Rozdział 11
Nocna Łapa obudziła się na ciemnej polanie. Wystraszona zjeżyła futro. Kolejne koszmary! Zaczęła drżeć. Na środku polany stał wysoki kamień, na którym był kot, rozmiarowo trochę większy niż biała uczennica. Jego sierść była podrudawa, a oczy jasno zielone, pełne nienawiści.
– Jak nie miło cię widzieć. – mruknął
– Paprociowa Łapa? – zastrzygła ciekawsko, ale równocześnie nie do końca pewnie, uchem.
– To już przeszłość. – miauknął z szyderczym uśmiechem.
– Mhm... A więc, gdzie jesteśmy?
– Pewnie w Klanie Gwiazdy, co?
– Okej, czyli w tym czymś zwaną Mroczną Puszczą.
– Być może! – zachichotał i zniknął, a uczennica słyszała w uszach piski.
Po chwili obudziła się zdyszana na ciepłym posłaniu.
– Liściasta Łapo! – krzyknęła drżąc
– Tak, Nocna Łapo? Co się stało? – zapytał zaspany i dopiero co ledwo obudzony.
– Paprociowa Łapa jest w Mrocznej Puszczy.
– Że, co?
Nocna Łapa wzruszyła ramionami, zanim zdołała odpowiedzieć, gdyż nie miała pojęcia, jak to powiedzieć. Ale po chwili znalazła właściwe słowa i zdobyła się na odwagę.
– Więc... Paprociowa Łapa odwiedził mnie w Mrocznej Puszczy. Wiem, że to ona, bo wyśmiał Klan Gwiazdy. Dodatkowo te miejsce było typowe pod tych parszywców...
– Co zrobił takiego złego?
– Nie wiem. – skłamała i wyszła z legowiska. Wygięła grzbiet w łuk w rozciągnięciu poczym polizała łapę i przejechała nią po uchu. Gdy udało jej się umyć się, usłyszała głos zastępczyni wyznaczającej patrole.
– Uwaga, wyznaczam patrole! Na patrol łowiecki wyruszy Nocna Łapa, Rozżarzona Gwiazda, Waniliowy Ogon oraz ja. Na graniczny ruszy za to Mglista Ścieżka która poprowadzi i wybierze sobie kilku wojowników.
Koty wyznaczone w mgnieniu oka zebrały się w grupki.
– Gdzie zapolujemy? – spytał ktoś.
– Możemy gdzieś w okolicy czterech drzew. – odparła Paprotkowy Szum.
Inni członkowie patrolu zgodzili się skinięciem głowy. Grupka kotów ruszyła w stronę wybranego miejsca do polowania.
– Rozdzielmy się, ale nie odchodźmy lepiej zbyt daleko. – zaproponowała Rozżarzona Gwiazda.
Koty posłuchały. Nocna Łapa poszła w głąb jednego z lasów przy czterech drzewach. Otworzyła pysk i doszedł do niej świeżutki zapach wiewiórki. Po niedługiej chwili w pysku uczennicy było zwierzątko. Upolowała jeszcze kosa oraz dość mizerną mysz, a następnie wróciła do miejsca rozdzielenia. Czekali na nią już wszyscy członkowie patrolu, ale nie przejęła się tym. Wróciła z nimi do obozu i odłożyli zdobyte pożywienie na stertę zdobyczy. Po chwili podeszła do niej Waniliowy Ogon z prośbą.
– Nocna Łapo, możesz wymienić mech u starszyzny razem z Liściastą Łapą? Dawno nie był wymieniany...
– Jasne! – miauknęła
Podreptała po kolegę i poszli do legowiska medyka po mech a potem wzięli się do wymieniania go w leżu starszyzny.
402 słowa
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro