Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

1

Wściekły nastolatek siedział na tylnym siedzeniu samochodu, patrząc bezmyślnie na krajobraz za szybą. Jeszcze tydzień temu wszystko było dobrze. Był w swoim pokoju ze znajomymi i narzekał na koniec wakacji, a teraz? Teraz musiał jechać na jakieś kompletne zadupie, bo jego rodzice nagle postanowili się przeprowadzić! W dodatku sześć godzin drogi od miasta rodzinnego, więc na jeżdżenie tam, na weekend nawet, nie było sensu.

- Daleko jeszcze? - zapytał zdenerwowanym tonem. Ostatnie dni chodził zły i odnosił się do wszystkich niezbyt miło, jednak jego rodzice to rozumieli. Wiedzieli że tak będzie, więc ignorowali szorstki ton syna.

- Właściwie to już jesteśmy - odezwał się ojciec parkując. Po ponad sześciu godzinach jazdy Jungkook niemal wyskoczył z auta żeby rozprostować zdrętwiałe nogi i odetchnąć w końcu świeżym powietrzem.

Zatrzymali się przed ogrodzeniem ich nowego domu. Było to naprawdę odludne miejsce, gdzie były jedynie domki jednorodzinne stojące jeden obok drugiego. Ich dom był zrobiony w starym stylu, a że był tani i duży rodzice bez wahania go kupili. Ojciec tracąc klientów stracił też i pieniędze dlatego wzięli pierwsze na co było ich stać. Był on psychiatrą, pracował w domu pomagając każdemu kto się do niego zgłosi.

- Co to za rudera? - mruknął pod nosem najmłodszy Jeon. Dom wyglądał jak z jakiegoś horroru, co nie zbyt mu się spodobało. - Mamo czemu musimy tu mieszkać? - zwrócił się do kobiety, która właśnie wysiadła z auta.

- Ponieważ to jedyny duży dom z gabinetem gdzie twój tata może pracować i, na który było nas stać - wzięła ich walizki - I tu masz naprawdę duży pokój tylko dla ciebie, więc nie marudź.

- Jeden plus na tyle minusów - westchnął ciężko i zabrał od mamy walizki. - Pomogę ci. Weź coś lżejszego - uśmiechnął się lekko do rodzicielki, złość chyba powoli mu przechodziła, co nie znaczy, że pogodził się z tym, że będzie tu mieszkać.

- Też pomogę - zaoferował ojciec. Kobieta jedynie rzuciła mu spojrzenie, którego Jungkook nie potrafił zrozumieć, nim dała walizkę mężczyznie - Kochanie... - zaczął mężczyzna jednak ta nie pozwoliła mu skończyć.

- Po prostu chodźmy - powiedziała z wymuszonym uśmiechem i weszli do środka, pomieszczenie było też urządzone w starym stylu - Ładne witraże - były na każdym oknie piękne i kolorowe ukształtowane na kwiaty.

- Ładne kłęby kurzu i pajęczyny - powiedział wrednie Kookie i położył walizkę na bok. - Ja nie wejdę po tych schodach - wskazał na stare schody. Niektóre schodki były popękane i bał się, że się pod nim połamią.

- Remont będzie dopiero w przyszłym tygodniu, a mam tutaj już załatwionych dwóch klientów. Musisz poczekać - stwierdził ojciec i udał się wzdłuż korytarza do swojego gabinetu, który w sumie mógłby robić za salon, gdyż był tak samo duży.

- Skarbie idź na górę, nic ci się nie stanie... - kobieta sama nie była zadowolona, ale starała się jak najlepiej, by dać takie poczucie synowi.

- Jeśli chociaż jedna rzecz mi się nie spodoba... To śpię w samochodzie, aż do remontu - zapowiedział i na razie bez walizki podszedł do schodów.

Stawiał ostrożnie kroki patrząc uważnie pod nogi.
Schody skrzypiały, a dwóch ostatnich nawet nie było, więc musiał zrobić duży krok do przodu. Na górze był jego pokój i sypialnia rodziców, tuż obok schodów. Jungkook miał za to na końcu korytarza pod wejściem na strych. Na suficie była klapa z wysuwaną drabiną. Przełknął ciężko ślinę dalej powoli przemierzając korytarz. Teraz był na piętrze więc gdyby nagle podłoga się załamała... Pokręcił głową odganiając od siebie te pesymistycznie myśli. W końcu doszedł do drzwi pokoju. Klamka była cała ulepiona i w kurzu więc naciągnął rękaw bluzy na dłoń i dopiero wtedy otworzył drzwi. Uderzyła w niego chmura kurzu przez, którą natychmiast zaczął kasłać i machać ręką by ją odgonić.

  Pokój był urządzony w dosyć nastoletnim stylu kogoś z "depresją". Wszystko było czarne z plakatami zespołów rocka na ścianach, a na pościeli leżało pełno starych książek. Skrzywił się widząc wystrój wnętrza. Już wiedział, że będzie musiał się pozbyć wszystkich plakatów i dziwnych mrocznych dodatków. Czarny kolor ścian nie był złym pomysłem ale też będzie trzeba je odmalować. Nie zastanawiając się dłużej naciągnął znów rękawy na dłonie i podszedł do okna by je otworzyć i wywietrzyć ten kurz i smród starości. Następnie zaczął zrywać wszystkie plakaty ze ścian.

Każdy zajął się sprzątaniem mieszkania. Mama zajęła się kuchnią, salonem, sypialnią i przedpokojem kiedy mężczyzna jedynie swoim gabinetem gdzie nic nie zmieniał. Ten styl mu pasował, dlatego od razu mógł przyjąć pierwszego klienta, kiedy kobieta próbowała naprawić zlew.

Jungkook nie opuszczał przez ten czas pokoju chyba żeby coś zjeść. Pozbywał się praktycznie wszystkiego. Plakaty, gadżety, stare zasłony czy prześcieradło, wszystko wylądowało w 5 worach, które leżały teraz przed domem. Schodził po schodach z kolejnym workiem gdy zauważył przystojnego, młodego chłopaka o blond włosach i jasnej cerze, ubranego w zielony sweter i czarne spodnie. Jungkook stanął przed nim z workiem w rękach.

- Dzień dobry - przywitał się. - Pan do mojego taty? Mogę zaprowadzić - przyzwyczaił się już do ciągłych klientów w ich domu więc obecność chłopaka go nie zdziwiła zbytnio.

- Tak - uśmiechnął się lekko - bym był wdzięczny.

Odwzajemnił uśmiech i rzucił worek na stertę innych.

- Proszę za mną - ruszył po schodach na górę. - Nazywam się Jungkook, tak w ogóle - odwrócił się w jego stronę. Chłopak jest dość młody więc czemu by się nie zakumplować? Na razie miał sprzątanie, ale potem będzie umierał z nudów na tym zadupiu.

- Ja Jimin, mieszkam w okolicy - chłopak był lekko zgarbiony - I wiem, że jesteście tu poraz pierwszy - spojrzał za sobą na worki ze śmieciami - A tyle na to wydałem...

- Słucham? - zdziwił się słysząc ostatnie zdanie. Zmarszczył brwi - Jak to wydałeś?

- Ten dom jest stary, dużo razy tu byłem, a to - stanął pokazując na worki - to są moje rzeczy - podrapał się po karku - zabrałbym je wiedząc, że ktoś się tu wprowadza.

- O mój Boże nie wiedziałem - zrobiło mu się głupio. - Przepraszam zostawiłabym je...  Ale chwila. Czemu tu były twoje rzeczy? - nadal stali na ganku.

- Jak już mówiłem dom był opuszczony, a łatwo tu wejść. Ja używałem piwnicy, dlatego radzę wam założyć dobre alarmy.

- Przekaże tatcie.. - mruknął cicho i wszedł już do środka razem z gościem - nie zdejmuj butów nadal tu brudno - zaprowadził go do gabinetu. Szczerze powiedziawszy bał się trochę tego całego Jimina. Był dziwny i nieco straszny no, bo w końcu kto normalny włamuje się do opuszczonego domu i trzyma w nim swoje rzeczy?

- Okey - podziękował jeszcze za nim wszedł do środka zamykając za sobą drzwi - Dzień dobry.

- Dzień dobry, Jimin, tak? - chłopak kiwnął rozglądając się - proszę usiądź - siadł na miejscu przed ojcem Jungkooka.    

  Mężczyzna zadawał chłopakowi standardowe pytania, na które odpowiadał jak każdy nastolatek. Był antyspołeczny, wolał siedzieć w swoim pokoju niż chodzić z innymi ludźmi. Zgadywał, że matka ma z nim dużo problemów, ale gorzej było jak słuchał jego snów, po nich poznaję się człowieka i jego wyobraźnię, a jego nie była za ciekawa, wręcz przerażająca.

  Kook od razu wrócił do sprzątania. Postanowił, że pomoże matce, więc zaczął ogarniać salon w którym zostało jeszcze trochę do zrobienia.      

    - Kookie idź powiedz ojcu, że obiad gotowy i żeby kończył już na dzisiaj. - poprosiła matka, więc chłopak od razu poszedł do gabinetu, wcześniej pukając.

- Przepraszam, że przeszkadzam - mruknął wchodząc do środka. - Mama prosi żebyś już kończył - zwrócił się do ojca.

Jimin siedział po turecku, odwracając głowę w stronę Jungkooka.

- Zaraz skończymy, na czym skończyliśmy ? - wrócił do notesu.

- Ludzie.

- Właśnie, kim ludzie są dla ciebie? Przyjaciele, rodzina?

- Śmieciami, bez nich życie jest lepsze. Tym dłużej z nimi jesteś tym bardziej cię niszczą.

- Dlatego ich zabijasz?

- Tak - spojrzał prosto w oczy Jungkookowi - właśnie dlatego - oblizał usta.

Przełknął ciężko ślinę patrząc z przestrachem na Jimina.

- P-pospiesz się - zająknął się i szybko wyszedł z gabinetu. Od razu poszedł do jadalni przygotować stół. Nie wiedział co o tym myśleć, ale pewien był jednego: będzie się trzymał od niego z daleka, Jimin zdecydowanie nie był normalny. Po skończonym spotkaniu Jimin wyszedł, a ojciec wrócił do kuchni gdzie usiadł przy stole.

- Ta kuchnia wydaje się i tak dosyć nowoczesna - stwierdził rozglądając się.

- Bardzo - odpowiedziała żona wywracając oczami. Ostatnio między nimi naprawdę zaczęło się psuć.

Jungkook zawsze ignorował takie zaczepki między nimi. Obwiniał o to przeprowadzkę, z którą sam już się pogodził.

- Mamo pomóc ci w czymś? - zapytał podchodząc do niej.

- Już nie trzeba to ostatnia sałatka. Usiądź przy stole kochanie - wszystko już było na swoim miejscu. W końcu zasiedli do stołu i zaczęli posiłek w ciszy.

Witam serdecznie w nowym opowiadaniu
Jest trochę robione na podstawie "American horror story" ale chyba tylko na początku.

Opowiadanie to jest collabem moim i HaDwi456

Liczymy że będzie się podobało

PS. Nie mam zielonego pojęcia kiedy next. Prawdopodobnie pod koniec sierpnia wstawię jeszcze ze dwa rozdziały

PPS. Zdjęcie na górze to zdjęcie ich domu. Tak mniej więcej wygląda

PRZEPRASZAM ZA BŁĘDY, MAM NADZIEJĘ ŻE ICH NIE MA!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro