po co kłamałaś frajerko w żywe mi oczy
Generalnie nie nadążam z tym co się dzieje w gi, więc dla starych graczy by czuli nostalgię będę pisać to w czasie przeszłym, tak gdzieś 2.8 .
Rejs statkiem, przebiegł bez żadnych problemów. Blondynka podziękowała załodze, za podróż i ruszyła szukać szpetnego rudzielca.
A gdzie można go znaleźć? Oczywysstym faktem, że przy herbacie z panem Zhonglim. Przemierzając ulice Liyue, czuła jak z każdym krokiem, łykiem powietrza, coś w niej pęka.
Gdy minął ją chłopak, o grafitowych włosach.
Momentalnie blondyna poczuła jak jej nogi robią się lekkie, głowa ciężka, jak powietrze które można ciąć nożem. W oczach zaczęło jej jaśnieć, a nos chciał podążyć za jego zapachem. Jednak to nie trwało długo, bo nagle wszystko zgasło.
Przebudziła się dopiero, gdy na zewnątrz było już ciemno. Wciąż nie wiedząc co się dzieje, przytuliła poduszkę o dziwnie znajomym zapachu. Pół w śnie, myślała tylko o tym by przytulić ją mocnej. Jednak ta chwila, nie trwała długo. Bo uświadomiła sobie, że mdlała na ulicy.
Strach i niepewność, zerwały ją na równe nogi. W tedy ujrzała pokój, przepełniony wspomnieniami. Znów poczuła to, co tamtej nocy. Jednak tym razem, z tęsknoty za miłością.
Miłością którą porzuciła, z własnego wyboru. Biegnąc za czymś, czego osiągnięcie wciąż jest dalekie. Nie skupiała się na tym, co tu i teraz. Więc teraz płaci w łezkach.
– Widzę, że się obudziłaś.. – Powiedział niby ozięble, ale jednak z uczuciem. Chłopak stał w progu i patrzył w przeciwną stronę. Lumine patrzyła w niego, jak w obrazek. – No, przestań się mazgaić. – Podszedł do niej i podał jej chusteczki, z szafki obok. Blondynka wytarła, swoje spuchnięte od płaczu oczy i mokre policzki. – Dawno się nie widzieliśmy. – Powiedział chłopak, po czym usiadł obok niej. Dziewczyna się speszyła i patrzyła tylko w dół.
– Dlaczego..? – Udało jej się wykrząknąć, łamiącym się głosem. Chłopak spojrzał się w bok. Jego kąciki ust opadły, a powietrze znów stało się ciężkie.
– Powinienem spytać cię, o to samo.. – Lumine ścisnęła mocniej chusteczkę, którą trzymała w ręce. Czuła że to co zaraz usłyszy, mocno ją zrani. – Czekałem na ciebie tyle, że zacząłem wątpić że w ogóle cię jeszcze zobaczę. – Powiedział to bez emocji, a serce złotookiej zaczęło się kruszyć. – A gdy zobaczyłem cię wśród ludzi, ty nawet się nie obejrzałaś. Zemdlałaś na środku ulicy, głupio było cię tak zostawić. – Dziewczynę ścisnęło za serce. Doszło do niej, ile chwil straciła. Jednocześnie przypominając sobie, ten wspólnie spędzony czas.
________
Tak, tak, ja wiem.
Nie wiem czy ktoś na to czekał, manifestował, w każdym razie jest.
Szczerze, ledwo kojarzę co się działo w tej książce.
Cudna się zdarzają, a to jedno z nich.
W tym rozdziale toeche poczułam emocje które pisze.
Mam nadzieję że rozdział się spodobał czy cos, nie będę pisać do przodu z lore gi bo całość przestanie mieć sens.
Może stracić gracze poczują nostalgię czy coś.
Dobra to do następnego, może szybciej niż za dwa lata!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro