Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 1.

Gabriel Agreste, 17 nastoletni, uzdolniony chłopak. Każdy by powiedział, że ma wszystko, pieniądze, talent, dobry start w przyszłość. Jednak nie wszystko jest tak różowe, jak się na pierwszy rzut oka wydaje.


Obudziłem się kilka minut przed budzikiem, westchnąłem i wstałem z łóżka. Wziąłem prysznic, ubrałem się i zszedłem na dół. Mama uśmiechnęła się na mój widok
-Hej synku, już gotowy? – zapytała z troską
-Hej mamo, tak, obudziłem się wcześniej.
-Siadaj skarbie i zjedz śniadanie – podała mi talerz z kanapkami


Szczerze powiedziawszy nie byłem wcale głodny, jednak żeby nie zrobić mamie przykrości, zjadłem trochę.
-Jesteś przygotowany na sprawdzian z matematyki? – zapytał chłodno mój ojciec
- Tak tato.. – westchnąłem
-Tak jak ostatnio? – spojrzał na mnie ze złością
-Nie bądź taki Peter, przecież dostał czwórkę.
-Może mam mu za to medal dać? Z czwórkami się na prawo nie dostanie..


Milczałem, bo co miałem mu powiedzieć? Nie miałem zamiaru iść na prawo, chciałem studiować projektowanie. Gdyby się dowiedział, zabiłby mnie na miejscu.
-Czy Ty mnie wogóle słuchasz? – podniósł na mnie ton

Cholera, kompletnie się wyłączyłem.
-Przepraszam ojcze, po prostu powtarzałem w głowie materiał na sprawdzian. – skłamałem
-Ech, czemu mnie Bóg pokarał takim synem – powiedział ze złością i wyszedł
-Nie słuchaj taty kochanie, on wcale tak nie uważa... – powiedziała mama, starając się uśmiechnąć
-Oboje wiemy, że właśnie tak myśli. Dziękuję mamo za śniadanie, idę do szkoły żeby się nie spóźnić.
-Dobrze skarbie, uważaj na siebie. Pa
Szedłem powoli do szkoły, nie spieszyło mi się tam, mimo, że uczyłem się dobrze i nie miałem problemów w nauce.
-Przepraszam chłopcze, nie wiesz gdzie tu najbliższa przychodnia? – zapytał mnie starszy mężczyzna w hawajskiej koszuli
-Tutaj niedaleko, zaraz koło szkoły. Mogę Pana zaprowadzić. – powiedziałem
-Byłbym bardzo wdzięczny – uśmiechnął się mężczyzna


Szliśmy przez chwilę w milczeniu, później starzec pytał się mnie o szkołę, rodzinę itd. Odpowiadałem zdawkowo, żeby nie zrobiło mu się przykro, ale nie miałem ochoty się mu zwierzać. A może powinienem? Może w jakiś sposób by mi ulżyło? Nieee po co bym miał zawracać komuś głowę moimi problemami, to bez sensu.
-Jesteśmy na miejscu – powiedziałem starając się uśmiechnąć
-Dziękuję młodzieńcze – mężczyzna odwzajemnił uśmiech i mnie objął -Miłego dnia – powiedział i wszedł do przychodni


Wzruszyłem ramionami i poszedłem w kierunku szkoły. Przed budynkiem stała Emili, najpiękniejsza kobieta jaką kiedykolwiek widziałem. Zawsze chciałem do niej zagadać, jednak byłem zbyt nieśmiały żeby to zrobić. Westchnąłem w duchu i wszedłem do szkoły.

Lekcje minęły dość szybko, na ostatniej lekcji miałem sprawdzian z tej cholernej matematyki.
-Gdy skończycie pisać, możecie iść do domu – powiedziała nauczycielka rozdając sprawdziany.

Szybko zająłem się rozwiązywaniem zadań i po dwudziestu minutach skończyłem.
-Proszę Pani, ja już skończyłem- zgłosiłem się
-Kujon – usłyszałem czyiś szyderczy głos jednak zignorowałem to
-Dobrze, w takim razie możesz się spakować i iść do domu. – powiedziała nauczycielka z uśmiechem.
-Dziękuję i do widzenia. – powiedziałem i wyszedłem z klasy.


Spacerowałem po okolicy, nie spieszyło mi się do domu. Nie miałem ochoty na kolejne przesłuchanie ojca.
Wróciłem do domu dopiero pod wieczór.
-Jak sprawdzian? – zapytał ojciec do razu jak mnie zobaczył
-Skąd mam wiedzieć? Przecież nie ma od razu ocen – powiedziałem
-Nie bądź taki mądry okey? Chyba wiesz jak napisałeś?
-Chyba dobrze... – powiedziałem niepewnie
-Chyba? Czyli pewnie znowu Zawaliłeś, ach szkoda słów. Idź do siebie.

Wzruszyłem ramionami i poszedłem do swojego pokoju. Rzuciłem plecak na ziemię, lecz zauważyłem, że coś z niego wypadło. Jakieś czarne pudełeczko z dziwnymi wzorkami.
Co do cholery? Skąd to się wzięło?

Otworzyłem pudełko i oślepiło mnie fioletowe światło .
-Co jest kurwa? – powiedziałem zdezorientowany
-Witaj Panie, jestem Nooroo, kwami motyla. – powiedziało do mnie małe fioletowe stworzenie
-Kwami? Motyla? To jakiś żart?
-Niee, to nie jest żart, jeżeli ubierzesz tą broszkę i powiesz „Nooroo daj mi skrzydła” zmienisz się w bohatera, który będzie mógł obdarować kogoś jakąś mocą poprzez wysłanie do niego motyla, właśnie z tą mocą.
-Nie no, to jest jakiś sen chyba... Albo zwariowałem już kompletnie.
-Ależ nie, nie zwariowałeś.
-I to mi mówi jakieś gadające kwami?

Boże jest gorzej niż myślałem.  Położyłem się zrezygnowany na łóżku.
Kwami podleciało do mnie.
-Spróbuj, co Ci szkodzi? Wtedy mi uwierzysz. Żeby się później zmienić znowu w siebie musisz powiedzieć „Skrzydła precz”. – powiedziało stworzenie patrząc na mnie

Wzruszyłem ramionami, co mi szkodzi, najwyżej zrobię z siebie debila, gadając z nieistniejącym stworzeniem.
Wstałem z łóżka.
-Nooroo, daj mi skrzydła. – powiedziałem i na moim ciele pojawił się jakiś dziwny strój.

Przejrzałem się w lustrze, wyglądałem całkiem inaczej, jak nie ja. Uśmiechnąłem się do siebie w takim wydaniu nikt mnie nie pozna. Upewniłem się, że zamknąłem drzwi do pokoju i wyskoczyłem przez okno.
Ta cudowna biżuteria dała mi nie tylko wyjątkowy strój i moce, ale także byłem dużo bardziej sprawny fizycznie. Byłem w stanie skakać po dachach domów nie tracąc równowagi, a także potrafiłem wykonać różne akrobacje. Czułem się cudownie, tak wolny jak jeszcze nigdy.
Spędziłem tak kilka godzin, aż żal było mi wracać do domu, jednak to było konieczne, ojciec mógł w każdej chwili chcieć wejść do mojego pustego pokoju.
Już miałem wracać gdy zobaczyłem Emili.

Jako Gabriel nie miałem odwagi do niej podejść, jednak teraz nie miałem nic do stracenia.
-Hej piękna – powiedziałem do dziewczyny
-O hej, kim jesteś? Masz taki dziwny strój. – spojrzała na mnie z uśmiechem
Boże to był najpiękniejszy uśmiech na ziemi.
-Ja jestem... Władcą Motyli – powiedziałem po chwili
-Miło mi, ja jestem...
-Wiem kim jesteś, Emili Graham de Vanily – powiedziałem uśmiechając się – Najpiękniejsza dziewczyna jaką widziałem. – nie wiem skąd przyszła mi odwaga by jej to powiedzieć, może przez to, że nie znała mojej tożsamości.


Dziewczyna zarumieniła się
-Dziękuje, miło mi, że tak uważasz.
-niestety muszę uciekać, ale mam nadzieję, ze się jeszcze spotkamy piękna – powiedziałem i pocałowałem ją w dłoń


Dziewczyna jeszcze bardziej się zarumieniła.
-Jak Cię znajdę? – zapytała
-Będę tutaj na Ciebie czekał, jutro o tej samej porze. – powiedziałem i ukłoniłem się na pożegnanie.

Szybko wróciłem do domu.
-Nooroo skrzydła precz – powiedziałem i strój zniknął
-I jak Ci się podobało Panie? – zapytało mnie kwami – Widziałem, że podoba Ci się ta dziewczyna
-Ty widziałeś co robiłem? – zapytałem zdziwiony
-Tak, mimo, że ja podczas Twoje transformacji wchodzę w Miraculum, to wszystko widzę i słyszę.
-A więc to jest Miraculum?
-Tak Panie – kwami się uśmiechnęło – Yyyy... Panie, czy mógłbym dostać coś do jedzenia?
-Tak, jasne a co jesz?
-Teraz, gdy mój właściciel, czyli Ty, jest niepełnoletni żywię się krakersami, jednak gdy będziesz dorosły, mogę żywić się Twoja energią. – powiedział Nooroo z uśmiechem
-Dobrze, w takim razie znajdę jakieś krakersy – powiedziałem

Po chwili udało mi się znaleźć w szafce w kuchni krakersy dla kwami.
-O dobrze, że jesteś, kolacje zrobiłam – powiedziała mama z uśmiechem
-Dziękuję mamo ale nie jestem głodny...
-Skarbie, nic nie jadłeś od śniadania... Nie martw się tatą, on na prawdę docenia, że się starasz.
-Szczerze w to wątpię.. Zjem u siebie, powtórzę materiał na jutro.
-Dobrze kochanie. – powiedziała mama troskliwie

Wziąłem talerz i wróciłem do pokoju.
-Proszę Nooroo Twoje jedzenie – powiedziałem dając mu krakersy.
-Dziękuję – powiedziało stworzonko i zaczęło jeść – A ty nie jesz? – zapytał niepewnie
-Nie, nie jestem głodny. Muszę jeszcze się przygotować na jutro – westchnąłem
-Dobrze, w takim razie nie będę przeszkadzał, usiądę sobie tutaj cichutko.


Odrobiłem wszystkie zadania i przygotowałem się do lekcji na jutro. Spojrzałem na zegarek, była pierwsza w nocy. Nooroo dawno już zasnął. Położyłem się w ubraniach do łóżka i zasnąłem.



Kochani! Oto moje kolejne opowiadanie (taaa, znowu o Gabrielu 🤣)

Mam nadzieję, że się Wam spodoba❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro