Tom I, Rozdział 16. Aktorka część 1.
Z dedykacją dla Nana_inami ^^
Mermaid Heel, północna część Los Angeles.
W momencie, gdy zapewnił, że nic jej się przy nim nie stanie, otworzył drzwi. Nie przejmując się czymś tak błahym jak dobre wychowani czy maniery, wyszedł pierwszy, a dopiero potem przepuścił Heartfilię. Zamknął za nimi drzwi i teraz szli obok siebie, ramię w ramię, przez długi korytarz. Co jakiś czas mijali gapiących się na nich ludzi, ale nie zwracał na nich uwagi — to nie było teraz istotne.
On myślał o tym żeby wykonać dobrze zadanie, a ona żeby w ogóle to przeżyć.
Dragneel dobrze wiedział, że dziewczyna jest cholernie zestresowana. Gdy tak szli, ukradkiem spoglądał na nią, dostrzegając zlękniony wyraz twarzy. Cóż, w prawdzie nie powiedział jej wcześniej wszystkiego, bo zapewne musiałby o wiele więcej czasu spędzić na przekonywaniu jej do zadania co mogłoby być problematyczne. Nie chciało mu się, więc poszedł na łatwiznę i powiedział, że ma tylko zakręcić tyłkiem przed takim jednym ciapatym.
Oczywiście zapewnił, że włos jej z głowy nie spadnie, ale było to kłamstwem. Tak naprawdę nie dbał o to czy ją przez przypadek zastrzeli czy też nie. Dla niego była zwykłym narzędziem, które miało za zadanie ułatwić robotę, nic więcej.
Idąc tak tym korytarzem, zbliżali się do wielkiej sali klubowej. W momencie gdy muzyka zaczęła być słyszalna coraz głośniej, Dragneel zatrzymał się. Widząca to dziewczyna zrobiła to samo, a on nachylił się nad jej uchem.
— Wiesz co masz robić, na końcu się rozdzielamy. Wyjdziesz pierwsza bo nie może być widać, że jesteśmy razem. Pamiętaj żeby kusząco się uśmiechać, powtarzaj sobie że jesteś aktorką. To chyba nic trudnego?
Heartfilia chcąc nie chcąc, przytaknęła ruchem głowy.
— Postaram się..
— No ja myślę, inaczej jeszcze przez przypadek właduję ci kulkę w głowę — na dowód swoich słów poklepał się po marynarce za którą schowany był pistolet — A mogę cie zapewnić, że to nie jest nic przyjemnego.
Na te zdanie i gest obrzuciła go wymownym spojrzeniem, ale już więcej nie komentowała.
Ruchem podbródka pokazał jej, żeby szła pierwsza. Pod naporem jego groźnego wzroku, dziewczyna zrobiła to.
***
Nie miała problemów w poruszaniu się w tak wysokich obcasach. Gdy jeszcze mieszkała w Nowym Yorku, praktycznie cały czas zmuszana była do nienagannego wyglądu i wymyślnych strojów. Wielokrotnie chodziła w wysokich obcasach, więc można powiedzieć, że była do nich przyzwyczajona. Wprawdzie nie chodziła w trzynastu centymetrowych, ale w dziesięciu już tak. Rożnicy jako tako wielkiej nie było.
Idąc tak tym korytarzem, czuła na sobie jego przenikliwy wzrok. Dziewczyna była bardziej niż pewna, że pomyślał sobie, że wywali się przy pierwszej lepszej okazji, a tutaj proszę — niespodzianka. Ona również potrafi zaskoczyć.
Bała się i to jak diabli, ale co miała zrobić? Ma udawać dobrą aktorkę i pamiętać o nieustannym uśmiechaniu się? Wydawać się mogło, że to nic prostszego bowiem w domu rodzinnym grała praktycznie cały czas. Wystarczyło jedno złe spojrzenie w kierunku ojca, by ten wpadł w furię i zaczął się na nią wydzierać. Nie raz unikała lecącej ku niej porcelany lub świecznika. Generalnie cokolwiek, co było pod ręką.
Kiedy musiała, przybierała idealnie dobrane maski i zastanawiała się, czy nie wyleciała z formy. Wspominając bolesne wspomnienia, gorzko się uśmiechnęła. Świadomość, że twój własny ojciec ma cie gdzieś i nie darzy cie miłością — było swoistego rodzaju dramatem.
Rozmyślając nad tym, na horyzoncie dostrzegła dwóch, młodych mężczyzn. Byli w towarzystwie jakiejś czarnowłosej prostytutki. Heartfilia uznała, że to dobra okazja by się sprawdzić. Gdy ich mijała, zarzuciła długie włosy na plecy powodując, że ich końcówki smagnęły po ramieniu idącego najbliżej niej. Lucy uśmiechnęła się do nich zalotnie i mrugnęła jednym oczkiem.
Bingo, wpadli jak śliwka w kompot — pomyślała uradowana. Uśmiechając się głupkowato omal nie potknęli się o swoje własne nogi, gdy ich mijała. Nie musiała odwracać głowy za siebie by wiedzieć, że oboje się za nią oglądali. Usłyszawszy oburzony głos ich towarzyszki, poczuła się usatysfakcjonowana. Skoro z nimi poszło tak łatwo to z tym całym ciapatym chyba też co nie? To w końcu Arab czy tam Turek, a oni ponoć lecą na wszystkie blondynki.
Od klubowego pomieszczenia dzieliły ją marne kroki, więc ostatni raz wypuściła z ust ciężkie powietrze. Pora skupić się na zadaniu, a potem uciekać stąd dalej niż pieprz rośnie.
W momencie, gdy wyszła na dużą salę, a do jej oczu wpadły świecące, czerwone światła — całkowicie rozluźniła swoje ciało. Przypominając sobie słowa tamtej oziębłej kobiety, zwróciła twarz w kierunku baru za którym faktycznie stała rudowłosa barmanka. Przy długiej ladzie stało i siedziało mnóstwo osób, tak więc zajęta kobieta najwyraźniej jej nie dostrzegła. Dość głośną muzykę co rusz przerywały rozochocone śmiechy kobiet i mężczyzn.
Wszędzie panował ścisk i duchota. Mimo, że klimatyzacja pracowała na pełnych obrotach, nie nadążała na bieżąco schładzać powietrza przez ilość osób przebywających w pomieszczeniu. Zapachy perfum i dymu papierosowego mieszały się ze sobą powodując ciężkość otoczenia.
Lucy dostrzegła kuso ubrane kobiety tańczące na paru platformach, a stojący obok mężczyźni wsuwali im zielone dolary za podwiązki. W klubie panował półmrok. Gdzieś w oddali znajdywały się specjalnie wydzielone miejsca, częściowo przysłonięte czerwonymi kotarami. To musiała być strefa VIP.
Mermaid Heel — to było miejsce gdzie wprost czuło się ociekających bogactwem mężczyzn. Ubrani w eleganckie garnitury, oblegani przez prostytutki, korzystali z ich usług bez żadnych wyrzutów sumienia.
Miejsce bardzo podobne do Babylonu z tym że tam bardziej dominował kolor fioletowy, a tutaj — czerwień.
Burdel znajdywał się w północnej, najbogatszej części Los Angeles. To był zupełnie inny świat. Wprawdzie kiedyś, Lucy obracała się w bogatym towarzystwie, ale to był drugi raz, gdy była w domu publicznym.
Po raz kolejny spojrzała na bar, który najwyraźniej nie zamierzał się przerzedzić. Musiała więc sama tam podejść i zapytać. Wyprostowała się, uniosła dumnie podbródek i starając się pozbyć wszelkich barier wstydu, ruszyła w tamtą stronę.
Już nie naciągała przykrótkiej spódniczki na pośladki, nie zasłaniała dłońmi sporawego biustu. W zupełności pozwalała na to, aby jej ciało było odkryte i godnie się prezentowało. O to tutaj właśnie chodziło. Twoja tożsamość, ani sentymenty nikogo nie interesowały. Liczyło się tylko ciało, rozpustne przyjemności i pieniądze.
Skoncentrowana na swoim zadaniu, Heartfilia nawet nie zauważała jak napaleni mężczyźni się za nią oglądali. Podchodząc do barowej lady, grzecznie ustąpili na boki, robiąc jej miejsce.
— Dziękuje. — uśmiechnęła się do nich zalotnie i oparła prawym łokciem o ciemny blat. Cichutko westchnęła i odgarnęła włosy za ucho, odsłaniając tym samym kusząco wyglądającą, długą szyję.
Oblegający ją z obydwóch stron mężczyźni spoglądali na nią z pożądaniem i ciekawością. Pozwała im na to i mówiąc wprost schlebiało jej to. Ich reakcje świadczyły o tym, że wygląda na prawdziwą prostytutkę co utwierdzało ją to w przekonaniu, że dobrze wcielała się w swoją ,,małą'' rolę.
— Nie widziałem cie tutaj wcześniej, jesteś nowa? — zapytał jeden z nich, pochylając się wprost nad nią. Spoglądając na jej wyeksponowane piersi, beż żadnych hamulców odważył się objąć ją ramieniem.
— Tak, ale dzisiaj jestem zajęta i czekam na kogoś. — odparła z wymuszonym uśmiechem, ale nie zrzuciła jego ręki. Nie może zwracać na siebie uwagi, więc pozwoliła i na ten gest.
— A kiedy nie będziesz zajęta? — dopytywał drażniąc oddechem jej skórę na policzku.
Dosłownie po paru sekundach, Lucy dostrzegła, że wcześniej wspomniana rudowłosa barmanka, stała za kotarą i z kimś rozmawiała. Najprawdopodobniej poszła po kolejne butelki alkoholu, które schodziły w ogromnych ilościach. Minęła może niecała minuta, gdy wychyliła się i skrzyżowała z nią znaczące spojrzenie. Niosąc kratę wypełnioną drogim alkoholem podbródkiem skinęła gdzieś w głąb sali.
Lucy rozumiejąc przekaz, dyskretnie zerknęła w podanym kierunku. To chyba musiała być loża dla VIP'ów bo nie było tam aż takich gęstych tłumów. Zmrużyła oczy i dopiero po chwili dojrzała dość niskiego mężczyznę o ciemniejszej karnacji i czarnych włosach. Ubrany był w biały garnitur i fioletową, rozpięta do połowy koszulę. Tuż za nim, za czarną skórzaną kanapą stało dwóch rosłych ochroniarzy ze skrzyżowanymi rękoma na klatce piersiowej. Wyglądali naprawdę groźnie.
Heartfilia dostrzegając swój prawdziwy cel, skinęła porozumiewawczo głową do barmanki.
— Przepraszam, ale muszę iść — mruknęła do opierającego się na jej ramieniu mężczyzny — Klient już czeka.
Tym razem zrzucając z siebie jego dłoń, zaczęła kierować się do swojego prawdziwego celu.
— Zaczekaj.. — usłyszała jego głos, ale urwał się gdzieś w połowie, więc nawet nie oglądała się za siebie. Nie chciała tracić cennego czasu.
Teraz była ona i ten kebab.
Już z oddali spoglądała na niego, siedzącego w towarzystwie dwóch prostytutek, które obejmował za ramiona. Widziała jego szyderczy uśmieszek. Rozmawiał z kobietami, a one na jego słowa śmiały się jak wariatki. To wszystko było takie sztuczne, takie wyimaginowane. Zakłamane aż do mdłości.
Lucy zmierzała w jego kierunku, zmysłowo kołysząc biodrami. Po paru sekundach ich oczy się spotkały, a ona przebiegle się uśmiechnęła. Widziała jak mierzy ją od góry do dołu i rozpustnie oblizuje wargę. Specjalnie zarzuciła włosy do tyłu, a gdy dzieliły ich może dwa metry, stanęła i oparła rękę na biodrze.
— No no no, widzę że tym razem Kagura się postarała. — zacmokał z nutą obcego akcentu.
Czuła jak jeździ po niej tymi swoimi czarnymi oczami. Zupełnie stracił zainteresowanie towarzyszącymi mu kobietami i wpatrzony był w Heartfilię jak w obrazek.
Korzystając z okazji na szybko mu się przyjrzała. Dość szerokie usta, sporawy nos z garbatym profilem, oczy osadzone dość blisko siebie. Jednak to co odrzucało najbardziej, to te jego krzaczaste brwi. Miała wrażenie, że jeszcze minimetr, a stworzą monobrew.
— I co teraz? Każesz mi tak stać i się patrzeć? — zapytała przybierając maskę zimnej suki — Chyba nie na tym to polega.
Nie wiedziała jaki typ on preferuje, ale założyła, że skoro gość jest sadystą i lubi ostro, to będzie taką grała. Najwyżej Natsu szybciej zainterweniuje.
— Jaka ostra! — zacmokał wyraźnie uradowany — Takie lubię najbardziej.
— Tsh. — prychnęła spoglądając na niego z wyższością. Założyła ręce na klatkę piersiową co tylko podkreślało jej suczy charakter.
Mężczyzna zaśmiał się gardłowo po czym rozsiadł w szerszym rozkroku.
— Chodź no tu do mnie. — rozkazał, klepiąc się po jednym z kolan.
Lucy uśmiechnęła się na ten gest. Po jego minie widziała, że koleś już praktycznie wpadł w jej sidła. Korzystając z zaproszenia, natychmiast ruszyła w jego kierunku, a gdy była na wyciągniecie ręki, ten złapał za jej nadgarstek i z niecierpliwością szarpnął w swoim kierunku.
— Ah~! — niekontrolowany pisk wyrwał się z jej gardła.
Nie spodziewająca się tego Heartfilia, ledwo zdołała utrzymać pion co w takich obcasach było nie lada wyczynem. Gdy opadła pośladkami na kolano, poczuła jego dłoń na swojej talii. Przyciągnął ją bardzo blisko siebie. Poczuła obrzydzenie i ciarki na całej linii kręgosłupa, gdy ręką zaczął jeździć po jej odsłoniętych plecach.
— Powiem ci, że całkiem ładniutka z ciebie dziunia. Aż szkoda byłoby cie tutaj marnować. Jak masz na imię?
— Nigdy nie podaje swojego prawdziwego imienia, ale przez klientów jestem nazywana Księżniczką. — zaśmiała mu się praktycznie do ucha. Jeszcze nie była na tyle głupia, by podawać mu swoje prawdziwe imię. Każdy wie, że prostytutki często pracują pod pseudonimem, więc i ona swój podała.
Starała się oddechem drażnić płatek jego ucha co spotykało się z jego pomrukami zadowolenia.
Nie wiedziała ile czasu minęło. Wciąż siedząc mu na kolanie, rozmawiała, śmiała się i udawała zainteresowaną. Poświęciła się i nawet spróbowała papierosa. Z trudem jej to przyszło, ale o dziwo nie zakrztusiła się.
— Wy dwie, możecie już odejść, przestałyście mnie interesować. — w końcu burknął do dwóch kobiet, które wykonując jego rozkaz, pospiesznie zerwały się z miejsc. Wyglądały na spłoszone, a to że mogły sobie iść, wybawieniem boskim.
Heartfilia zmarszczyła brwi, ale tak by bandzior tego nie zauważył. Przecież miała być z dziewczynami. Ich obecność dodawała jej odrobiny poczucia bezpieczeństwa. Nie chciała z nim zostawać sam na sam. W momencie gdy mijały Lucy, jedna z nich posłała jej pełne współczucia spojrzenie co nie umknęło jej uwadze.
Mężczyzna wprost pożerał wzrokiem jej ciało. Jedną rękę trzymał na jej talii, a drugą położył na udzie, raz po raz zahaczając o podwiązkę. Lucy choć starała się kontrolować swoje ciało, to w starciu z nowym i dotąd nieznanym dotykiem, mimowolnie wzdrygnęła się.
Nie umknęło to jego czujnej uwadze.
— Hoh, co jest Księżniczko? Chyba nie powiesz, że się mnie obawiasz. — mruknął rozbawiony zatapiając swoją twarz w zagłębiu jej obojczyków, na których po chwili złożył mokry pocałunek.
Odgięła głowę nieco do tyłu, by dać mu więcej miejsca i swobodnego dostępu do swojej szyi. Obrzydzona do granic możliwości, korzystając z okazji, że ten zboczeniec pieści jej ciało, zaczęła rozglądać się w poszukiwaniu tego różowego idioty, który ją w to wszystko wpakował. Wodziła oczami po całej sali, ale nigdzie go nie widziała. Ciskała przekleństwami w duszy i zacisnęła mocniej szczękę.
***
Parę chwil po rozdzieleniu..
Bacznie ilustrował moment w którym ruszyła z miejsca i idąc już sama, zaczęła kierować się w stronę wielkiej sali. Lekko zdziwiony zawiesił wzrok na jej nogach i stwierdził, że dziewczyna nie ma problemów z poruszaniem się na takich obcasach. Musiał chwile zaczekać, więc wbił dłonie w kieszenie i oparł się plecami o jedną ze ścian.
Dostrzegł idących z naprzeciwka dwóch mężczyzn, w towarzystwie jakiejś kurwy. Widział ją tu wcześniej, ale nie pamiętał jej imienia. Niczym nie zainteresowany, już chciał spuścić wzrok, gdy jego uwagę przykuł niespodziewany gest Heartfilii. Mijając ich, specjalnie zarzuciła swoimi długimi włosami. Poruszając się z istną gracją minęła ich, a oglądający się za nią mężczyźni omal nie poprzewracali się przez własne nogi.
— Oglądaliście się za nią! — krzyknęła pretensjonalnie towarzysząca im prostytutka. Stanęła naprzeciw nich torując im drogę.
— Wcale że nie. — mruknął jeden z nich, na co drugi przytaknął.
— Robicie ze mnie idiotkę? Przecież dobrze widziałam!
— O, jaka zazdrosna. — zaśmiał się jej prosto w twarz, uwodzicielsko nawlekając na palec kosmyk jej długich włosów.
Zdenerwowana tym gestem, odtrąciła jego rękę, odwróciła się na pięcie i przodem ruszyła do jednego z prywatnych pokoi. Przeszła jak burza obok opierającego się o ścianę Natsu i trzasnęła znajdującymi się obok drzwiami. Nie wywarło to na nim żadnego wrażenia, ale jedno musiał im przyznać, babskie akty zazdrości były bardzo śmieszne.
— A te pindę co znów ugryzło? — zapytał wzruszając ramionami.
— Po prostu kobiety, nigdy ich nie zrozumiesz — westchnął znudzony ten drugi — Ej, ale tamtą blondynę to z chęcią bym zerżnął. Widziałeś jej twarzyczkę?
— Tak, z ust mi to wyjąłeś. A te nóżki.. — rozmarzył się — Z chęcią zerwałbym z nich te podwiązki i zakolanówki.
— Najlepiej zębami co nie? — zaśmiał się, stukając go łokciem w ramie.
Słysząc ich rozmowę, Dragneel prychnął pod nosem. Jakim cudem chcą wynająć taką grubą krowę? On by jej nawet kijem nie tknął, a co dopiero zabawiać się z nią erotycznie. Chyba by się zrzygał prosto w jej twarz, albo na te wielkie i zwisające cyce. Zresztą ich niedoczekanie, już nigdy nie będą mieli okazji ujrzeć jej w tym miejscu. Gdy doszło do niego, że rozkojarzył się i zajął cenne myśli czymś tak błahym i nie istotnym, zacisnął zęby. W sumie nie ważne, gówno go to interesuje.
Dragneel bez cienia emocji zerknął na ich twarze, gdy go wymijali. Wystarczyła krótka chwila, by dobrze ich zapamiętał.
Pochłonięci swoją krótką rozmową mężczyźni, nawet nie zwrócili na niego uwagi.
— Nie widziałem jej tu wcześniej, ale następnym razem z pewnością się nieźle z nią zabawimy!
— Zdecydowanie.
Usłyszał ich donośne śmiechy. Odprowadził wzrokiem dopóki nie zniknęli za tymi samymi drzwiami co ich prostytutka.
Mówiąc szczerze, współczuł im spaczonego gustu. Oni się z nią nieźle zabawią? Ich niedoczekanie, bowiem gruba krowa była jego zabawką, a on nie zamierza się w tej kwestii dzielić. Heartfilia była jego osobistym zwierzakiem, którego tylko on miał prawo nękać. A potem ewentualnie zastrzelić jak psa sąsiada.
Nogą odbił się od ściany. Uśmiechnął się przebiegle, a gdy na na końcu korytarza nie dostrzegł obiektu swoich myśli, mozolnie ruszył w stronę sali. Zdecydowanie będzie miał niezły ubaw z całej tej akcji.
Wyłaniając się z korytarza dostrzegł ją stojąca przy barowej ladzie. Jakiś mężczyzna opierał rękę na jej ramieniu i coś do niej gadał. Dragneel zmarszczył brwi no bo co ona odpierdalała? Miała iść do celu ich misji, a nie zabawiać się z jakimś pierwszym lepszym szmaciarzem. Miał nie rzucać się w oczy, ale najwyraźniej trzeba jej było przypomnieć po co tutaj są.
Bar znajdywał się jakieś dziesięć metrów od niego. Z wymalowaną złością na twarzy zaczął iść w tamtym kierunku. Dostrzegł jak barmanka wychodzi zza kotary na zapleczu, a wtedy Lucy przekręciła głowę lekko za siebie. Akurat w druga stronę, więc nie dostrzegła jak szedł w jej stronę.
— Przepraszam, ale muszę iść. Klient czeka. — mimo głośnej muzyki, dobrze usłyszał jej głos. Zrzuciła z siebie dłoń natręta i odbiła się od barowej lady. Teraz zaczęła kroczyć w stronę strefy wydzielonej dla VIP'ów.
Natsu przystanął na moment i powiódł tam wzrokiem. Wtedy też dostrzegł cel ich misji. Tego całego ciapatego w towarzystwie dwóch ochroniarzy i prostytutek. Widząc, że krowa jako tako sobie poradziła i wzięła za to co do niej należy, już chciał ruszyć w swoją stronę, gdy kątem oka dostrzegł, że wspomniany wcześniej koleś nie daje łatwo za wygraną. Zaraz po niej odwrócił się od baru i już chciał lecieć za nią. Chyba jego jebane niedoczekanie — pomyślał.
— Zaczekaj.. — ledwo zdążył powiedzieć, ale nie dokończył, bo poczuł boleśnie zaciskające się palce na ramieniu. Spojrzał za siebie i ujrzał jakiegoś chuj wie czym rozdrażnionego, opalonego faceta z dziwnym kolorem włosów — Co jest kurwa?
— Chyba wyraźnie powiedziała, że ma już dziś klienta. — jego ostry jak brzytwa głos mógłby przeciąć atmosferę.
Mierzyli się na spojrzenia, ale to Dragneel miał wyraźną przewagę.
— Zluzuj koleś — odparł po chwili jak gdyby lekceważącym tonem — Nie rozumiesz, chciałem tylko zapytać, kiedy będzie wolna i tyle.
Natsu nie spodobała się ta odpowiedź, więc na dowód swojego niezadowolenia, wbił palce jeszcze mocniej w jego ramie. Usłyszał jego bolesny syk na co uśmiechnął się maniakalnie i pokręcił przecząco głową na boki.
— Co ty.. — nawet nie dokończył, gdy mocniej skrzywił się z bólu.
— Nie, to chyba ty nie rozumiesz — warknął z jadem, wolną ręką sięgając za marynarkę i wysuwając zza niej Colta, którego lufę wbił pomiędzy jego łopatki — Ona jest dzisiaj zajęta, więc wypierdalaj stąd w podskokach i nie każ mi się powtarzać.
Widzący pistolet mężczyzna, zrobił oczy wielkie jak spodki. Był przerażony i to nie na żarty. Zaśmiał się głupkowato unosząc w geście obronnym obydwie dłonie.
Groźne oblicze Dragneela plus boleśnie wbijająca się spluwa były skutecznym połączeniem. Ba! Koleś był śmiertelnie poważny.
— D—dobra! — zaczął pospiesznie — Nie szukam zaczepki, już sobie idę. — jego drgające z nerwów kąciki ust, były wystarczającym dowodem, że koleś był obsrany ze strachu.
W tym momencie Dragneel puścił jego ramie i schował Colta na swoje miejsce.
— Spierdalaj i żebym cie tu dzisiaj nie widział.
Z satysfakcją spoglądał na bezpiecznie wymijającego go i oddalającego się w zawrotnym tempie natręta. Prychnął pogardliwie pod nosem i pospiesznie odszukał blondynkę. Uśmiechnął się przebiegle, gdy dostrzegł jak siedzi temu ciapatemu na kolanach. Odwrócona była tyłem, więc nie było szans by go dostrzegła.
Stwierdził, że przyda mu się coś na rozgrzanie, więc podszedł do baru i porozumiewawczo skinął do Beth — barmanki. Korzystając z takiej okazji, nie będzie przecież siedział o suchym pysku. Przyda mu się dobra rozgrzewka, więc zamówił sobie trzy shoty czystej wódki, których pozbył się w mniej niż parę sekund.
Czując palące ciepło w przełyku i żołądku, nieznacznie się skrzywił. Zdecydowanie musiał zająć taką miejscówkę, gdzie miałby wprost idealny widok na krowę. Nieco śmiechu jeszcze nikomu nie zaszkodzi, a tu szykuje się całkiem niezłe przedstawienie.
Znudzonym wzrokiem przejechał przez salę i dostrzegł wprost idealne miejsce do swoich obserwacji. Było ono jednak już przez kogoś zajęte, ale to przecież w niczym nie przeszkadzało. Pora wykorzystać ten swój urok osobisty, o który Gray zawsze suszy mu dupę. Dragneel był świadomy tego, że przez wiele kobiet był postrzegany jako przystojny mężczyzna. Sam jednak nigdy się nad tym nie zastanawiał. Nie miał czasu zajmować się czymś tak błahym. Miał głęboko w dupie jak spoglądała na niego rzekoma płeć piękna.
Przybrał maskę sztucznego uśmiechu i gestem dłoni zaczesał włosy do tyłu. Parę niesfornych kosmyków opadło na opalone czoło, ale nie odgarnął ich.
W normalnych okolicznościach mógłby ich stamtąd wywalić siłą, ale nie mógł zwracać na siebie uwagi, więc dziś musiało być po dobroci.
Idąc w stronę stolika, gdzie siedziały same rozochocone i roześmiane do rozpuku kobiety, w końcu stanął przed nimi. Gdy wszystkie na niego spojrzały, oparł się dłonią o drewniany stolik i łobuzersko uśmiechnął, uchylając rząd idealnych, białych zębów.
— Witam piękne damy, czy mógłbym się dosiąść? — zapytał z tym swoim błyskiem w oczach, wysuwając plik zielonych banknotów z bocznej kieszeni spodni.
Wszystkie kobiety przybrały rumieńce koloru dojrzałych pomidorów. Jebać pieniądze! Onieśmielone młodym i nieziemsko przystojnym mężczyzną, bez żadnego słowa, pospiesznie rozsunęły się na boki robiąc mu miejsce pomiędzy.
On był jak biblijny Mojżesz, a one jak Morze Czerwone. To on dyktował tutaj zasady, a one potulnie się do nich stosowały.
Korzystając z otwartego zaproszenia usiadł na skórzanej sofie, a gdy tylko to zrobił kobiety przysunęły się do niego bliżej. Śmiejąc się do niego zalotnie, niczym nie skrępowane, położyły dłonie na jego ramionach i wodziły palcami po umięśnionej klatce piersiowej. Pozwolił im na to, a nawet na więcej.
— Zamawiajcie co chcecie, bowiem dziś pijecie na mój koszt. — powiedział posyłając do nich oczko. W odpowiedzi usłyszał ich podniecone piski. Generalnie powinno im starczyć samo to że pozwala im się dotykać, ale co tam, jak szaleć to na całego. Szybko je upije i pozbędzie się problemu.
Mimo, że kobiety miały jędrne i kuszące ciała, wyeksponowane piersi nie zwracał na to uwagi. Wciąż zadziornie się uśmiechając, założył nogę na nogę. Położył łokcie na oparciu sofy, obejmując przy tym najbliżej siedzące kobiety.
Jedna z nich beż żadnych oporów, nawlekła kosmyk jego włosów na swój palec, na co mężczyzna chwycił za jej podbródek i delikatnie, aczkolwiek zadziornie smagnął ją opuszkiem po dolnej wardze na co zareagowała przyjemnym dreszczem.
Dawno nie widział w oczach przypadkowych kobiet takiego żarliwego pożądania. Nie były brzydkie. Może i nawet by się z nimi przespał gdyby nie fakt, że był teraz zajęty.
No cóż, był chyba dobrym aktorem, a jak idzie tej grubej krowie? — pomyślał. Rozsiadł się wygodniej i korzystając z idealnego punktu widokowego, spoglądał na odgrywającą swój spektakl Heartfilię. Jego brew drgnęła nieco do góry, gdy dostrzegł jak kebab całuje ją po szyi. Wygląda na to, że poczuła się do roli prawdziwej dziwki.
C.D.N
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro