę i wtedy nie będzie tak przyjemnie jak w tej chwili.'
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro