Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

◇2◇

- Nikogo wcześniej nie zauważyłem. - powiedziałem, otwierając drzwi z tyłu pojazdu. Mój brat miał rację, zobaczyłem nieprzytomną dziewczynę. Ostrożnie wyplątałem ją z pasów bezpieczeństwa i ułożyłem na asfalcie.
- Oddycha, ale ledwo. Muszę jej pomóc. - Nie zdążyłem nic powiedzieć a Stefan już przykładał swój krwawiący nadgarstek do jej warg. - Trzeba ją stąd zabrać. Nie możemy jej tu zostawić.
- I to dalej? Ile ona ma lat? 17? Jeżeli zabiłem jej jedynego członka rodziny, dziewczyna trafi do domu dziecka. - mruknąłem.
- Czyżbyś miał wyrzuty sumienia? Nie możliwe. - zakpił Stefan. - Weź ją na ręce. Na razie wydobrzeje u nas A potem zastanowimy się co z nią zrobić. Sprawdzę co jest w bagażniku. - Nie chciałem się kłócić więc delikatnie podniosłem ją z asfaltu. Dopiero teraz zauważyłem, jak niewiele waży. Na razie rany nie zaczęły się goić lecz wiedziałem, że to tylko kwestia czasu.
- Znalazłem dawie walizki i lodówkę podróżną. - oznajmił mój brat.
- Co w niej jest? Organy wiewiórek? - zakpiłem. Ten jednak podniósł wzrok z dziwnym wyrazem twarzy.
- Worki z krwią.
- Co?! Czy ona jest...
- Nie sądzę, inaczej jej rany dawno by się zagoiły i próbowałaby przebić cię kołkiem. - powiedział. Położyłem dziewczynę na tylnych siedzeniach, pod nie wsadziłem walizki, a ciało ułożyliśmy w bagażniku. Później się nim zajmiemy.

***

- Ty wolisz ją opatrzeć czy ja mam to zrobić? - zapytał Stefan, trzymając miseczkę z ciepłą wodą i ręcznik.
- Lepiej ja to zrobię, bo jeszcze się rzucisz na krew i zamiast jednego ciała będziemy mieli dwa. - oznajmiłem z kpiącym uśmiechem i wziąłem od niego przedmioty. Zanurzyłem ręcznik w wodzie A następnie wycisnąłem nadmiar cieczy. Przełożyłem do jej skóry mokry materiał lecz zabrałem go, gdy na twarzy nieprzytomnej zobaczyłem grymas. Cofnąłem dłoń, a w miejscu ręcznika zauważyłem spore poparzenie, którego z całą pewnością przed chwilą tam nie było.
- Stefan, musisz coś zobaczyć. - mruknąłem w przestrzeń.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro