Dlaczego?
Stał przed nim.
Patrzył w jego niebieskie oczy, które jeszcze tak niedawno przypominały mu morską otchłań, w których potrafił utonąć.
Oczy które jeszcze niedawno kochał
Które należały do Lance'a. Ale nie tego którego zna teraz.
Lance'a który nie jest Alteaninem. Tego Lance'a pochodzącego z Kuby, nieznośnego, irytującego, z zbyt wysokim ego, kobieciarza, najlepszego pilota, wspaniałego członka Voltrona.
Ale teraz?
Teraz stał przed nim obcy człowiek. Nie znał go. To NIE JEST Lance.
Teraz to ktoś kto zniszczył go od środka. Ktoś kto rozerwał jego serce na kawałki.
Lance McClain.
Czy naprawdę jesteś w stanie patrzeć mi w oczy, kiedy obok Ciebie stoi ONA?
Naprawdę jesteś tak ślepy? Naprawdę nie widziałeś moich uczuć? Naprawdę było ci to obojętne?
A nasze " Momenty Wiązania "?
Kiedy trzymałem cię w ramionach, z myślą że mogę cie stracić.
Te wszystkie misje.
Chwile w których jeden z nas był włos od śmierci, drugi gotowy był go uratować.
Wspólna bitwa na jedzenie.
Wspólna rozmowa przy zachodzie słońca.
Wspólny wypadek w windzie, nasza współpraca.
Chwila w której dowiedziałeś się kim jestem.
Nasz spór przy próbach wykonania tej twojej cholernej wyliczanki.
" Ja mówię Vol a ty mówisz Tron "
Tak?
Mówiłeś " Jesteśmy dobrą drużyną "
Więc czemu teraz stoję z sztucznym uśmiechem i z całych sił chamuję łzy? Czemu zmuszasz mnie do patrzenia na CIEBIE i na NIĄ.
Czemu każesz mi znowu cierpieć?
Zraniłeś mnie, Lance.
Odebrałeś radość z każdego dnia.
Ale czemu nie mogę przestać cię kochać?
Dlaczego moje rozerwane serce chce bić na twój widok?
Dlaczego jak słyszę słowa pożegnania chcę chwycić cię do ramion i krzyczeć z łzami w oczach żebyś mnie nie zostawiał?
Chcę żeby wrócił Lance McClain.
Lance, którego kocham.
Ale wiem że to niemożliwe.
JEGO już nie ma.
Jest teraz ON.
Widzę jak zostajesz na Altei.
Z NIĄ.
Zostawiasz mnie.
Upadam na kolana i połykam własne łzy, których nikt nie obetrze.
Moje ciało drży, głos zasycha w gardle.
W tej chwili chcę tylko znów poczuć twoje ręce na swoich, chcę zobaczyć twój głupi uśmiech i te dwa słowa.
Ale ja wiem że to się nigdy nie stanie.
Nigdy nie usłyszę ich z twojej strony.
Nigdy już nie doczekam dnia w którym obudzę się koło Ciebie, nie poczuję twojego ciepła, nie będę słyszeć " Kocham Cię ".
Będziesz je wymawiał dla NIEJ. To JĄ będziesz codziennie obejmować. To JEJ oddasz swoje serce.
Lance.
Wiedz tylko jedno.
Cierpię.
Zbyt mocno.
Ale wciąż Cię kocham.
Nigdy o tobie nie zapomnę.
Twój uśmiech zostaniew mojej głowie.
Odbicie twoich oczu zostanie w moich.
Lance.
Co mam zrobić z tymi uczuciami które we mnie pozostawiłeś?
~*~
Uoh... naszło mnie tak nagle na takiego sad one-shota. Nie jest jakoś długi, ale mam nadzieję że najgorszy nie jest.
Kto również deprecha po 8 sezonie? TwT
Co do medii, macie tam AMV którym troszku sie inspirowałam, wgl po jego obejrzeniu tak się popłakałam. Cudo T^T
Ps: Mam w planach rozpocząć fanfik Klance, jeśli się pojawi to od razu was powiadomię.
A co do shotów, chcielibyście coś w stylu +18?
Napiszcie w komach, chętnie zobaczę waszą opinię. Jeśli masz jakiś pomysł na shota to śmiało pisz ❤
~ Lamba
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro