Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 9

Nathalie usiadła na łóżku, ja usiadłem obok niej.

-Obiecaj mi, że zanim cokolwiek powiesz, wysłuchasz mnie do końca – spojrzałem jej w oczy

-No dobrze, mów – powiedziała nerwowo.

-Ojciec powiedział mi, że jeżeli zerwę z Tobą a będę z Emily, zapłaci mi za studia na które wcześniej się nie zgadzał- zacząłem a dziewczyna spojrzała na mnie ze łzami w oczach

-No to oczywiste, że... – przerwała mi

-Obiecałaś, że wysłuchasz mnie do końca – uśmiechnąłem się – Wpadłem na genialny pomysł, na którym możemy skorzystać oboje. Ja będę udawał, że jestem z Emily, a ojca naciągnę w tym samym czasie na kasę i może nie tylko. Ja nazbieram na studia i może uda się jeszcze odłożyć na start dla nas.

-Start dla nas? – spojrzała mi w oczy – Ty.. Ty myślisz o nas tak poważnie?
-Oczywiście księżniczko – powiedziałem z uśmiechem – Ale jeżeli powiesz, że się nie zgadzasz...
-Zgadzam się ale... Czy Wy..bedziecie... No wiesz...

Uśmiechnąłem się i złapałem ja za rękę.
-Jej rodzinie zależy na pieniądzach mojego taty, myślę, że się z nią dogadam, że będziemy udawać.
-Ale na prawdę chcesz się tak poświęcić? Byłeś w niej taki zakochany...

-Po pierwsze to po prostu przejrzałem na oczy – uśmiechnąłem sie do niej – A po drugie straciła w moich oczach, a tego już nie odzyska.
-Rozumiem.

Pan Sancoeur przyszedł z wodą oraz ciastem.
-Coś słodkiego Wam przyniosłem – uśmiechnął się – Jak z tatą? – zapytał kładąc tace na stoliku.
-Powiedzmy – wzruszyłem ramionami
-Rozumiem, rozumiem, zostawię Was samych. – puścił mi oczko i wyszedł z pokoju.
-Tato! – skarciła go dziewczyna -On jest niemożliwy – westchnęła
-Żartujesz? Masz najlepszego tate na świecie – powiedziałem szczerze
-Fakt – uśmiechnęła się i nalała mi wody.

Dziewczyna chciała mi podać szklankę, ale niefortunnie wylała na siebie wodę.
-Niezdara ze mnie – powiedziała

Wstałem i delikatnie ściągnąłem jej koszulkę.
-W takim razie musisz się przebrać – szepnąłem obejmując ją w tali
-T..tak – szepnęła trochę onieśmielona.

Pocałowałem ją najpierw delikatnie, jednak później nasz pocałunek stawał się coraz bardziej namiętny. Nathalie ściągnęła ze mnie koszulkę i usiadła na biurku. Błądziłem rękami po jej ciele. Tak bardzo jej pragnąłem, tak bardzo jej chciałem.

Nagle mój telefon zaczął dzwonić.
-Odbierz – szepnęła niechętnie
-Teraz się liczysz tylko Ty – powiedziałem i ją pocałowałem

Już chciałem zabrać się za jej biustonosz gdy mój telefon ponownie zadzwonił.
-Kurwa – zaklnąłem
-Odbierz, może to Twoi rodzice.
-Coś Ty, oni na pewno nie zauważyli, że mnie nie ma.
-To Ty im nic nie powiedziałeś? To jak wyszedłeś? – spojrzała na mnie
-Ja... Kiedyś Ci opowiem – powiedziałem lekko zmieszany i odebrałem telefon – Słucham?
-Hej Gabriel – usłyszałem w słuchawce głos Emily

Nie wiem dlaczego serce znowu zaczęło mi nic szybciej.
-Czego chcesz? – zapytałem niechętnie.
-Rozmawiałeś z Twoimi rodzicami?
-Taaak – odpowiedziałem.

Nathalie przez cały czas mi się przyglądała. Zauważyłem, że już zdążyła się ubrać.
-Zgodziłaś się?  Jeżeli tak to może się spotkamy? Chciałabym porozmawiać...

Spojrzałem na dziewczynę, wiedziałem, że słyszała to co mówiła Emily. Skinęła głową na zgodę.
-No okey, niech Ci będzie. Gdzie?
-Może wpadniesz do nas? Tak za godzinę?
-Okey. Wyślij mi adres smsem. Na razie – powiedziałem i się rozłączyłem.

Usiadłem na łóżku.
-Co się stało? Posmutniałeś – zapytała Nathalie siadając obok
-Nie mam ochoty tam iść. Wolałabym zostać z Tobą.
-Mam nawet pomysł jak możemy spędzić razem dwa dni- mówiła z uśmiechem
-Jaki?
-Pamiętasz, że w czwartek jest wycieczka klasowa?
-No tak, niestety pamiętam ale co w związku z tym?
-Skoro Twoi rodzice i tak Cię olewają, to może w ostatniej chwili zrezygnujemy? Mój tata będzie miał wtedy wyjazd więc mielibyśmy spokój.

Pocałowałem ją
-Jesteś genialna – powiedziałem z uśmiechem
-Wiem – zarumieniła się – A teraz wracaj do domu i udawaj zakochanego w Emily.
-Będę myślał cały czas o Tobie – powiedziałem i ją pocałowałem.

Gdy wyszedłem z domu dziewczyny przemieniłem się i wróciłem do domu. Oczywiście rodzice nie zauważyli że mnie nie było.

Przebrałem się, nakarmiłem Nooroo. Przeglądałem się w lustrze gdy kwamii się odezwało.
-Tak się stroisz... Na pewno Ci na niej nie zależy? – zapytał
-Żartujesz sobie? Chce tylko zrobić wrażenie na tych Graham de Vanily, niech myślą chociaż, że jestem normalny i ułożony.
-No nie wiem... Mam wątpliwości
-Posłuchaj mnie – warknąłem aż Nooroo podskoczył – Potrzebuje tych jebanych pieniędzy żeby skończyć wymarzone studia i raz na zawszę się odciąć od tej pojebanej rodziny.
-Czuje, że to się źle skończy... – dodał szeptem
-Nikt Cię o zdanie nie pytał.

-Przepraszam..
-A teraz się schowaj – nakazałem

Kwami posłusznie schował się w kieszeni marynarki.

Ostatni raz przejrzałem się w lustrze i zszedłem na dol
-A Ty gdzie się wybierasz? – zapytał ojciec ze złością
-Do mojej ukochanej – powiedziałem z ironią
-Aaa okey, no dobra. Nawet wyglądasz jak człowiek a nie wiecznie na czarno.
-Wal się. – warknąłem – Nie czekajcie na mnie z kolacją, pewnie będę tak zakochany i szczesliwy, że stracę rachubę. – powiedziałem i wyszedłem.

Widziałem, że Nooroo chciał coś powiedzieć.
-Zachowaj to dla siebie – szepnąłem ze złością

Stworzonko zrezygnowało i schowało się spowrotem w mojej marynarce.

Gdy przyszedłem na miejsce, stałem chwile zdenerwowany przed domem dziewczyny. Jej ojciec to pewnie jeszcze większy buc i arogant niż mój. Ręce zaczęły mi się trząść i marzyłem, żeby tylko zamknąć się znowu w swoim pokoju.

Cóż nie było odwrotu. Nacisnąłem dzwonek i czekałem.

Hej kochani 💜

Kolejny rozdział wjechał💜

Dajcie znać czy się podoba😍💜

Miłego weekendu majowego💜🥺

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro