"We are like fire and water."
"Dla miłości nie jest ważne, by ludzie do siebie pasowali, ale by byli razem szczęśliwi."
*****
Nimfadora siedziała w kuchni u Weasley'ów i piła herbatę przygotowaną przez Molly.
Rudowłosa kobieta cały czas opowiadała jej o Billu, a Tonks co jakiś czas jej przytakiwała, udając, że jej słucha. Jednak w rzeczywistości myśli czarownicy krążyły wokół pewnego wilkołaka.
Po kilku minutach pani Weasley zorientowała się, że dziewczyna jej nie słucha i powiedziała:
-Gobliny są bardzo uroczymi i rozkosznymi stworzeniami, nie prawdaż?
-Oczywiście – odpowiedziała jak w transie Dora.
-Nimfadoro, ty mnie nie słuchasz! – oburzyła się Molly.
Dziewczyna wyrwała się ze swoich myśli i zaprzeczyła gwałtownie:
-A właśnie, że słucham!
-Tak? To o czym przed chwilą mówiłam?
-O Billu.
Pani Weasley uśmiechnęła się kpiąco.
-Oj dziecko. Mnie nie okłamiesz. O kim tak cały czas myślisz?
-Nie wiem o czym pani mówi – odparła speszona Tonks.
-Och, doskonale wiesz. Więc kim on jest? – zaciekawiła się Molly.
-Nieważne. I tak nic z tego nie będzie...
-Jak to?
-Jest ode mnie dużo starszy.
-Kochanie, jeśli się kochacie to żaden problem.
-Tylko, że on nie chce ze mną być... - westchnęła smutno dziewczyna.
-Skąd ta pewność? Rozmawiałaś z nim? Powiedziałaś mu co czujesz?
Nimfadora pokiwała twierdząco głową, a w jej oczach stanęły łzy, gdy przypomniała sobie rozmowę z Remusem sprzed kilku dni:
-My nie możemy być razem! – krzyknął Lupin.
-Niby dlaczego?!
-Bo jestem dla ciebie za stary.
-Wiek nie jest żadną przeszkodą! Kocham cię! – w oczach Tonks pojawiły się łzy.
Lupin spiął się na ten widok. Nie chciał, by dziewczyna płakała. Za bardzo mu na niej zależało.
-A ja nie chcę cię skrzywdzić... Dlatego lepiej będzie, jeśli nie będziemy już wracać do tej rozmowy.
Pani Weasley podeszła do dziewczyny i przytuliła ją.
-Nie martw się. Na pewno wszystko się jakoś ułoży.
-Powiedział, że nie chce mnie skrzywdzić – uśmiechnęła się smutno Dora, a z jej oczu wypłynęły pojedyncze łzy. – Ale w ten sposób robi to dwa razy mocniej...
Molly głaskała dziewczynę uspokajająco po plecach, ale nie mogła się powstrzymać przed zadaniem nurtującego ją pytania:
-Kim on jest?
Czarownica spuściła głowę i wyszeptała:
-Remus...
***
-Harry, zauważyłeś, że Tonks jest ostatnio jakaś taka nieobecna? – zapytała wybrańca Hermiona, gdy razem z Ronem i Lupinem siedzieli w lodziarni Floriana Fortescue'a.
-Rzeczywiście, dziwnie się ostatnio zachowuje. Może to ze względu na Syriusza?
-Może. A ty co o tym sądzisz Remusie?
-O czym? – zapytał wyrwany z rozmowy z Ronem Lupin.
-O Tonks. Dziwnie się ostatnio zachowuje.
Wilkołak spochmurniał nieco.
-Co masz na myśli?
-Chodzi osowiała, ma problemy ze zmianami wyglądu. Martwię się o nią.
Były nauczyciel zamyślił się na chwilę, po czym bez słowa wstał od stolika i teleportował się w tylko sobie znane miejsce.
***
Molly Weasley krytycznym wzrokiem przyglądała się Remusowi Lupinowi, który kilka chwil temu pojawił się przed jej domem.
-Jest tutaj Tonks? – zapytał.
-Może jest, może jej nie ma. O co chodzi?
-Muszę z nią porozmawiać. To ważne.
Za plecami kobiety pojawiła się dziewczyna z włosami w kolorze nocnego nieba.
-Chodźmy się przejść – powiedziała w stronę Lupina i nawet na niego nie patrząc, ruszyła przed siebie.
***
-Tonks, ja... ja przepraszam.
Czarodzieje stali właśnie na jakiejś leśnej polanie i patrzyli sobie w oczy.
-Remusie, ja nie rozumiem. Dlaczego nie chcesz dać nam szansy?
-Chcę. Nawet bardzo – czarodziej westchnął. – Ale nie chcę cię skrzywdzić.
-Powtarzasz to cały czas! Nie rozumiesz, że krzywdzisz mnie bardziej mówiąc, że nie możemy być razem?!
-Jestem wilkołakiem...
-I co z tego?! – przerwała mu dziewczyna. – Kocham cię, nie rozumiesz?! Nie obchodzi mnie, że jesteś wilkołakiem. Kocham cię i chcę z tobą być...
Lupin podszedł bliżej do Dory i pogładził dłonią jej policzek.
-Co ty we mnie widzisz? Jesteśmy jak ogień i woda. I nic nie mogę ci dać. Ja na ciebie nie zasługuję...
-Przeciwieństwa się przyciągają. A najcenniejszym podarunkiem nie są dobra materialne, ale miłość. Szczera i prawdziwa.
-Co ty zrobiłaś, że zakochałaś się w takim wilkołaku jak ja?
-Chyba zwariowałam. A ty, że zakochałeś się w takiej małolacie?
-Też zwariowałem.
Mężczyzna pochylił się lekko i złączył ich usta w długim i namiętnym pocałunku.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro