Rozdział 9. Objawienie Mocy
Shawn nie odzyskał przytomności, więc podjęto decyzję o zawiezieniu go do szpitala. Po wykonaniu podstawowych badań, poprosił Anakina do swojego gabinetu.
- Pana brat miał niemało szczęścia. Jeszcze dzień lub dwa i pewnie było, by już po nim.
- Czyli wyjdzie z tego?
- Tego nie powiedziałem. Pana brat jest w stanie krytycznym. Jest odwodniony, zagłodzony, wyziębiony, a w ranę na ramieniu wdało się poważne zakażenie. Najbliższe godziny będą decydujące.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Anakin zdążył przekazać Padme i Obi Wanowi jak wygląda sytuacja, a sam spędził całą noc przy łóżku brata.
Rano sytuacja wcale się nie zmieniła i jedynie pikająca aparatura wskazywała, że chłopak żył.
Anakin jednak miał przeczucie, że ta pikała coraz ciszej.
Lekarz, który właśnie wszedł do sali, westchnął.
- Skywalker. Pana brat wybudzi się dopiero za parę dni, nie widzę sensu, żeby pan tu tak siedział.
- Łatwo to panu mówić. To nie pana brat leży tu nieprzytomny.
- Może i nie, ale z doświadczenia wiem, że takie zamartwianie się jest niezbyt zdrowe. Niech pan wróci do domu, odpocznie, a jak coś się stanie to powiadomię pana. Obiecuję.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Po przylocie do apartamentu Anakin nie miał, co liczyć na spokój. Padme i Obi Wan wręcz zasypywali go pytaniami o stan Shawna.
- Musimy czekać – odpierał Anakin.
Nagle komunikator zapiszczał. Skywalker od razu odebrał.
- Skywalker?! – odparł spanikowany głos lekarza. – Pana brat... on...
- Nie żyję?
- Co? Nie! On... A niech zresztą pan zobaczy. I jeśli można to niech pan weźmie jeszcze jedną osobę znającą się na tej waszej Mocy.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Anakin i Obi Wan szybko przyjechali do szpitala. Z sali Shawna dochodziły jakieś krzyki.
Wtedy z pokoju wypadł lekarz i szybko zamknął za sobą drzwi.
- Wreszcie panowie są. Zacząć od dobrych czy złych wieści?
- Od złej, ale może opowiedzieć ją... optymistycznie – odparł Obi Wan.
- Więc wszystko w sali zaczęło nagle fruwać! A poza tym Skywalker się wybudził, to jest dobra wiadomość.
Jedi wpadli do sali i... oniemieli. Wszystkie urządzenia i pielęgniarki latały w powietrzu. Shawn lewitował w samym środku zamieszania, bezradnie machając rękami i nogami.
- To na pewno Moc – szepnął Obi Wan.
- Shawn! – krzyknął Anakin.
Chłopak jakoś zdołał do nich ,,podfrunąć".
- Co się dzieje?
- Dobre pytanie – odparł Shawn. – Ocknąłem się i zaraz wchodzą te pielęgniarki z lekarzem i ledwo się spojrzałem i wszystko zaczęło latać. Byłbym wdzięczny, gdybyście ściągnęli wszystkich na dół.
Anakin przytaknął głową, ale Obi Wan mu przeszkodził.
- Spróbuj się uspokoić – polecił.
- I, co jeszcze? Zaparzyć ziółek?
- Uspokój się.
- Dobra.
Shawn zamknął oczy i starał się spokojnie oddychać. Nagle wszyscy spadli na ziemię.
- To było... dziwne – powiedział chłopak.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Shawn miał być wypisany następnego dnia.
Tymczasem Obi Wan nalegał, żeby szybko polecieć do Świątyni.
- Skąd wiedziałeś, że jak Shawn się uspokoi to wszystko przestanie latać? – spytał Anakin.
- Jeszcze nie wiesz? To była Moc. Shawn jest na nią wrażliwy, to jasne. Sam widziałeś do czego on jest zdolny. Rada musi się o tym dowiedzieć.
- A Shawn nie jest za stary, żeby rozpocząć nauki?
- Odezwał się znawca kodeksu.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Rada zadziwiająco bardzo się zainteresowała zajściem w szpitalu.
- Czyli twierdzicie, że brat Anakina jest wrażliwy na Moc? – podsumował Mistrz Windu.
- Bez dwóch zdań – odparł Obi Wan. – Ja i Anakin widzieliśmy do czego jest zdolny. Potrzebuję szkolenia, żeby okiełznać tą siłę.
Członkowie Rady spojrzeli się na siebie.
- Zatem przyprowadźcie go.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Oczy Shawna zwęziły się.
- Nie.
Anakin i obi Wan byli zszokowani.
- Co? Bycie Jedi to zaszczyt, szacunek... - wyliczał Obi Wan.
- Nuda, kodeks, wymieniać dalej? – odparł Shawn. – Dzięki, ale jako niewolnik zanudziłem się przy zasadach. Chcę jeszcze czegoś zasmakować od życia.
- Ale Zakon już nie jest tak ,,sztywny". Możemy się już wiązać i tak dalej.
- Może, ale nie skorzystam.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro