Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

6

Bał się tam iść, ale te dziwne dźwięki go  irytowały. Nie mógł skupić się na książce. Wstał z łóżka, odłożył lekturę na bok i wyszedł z pokoju. Wziął ze sobą telefon żeby świecić sobie latarką. Stanął pod klapą strychu, sięgnął po sznurek i otworzył drzwiczki. Rozwinęła się drabina po której zaraz wszedł na strych. Zapalił latarkę w telefonie i poświecił sobie po całym pomieszczeniu.

Widać było, że strych jest stary, większość rzeczy była zakurzona. Najwięcej było tu różnych pudeł oraz pajęczyn i kurzu.

Poczekał jeszcze chwilkę starając się na tyle ile mógł przyjrzeć dobrze wszystkiemu. Nie słysząc już szmeru wyłączył telefon i postanowił wrócić do pokoju. Kiedy już był nogą na pierwszym schodku od góry coś jakby przeszło za jego plecami w stronę jednej z szaf której drzwi były uchylone. Wzdrgnął się i szybko spojrzał w tamtym kierunku. Nic nie widział bez światła więc sięgnął po telefon jednak ten mu na nieszczęście wypadł z ręki a klapa do wyjścia się zamknęła. Telefon spadł na podłogę w korytarzu. Spanikowany Kook w ciemności po omacku zaczął szukać jakiejś klamki czy czegoś takiego by móc otworzyć drzwi. W końcu na coś natrafił. Było to twarde, jednak schowane pod materiałem. Zmarszczył brwi. Zaczynało mu się kręcić w głowie od tych ciemności, więc przymknął oczy i dalej badał dłonią strukturę, którą napotkał.

- Macu macu? - to co macał się odezwało, a raczej ten kogo macał się odezwał.

Jak poparzony odskoczył do tyłu trafiając na jakieś pudła. Kłęby kurzu poleciały do góry przez co zaczął kasłać i prawie dusić się brudem. Gdy się w końcu uspokoił otworzył oczy i wytężył wzrok, jednak było dla niego zbyt ciemno.

- G-gdzie jesteś? - cały się trząsł i rozglądał w każdą stronę przez co zaczynała boleć go bardziej głowa.

- Tutaj - pyknął palcem czubek jego nosa cicho się śmiejąc. Po chwili jednak wyczuł jego rękę, w którą podał mu latarkę.

Kook na czuja włączył urządzenie dzięki czemu w końcu mógł cokolwiek zobaczyć.

- Dziękuję - uśmiechnął się lekko świecąc na ich twarze. - Co tutaj robisz? Nie powinieneś być w domu?

- Pozowlilem sobie tu posiedzieć, jak cię obudziłem to naprawdę przepraszam - Park usiadł po turecku przed nim.

- Nie spałem - pokręcił głową dalej się uśmiechając - szczerze mówiąc cieszę się, że jesteś... Nudno tutaj, a jak na razie jesteś moim jedynym kolegą - przysunął się trochę bardziej w przód by dobrze go słyszał, wolał mówić cicho żeby rodzice ich nie znaleźli.

- Jedynym? Pierwszy dzień w szkole nie poszedł jak planowałeś? Na początku widać było, że mnie nie lubisz, a nawet chcesz mnie unikać.

- W szkole mam jednego spoko znajomego... Ale teraz boje się podejść do kogokolwiek tam od akcji z tymi chłopakami - spuścił głowę. Czuł jak robi mu się niedobrze na myśl o tym wypadku. - A ciebie znam troszkę już... Przyznaje, że się trochę ciebie bałem - i nadal tak jest, ale nie przyzna się do tego. Jimin to naprawdę jedyna osoba, która (chyba, bo nie był tego pewien) chce spędzać z nim czas. - Ale lubię cię... A ty mnie lubisz? - chciał zejść z tematu jego zdania na temat Jimina.

- Nie wiem czy mogę użyć tego określenia, lubić kogoś. Jesteś po prostu ciekawy, a dobrze wiem, że mnie nie lubisz... tego nie trzeba ukrywać - mimo tego uśmiechał się w jego stronę przyjaźnie.

- Nie wiesz co mam w głowie - zaczerwienił się lekko przez jego słowa o tym, że go nie lubi. Chociaż sam nie wiedział co w końcu przy nim czuję, skoro zazwyczaj był to strach.

- Zdziwił byś się - zaśmiał się, ale cicho żeby nikt ich nie usłyszał. Jimin wydawał się podczas rozmowy jak każdy inny chłopak w jego wieku.

Jungkooka znów dopadł lekki dreszcz strachu.

- Może zmieńmy temat? - zaproponował, bawiąc się nerwowo palcami.

- Na jaki? Bo widzę, że jednak chcesz ze mną rozmawiać - złapał go za ręce. - To jaki temat?

Młodszy zastanowił się chwilę.

- Nie wiem o tobie za wiele... - wiedział, że jest trochę straszny, nieco dziwny oraz potrafi sprawisz, że sny stają się prawdą - Opowiesz mi coś o sobie? Lubię słuchać innych - nie był nazbyt gadatliwy i był dobrym słuchaczem.

- Takie dosyć normalne pytanie...- westchnął - Ale skoro chcesz wiedzieć to nie mam wyboru. Moje imie już znasz, mam siedemnaście lat i mieszkam w tych okolicach. Mój ulubiony kolor to czarny, lubię malować, nie jestem za to zbyt kreatywny, ale to już zależy od rzeczy jakie wykonuję. Lubię też tu przychodzić.

- Co do ostatniego to zdążyłem zauważyć - zaśmiał się cicho. - Przeszkadzają ci takie pytania? Chciałem cię trochę lepiej poznać dlatego poprosiłem żebyś mi coś opowiedział - lekko pomachał ich dłońmi które trzymał Jimin.

- Nie, że przeszkadzają, a bardziej nudzą - odchylił głowę. - Nie możesz spytać ile zabiłem, czy czemu chodzę do twojego ojca?

- W takim razie, dlaczego chodzisz do mojego ojca? - Bał się zadawać takich pytań, ale skoro ten chciał...

- Moja mama mnie zapisała, ja sam nie wpadłbym na taki pomysł. Przy tym się dobrze bawię, więc nie widzę problemów czemu miałbym nie przychodzić. A po drugie ty tu jesteś - uśmiechnął się do niego splatając palce ich dłoni.

Odsunął światło latarki ze swojej twarzy żeby Jimin nie mógł zobaczyć jego rumieńców.

- A długo już miewasz takie sny? I dlaczego chciałeś mi je pokazać? - zadał kolejne pytania.

- A czemu nie? Moim zdaniem było naprawdę ciekawie, a twoim? - odpowiedział na pytanie pytaniem.

- Tak było - przytaknął. Postanowił zostawić dla siebie stwierdzenie, że było przerażająco i nadal ma przed oczami ciało chłopaka. - Ale ciekawi mnie dlaczego akurat ja? Tylko ja się zgodziłem? - uśmiechnął się krzywo.

Nagle Jimin zbliżył się do niego, kładąc dłoń na delikatnym policzku młodszego. Zamykając oczy złożył pocałunek na jego ustach, nie odpowiadając. Kolejny raz go zaskoczył. Jungkook oddał pocałunek dopiero po chwili i dość nieśmiało. Starszy powalił go na brudną podłogę, ale nie obchodziło go to. Uśmiechnął się pod nosem odsuwając od młodszego.

- A myślisz, że bym całował się z każdym? Tylko z tymi pojebanymi - uśmiechnął się szerzej zaczesując mi włosy za ucho. Zaczerwienił się mocno na to i odwrócił głowę.

- Dlaczego mówisz, że jestem pojebany? - nie było to dla niego zbyt miłe.

- A nie jesteś? Po tym co zrobiłeś musisz być - schylił się całując go po szyi na co młodszy westchnął cicho, odruchowo odchylając trochę głowę. Nikt wcześniej nie dotykał go w taki sposób. Nie odpowiedział też już nic.

- My pojebani trzymamy się razem - pocałował go ostatni raz za nim wstał. Kookie kiwnął głową i również podniósł się do siadu. Nagle można było usłyszeć głośny grzmot, przez co wzdrgnął się i lekko skulił. Nie przepadał za burzą.

Jimin zareagował podobnie, ale o wiele bardziej strachliwe. Skulił się na ziemi chowając głowę w kolanach, a rękami zakrywając uszy. Młodszy przybliżył się do niego. Nie sądził, że ktoś o tak strasznych snach i ideach boi się burzy. Niepewnie objął go jedną ręką.

- Boisz się burzy prawda? - zapytał całkiem niepotrzebnie, bo to było widać. - Chodźmy do mojego pokoju... Tam mniej ją słychać, a tu od dachu będzie głośno grzmocić.

Straszy wystawił do niego trzęsącą się rękę. Nie otwierał nawet oczu, bojąc się tego co może zobaczyć.

- P-pomóż mi... - szepnął.

Kookie złapał jego dłoń wstając, a następnie pomógł mu w tym samym. Zabrał latarkę z podłogi i znalazł klape do wyjścia. Tylko teraz jak tu z nim zejść na dół...

- Jimin dasz radę zejść? Obawiam się, że nie uda mi się ciebie znieść - zapytał szeptem gdy otworzył drzwi i rozwinął drabinę.

Otworzył oczy, ale to tylko na chwilę żeby jedną nogą wejść na drabinkę. Resztę robił na wyczucie z każdym grzmotem przytulając się do drabiny. W końcu stanął na podłodze korytarza. Spuścił głowę i zacisnął pięści. Jungkook zamknął ostrożnie klapę gdy również zszedł i złapał go za nadgarstek. Wsunął palce w jego zaciśniętą pięść chcąc spleść ich dłonie razem. Jimin otworzył mokre od łez oczy patrząc w te młodszego. Naprawdę był przerażony..

- Hej nie bój się - szepnął zmartwiony i przytulił go - W domu nic ci się nie stanie - tak zawsze powtarzała mu mama. Sięgnął po telefon i schował go do kieszeni spodni.

Stanie na przedpokoju było nie zbyt bezpieczne. Słychać było na dole jak ojciec żegna się z klientem i idzie na górę.

- Szybko - szepnął młodszy i pociągnął go do swojego pokoju. Zamknął za nimi drzwi na kluczyk i odetchnął z ulgą.

Blond włosy opadł w kącie pokoju, tak jakby tam chciałby się schować przed całym światem i tą burzą. Jungkook nasłuchiwał chwilę czy na pewno ojciec sobie poszedł i dopiero po chwili podszedł do Jimina.

- Nie wolisz usiąść na łóżku? - zapytał cicho wyciągając do niego dłonie.

Pokręcił głową. Jak miał pięć lat zawsze tak robił kiedy się działo w jego domu coś złego. Teraz to zło było na zewnątrz.

Kookie westchnął cicho i podszedł do szafy. Wyjął z niej duży puchaty koc i wrócił do Jimina. Usiadł obok niego, a następnie przykrył ich obu, by potem przytulić się do jego ramienia.

- Nie bój się... - szepnął. - Burza do domu nie wejdzie, tu jesteś bezpieczny.

- Ja... ja naprawdę dziękuję - oparł głowę o jego puchate włoski. - Naprawdę...

- Nie masz za co - ułożył wygodniej głowę w zagłębieniu jego szyi. - To normalne... Każdy się czegoś boi.

- Nie mów, że to normalne... nie jestem normalny! - Spuścił głowę podnosząc ton na młodszego.

-N-nie krzycz - przestraszył się. Spojrzał lekko spanikowany w stronę drzwi. - Nie mówię, że jesteś t-tylko, że to iż się boisz burzy jest normalne, b-bo każdy ma jakiś strach przed czymś...

- Nic we mnie nie jest normalne! Zachowanie, wygląd, osobowość! Nic! - krzyczał i to naprawdę głośno.

Kookie usłyszał skrzypienie podłogi w holu. Musiał szybko go uciszyć.

- Błagam bądź cicho - zakrył mu usta dłonią. - Dobrze zrozumiałem. Jesteś najbardziej nienormalną osobą jaką znam, ale proszę bądź cicho - krzyczał szeptem. Zaraz po tym usłyszał szarpanie za klamkę. Spojrzał prosząco na Jimina i wstał by uchylić delikatnie drzwi.

- Jest ktoś u ciebie? - był to ojciec - wydawało mi się czy słyszałem u ciebie krzyki?

- Oglądam film - wymyślił na szybko - przepraszam nie sądziłem, że gra tak głośno. Wezmę teraz na słuchawki - uśmiechnął się sztucznie.

- A co oglądasz? - ojciec naparł mocniej na drzwi - z chęcią obejrze z tobą, właśnie klient wyszedł, więc mamy dla siebie czas, jak ojciec i syn - wszedł do środka rozglądając się - to gdzie ten laptop? - Jimina nie było, musiał się schować w czasie kiedy rozmawiali.

- Oglądałem naaa... telefonie - pokazał palcem na wyłączone urządzenie na łóżku. -  i tato może innym razem? Miałem właśnie kończyć ten film i się położyć, jestem już zmęczony - ziewnął chcąc być bardziej wiarygodnym.

- To trochę może potrwać za nim znowu będę miał czas, ale skoro jesteś śpiący - pogłaskał go po głowie - nie będę cię do niczego zmuszać. Dobranoc - opuścił pokój zamykając za sobą drzwi. Na początku myślał, że ktoś naprawdę u niego jest, ale pewnie burza go na dodatek zmyliła.

Kook odetchnął z ulgą i od razu zamknął drzwi na klucz. Gdy to zrobił zaczął się rozglądać po pokoju.

- Jimin? - zawołał cicho - Gdzie jesteś?

Nie odpowiadał. Nie było go też nigdzie jak Jungkook zaczął szukać. Ani pod łóżkiem, w szafie, za meblami. Trochę smutny postanowił odpuścić. Położył się na łóżku i zamknął oczy. Myślał, że szybko nie zaśnie jednak stało się to chwilę po tym jak tylko ułożył się wygodnie na poduszce.

No myślałam że będzie jeszcze wczoraj ale nie wyszło
Rozdział jest za to naprawdę długi
Mamy nadzieję że się podoba i że nie przegapiłam żadnego błędu

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro