Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

14


Mama odrazu złapała go w przedpokoju.

- Zadowolona była? - Zapytała z uśmiechem.

- C-co? A tak tak... - chciał już iść do pokoju, porozmawiać z Jiminem.

- Mieliśmy porozmawiać o twoich znakach na szyi - uniosła brew.

- Musimy? - Jęknął stając już na schodach.

- Dobra, dam ci chwilę dla siebie, ale za godzinę masz być w salonie - zagroziła mu palcem.

- Jasne - poleciał od razu na górę do swojego pokoju.

Jimin podniósł się z łóżka jak tylko młodszy wszedł do środka.

- Co tak długo? - Wystawił w jego stronę ramiona żeby mógł się przytulić co Jungkook od razu wykorzystał siadając mu na kolanach okrakiem.

- Przecież jesteś - wyprostował się i zaczął dotykać go po twarzy, ramionach i torsie. - Jesteś tu - mówił pod nosem. Nadal nie wierzył w to, że on nie żyje.

- Tak, jestem tutaj - złapał dłonie Kookiego, które dotykały jego ciała. - Czemu miało by mnie nie być?

- Byłem u ciebie w domu - powiedział szczerze - gdy zobaczyłem cię na zdjęciu twoja mama powiedziała, że nie żyjesz już od kilku lat...

- Ah... moja mama? - Spuścił głowę nie spiedziwajac się, że akurat do niej poszedł.

- Ale przecież tu jesteś -podniósł jego głowę i pocałował słodko.

- Tak jestem, chce przynajmniej tutaj być - pocałował go bardziej namiętnie. - Z tobą Jungkookie...

- Kocham cię - znów połączył ich usta. - Powiedz mi...  jesteś tu naprawdę? Nie zostawisz mnie?

- Nigdy, kocham cię i nie pozwolę nas rozdzielić - położyli się razem na łóżku pieszcząc swoje usta jak i ciała. Jungkook zszedł pocałunkami na jego szyję i zassał się na niej. On mu zrobił malinki to on też mu zrobi. Po zrobieniu krwistego śladu, od razu przypomniał sobie o swojej malince.

- Jimin? - Odsunął się od niego i spojrzał mu w oczy.

- Tak? - Był już lekko podniecony, na co wskazywała jego czerwona twarz.

- Czy my... Wtedy w łazience - zaczął cały zarumieniony. - To nie był sen prawda? - Zapytał niemal szeptem gryząc dolną wargę.

- Em... nie chciałem żeby tak wyszło -odwrócił głowę - przepraszam... to naprawdę nie musi się nigdy powtórzyć...

- A-ale mi się podobało - zająknął się i również odwrócił wzrok. - T-tylko pytam się czy t-to nie był sen.

- Nie masz nic przeciwko temu? - Spojrzał na niego zdziwiony, że nie ma nic do tego, gdyż go w pewien sposób wykorzystał.

Młodszy pokręcił głową na nie.

- Sam przecież chciałem tak? - Spojrzał na niego czerwieniąc się jeszcze mocniej.

- T-tak - panowała między nimi teraz niezręczna cisza. Jimin mimo takiego cwaniaka naprawdę był cichym chłopakiem, któremu łatwo serce zaczyna szybko bić.

- Pocałujesz mnie czy dalej będziesz milczał? - Zapytał uśmiechając się uroczo żeby rozładować atmosferę. Miał dość tej ciszy między nimi.

- Mogę i pocałować...- zrobił to odrazu po swoich słowach. Cieszył się, że nie był o to zły, bo trudno mu szło w przeprosinach...

***

Matka czekała na niego w salonie po tym jak upłynęła godzina. Umówili się, że zejdzie by porozmawiać.

Kookie leżał cały ten czas z Jiminem na swoim łóżku. Rozmawiali po cichu na różne tematy, czasem się cicho śmiali i co chwile dawali sobie słodkie pocałunki. Jungkook prawie zapomniał o tym, że ma iść do matki, ale spojrzał idealnie na zegarek kiedy minęła godzina. Niechętnie podniósł się z łóżka.

- Muszę zejść na dół, mama chciała ze mną pogadać - poinformował Jimina.

- Tylko wracaj szybko, bo już cierpię jak nie ma cię w moich ramionach - sam zaśmiał się ze swoich słów.

- Ojej Jiminie jesteś kochany - zarumienił się a jego serduszko zabiło mocniej. Schylił się by pocałować go ostatni raz słodko - to w nagrodę - uśmiechnął się i wyszedł z pokoju.

- No nareszcie - matka uniosła ręce w górę - piętnaście minut spóźnienia młodzieńcze.

- Spałem - powiedział na swoją obronę i usiadł koło mamy na kanapie.

- A teraz żeby nie przeciągać. Kiedy, z kim, gdzie, jak, po co? - Zadała kilka prostych pytań.

- O jejuuuuu - jęknął niezadowolony. - Mamo nie możesz dać sobie z tym spokoju? - Zaczął bawić się palcami nie patrząc jej w oczy.

- Każde nie odpowiedziane pytanie to 10 woń mniej w twoich kieszonkowych - a akurat było ich 50.

Otworzył szeroko oczy na nią i usta patrząc na nią.

- Fajnie się bawisz - burknął i założył ręce na piersi - No dobra... Od początku i po jednym pytaniu a nie 20 na raz - przewrócił oczami.

- Zaczniemy od tego kim była ta osoba, wszystko w sumie o niej.=

- No to tak... - wszystkiego nie powie, ale podstawowe informacje już tak - ma na imię Jimin... Jest rok starszy... Mieszka niedaleko... I to chłopak - dodał cicho na końcu odwracając wzrok.

- Chłopak? - Zbliżyła się lekko do niego - no dobra, ale przypadkiem nie miałeś wcześniej dziewczyny... jak ona miała... Hyuna? - Nigdy nie lubiła dziewczyny, była taką lalusią.

- Miała na imię Hijun mamo - zawsze myliła jej imię, dobrze wiedział, że robiła to specjalnie bo nigdy jej nie lubiła. - I tak chodziłem z nią, ale to chyba nie jest złe, że mam teraz chłopaka prawda? - Miał nadzieję, że chłopaka. Niby sobie wyznali uczucia ale nie powiedzieli sobie wprost  że są parą.

- A chodzi do twojej szkoły? Albo lepiej... jak się poznaliście? Jestem ciekawa jak będzie wyglądała ta piękna historia miłosna - trochę drażniła się z synem, ale od ponad roku tego nie robiła.

- Poznałem go jak się wprowadziliśmy - musiał pamiętać i tym, że stracił ojca trochę przed przeprowadzką i Jimina nigdy nie było w ich domu na terapii - I nie, nie chodzi do mojej szkoły.

- To nie jest jakaś wielka historia miłosna - dla Jungkooka w pewien sposób była, ale nie mógł opowiedzieć matce wszystkiego.

- A jakie były okoliczności spotkania? - była dociekliwa, bo to, że ma chłopaka to coś wielkiego dla niej.

- Oj no... Tak po prostu spotkałem go przed domem, pomogł mi trochę z workami ze śmieciami - wymyślał wszystko na szybko. - Nic wielkiego... Potem tak jakoś poszło.

-  Okey okey - pokiwała głową dwa razy
- A uprawiałeś z nim seks? - Zapytała prosto z mostu przez co młodszy spalił buraka.

- Mamo no! - Przytulił noge do siebie odwracając głowę.

- No bo nie uwierzę, że się tak po prostu zgodziłeś na te znaki... nie bądźmy głupi, a jesteś w takim wieku, że możemy o tym porozmawiać.

- Boże - mruknął zerkając na nią. - Kolejne pytanie proszę - chciał zejść z tego tematu.

- I masz już dziesięć mniej. - Oparła się wygodniej o kanapę. Przewrócił oczami na jej uwagę. - A ostatnie pytanie to czy jesteś z nim szczęśliwy?

- Tak jestem mamo... Jestem z nim bardzo szczęśliwy - odpowiedział z uśmiechem i wstał szybko. - Mogę już iść? - Chciał szybko wrócić do Jimina.

- Już? Myślałam że spędzimy jeszcze trochę czasu ze sobą...

Przygryzł wargę. Miał szybko wrócić na górę...

- Mam... Coś... Do zrobienia - odwrócił wzrok na schody. - Innym razem dobrze mamusiu? - Spojrzał ostatni raz na matkę. Niemal skakał z jednej nogi na drugą nie mogąc się doczekać aż wróci do pokoju.

- Leć... ale o 22 oglądamy film - wstała - masz być, a ja teraz pójdę powiesić pranie, ty je jutro z rana zdejmiesz. Jutro sobota i będę na jodze - pocałowała jego czoło.

- Dobrze, będę na pewno - uśmiechnął się i poleciał szybko do pokoju.

No w końcu napisałam!

Mam nadzieję że się podoba

Następny niestety w przyszłym tygodniu

Pa pa ~

❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro