Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 4

Był piękny poranek, a każdy z uczniów jeszcze smacznie drzemał. Powoli koty zaczeły przyzwyczajać się do braku Szałwiowej Łapy, a jedyne, co im o niej przypominało, to jej stare puste posłanie, które było już zimne. Nocną Łapę zbudził przyjemny śpiew ptaków. Usiadła i zaczęła się myć. Gdy się przeciągała, do legowiska weszła jej mentorka.
– Chodźmy. – mrukneła do uczennicy i ruszyły w stronę granicy z Klanem Iskry, aby zapolować. Nocnej Łapie udało się upolować dwie piękne duże i soczyste myszy. Gdy miały już wracać, usłyszały dźwięk łap. Biała uczennica nadstawiła uszu. Łap było wiele. Nie mógł być to żaden patrol. To musiała być wielka chmara kotów. Aż nagle z krzaków wyskoczyły zwinne koty Klanu Iskry. To był atak!
– Nocna Łapo! Biegnij po wojowników! – rzuciła Rozżarzona Gwiazda. Uczennica zaczeła biec. Czy Klan Iskry ma sojusz z Klanem Ziemi i to atak? – myślała. Aż nagle taka zamyślona wpadła na Liściastą Łapę trenującego z mentorką.
– Przepraszam! Muszę biec po wojowników, zaatakował nas na granicy Klan Iskry!
Krzyknęła szybko i zaczęła biec dalej, a uczeń z zastępczynią prawdopodobnie ruszyli na granicę. Nocna Łapa dobiegła do obozu i zawiadomiła szybko wojowników. Błyskawicznie wrócili na granicę. Rozpętała się walka. Kotka rzuciła się na młodego wojownika Klanu Iskry. Wgryzła mu się w kark a on próbował ją z siebie zrzucić jednak uczennica zdążyła już się wyślizgnąć  i wpełznąć pod brzuch. Przejechała mu pazurami po brzuchu i wyskoczyła spod niego. Kocur na nią wskoczył i się otrzepał. Ta wykorzystała jego nieuwagę i przewróciła się na plecy. Wojownik żałośnie pisnął i z trudem wyrywając się przestraszony uciekł.

Walka już się kończyła, Nocna Łapa zaczęła szukać matki. Przepychała się przez ostatnie walczące koty aż nagle zobaczyła jej martwe ciało.
– Mamo! Mamo! Nie! – podbiegła do ciała i bezsilnie się przewracając zaczeła płakać
– Ona nie żyje... – szepnęła podchodząca Rozżarzona Gwiazda
– To niemożliwe! – wykrzyczała na co przywódczyni tylko westchnęła. Nocna Łapa spojrzała w zamglone, mętne oczy matki.
Ona chyba mówi prawdę... – pomyślała i z trudem się podniosła, a wszyscy wojownicy zaczęli podchodzić. Wzięli ciało i skierowali się do obozu. Uczennica ich dogoniła. Gdy wkroczyła jako ostatnia, rozpoczęło się zebranie.
– Koty Klanu Liścia! Odbyła się walka, i niestety, nie obyło się bez śmierci. Z przeciwnego klanu poległo pare kotów, zaś z naszego na całe szczęście tylko jeden. To Klonowa Nadzieja. – wskazała koniuszkiem ogona na ciało wojowniczki, leżącej pod skałą.
– Możecie się z nią pożegnać. Chcę jeszcze wam powiedzieć, że świetnie walczyliście. A teraz, zebranie uważam za zakończone.
Nocna Łapa podeszła do ciała. Wtuliła się w stygnące ciało. Czuła się nieswojo. Myślała, że śmierć nie boli tak bardzo, aż do dziś.
– Oh, mamo... Gdybyś jeszcze żyła. Przepraszam za wszystko... – wyszeptała i się podniosła. Wycofała się i rozejrzała po kotach. Nigdzie nie widziała ojca. Zignorowała to jednak i ciągnąc za sobą ogon wróciła do legowiska uczniów. Chwilę później przyszedł do niej Liściasta Łapa.
– Nocna Łapo... Tak mi przykro...
– Mhm...
– Znowu się obraziłaś? Ja wiem, jaki to ból. Ja nawet nie poznałem swojego ojca.
– Więc ty się nie rozstałeś!
– Tak, to prawda. – westchnął i położył się przy kotce, wtulając się.
– Będzie dobrze – szepnął

Nocną Łapę zbudziło wołanie zastępczyni
– Nocna Łapo! Liściasta Łapo, idziecie na patrol!
Uczennica zniesmaczona się podniosła i potruchtała do kotów z patrolu. Liściasta Łapa wyszedł zaraz za nią.

Patrol był spokojnym patrolem. Nic szczególnego. Jedynie zaczęły opadać liście. Aż z małego krzaczka wyskoczyło lisiątko, wyglądającego jakby miało jeden wschód słońca. Było bardzo chude, i najwidoczniej samotne. Pewnie jakiś klan zamordował jego rodzine.
– Patrzcie, lis! – krzyknął szary uczeń widząc lisiątko
– Pewnie ktoś zabił jego rodzinę... – wymamrotała Nocna Łapa
– Ale te lisiątko tez trzeba zabić. Niedługo i ono będzie sprawiać kłopoty. – wytłumaczył któryś z wojowników
– My je zabijemy i zobaczymy czy nie ma w pobliżu więcej, wy może wróćcie do obozu. – rzekła zastępczyni
– Dobrze...
Uczniowie potruchtali do obozu. Na wejściu do obozu czekał ojciec Nocnej Łapy.
– Cześć Nocna Łapo, może...
– O, witaj, przypomniałeś sobie o mnie.
– Ale...
– Nie ma ale. Nawet nie pożegnałeś się z partnerką! – uczennica sykneła i uciekła do legowiska uczniów.

Nocna Łapa i inni uczniowie kulili się w legowisku, gdyż była straszna burza. Gdy postanowili wyjść, zobaczyli, że Żółte Futro obserwuje niebo. Nagle na niebie pojawił się znak – to był obraz szarego kota umierającego przy księżycowym kamieniu.
– Na Klan Gwiazdy! – krzyknął medyk, a uczniowie przerażeni wrócili do legowiska.

704 słów

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro