Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

4.

Smacznie sobie spałam, kiedy to cholerstwo mi ten sen przerwało!
8.30 to godzina, o której zazwyczaj wstaję. Do pracy miałam na 10, ponieważ jest to restauracja, którą otwieramy o 10.30, tak jak większość restauracji, więc mogłam chociaż trochę się wyspać.

Wstalam wykonałam te wszystkie nudne czynności poranne, mam na myśli zjadłam śniadanie załatwiłam potrzeby w łazience, ubrałam się, pomalowałam i byłam gotowa do wyjścia.

Wrzuciłam do torby klucze telefon portfel itp i wyszłam z domu. Wsiadłam do samochodu i ruszyłam do mojej nudnej pracy.

Praca jak praca, chodziłam i biegałam, zbierając zamówienia i przynosząc klientom to co sobie życzyli, zbierałam opłaty za zamówienia.

Stałam przy ladzie oddając kolejne zamówienie kucharzowi, miałam chwilę przerwy. Kątem oka obserwowałam czy przyszedł ktoś nowy, żeby podejść do niego i przynieść Menu.

Rozmawiałam z koleżanką Lily kiedy zauważyłam, że drzwi restauracji otwierają się. Pierwsza weszła szczupła, ale dosyć wysoka kobieta o ciemnych blond włosach, z daleka nie widziałam koloru jej oczu, ale wydawało mi się że są ciemne, ale nie czarne. Napewno nie były czarne. Ubrana była w czerwoną rozkloszowaną sukienkę, która lekko opinała jej piersi zarywowując jej figurę. Zaraz za nią wszedł mężczyzna, też był dość wysoki. Miał jasne włosy jak i oczy, był blondynem o niebieskich oczach. Na sobie miał czarny garnitur. Na samym końcu wszedł brunet o czarnych oczach, od razu go rozpoznałam. Te jego ciemne brązowe oczy zapamiętałam bardzo dobrze, tak samo jak jego piękne czarne oczy. Miał lekki zarost, który dodawał mu seksapilu, wyglądał tak męsko i pociągająco. On też miał na sobie garnitur, ale granatowy. Wyglądał w nim po prostu bosko, brakowało mi słów by opisać jak bardzo przystojny jest...

- Halo Vic - wolała mnie wyższa ode mnie blondynka Lily - Halo tu ziemia, słyszysz ty mnie?

Z trudem oderwałam wzrok od bruneta, który od jakiegoś czasu też mi się przyglądał, spojrzałam w zielone oczy blondynki.

- Tak, co jest? - spytałam a ona wybuchła śmiechem

- Gadam do ciebie od jakiś 5 minut, a ty nawet nie reagujesz.

Przełknęłam ślinę, a ona posłała mi zdziwione spojrzenie i uniosła brwi w górę.

- Czyżby nasza Vica się zakochała?

To nie tak, że ja się zakochałam! To, że nie mogę od niego oderwać wzroku bo jest przystojny nie znaczy, że się w nim zakochałam. Mogłabym przyznać, że mi się podoba, ale nie zakochałam się w nim. Znam go niedługo, za krótko żeby się w nim zakochać. Żeby kogoś kochać trzeba go najpierw poznać. A mówiąc poznać mam na myśli zobaczyć każdą jego stronę i tą dobrą jak i złą. Znać wady i zalety, akceptować każda złą rzecz, pomagać w złych chwilach, chcieć w nich uczestniczyć, pragnąć szczęścia drugiej osoby za wszelką cenę. A ja znałam go dwa dni i wiedziałam tylko dwie rzeczy, jak ma na imię i że jest dupkiem, który klepie po dupie. Zboczonym dupkiem.

- Nie zakochałam się - powiedziałam prawdę stanowczo i spojrzałam w jej oczy.

- Tak jasne - sięgnęła po menu i podała mi je, posłałam jej zdziwione spojrzenie, na co ona westchnęła. Nie wiedziałam o co jej chodzi - No idź im zanieś, jeny Vici, ale on na ciebie działa.

Zarumieniłam się, wzięłam od niej kartę i ruszyłam w drogę.

Uważałam jak idę, bałam się, że nagle się przewrócę i zrobię z siebie idiotkę, nie wiem nawet czemu, ale zależało mi na jego opinii...

Podeszłam, co brunet od razu zauważył, spojrzał na mnie i uśmiechnął się do mnie puszczając oczko.

- Proszę - podałam menu nie odrywając od niego wzroku, jego zadziwiające tęczówki pochłaniały mnie w całości, patrzył na mnie, na moją twarz, piersi, biodra i zamyślił się. Po jego oczach mogłam uznać, że wyobraża sobie bardzo brzydkie i niegrzeczne rzeczy ze mną w roli głównej.

Odwróciłam się tyłem i odeszłam, mimo, że z każdą sekundą oddalałam się, cały czas czułam jego wzrok na sobie, który wypalał dziurę w moich plecach.

Stałam w mało widocznym dla niego miejscu, tak zrobiłam to specjalnie. Czułam się dziwnie z tym, że cały czas na mnie patrzy. Nie mówię że tego nie znoszę, ale czułam się niezręcznie. W jego oczach widziałam coś, czego za żadną cenę nie potrafiłam rozszyfrować, było to coś czego do tej pory nie znałam. Cholernie mnie to do niego przyciągało, jak tylko spotykały się nasze tęczówki, ciężko było się od siebie odsunąć.

Odczekałam jakiś czas, aż klienci wybiorą dania które sobie życzą, żeby podejść i zebrać zamówienie. Nie zauważyłam nawet kiedy podeszła do mnie rozbawiona Lily. Interesowało mnie co ją tak bawi, więc posłałam jej zdziwione spojrzenie unosząc w tym samym czasie brwi w górę. Ona tylko parsknęła śmiechem i zabrała się za swoją robotę, nie powiem. Pracy było sporo, ale na szczęście niedługo koniec.

Ruszyłam w stronę stolika, przy którym siedziały trzy osoby, brunet dyskutował na jakiś temat z siedzącym naprzeciwko mężczyzną, stanęłam obok.

  - Przepraszam, czy mogę zebrać zamówienie? - spytałam patrząc w czarne oczy bruneta. Wyobrażałam sobie jego bez koszulki... On się uśmiechnął zupełnie tak jakby z moich oczu wyczytał o czym myślę, albo to przez to, że wzrokiem zjechałam na jego klatkę piersiową.

  - Poprosimy trzy porcje kurczaka w sosie śmietankowym z pieczarkami oraz białe wytrawne wino - uśmiechnął się do mnie, spisałam zamówienie na karteczce. Czarnooki ciągle obserwował każdy mój ruch, a ja nie wiem czemu, ale czułam się przy tym swobodnie.

  - Dobrze, zamówienie powinno być za około pół godziny - uśmiechnęłam się i ostatni raz spojrzałam na bruneta, zanim odwróciłam się od niego i odeszłam.

W między czasie zauważyłam kolejnych klientów wchodzących przez drzwi. Jasne blond włosy na głowie średniego wzrostu chłopaka. Miał niebieskie oczy, ubrany był w biała koszule i spodnie jeansowe. Trzymając się jego ramienia razem z nim do stolika podeszła młoda kobieta, nie była niska, ale nie mogłam też powiedzieć że wysoka, miała na około metr siedemdziesiąt. Biała ciemne włosy, choć widać po odrostach, że farbowane, jej naturalny kolor był ciemnym blondem. Oczy miała brązowe. Na jej szczupłym ciele leżała piękna czerwona sukienka.

Pewnie jakaś romantyczna kolacja, uśmiechnęłam się pod nosem i podeszłam do pary z menu. Grzecznie podałam im je i poleciłam nasze czerwone wino. Uśmiechnęli się i zabrali za wybieranie dania, kiedy się już zdecydowali złożyli zamówienie, a ja jak zawsze zapisałam je na karteczce i podałam je naszemu kucharzowi.

Przez chwilę nie miałam już roboty, kiedy zauważyłam, że jedni z naszych klientów wychodzą, złapałam za ściereczke i tace, a potem przeszłam do stolika, żeby posprzątać.

W pewnej chwili zauważyłam, że przecież jest to stolik, obok którego siedzi brunet o czarnych oczach, tyłem do mnie siedział towarzyszący mu mężczyzna i jego kobieta. Natomiast czarnooki siedział naprzeciwko. Stanęłam tyłem do niego i scierałam że stolika, położyłam na tacy naczynia, na których jedli nasi klienci i ruszyłam zanieść je do mycia. Cały ten czas patrzył na mnie, z czym powoli czułam się coraz lepiej.

Danie dla klientów było gotowe, więc poszłam i włożyłam je na tace, powoli podeszłam z nią do stolika i podałam mówiąc uprzejme "proszę" po chwili na chwilę jeszcze zniknęłam i wróciłam z kieliszkami i winem. Rozlałam go po trochu i odstawiłam na stolik, po czym odeszłam.

Musiałam skorzystać z łazienki, rzuciłam do Lily, że zaraz wracam i podążyłam w stronę wspomnianego wcześniej miejsca. Miałam już otworzyć drzwi, ale zatrzymał mnie czyjś głos

- Hej - odwróciłam się, pierwsze co zobaczyłam to czarne oczy wyższego ode mnie bruneta.

- Hej, co tu robisz? - spojrzałam na niego pytająco.

- A ty?

- Ja pracuje, musiałam skorzystać z łazienki - wzrokiem przejechałam na jego usta i czekałam na odpowiedź.

- Cóż... Mam spotkanie biznesowe, przykro mi że nasze spotkanie wygląda w ten sposób, ale możemy to nadrobić - puścił do mnie oczko

- Myślałam o twojej propozycji... - patrzył mi w oczy, cały czas próbując coś z nich wyczytać, jego oczy pochłaniały mnie w całości, nie mogłam nic na to poradzić, nie chciałam. Już miałam odpowiedzieć, że nie zgadzam się, ale nie planowałam nawet nad tym co mówię - I zgadzam się.

Brunet uśmiechnął się i pokonał dzielącą nas odległość. Przystawił swoje usta do mojego ucha i lekko przygryzł jego płatek.

- Nie pożałujesz, dzisiaj odbiorę cię po pracy i pojedziemy do mnie? - spojrzał na mnie, byłam w tamtej chwili jak słup soli. Jego oczy błyszczały, tylko przytaknęłam - kończysz o...?

- O 16 - wymamrotałam, nawet nie wiem kiedy jego usta znalazły się tuż przy moich, kiedy on to zrobił?

- W takim razie będę o 16... A teraz muszę iść. - jeszcze bardziej zbliżył swoje usta do moich, czułam jego zapach, miał boskie perfumy.

Chciałam coś powiedzieć, ale nie zdążyłam, bo musnął swoimi ustami moje, już nie potrafiłam wydobyć z siebie ani słowa, ten pocałunek był delikatny, obiecujący gorący seks później. Przez moje ciało przeszedł dreszcz, a w brzuchu pojawiły się motylki. Miałam ochotę podbiec do niego, siłą zaciągnąć do łazienki i zacząć go całować w usta, po twarzy, szyi, powoli go rozebrać. Potem powrócić do pocałunków tym razem zjeżdżając jeszcze niżej. Chciałabym żeby potem on całował mnie po szyi i dekolcie zdjął ze mnie koszulę, zszedł pocałunkami na piersi, zdjął stanik i wypieścił moje dwie kuleczki na klatce piersiowej.

Chłopak spojrzał na mnie i uśmiechnął się jakby widząc w moich oczach sceny, które wyobrażałam sobie, te o których marzę. Patrzy na mnie wzrokiem pełnym porządnia, rumienię się.

Widziałam w jego oczach, że było to dla niego bardzo trudne, ale odwrócił się ode mnie i wrócił do stolika, przy którym wziął się za jedzenie obiadu. Stałam jeszcze dwie minuty, aż przypomniałam sobie, że muszę do łazienki, weszłam do niej, załatwiłam się i przemyłam twarz, która dalej była czerwona jak burak.

Wróciłam i zaniosłam kolejne zamówienie naszym klientom. Nie było dużo do robienia. Przyszła do mnie rozbawiona Lily

- A ty co się tak śmiejesz? - spytałam moją koleżankę, z którą bardzo lubiłam gadać w pracy. Często gdy miałyśmy chwilę albo przerwę spędzałyśmy czas razem. Na pierwszej zmianie nie ma dużo roboty, bo nie przychodzi dużo osób do nas o tej godzinie, więcej klientów zjawia się w porze kolacji, chociaż nie powiem, w porze obiadowej też przychodzi parę osób, są takie dni, kiedy w okolicach godziny 12 - 14 jest pełna restauracja, ale bywają dni kiedy przychodzą dwie trzy osoby. Natomiast wieczorem są tłumy ludzi, rzadko się zdarza by było tak jak w porze obiadowej.

- Widzisz tego chłopaka? - wskazała palcem na wysokiego blondyna, z daleka wyglądał na przeciętnego, nie w moim guście. - Ma na imię Nick...

- No i co z nim? - zapytałam bo dalej nie znałam powodu jej rozbawienia.

- Kiedy zaniosłam zamówienie dał mi to - wyciągnęła karteczkę z kieszeni, na której napisany był numer, dziewczyna podskoczyła z radości.

Reszta dnia w pracy minęła nienajgorzej, obsługiwałam naszych klientów i nie mogłam się doczekać na tą 16. Byłam bardzo ciekawa co wykombinuje Cole. Chociaż to do przewidzenia, zgodziłam się na układ więc dziś wieczorem pewnie będziemy uprawiać "gorący" seks. Mam chociaż nadzieję, że nie będzie taki beznadziejny w łóżku i chociaż będzie miał czym się pochwalić. Chociaż nie chcę też, żeby miał za dużego, byłoby niewygodnie i bolałoby. Ciekawa też jestem gdzie my to będziemy robić, czy pojedziemy do niego do domu, czy zabierze mnie do jakiegoś hotelu gdzie wynajmiemy sobie pokój, chyba że pojedziemy do jakiegoś lasu... To byłoby już okropne i chore chociaż moglibyśmy kiedyś spróbować, ale jeszcze nie teraz. W ogóle nie wiem czy to dobry pomysł. Myśl o tym, że może mieć cudowną kochająca rodzinę, żonę i dzieci nie daje mi spokoju. To byłoby chamskie tak się wpierdalać komuś do życia i nagle wszystko psuć, bo mam ochotę na Cole'a. Na tym świecie istnieje złota zasada, której nie należy łamać. Zajętych facetów się nie tyka. Nikt nie ma prawa chociażby dotknąć chłopaka, który ma dziewczynę, a już nie mówię o żonie i dzieciach, no, chyba że chce być nazywanym świnią.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro