Rozdział 8
Blask księżyca oświetlał cztery drzewa, przy których gromadziły się liczne koty, które cicho rozmawiały. Nagle ich głos został przerwany przez Niebiańską Gwiazdę.
– Koty wszystkich klanów! Rozpoczynamy zgromadzenie. – miauknęła donośnie i skinęła głową do przywódcy Klanu Ziemi.
– U nas jest wszystko dobrze. Mamy dwójkę nowych kociaków. – zaczął.
– Pierwszym kociakiem jest koteczka, Żabka. A drugi, to kocurek, Ryjówek. – powiedział, a koty wznosiły ciche wiwaty na cześć kociąt poczym przywódca się cofnął. Wystąpił teraz Iskrząca Gwiazda.
– U nas jest wszystko dobrze. – rzekł.
– Nie to, co u Klanu Liścia, i Nieba. – syknął jeszcze, i pospiesznie się cofnął. Rozżarzona Gwiazda rzuciła mu niespokojne spojrzenie i strzepnęła ogonem, a następnie zaczęła mówić.
– U nas wszystko dobrze. – krótko oznajmiła a głos zabrała Niebiańska Gwiazda.
– U nas tak samo. – machnęła niecierpliwie ogonem i zeskoczyła. Inni przywódcy zrobili to samo. Każdy zebrał klan i ruszył w milczeniu w swoją stronę.
Minęło kilka dni od zgromadzenia, była ciemma noc, a Nocna Łapa się obudziła. Rozejrzała się po legowisku i zobaczyła, że Paprociowa Łapa wychodzi. Coś kazało jej go śledzić. Podniosła się i wykradła z legowiska uczniów. Zobaczyła, że uczeń przekradł się niezauważalnie przez wyjście z obozu. Wartownik cicho chrapał.
No nieźli ci wartownicy. – warknęła w myślach i zaczęła podążać za Paprociową Łapą dalej. Uczeń kierował sie w stronę wodospadu.
Co on, na Klan Gwiazdy będzie robił przy wodospadzie w środku nocy? – syknęła w myślach i nerwowo szła za nim dalej. Stąpała dość głośno i niezdarnie, i cudem było to, że kocur jej nie słyszał. Wnet zapiszczało aż jej w uszach. Przypomniała sobie, że przy wodospadzie jest jakaś dziwna pułapka, zostawiona przez dwunożnych, którzy mieli siedzibę na terenie Klanu Ziemi.
Czy on..? Nie, to nie może być prawda! – krzyczała w sobie. Gdy uczeń dotarł do wodospadu zbliżał się do pułapki. Jej obawy chyba się potwierdziły. Gdy Paprociowa Łapa do niej podszedł, Nocna Łapa wyskoczyła z wrzaskiem.
– Nie!
Lekko podrudawy kocur obrócił się w jej stronę. Spojrzał na byłą przyjaciółkę. W jego oczach płonął ogień.
– To ten czas. – wyszeptał z ulgą.
– Nie... – błagała ze łzami w oczach.
– To za to.
– Co? Za co?
– Za pokochanie go! – krzyknął
– Ale...
– Nie ma ale. Co chcesz powiedzieć na koniec mojego życia?
– Nic...
– Nic? Okej. Do zobaczenia! – wrzasnął i rzucił się do pułapki. Wcisnął do niej głowę i gardło. Widoczne było pulsowanie w kocurze krwi, gdyż pułapka powoli, ale sprawnie zaczynała się zaciskać.
– Żegnaj... – wysyczał, przymykając oczy, i czekając na śmierć. Zaczął kaszleć krwią. Gdy pułapka prawie sie zacisnęła, z jego gardła leciała strużka krwi. Uczennica z przerażeniem i łzami w oczach patrzyła na jego śmierć. Aż nagle pułapka się zacisnęła i z gardła ucznia wytrysnęła krew. Dużo krwi. On już nie żył. Nocna Łapa patrzyła na zamglone i mętne oczy ucznia oraz nieruchome ciało. Krew nadal płynęła. Przy Paprociowej Łapie była wielka kałuża tej lepkiej cieczy. Kotka trzęsąc się podeszła i popchnęła ciało do wodospadu. Cofnęła się o krok. Ciało, nadal jeszcze z pułapką, zaczęło się osuwać i zostawiać za sobą szlak krwi. Aż wreszcie sturlało się do wodospadu. Woda zaplamiła się odrazu czerwienią. Nurt porwał ciało w dół, barwiąc wodę dalej. Nocna Łapa patrzyła na to jak wryta. Czy ona właśnie pozwoliła mu się zabić?
521 słów.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro