Breakfast with surprises
"Śmiech bardziej sprzyja rozsądkowi, niż martwienie się."
Gotthold Ephraim Lessing
*****
Bliźniacy Weasley tego dnia przyszli na śniadanie dużo szybciej niż zwykle, czym zwrócili na siebie uwagę swoich przyjaciół i znajomych.
-A wam co tak wesoło od rana? - zapytała Hermiona, obok której usiedli.
-To już nie można mieć po prostu dobrego humoru? - odpowiedział pytaniem na pytanie Fred.
-Nie, kiedy dwoma pierwszymi lekcjami są eliksiry.
Fred i Georg spojrzeli na siebie porozumiewawczo i uśmiechnęli się tajemniczo.
-Nie radziłbym ci dzisiaj jeść tej sałatki siostrzyczko - powiedział Fred do sięgającej po jedzenie Giny.
-Niby czemu?
Bliźniacy nie odpowiedzieli, tylko spojrzeli na zegarki, a ich uśmiechy poszerzyły się.
-Co wy znowu kombinujecie? – nie dawała za wygraną Hermiona.
-Dowiesz się za jakieś trzy minuty – mruknął od niechcenia George i jak gdyby nigdy nic, sięgnął po tosty i słoik z dżemem.
Trzy minuty później jedna ze Ślizgonek wydała z siebie przeraźliwy pisk. Chwilę później dołączyły do niej inne uczennice i zaczęły panikować, rzucając talerzami, miskami oraz sztućcami i wybiegły z Wielkiej Sali, taranując przy tym uczniów, którzy właśnie do niej wchodzili.
Hermiona uniosła zdumiona brew, spojrzała niepewnie do leżącej niedaleko niej misy z sałatką owocową i wzdrygnęła się lekko.
-Robaki? Tylko na tyle was stać? Na przemianę winogron w robaki? – zakpiła dziewczyna.
-To jeszcze nie koniec Hermiono – Fred uśmiechnął się diabolicznie, podobnie jak George, i puścił jej oczko.
Brunetka przewróciła oczami i wróciła do jedzenia swojej jajecznicy.
McGonagall krzyknęła nagle, zwracając na siebie uwagę uczniów, a jej skóra zaczęła powoli przybierać odcień fioletu. Włosy zaś stały się jaskraworóżowe.
Bliźniacy, a wraz z nimi prawie wszyscy zgromadzeni w Wielkiej Sali uczniowie, zaczęli śmiać się wniebogłosy.
Wściekła nauczycielka transmutacji wstała od stołu i krzyknęła, grożąc przy tym palcem:
-Weasley! Macie szlaban do końca życia! Już ja o to zadbam!
-Daj spokój Minerwo, do twarzy ci w fiolecie.
-Jeszcze jedno twoje słowo Severusie i nie ręczę za siebie!
Tymczasem bracia przyglądali się z satysfakcją, jak inni uczniowie, którzy przed zamianą winogron w robaki zjedli sałatkę, teraz przybierają takie barwy, jak wcześniej opiekunka Domu Lwa.
-Tym razem chyba nie ujdzie wam to na sucho – stwierdziła Hermiona.
Jednak na jej słowa, zupełnie niewzruszeni tym bliźniacy, wzruszyli tylko ramionami, a w ich głowach już zaczęły się rodzić pomysły na nowe kawały.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro