◇6◇
Damon
Bonnie otwiera wielką księgę i przekartkowuje ją. Widzę rysunki różnych stworzeń - duchów, czarownic, wampirów, wilkołaków i wszelkiego rodzaju hybryd. W pewnym momencie natrafia na młodego człowieka z czarnymi jak noc oczami i rękami wyciągniętymi na boki. Dziewczyna zaczyna wodzić wzrokiem po słowach, które dla mnie nie znaczą zupełnie nic.
- Nie jestem chodzącą encyklopedią starożytnych języków nawiedzonych macoch i nie mam pojęcia, co do cholery jest tu napisane, więc bądź tak łaskawa i oświeć mnie. - uśmiecham się sztucznie.
- Piszą tu o słabościach i mocnych stronach. Te stworzenia są silniejsze od wszystkich innych. Z każdym z nich połączona jest jedna czarownica, ponieważ to one wiele lat temu je stworzyły. Miały im pomagać przy magii, jednak coś poszło nie tak. Każde z nich jest połączone z jednym żywiołem, który przed przemianą je krzywdzi, a po - staje się jego siłą. Jest ich najmniej ze wszystkich gatunków, predyspozycje przechodzą drogą krwi. - mówi szybko.
- Ale jak się nazywają? Czym właściwie są? - dopytuję zirytowany. Bonnie nagle odwraca głowę w moją stronę i blednąc, szepcze.
- Ona jest demonem.
Viviann
Dziewczyna i brunet wracają. Ona wygląda na przerażoną, a on - na zmieszanego. I to porządnie. Podnoszę się na tyle, na ile jestem w stanie. Brunetka podchodzi do mnie i zaczyna szeptać jakieś niezrozumiałe dla mnie słowa. Gdy kończy, oznajmia.
- Rzuciłam na nią zaklęcie blokujące wszystkie moce. Jest niczym normalny człowiek. - po chwili pyta. - Co wyrządza ci krzywdę, chodź nie powinno robić nic? - kieruje do mnie.
- Woda. Woda mnie parzy. - szepczę.
- Czy posiadasz coś, co masz często przy sobie? Pierścionek, bransoletka, naszyjnik, brożka... cokolwiek?
- Mam bransoletkę, której praktycznie nigdy nie zdejmuję. - odpowiadam cicho. Nie mam zbyt dużo siły.
- Zdejmij ją. - oznajmia nagle.
- Czemu mam to robić? - pytam zaskoczona.
- Chcę ci pomóc. Po prostu ją daj. - wyciąga rękę. Niepewnie zsuwam z nadgarstka kolorową plecionkę i podaję dziewczynie. Ta ponownie wypowiada nieznane słowa, po czym podaje mi ją.
- Gotowe. Od teraz, za każdym razem gdy będziesz miała ją na ręce, będziesz mogła dotykać wody bez żadnych konsekwencji. Mam tylko jeszcze jedno pytanie. Jak radziłaś sobie wcześniej?
- Mama rzucała zaklęcie za każdym razem, gdy szłam się myć. Nie była jednak w stanie zrobić tego na długo. - Na wspomnienie o mamie zrobiło mi się przykro. Gdzie ona teraz jest? Dlaczego nie siedzi przy mnie, martwiąc się o moją ranę, która swoją drogą nie wygląda zbyt dobrze?
- Twoja mama była czarownicą? - spytała.
- Tak. A ty - kim jesteś?
- Ja jestem czarownicą, tak samo jak twoja mama. Bracia Salvatore - Stefan i Damon - są wampirami. - Obaj uśmiechnęli się do mnie - Stefan miło a Damon ironicznie. Temu drugiemu odpowiedziałam tym samym. - A ty... jesteś demonem.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro