Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 10

Patrol wkroczył do obozu, a koty zaczęły odrazu zbierać się wokół.
– Co się stało!? – każdy krzyczał.
– Cisza! – krzyknęła zaalarmowana Rozżarzona Gwiazda wyłaniająca się z legowiska.
– Co się stało? – zapytała ze spokojem.
– Gdy byliśmy na patrolu przy wodospadzie, wyczuliśmy nietypowy zapach, okazało się że to krew... A w wodospadzie... leżało zaklinowane ciało Paprociowej Łapy... – wytłumaczyła zastępczyni
– Pokażcie ciało medyczce, może coś zobaczy.
  Patrol zaniósł Śnieżnej Nadzieji ciało a ona dokładnie je zbadała.
– Na pewno się nie utopił.
– Tak, wiemy. Prawdopodobnie został zabity, i to przez kogoś z naszego klanu. – wytłumaczyła Paprotkowy Szum.
– Dlaczego tak twierdzisz? – zastrzygła uchem
– Klan Ziemi nie jest aż tak nie honorowy aby wkroczyć nam na teren i zabić naszego ucznia. Dodatkowo przecież na pewno został zabity w nocy, gdyż wieczorem był w obozie, a Klan Ziemi chyba nie ma nocnych patroli.
– Hm... No, faktycznie...
  Każdy zaciekawiony siedział jeszcze moment w legowisku w ciszy, a później koty zaczęły się rozchodzić. Nocna Łapa podeszła do sterty zdobyczy i przysiadła. Zaczęła jeść nornika. Dosiadł się do niej Liściasta Łapa i zaczęli dzielić się zwierzyną.
– Cześć. – miauknął trochę przyciszonym głosem.
– Jak myślisz, kto zabił Paprociową Łapę?
– Nie wiem... A skąd mam wiedzieć?
– No, ja też nie wiem. Ale pytam, jak myślisz...
– Nie mam pojęcia. – wymamrotała i przełknęła ostatni kęs zwierzyny, kiedy dobiegło do niej wołanie mentorki.
– Nocna Łapo, trening!
– Tak, już idę! – krzyknęła.
– Muszę iść. – szepnęła do kolegi i ruszyła biegiem do swojej mentorki, stojącej w wyjściu z obozu.
– Co dziś będziemy robić? – spytała
– Potrenujemy walkę.
Nocna Łapa pokiwała głową a kotki zaczęły iść.

– Jestem taka zmęczona! – kładąc się na posłaniu westchnęła.
– To był ciężki dzień. – wyszeptał przyjaciel. Nocna Łapa zwinęła się w kłębek, chociaż nie miała ochoty na spanie. Postanowiła wymknąć się w nocy, aby się przejść.
Gdy było już późno i szary uczeń smacznie spał, uczennica podniosła się na łapy i wyszła z legowiska. Rozejrzała się i spostrzegła, że wszyscy spali. Wyszła z obozu przez śmietniko, aby ominąć spotkanie z  wartownikiem, po czym zaczęła biec. Łapy niosły ją na piekną polankę w lesie. Po tym jak dobiegła, ułożyła się na grzbiecie. Patrzyła zamyślona na świecącą srebrną skórę.
– Paprociowa Łapo...? Jesteś tam...? – wyszeptała, nadzieją na odpowiedź, ale tak się jednak nie stało.
– Przecież sam Klan Gwiazdy mówił mi, że go tam nie ma... – westchnęła.
– Jestem głupia. No bo nie dość, że wprost mi to powiedzieli, to oczekuję odpowiedzi od gwiazd...

390 słów.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro