Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Przeszłość (JRRT)

14.02.2018r.

Gdy tylko Elrond wziął go na ręce po raz pierwszy... Od razu zauważył te drobne szczegóły, których nikt poza nim nie mógł zauważyć. A pierwsze były duże, brązowe oczy - oczy Arathorna, Isildura, Elrosa...
Potem ten prosty nosek, te nieznacznie, niemal w ogóle, ale jednak spiczaste uszy. Niby tak nikle, że tylko prawdziwa obsesyjna tęsknota mogła komukolwiek je ukazać... Ale przecież on nie był pierwszym lepszym mężczyzną. Był Elrondem, którego wychowali Maedhros z Maglorem, wielcy przodkowie. Był Elrondem, który łkał nad setkami mogił, poczynając od brata,  a potem raz po raz, patrząc w gwiazdy z bólem, gdy pokolenie po pokoleniu, krew po krwi, jego obraz stawał się coraz odleglejszy w zmęczonej pamięci.
A jednak...
Ramiona Elronda zaborczo otoczyły dziecięce ciało, przytulając do szerokiej piersi. Dłoń przeczesała zachłannie krótkie, miękkie jak jedwab, ciemne włosy.
Czekał setki lat i nareszcie, przez jedno wejrzenie w dziecięca twarz, wszystkie jego najcenniejsze wspomnienia powróciły.
I widział te oczy, ten nosek, te uszy. Widział ten blask, którego od dawna już nie było mu dane oglądać.
- Esstel - wyszeptał głosem drżącym, miękkim. Wychował już wielu przywódców Dunedainów, chroniąc ich w Rivendell, aby rod przetrwał, ale chociaż wszyscy byli do siebie podobni, żaden nie miał w sobie tego czegoś... Tego, co sprawiało, że to maleństwo, które trzymał przy sobie, wydawało się być prawdziwym skarbem, najjaśniejszą gwiazdą spośród ich całego korowodu.
- Ojcze? - Elladan i Elrohir spojrzeli na niego, przechylając głowy i identycznie marszcząc brwi. Wciąż jeszcze byli młodzi, ale już dawno minął ten czas, gdy stojąc przy stoliku do herbaty byli od niego niżsi. - Wszystko w porządku?
- Oczywiście - powiedział poważnie wciąż głaszcząc palcami ciemne włosy Esstela. - Czemu miałoby nie być?
Żaden z bliźniaków nie odpowiedział na to. Wzruszyli nieznacznie ramionami, szczerząc się do siebie szeroko - na ich sposób porozumiewawczo, a potem pobiegli się bawić, dzierżąc zwycięsko, zabrany ze stolika do herbaty, talerz pełen ciastek.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro