Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

2.

Dzień w pracy jakoś minął, w sumie to głównie dzięki temu, że zajęłam się myślami o czarnych jak węgiel oczach. W sumie, nie wiem co mnie skłoniło do myślenia o nich. Był tajemniczy i jednocześnie bardzo pociągający. Chwila czy ja serio o tym pomyślałam? Nie, nie był ani trochę pociągający, wręcz obrzydliwy.
  
Z tego wszystkiego zapomnieliśmy się przedstawić, jaka ja jestem głupia. Teraz muszę iść na kawę, chociaż nawet nie wiem z kim na nią idę. Jak zwykle muszę zrobić coś głupiego, nie żeby mi zależało na tym co pomyśli o mnie. Po prostu nie lubię wychodzić na głupią.

Postanowiłam nie myśleć o tym wszystkim i zająć się swoimi obowiązkami w pracy, w końcu muszę się starać, bo jeśli się będę tak ociągać i siedzieć z głową w chmurach to mojemu szefowi napewno się to nie spodoba, zresztą żadnemu by się nie spodobało. Kto by chciał pracownika, który zamiast zająć się pracą, jest zupełnie gdzie indziej a jego obowiązki czekają i czekają, chociaż nawet się nie doczekają. Z koleżankami mówimy na niego szefunio, oczywiście kiedy nie ma go w pobliżu, jakby usłyszał to przez woski strasznie by się wpienił. Był bardzo wymagającym człowiekiem, nienawidził spóźnień, ociągania się, bycia myślami gdzieś indziej. Uważał, że do pracy nie przynosi się spraw prywatnych. Mimo że strasznie gonił nas do pracy, nigdy w życiu na żadnego ze swoich pracowników nie podniósł głosu. Był bardzo opanowanym człowiekiem, za co go podziwiam. Sprawy wolał załatwiać na spokojnie. Mimo że był strasznie wymagający można było sobie czasem z nim pożartować albo pośmiać się. Z wyglądu był przeciętny, miał niebieskie oczy, po których zawsze było widać jeśli jest zły. Można było w nich zobaczyć co w danej chwili czuje. Jego oczy zdradzały wszystko co zakrywa uśmiech. Jego włosy były w odcieniu ciemnego blondu. Był w miarę wysoki i dobrse zbudowany. Zawsze zakładał swój garnitur.

Po dojechaniu pod nasz blok wysiadłam kierując się do mieszkania, oczywiście od razu po znalezieniu się w nim rzuciłam się na łóżko. Leżałam chwilę uzalając się nad tym jak bardzo nudne jest moje życie, kiedy nagle sobie uświadomiłam, że jestem głodna. Wstałam i zabrałam się za robienie pysznego spagetti. Lubię gotować, inaczej pewnie żyłabym na zupkach chińskich z biedronki. Krócej zeszło mi z pochłanianiem niezbędnego do życia pokarmu niż samym przyrządzeniem go. A teraz czekała mnie jakże fascynująca i ani trochę nudna robota czyli zmywanie naczyń. Oczywiście to był sarkazm. Jakoś się za to zabrałam i zanim się obejrzałam, miałam godzinę na przygotowanie się do spotkania. Wzięłam, więc długą i gorącą kąpiel, która działała na mnie od zawsze kojąco. Umyłam bardzo powolnie włosy, swoje ciało, ogoliłam się. Po co się spieszyć?

Założyłam swoją niezbyt pociągającą, chociaż nie tak brzydką bieliznę i zieloną, gładką koszulkę, czarne jeansy i zarzuciłam na siebie kremową bluzę. Chyba nie zaszkodzi też zrobić lekki makijaż?

Ostatecznie wzięłam swoją torebkę, w której już wszystko miałam i wyszłam do bliskiej mi kawiarenki.

Przyznam, że mimo to tylko zwykła kawa stresowałam się, nie wiem nawet czemu. Znowu pogrążyłam się w myślach o czarnookim, moje życie było takie nudne, że nie bardzo miałam o czym innym myśleć, tym bardziej gdy Julii nie było, brakuje mi jej żartów, jej uśmiechu i czułości.

Cóż może się wydarzyć na tej kawie?

Weszłam do kawiarenki dwie minuty przed czasem, a on już tam był, siedział przy dwuosobowym stoliku wpatrując się w swój telefon. Po jego ruchu kciuków na ekranie wnioskuję, że z kimś pisze.

Podeszłam do niego i przysiadłam się. Pierwsze co przyciągnęło mnie w jego wyglądzie to te jego czarne oczy, które przyglądały mi się, tak jak ja im. Potem przejechałam oczami po jego pełnych ustach, zjechałam niżej i przypatrzyłam się jego ramionom, które zakrywał materiał czerwonej koszuli w kratkę, chociaż mimo to widziałam ich zarys.

- Hej - odezwał się pierwszy tym swoim ładnym głosem. Dalej wpatrywałam się w jego oczy i dopiero po chwili również się odezwałam.

- Cześć, rano zapomniałam się przedstawić - zaczęłam i zauważyłam, że brunet wpatruje się w moje usta śledząc każdy ich ruch - Victoria

I właśnie w tej chwili przenosi wzrok na moje zielone tęczówki i posyła mi swój uśmiech pokazując te proste, białe i zadbane zęby.

- Też zapomniałem, wybacz - mówi ciągle patrząc mi prosto w oczy - Cole

Wyciąga rękę podając ją mi a ja ją uściskam. Przytrzymuje ją i zbliża do swoich ust po czym całuję zbyt długo.

- Dzień dobry, w czym mogę służyć? - we wpatrywaniu w siebie przerywa nam młoda kelnerka o jasnych włosach i niebieskich oczach, ale mało co zwracam na nią uwagę.

- Poproszę capucino i szarlotkę - posłałem jej uśmiech

- To samo poproszę - usłyszałam ten męski głos bruneta, który znajdował się naprzeciwko mnie.

Zaczęłam szukać w swojej torebce pieniądze, ale brunet zatrzymał mnie swoim pięknym głosem.

- Ja zapłacę

- Nie trzeba, mam pieniądze - upierałam się, chłopak spojrzał na mnie, ale ja nie dawałam za wygraną

- Ale dla mnie to żaden problem, naprawdę - Cole także pozostawał przy swoim. Szybko znalazłam pieniądze i zapłaciłam za swoje zamówienie. Zapłacił za swoje.

Kelnerka odeszła, a chłopak pokrecił zrezygnowany głową.

- Ładnie wyglądasz - taki prosty komplement, potrafi sprawić, że od razu na twarzy robię się czerwona. Ciekawe tylko czy porównać bardziej możnaby było to do odcieniu truskawki, pomidora czy może buraka? - naprawdę

Czy on mi właśnie powiedział, że ładnie wyglądam? Patrzyłam na niego wciąż nie mogąc się nadziwić pięknem jego oczu, były takie tajemnicze, że aż strasznie ciągnęło mnie by obserwować je najlepiej cały czas. STOP.

- Dziękuję, ty też niczego sobie - Nie wiem co we mnie wtedy wstąpiło, ale posłałam mu swój zadziorny uśmieszek.

Chłopak spojrzał na mnie i odwzajemnił uśmiech, spojrzał znowu na moje usta i wyglądał jakby coś sobie wyobrażał w swojej głowie, chciałabym poznać jego myśli.

- O czym myślisz? - znowu uśmiechnęłam się w ten sam sposób co wcześniej, a chłopak spojrzał w moje oczy. Założyłam kosmyk włosów za ucho, co od razu zauważył.

- Och, o niczym - mrugnął do mnie jednym oczkiem, posyłając żarobliwy uśmieszek i zboczony.

Skoro tak chcę się bawić to okej.

- Och - jęknełam cichutko, tak by tylko on mnie usłyszał - Napewno? Wydawało mi się, że poważnie się nad czymś zastanawiasz - uśmiechnęłam się w podobny sposób co on do mnie.

Nie mogłam się oprzeć, żeby nie spojrzeć na jego ramiona, musi być bardzo silny, spojrzałam też na jego klatkę piersiową, która podnosiła się, żeby za chwilę opaść, wyobrażałam sobie go bez części garderoby, która zakrywała jego pewnie umięśniony tors.

- A ty? - z zamyślenia wyrwał mnie jego rozbawiony i pewny siebie głos.

Podniosłam swoje oczy na niego, widać było, że jest czymś wyraźnie rozbawiony. Posłałam mu zdziwione spojrzenie, a on zaczął się jeszcze głośniej śmiać.

- A ty, o czym myślisz? - zapytał, na co rozszerzyłam oczy, bo nie wiedziałam co powiedzieć.

Na szczęście podeszła do nas kelnerka, dając nam nasze zamówienia, podziękowaliśmy jej, a ona odeszła.

- Co lubisz robić? - odetchnęłam z ulgą, myśląc, że nie będę musiała odpowiadać na jego pytanie.

Obserwowałam jego mimikę twarzy. Zmarszczył brwi.

- Nie zmieniaj tematu i lepiej opowiedz o czym myślałam, bo po twojej minie mogę stwierdzić, że były to bardzo fascynujące rzeczy - puścił mi oczko

Cóż... Owszem były to fascynujące rzeczy. On bez koszuli, schodzący pocalunkami po mojej szyi coraz niżej... Aż dociera do materiału mojej koszulki. Patrzy mi głęboko w oczy swoimi czarnymi tęczówkami.

- Odpowiem Ci, jeśli ty opowiesz mi o czym ty myślałeś - Uśmiecham się znowu zadziornie także puszczając mu oczko, a on uśmiecha się.

Trwa cisza, której żadne z nas nie przerywa. Chłopak zastanawia się nad moją propozycją, obserwując cały czas moje oczy, tak jakby chciał wyczytać z nich o czym myślałam.

- Dobrą - Przerywa ciszę i patrzy w moje oczy z determinacją - Myślałem, o tym co jeszcze potrafią robić te piękne usteczka, niż tylko mówić.

Otworzyłam szeroko oczy, bo nie spodziewałam się tego co powie, tak samo jak tego co ja powiedziałam za chwilę.

- Cóż... Ja myślałam o tym co kryje się pod tą koszulą.

Uśmiechnął się zadziornie, ale w jego oczach widzę też zdziwienie. Piłam powoli kawę, a on dokładnie mi się przyglądał.

- W takim razie - zaczął po chwili ciszy a ja nie odrywając od niego wzroku zajadałam się szarlotką - Może oboje spełnimy swoje fantazje?

Prawie zakrztusiłam się szarlotką słysząc o jego pomyślę. Nie, to nie jest dobry pomysł. Mimo że wiem jak bardzo byłoby to złe, chce tego, i to bardzo.

Chłopak widząc jak kaszle spojrzał na mnie zmartwionym i wystraszonym wzrokiem, a ja próbowałam się z tym uporać, w końcu się udało.

- Wszystko w porządku? - zapytał patrząc na mnie tymi swoimi pięknymi oczami

- Tak.

Cole patrzył na mnie i obserwował każdy mój ruch, a ja próbowałam zastanowić się nad jego propozycja. Jego obecność bardzo mi to utrudniała.

- Zastanowię się nad twoją propozycją - posłałam mu swój uśmiech, a on zrobił to samo.

Patrzyłam jak pije swoją kawę i je szarlotkę, którą bardzo uwielbiam. Śledziłam jak otwiera usta by włożyć do nich porcję szarlotki i jak popija ją kawą. Gdy pochłania szarlotkę pojawiają mu się drobne zmarszczki w kącikach oczu, co jest bardzo słodkie.

Brunet zauważył, że go obserwowałam i posłał mi pytające spojrzenie. Szybko odwróciłam wzrok i zaczęłam podziwiać kawiarenkę, nie była wielka. Było tu trochę stolików, przy których siedziało parę osób. Przy jednym siedziały dwie dziewczyny zawzięcie o czymś rozmawiając. Przy innym siedział tyłem do mnie blondyn rozmawiając z brunetką, która co chwilę się śmiała. Ściany kawiarenki były pomalowane na blady żółty i błękit, wisiały na nich obrazki, malowane ręcznie. Na jednym z nich było widać nasze piękne morze Bałtyckie, na innym piękne góry, morskie oko, rzeki, jeziora. Były też fotografie, na których widoczne były łąki, lasy, jeziora, kwiaty, drzewa, zachód słońca i różne inne krajobrazy naszego kraju.

Zwróciłam uwagę na chłopaka, który teraz wpatrywał się we mnie, najwidoczniej skończył już jeść.

Złapał jedną z moich rąk, która leżała na stoliku i przytrzymał przy swoich ustach lekko pocałował, najdelikatniej jak tylko potrafił i spojrzał prosto w moje oczy. Nie zabrałam jej, tylko lekko się do niego uśmiechnęłam.

I tak po prostu siedzieliśmy nie odzywajac się do siebie, tylko wpatrując w swoje oczy. Brunet pochylił się nad stolikiem i szepnął mi do ucha.

- Nie tylko ładnie, ale i seksownie - odsunął się posyłając zboczone spojrzenie i swój uśmieszek - Późno sie robi, nie chcesz wracać?

- No w sumie to możemy - Obydwoje wstaliśmy, nie odrywając od siebie wzroku.

Podeszliśmy oboje do drzwi, brunet je otwierzył, przytrzymał i przepuścił mnie w nich. Wychodząc na powietrze poczułam chłodną pogodę, spojrzałam na telefon i zorientowałam się, że przesiedzieliśmy tam prawie godzinę, nawet nie wiele gadają a głównie patrząc się na siebie.

- Odprowadzę cię - powiedział, a ja mu przytaknełam na znak, że się zgadzam - Zimno ci?

- Trochę

Patrzyłam na niego, widziałam jak się nad czymś zastanawiał, potem poprosił mnie bym tu poczekała i na chwilę odszedł, wrócił ze swoją bluzą.

- Będzie Ci ciepłej - powiedział i okrył moje ramiona, od razu zrobiło mi się cieplej.

Rozmawialiśmy gadając o głupotach, aż doszliśmy pod mój blok.

Nawet nie zauważyłam kiedy położył swoją dużą dłoń w dole moich pleców. Nie zrzuciłam jej. Nie zaprotestowałam, pozwoliłam by mnie dotykał.

- Już dochodzimy - szybko powiedziałam, nie myśląc o tym, że zabrzmiało to dwuznacznie.

- Może i ty tak, ale mi potrzeba jeszcze czasu - posyłał mi swój zboczony uśmiech, a ja dopiero po chwili zorientowałam się o co mu chodzi.

- No nie wiem, ten namiot mówi co innego - zaczęłam się z nim droczyć, uśmiechnęliśmy się oboje do siebie

- To dobrze, że nie zdjelaś koszulki, chociaż może gdybyś to zrobiła to faktycznie bym dochodził - Otworzyłam szeroko oczy nie wierząc, że naprawdę to powiedział i śmiałam się razem z nim.

Cole patrzył prosto w moje oczy i poważnieje.

- To co? - przerwał chwilową ciszę między nami, a ja co chwilę spoglądałam na jego pełne, piękne usta. NIE, NIE MYŚL O TYM. - Mam nadzieję, że do następnego razu.

- Zobaczymy - odpowiedziałam i czekałam aż on pożegna się pierwszy.

Nie wiem jak powinnam się zachować w tej sytuacji, na przytulenie się jest chyba jeszcze za wcześnie, a na buziaka chociażby w policzek tym bardziej, dlatego obserwowałam i czekałam na krok bruneta. Tak wiem jest to tchurzliwe.

- Dostanę buziaka na pożegnanie? - I wtedy przeniósł swój wzrok na moje usta, które pomalowałam jedynie błyszczykiem.

- Chyba śnisz - droczyłam się z nim, on zrobił smutną minkę, ale zostałam twarda i pokręciłam głową.

- Dobrze, to być może do następnego razu - puszcił mi oczko.

- Być może do zobaczenia - pożegnałam się z nim i odwraciłam chcąc wrócić do domu, kiedy nagle poczułam jego rękę na pośladku.

Odwróciłam głowę, ale on zdążył już uciec i machał mi z daleka. Odwróciłam się i poszłam do domu. No teraz to mnie wkurzył. Jak on mógł tak bezczelnie klepnąć mnie w tyłek?! Co za bezczelny typ!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro