Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Między Elfami (JRRT)

12.02.2018r.

- Jesteś taki słodki...
- ...i masz takie milutkie, jasne włosy!
- Rany! Elladanie, daj mi go też trochę potrzymać!
- Byłem pierwszy!
- Ale siedzisz tak już prawie godzinę! On na pewno wolałby się trochę przespacerować!
- Wcale nie! Powiedziałby nam!
- Jest taki kochany i ułożony, myślisz, że chciałby robić zamieszanie!
- Przecież wokół tak słodkich osób zawsze jest jakieś zamieszanie, Elrohirze!
- Tak właściwie to ja... Ten no... - jasnowłosa postać ubrana w śliczną, zieloną szatę, dotychczas siedząca na kolanach Elladana i próbująca zjeść spokojnie kawałek ciasta, odezwała się nareszcie. - Moglibyście dać mi już usiąść bliżej stolika? Przez tę przepychankę mam całą twarz w krem...
Oczy bliźniaków, skupionych na biednym elfie z Mirkwood jeszcze bardziej niż wcześniej, zabłysły niepokojąco.
- Od kremu, powiadasz, biedaku?
- Musimy się tym zająć - postanowił Elladan, oblizując powoli wargi.
- Co wy chcec... Ikkkk! - twarz blondyna poczerwieniała intensywnie, gdy do jego policzków przywarły wargi brunetów, nagle kompletnie ze sobą pogodzonych.

- Elrondzie.
- Tak? - mężczyzna spokojnie upił herbaty z filiżanki, nie zwracając uwagi na to, że jej smak jest dosyć gorzki.
- Twoi synowie deprawują moje dziecko.
- Udaję, że tego nie widzę - poinformował z najwyższym opanowaniem brunet, uśmiechając się nieznacznie do przyjaciela, niemal gryzącego oparcie fotela, aby opanować się i nie zerwać na równe nogi.
W mniejszej altanie Elladan i Elrohir byli zaangażowani w testowanie, który całuje lepiej. Na zarumienionym intensywnie Legolasie, który jedną ręką ciągnął za włosy bliźniaka przywierającego właśnie do jego ust, a drugą trzymał w drżącej dłoni przód szaty drugiego, który to akurat starał się dopchnąć bliżej. Z tego powodu już klęczał na ozdobnej ławce.
- Jak możesz to robić? - wycedził Thranduil. - Jesteś ich ojcem, zrób coś!
- Mój drogi, moja jedyna córka wybrała życie śmiertelniczki - zaczął starszy poważnie, przeszywając go ciemnym spojrzeniem mądrych oczu. - I wyszła za śmiertelnika. Pozwól, że będę się cieszył z tego, że chociaż synowie wybrali elfa.
- Mojego syna! Jedynaka! - zaprotestował Król.
- Pomyśl o tym w ten sposób; przynajmniej będzie miał ochronę z każdej strony, gdy znów będzie szedł gdzieś do walki.
- To mnie nie pociesza!
- Nie patrz tam. Napij się herbaty, mamy piękny wiosenny dzień... Szkoda tracić go na nerwy.
- Elrond...
- Szkoda tracić na nerwy - powtórzył kategorycznie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro