Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 18.

Na Wasze życzenie, dzisiaj kolejny rozdział ☺❤


Wziąłem żyletkę do ręki i stałem patrząc na swoje odbicie.

No zrób to Ty beznadziejny tchórzu. Nawet zabić się nie umiesz.


-Gabriel – usłyszałem głos Pana Graham de Vanily
-Cholera – zakląłem pod nosem – Tak?
-Otwórz drzwi – powiedział stanowczym ale uprzejmym tonem
-Ja.... Nie mogę – powiedziałem bezradnie


Nie miałem pomysły jak skłamać, nawet nie chciało mi się myśleć.
-Otwórz – powiedział łagodnie
Co miałem zrobić? Otworzyłem te cholerne drzwi przy okazji brudząc ziemię swoją krwią
-Jezus Maria- krzyknął mężczyzna patrząc na umywalkę i na moje ręce – Gabriel... Co Ty chciałeś zrobić?

Głupie pytanie....


-Nawet zabić się nie potrafię – westchnąłem z bezsilnością
-Dzwoń po pogotowie Emily – powiedział do dziewczyny stojącej za nim


Ta patrzyła zszokowana na mnie.
-Nie trzeba, to tylko żyły nie tętnica – wzruszyłem ramionami – zaraz samo przejdzie.
-Widzę, że masz już w tym wprawę.. – spojrzał na mnie, jednak ja nie potrafiłem mu spojrzeć w oczy
-Przepraszam... Ze mną są tylko problemy...
-Nawet tak nie myśl... – powiedział i zaczął opatrywać mi rany. -Czy Twoi rodzice wiedzą?
-Taaa ale jakoś specjalnie ich to nie obchodzi – wyrwało mi się...


Kurwa debilu, przecież miałeś skłamać.
Pan Adam patrzył na mnie zszokowany.
-To znaczy tak mi się wyrwało....
-Muszę porozmawiać z Twoim tatą – powiedział wstając


Natychmiast złapałem go za rękę i spojrzałem w oczy.
-Nie... Błagam... – szepnąłem

Na sama myśl ci ojciec mógłby mi zrobić zacząłem się trząść ze strachu.
-Ja... Ja zrobię wszystko, tylko niech mu Pan nic nie mówi...
-Wszystko? – spojrzał mi w oczy


Skinąłem głową na zgodę 
- W takim razie powiedz mi co się dzieje w Twoim domu, czemu tak boisz się ojca?

Przez chwilę milczałem. Wstydziłem się tego co się działo w moim domu.
-Ale nie zrezygnuje Pan przez to ze współpracy z tatą? – zapytałem nieśmiało
-Niech Ci będzie, ale mów.
-Ja... Po prostu dla taty zawsze jestem niewystarczająco dobry... Oceny muszę mieć idealne, jeżeli mam czwórkę to od razu się rzuca... Narzeka, że projektant to zawód dla cioty, że do niczego się nie nadaje... Takie tam...
-Bije Cię? – zapytał troskliwie
-Czasami... Kiedyś pobił mnie do nieprzytomności i trafiłem do szpitala więc od tamtej pory się stara powstrzymywać.
-Boże... Gabriel... – zaczął
-To nie ważne... Jakoś sobie radzę..- spojrzałem na nadgarstki – To znaczy radziłem 



Mężczyzna patrzył na mnie z troską i litością. Nienawidziłem tego...
Emily usiadła obok mnie i złapała za dłoń.
-Nie martw się, będę z Tobą, tylko więcej tego nie rób, dobrze? – spojrzała na mnie ze smutkiem


Co miałem powiedzieć gdy oboje tak na mnie patrzyli.
-A ja Ci pomogę zacząć karierę, staniesz na nogi odetniesz się od ojca – uśmiechnął się mężczyzna
-Dziękuję ale nie chce jałmużny...
-Ale to nie jałmużna, to zwykła pomoc dla przyszłego zięcia.


Ta, jasne, bo ją wcale nie udaje, że jestem z Twoją córką....
-Łazienką się nie przejmuj, zaraz się to ogarnie, a Ty idź na razie do Emily, później Was zawołam na kolacje, dobrze?


Skinąłem głową i poszedłem za dziewczyną. Usiadłem w milczeniu na łóżku. Dopiero teraz zwróciłem uwagę na to, że nie mam na sobie koszulki. Dziewczyna podała mi jakąś koszulkę.
-Znaczy wiesz jak dla mnie możesz tak siedzieć – powiedziała z uśmiechem

Mimowolnie się uśmiechnałem.
-Ha, udało mi się, w końcu widzę Twój piękny uśmiech. – powiedziała gładząc mnie delikatnie po policzku.

Zbliżyła się do mnie, jakby chciała mnie pocałować.
-Emily, proszę... – westchnąłem
-Przepraszam – spłoszyła się – Zaraz wrócę – powiedziała i zostawiła mnie w pokoju.


Położyłem się zrezygnowany na łóżku.
-Jestem beznadziejny, do tego oni się teraz będą nade mną litować... Nathalie nie chce mnie znać a ja nawet nie wiem dlaczego...
-Nie mów tak... Może zadzwoń do jej ojca? – powiedział Nooroo
-Na to nie wpadłem. – powiedziałem



Znalazłem numer do Pana Saouncer'a w internecie, ponieważ nie znałem go na pamięć i zadzwoniłem.
-Słucham? – odebrał mężczyzna po chwili
-Dzień... Dzień dobry, to ja Gabriel... Ja przepraszam, że przeszkadzam ale dopiero teraz udało mi się zdobyć jakiś telefon i.... – przerwałem – Niech mi Pan powie, co się stało, że Nathalie nie chce ze mną rozmawiać....
-Gabriel... – zaczął mężczyzna – Nie drąż tego tematu... Po prostu pogódź się z tym...
-Ale dlaczego... Niech mi Pan powie....
-Gabriel..
-Ja ją kocham... – szepnąłem do telefonu
-Ale ją to przerosło, to dla niej zbyt dużo. Może po jakimś czasie ona.... Ona dojrzeje do związku z Tobą jednak teraz daj jej chwile wytchnienia, dobrze? – mówił do mnie spokojnie i z troską


-No dobrze... – niechętnie się zgodziłem
-Zapisze sobie Twój nowy numer, będziemy w kontakcie, dobrze? – zapytał
-Dobrze...
-Ja na prawdę Cię polubiłem i będę trzymał za Was kciuki.
-Dziękuję – powiedziałem i się rozłączyłem


Padłem na łóżko i leżałem patrząc w sufit. Czułem się jak wielki, beznadziejny, nikomu nie potrzebny worek gówna.

Nawet nie zauważyłem kiedy Emily wróciła, dopiero kiedy położyła się obok mnie, spojrzałem na nią. Miała śliczne, zielone oczy, kiedyś dałbym się pociąć za tą chwilę.... Teraz bym chciał żeby zamiast niej była tu Nathalie.


Dziewczyna patrzyła mi prosto w oczy.
-Jesteś taki przystojny i seksowny, a oczy masz tak bardzo smutne – powiedziała z  powagą

Nie odpowiedziałem, bo co miałem powiedzieć? Schlebiały mi jej komplementy, jednak to nie ją kochałem.
-Ja bym Cię nie zostawiła – powiedziała po chwili
-Taaa... Ty to nie zwracałaś na mnie uwagi, kiedy to latałem za Tobą jak głupi – wyrwało mi się
-Głupia byłam... Żałuję, że wtedy nie zwróciłam na Ciebie uwagi... Zresztą, nosiłeś takie duże bluzy itp i nie miałam pojęcia, że skrywasz takie ciało – mówiła seksownym szeptem
-Emily, przestań proszę.. – westchnąłem
-Przepraszam... Po prostu tak na mnie działasz.. – powiedziała


Wtedy do pokoju zapukał jej ojciec.
-Gabriel – zaczął wchodząc do pokoju – Rozmawiałem z Twoim ojciem
-Cooo?! – przerwałem mu i gwałtownie usiadłem na łóżku
-Spokojnie, nic mu nie powiedziałem, chociaż najchętniej bym mu przyjebał. Ale ja nie o tym. Zostaniesz u nas dopóki Twój ojciec nie zrobi remontu, tzn jakaś ekipa go zrobi.
-Aha... Ale ja nie chce być kłopotem.
-Nie jesteś, ja w sumie sam to zaproponowałem, Twój tata chciał, żebyś poszedł z nimi do hotelu, ale ja powiedziałem, że możesz zostać tutaj.
-Dziękuję.... Pan tyle dla mnie robi... – zacząłem


A ja tak go oszukuje.... – dokończyłem w głowie ale nie miałem odwagi tego powiedzieć na głos.

Dajcie znać czy się podoba ☺☺☺

Mam tyle pomysłów, że aż sama jestem w szoku 🤣🙈

Powiem tylko tyle, że będzie się działo 🤭🤭🤭

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro