Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

"When I Fall In Love"

"Mów szeptem, jeśli mówisz o miłości."

William Shakespeare

*****

 Brązowooka kobieta stała w dużym, jasnym pokoju, domu na przedmieściach Londynu i przyglądała się swemu lustrzanemu odbiciu. W gładkiej, szklanej tafli lustra widziała ona szczupłą, dwudziestopięcioletnią kobietę z orzechowymi oczami oraz z jasnobrązowymi włosami, układającymi się w długie loki. Jej strój składał się z białych szpilek, przecudownej, koronkowej, śnieżnobiałej sukni do samej ziemi oraz z kryształowej biżuterii w skład której wchodził: naszyjnik, bransoletka oraz para kolczyków. We włosy miała wpięte kilka pudrowo-różowych, świeżych kwiatów róży.
Kobieta po raz kolejny nerwowo przygładziła swoją suknię i poprawiła kwiaty we włosach, sprawdzając przy tym, czy przypadkiem któryś z nich się nie obluzował.
Dla brunetki był to najważniejszy dzień jej życia- wychodziła za mąż. I to za kogoś, kto od wielu lat był jej przyjacielem. W końcu oboje zrozumieli, że łączy ich coś więcej niż zwykła przyjaźń, a mężczyzna odważył się jej oświadczyć.
Nagle do pomieszczenia wpadła dawna miłość jej narzeczonego.
-Gotowa?
-Nie.
-Miona, co się dzieje?- zapytała rudowłosa.
-Sama nie wiem. Nie jestem pewna, czy dobrze robimy biorąc ślub.
-Co ty gadasz? Przecież go kochasz!
-No, tak, ale co czuje Harry? Może robi to z litości?
-Z jakiej litości? Dziewczyno on cię kocha i widać to na kilometr! Ogarnij się, bo za chwilę jedziemy do kościoła na WASZ ślub!!!
Hermiona spojrzała na swój palec, na którym lśnił piękny, srebrny pierścionek zaręczynowy z niebieskim oczkiem. Wzięła głęboki wdech, zacisnęła pięść i powiedziała:
-Masz rację. Nie wiem, co we mnie wstąpiło, że to powiedziałam.
-To na pewno nerwy. Też tak miałam przed ślubem z Draco. Chodźmy już bo się spóźnimy.
Brunetka uśmiechnęła się do Ginny, wzięła swój bukiet, składający się z białych i pudrowo-różowych róż i wyszła za przyjaciółką z pokoju.

***

Po przepięknej uroczystości Para Młoda wraz ze wszystkimi gośćmi udała się do wynajętej sali weselnej na przedmieściach Londynu.
Luna, która zajmowała się dekoracjami, bardzo się postarała i sprawiła, że zwykła sala stała się przepięknym, magicznym miejscem na przyjęcie weselne.
Dla zakochanych nadszedł czas na pierwszy taniec. Ktoś tak zaczarował pomieszczenie, że wydawało się, że muzyka płynie z każdego jego zakątka.

„Around the world, I've searched for you

I traveled on when hope was gone

To keep a rendezvous

I know somewhere, sometime, somehow"

Harry i Hermiona patrzyli sobie głęboko w oczy i tańczyli tak, jakby świat dla nich nie istniał. Liczyło się tylko tu i teraz. Tylko oni.

"You'd look at me

And I would see the smile you're smiling now"

Brunetka zatopiła się w jadowicie zielonych oczach męża i uśmiechała się do niego lekko. Harry nie pozostawał jej dłużny i również jego kąciki ust były uniesione go góry.

"It might have been in County Down

Or in New York

In Gay Paree or even London Town

No more will I go all around the world

For I have found my world in you

It might have been in County Down

Or in New York"

Kiedy milkły ostatnie takty piosenki, zakochani przybliżyli się do siebie i złączyli swoje usta w długim, namiętnym i niezwykle delikatnym pocałunku. Zebrani goście zaczęli klaskać i wiwatować, lecz para patrzyła sobie głęboko w oczy i słyszeli to wszystko jakby wokół nich znajdowała się jakaś niewidzialna bariera, odgradzająca ich od reszty świata.

***

Harry siedział przy stoliku i popijał jakiś sok, obserwując swoją żonę, która rozmawiała kilka metrów dalej ze swoją kuzynką. Bardzo ją kochał. Z Ginny tak właściwie od samego początku nic go nie łączyło. Byli sobą jedynie zauroczeni, nic więcej. Zrozumiał to, gdy Hermiona, jego najlepsza przyjaciółka, została ranna podczas któregoś z ataków Śmierciożerców.
Na parkiecie królowali bliźniacy ze swoimi partnerkami.
Muzyka zmieniła swoje tępo. Stało się ono wolne i spokojne, a do uszu zebranych na sali gości doszły pierwsze takty ulubionej piosenki Panny Młodej.
Harry wstał i podszedł do ukochanej pewnym krokiem, prosząc ją do tańca. Kobieta bez słowa wstała i chwyciła jego dłoń. Weszli na środek parkietu i zaczęli wolno tańczyć. Hermiona wtuliła się w tors męża, który mocno objął ją silnymi ramionami.
-„Kiedy się zakocham, to na zawsze, albo nigdy się nie zakocham."- brązowooka usłyszała szept Harrego tuż przy swoim uchu.
-„Kiedy dam swe serce, to całkowicie, albo nigdy nie oddam."- odpowiedziała mu na co on lekko się uśmiechnął.
-„I chwila kiedy poczuję, że czujesz to tak samo, będzie tą, w której zakocham się w Tobie."- dokończyli oboje i kolejny raz tego dnia zatopili się w pocałunku.

*****

Wiem, że długo nic nie pisałam, ale nie miałam żadnego sensownego pomysłu na nową miniaturkę :( Wybaczcie

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro