Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 12. Pierwszoroczni

W dniu rozpoczęcia nauki, Shawn został brutalnie wyciągnięty z łóżka. Chłopak, wściekły, zadarł głowę do góry i zobaczył nad sobą Anakina.

- Annie! Wiesz, która jest godzina?

- Piąta rano.

- No właśnie. Rozpoczęcie mam na dziesiątą! Słyszysz?! Dziesiątą!

- Lepiej być wcześniej niż się spóźnić.

Anakin poszedł do łazienki, a Shawn jęknął.

- Zatłukę go któregoś dnia.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Shawn cudem nie przysnął w drodze do Akademii.

Anakin odprowadził go aż do samego miejsca zbiórki pierwszorocznych przed wielki budynek z równie ogromnym placem manewrowym.

- Powodzenia – szepnął mu brat i gdzieś zniknął.

Parę minut później, podeszła do nich kobieta, która Shawn pamiętał z występu.

- Pierwszoroczni za mną! – poleciła i grupa poszła za nią.

Kobieta pokazywała im gabloty przy głównym wejściu. W środku znajdowało się mnóstwo dyplomów, pucharów i zdjęcia najlepszych absolwentów.

- Jeśli się przyłożycie do nauki to może wasze zdjęcie tam kiedyś zawiśnie – wyjaśniła kobieta. – Chodźmy dalej.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

W głównej auli czekali już chyba wszyscy uczniowie. Pierwszoroczni mieli dla siebie cały pierwszy rząd. Shawn usiadł gdzieś w środku i z całej siły starał się nie zasnąć, mimo panującego w sali półmroku.

- Nie śpij! – nagle w żebra trącił go jakiś chłopak obok.

Shawn tylko ziewnął szeroko, gdy rozpoczął się apel.

Dyrektorem Akademii okazał się niejaki Meeng Trai, Rodianin i swojego czasu najlepszy uczeń.

- Witam wszystkich nowych kadetów naszej Akademii, a powracających, witam ponownie. Jak pewnie wiecie, Akademia Pilotażu to placówka kształcąca nowych i, miejmy nadzieję, najlepszych pilotów. Uczcie się pilnie, zawierajcie przyjaźnie, romanse – tu dyrektor zerknął na starsze klasy – a przede wszystkim pamiętajcie: myśliwce to wasze małe domy.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Po apelu, starsi kadeci mogli już wrócić do domów, a pierwszoroczni mieli jeszcze chwilę zostać. Wychowawczyni zaprowadziła ich do jednej z klas teorii i kazała im się rozsiąść.

- Witam was na pierwszym roku Akademii Pilotażu – zaczęła kobieta.

- Już to wiemy – powiedział jakiś chłopak z tylnych rzędów.

Wszyscy w klasie, wraz z nauczycielką, roześmiali się.

- Widocznie już mamy klasowego błazna – skomentowała instruktorka. – Dla jasności, nazywam się Michale Cantimo i, jak się zapewne domyślacie, będę wasza nauczycielką. Czy ktoś ma jakieś pytania?

W powietrze wystrzeliła ręka jakiejś rudowłosej dziewczyny, z mnóstwem piegów na nosie i okularami.

Nauczycielka wskazała na nią.

- Skoro to elitarna akademia to czy będą jakieś egzaminy?

Pani Cantimo uśmiechnęła się.

- Ależ oczywiście, że będą.

Wszyscy w sali, z wyjątkiem rudowłosej, jęknęli.

- Ale w trochę innej formie niż się domyślacie. Za egzaminy nie będziecie dostawać ocen, tylko punkty. Te punkty uplasują was w rankingu z innymi kadetami.

- Zaraz – przerwał chłopak, ten sam, który trącił Shawna w auli. – Rankingu z innymi? Przecież my dopiero zaczynamy pierwszy rok!

- Wyjaśnię, fakt, doświadczeniem i wiedzą jesteście daleko za starszymi kolegami i koleżankami, ale punkty są przydzielane sprawiedliwie, tam nie ma znaczenia w jakiej klasie jesteście. Tu się zaczyna robić po górkę. Po koniec semestru przyglądamy się z nauczycielami na pozycje i najsłabsi kadeci... opuszczą akademię.

Wszyscy, przerażeni, spojrzeli na siebie.

Instruktorka uśmiechnęła się.

- Ale nie martwice się. Uczcie się pilnie, a wyrzucenie na pewno wam nie zagrozi.

Ręka rudowłosej znów wystrzeliła w powietrze.

- A ile będziemy mieli godzin zajęć? Bo moja kuzynka mi mówiła, że może to być nawet dziesięć.

Pani Cantimo znów się roześmiała.

- To kuzynka panienkę nabiła w butelkę. Nasza Akademia wie, że mnóstwo godzin nie sprzyja dobrym wynikom. Dlatego mamy prosty system: dwie godziny teorii i trzy praktyki. Liczba może się zwiększyć tylko na waszą prośbę, jeśli będziecie mieli kłopot z jakimś manewrem. A teraz czas na to na, co większość kadetów czeka najbardziej: przydzielanie uniformów naszej Akademii.

Do sali wszedł jakiś Twi'lek z mnóstwem błękitnych uniformów i wielkim pudłem hełmów.

Pani Cantimo skinęła głową i wzięła do ręki miarę krawiecką.

- Proszę się ustawić w kolejce i, błagam, nie rozbierajcie się na środku klasy.

Kadeci po kolei podchodzili do instruktorki, żeby odhaczyć się na liście, a nauczycielka zdejmowała z nich miary i podawała właściwy mundur i pasujący hełm.

Po paru minutach przyszła kolej na Shawna.

- Shawn Skywalker – przedstawił się.

- Skywalker... Wiesz, że masz takie same nazwisko jak jeden z Mistrzów Jedi?

Shawn przewrócił oczami.

- Tak... to mój brat...

- Rozumiem – odparła nauczycielka i zdjęła miarę. Po chwili wyciągnęła mundur. – Powiem ci, że to najmniejszy rozmiar, jaki mamy – roześmiała się.

Shawn skinął głową i poszedł do szatni.

Po chwili wrócił do klasy, ubrany w błękitny mundur z naszywką w kształcie myśliwca ciągnącego za sobą smugę – symbolu Akademii.

Gdy wszyscy byli już przebrani, nauczycielka schowała zbędne uniformy.

- To wszystko na dziś. Do zobaczenia jutro na pierwszych zajęciach.

Kadeci wybiegli z klasy, żeby jak najszybciej wrócić do domów.

Tymczasem Shawna znowu zaczepił chłopak z auli.

- Ben Kennison – przedstawił się chłopak i wyciągnął rękę.

- Shawn Skywalker – odparł Shawn i uścisnął jego dłoń.

- Słuchaj, twoim bratem na serio jest Anakin Skywalker?

- Tak, jakoś tak wyszło.

Potem Ben i Shawn jakoś zaczęli luźno ze sobą rozmawiać i okazało się, że mają wiele wspólnych tematów.

- A wy jeszcze tu? – spytała rudowłosa z klasy.

- Czego chcesz? – spytał Ben.

- Po prostu nie widzę, żebyście traktowali Akademię Pilotażu na poważnie. Ja zaraz wracam do domu i uczę się na pamięć wszystkich podręczników. A w ogóle jestem Hurley Skyrim, a wy?

- Ben Kennison.

- Shawn Skywalker.

Hurley uśmiechnęła się.

- Czytałam o twoim bracie. W HoloNecie jest o nim dużo artykułów.

- Skąd wiesz, że to mój brat?

- To proste, gdy trwała sprawa twojego zaginięcia to wszystkie media o tym huczały. A teraz przepraszam, podręczniki mnie wzywają.

Hurley szybko zniknęła za rogiem.

Tymczasem Ben nachylił się nad Shawnem.

- Ona ma nierówno pod czupryną.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Na lądowisku, czekali na nich Anakin i ojciec Bena.

- Czyli oboje jesteście już uczniami Akademii? – spytał mężczyzna.

- Tak – odparł Ben i nałożył swój hełm. – Kadet Kennison, do usług.

Shawn roześmiał się i sam włożył kask.

- Kadet Skywalker również.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro