
𝟚 - 𝕚'𝕞 𝕟𝕠𝕥 𝕞𝕒𝕕, 𝕛𝕦𝕤𝕥 𝕙𝕦𝕣𝕥. 𝕥𝕙𝕖𝕣𝕖'𝕤 𝕒 𝕕𝕚𝕗𝕗𝕖𝕣𝕖𝕟𝕔𝕖
ੈ✩‧₊˚
꒦꒷︶°꒷︶°︶₊˚ʚɞ˚₊︶°︶꒦˚︶꒷꒦
Jung Wooyoung nienawidził zmian w swoim życiu, a zwłaszcza takich, które nie były wprowadzone przez niego.
Gdy z kubkiem sojowego karmelowego latte w ręce wszedł o ósmej trzydzieści do restauracji, którą prowadził, nie spodziewał się jakie wiadomości na niego spadną o tej godzinie.
Mając dobry humor i pod gwizdując pod nosem, wszedł do swojego gabinetu, gdzie powiesił kurtkę, odstawił torbę na fotel i siadając przy biurku, zajął się czytaniem porannej gazety, nastawiając się mentalnie na kolejny udany dzień w pracy.
Prowadził bom-ui hwansang już od ponad dziesięciu lat, pamiętając dokładnie dzień, w którym zjawił się tam z cv w ręku, prosząc właścicielkę o zatrudnienie go na zmywaku i pozwalając na naukę pod okiem tamtejszych kucharzy.
Był pełen pasji, ambicji, chęci sprawdzenia się i uczenia nowych rzeczy - po szkole gastronomicznej tułał się od knajpy do knajpy nie czując klimatu, jednak to tu, w miejscu które pomagał zbudować i rozsławić na cały kraj, czuł się najpewniej.
Sukcesyjnie modyfikował tradycyjne dania, wymyślał swoje autorskie dania i sprzedawał dziesiątki tysięcy książek kucharskich, w których starał się rozbudzić dawno ostygłą miłość do kuchni koreańskiej, tłumacząc jak można się nią bawić na różne sposoby.
Jednak, jeśli chodzi o wielkich wirtuozów i ich rozwijającą się prężnie karierę oraz rozpoznawalność, pewnego dnia budzą się z uczuciem wypalenia, przywiązaną do nogi metalową kulą, która ciągnęła ich na dno, pozbawiając oddechu i pasji do tego, co kochali najbardziej.
Zapanowywała rutyna, każdy dzień zlewał się z tym kolejnym, tworząc jedną niewyraźną lukę w jego pamięci.
Kiedy to dokładnie się stało?
Cztery lata temu, gdy dostał pierwszą gwiazdkę Michelin czy może dwa lata temu, gdy skończył trzydzieści lat i bom-ui hwansang została oznaczona prestiżową gwiazdką po raz drugi?
Dokładnie nie wiedział, kiedy to się stało, jednak pewny był jedynie tego, że nie wiedział, jak ma to zatrzymać.
Jak pozbyć się tego uczucia tonięcia w pracy, której ślubował wierność i oddanie aż do końca swojego życia, nie alarmując przy tym pracowników oraz wspólniczki, która i tak działała mu od jakiegoś czasu na nerwy, zwłaszcza jak wspominała o wprowadzeniu zmian i zatrudnieniu nowych kucharzy.
Wooyoung miał swój stały zespół działający z nim nieprzerwanie od lat i dopóki on chodził po świecie, nie zamierzał go zmieniać.
Chodzili jak dobrze naoliwiony zegar, znając siebie na pamięć, działając jak jeden organizm i mowy nie było by do ich zespołu dodać kogoś nowego, kogo musiałby przyuczać i tłumaczyć wszystko jak małemu dziecku.
Westchnął głośno, słysząc dźwięk przychodzącej wiadomości na telefonie, sięgając po niego z kieszeni swoich czarnych, materiałowych spodni.
Zmarszczył nos, widząc na ekranie imię swojej wspólniczki, która prosiła go o natychmiastowe przyjście do jej biura, chcąc porozmawiać o ważnej sprawie.
— Czy ta cholerna gówniara może chociaż raz nie podnosić mi ciśnienia z rana? — Warknął do siebie, wyrzucając do kosza na wpół wypite latte, z naburmuszoną miną kierując się na drugi koniec korytarza, gdzie mieścił się jej gabinet.
Kręcił głową z przekąsem, próbując przekonać samego siebie, że warto wysłuchać tego, co miała do powiedzenia, zamiast od razu zakładać same czarne scenariusze.
No bo to nie musi być od razu tak, że planuje zmienić jego restauracje całkowicie nie do poznania i zacząć z jakimś kompletnie wystrzelonym pomysłem, prawda?
Wziął dwa głębokie oddechy, przeczesał dłonią włosy i energicznie wszedł do środka, z hukiem trzaskając drzwiami, aż kobieta zauważalnie podskoczyła na swoim krześle.
— Mów co chciałaś, dopóki jeszcze nie jestem na tyle wściekły, by wyjść w połowie twojej wypowiedzi — Powiedział oschle, bez przywitania siadając naprzeciw niej, pochylając się nieco do przodu.
— Ciebie też miło widzieć oppa — Odpowiedziała z uśmiechem, zamykając laptopa i odkładając go na bok, samej prostując się na skórzanym fotelu.
Kim Jieun była dwudziestoośmioletnią wspólniczką Wooyounga i jego dobrą przyjaciółką, z którą często chodzili na noże z powodu sprzecznych opinii odnośnie niemal wszystkiego.
Byli niemal jak ogień i woda, gasząc swoje kąśliwe uwagi, doradzając w trudnych chwilach i będąc dla siebie oparciem.
Wooyoung traktował Jieun jak młodszą siostrę i tak ją postrzegał, gdy próbowała dawać mu reprymendy i mówić co ma robić ze swoją restauracją (co i tak próbowała robić dwukrotnie, argumentując to chęcią rozwoju i podążaniem za trendami).
— Po to kazałaś mi przyjść? Byśmy uśmiechali się do siebie jak dwa glonojady, trzymając się za ręce? — Kipiący z niego pesymizm, nie udzielił się kobiecie, która wciąż z uśmiechem na ustach, wyciągnęła z teczki trzy dokumenty, kładąc je przed nim, kiwając głową, by się z nimi zapoznał.
— Chodzi o rozwój restauracji — Zaczęła, wskazując na kartkę po lewej stronie, przedstawiającą dwa kolorowe wykresy i liczbami, które nic a nic mu nie mówiły. — Mimo, że wciąż bom-ui hwansang przynosi zyski i cieszy się popularnością, to nie idziemy do przodu, nie podążamy za trendami i nie docieramy do młodszych grup, które wyznaczają gorące tematy nie tylko w świecie gastronomii. Stajemy się, mówiąc wprost - monotematycznym bytem, do którego można przyjść, gdy chce się doznać spokoju i stabilności. Brak nam ryzyka w tym świecie, oppa
— Co mnie to powinno obchodzić? Jestem kucharzem, nie influencerem — Odpowiedział oschłym tonem, zrzucając kartkę z wykresem na podłogę, dając jej do pokazania, że to co do niego mówiła, niezbyt go interesowało — Prowadzę tę restaurację by opowiadać ludziom historię za pomocą jedzenia, a nie masowo podążać za trendami, które nie utrzymają się nawet tygodnia
— Nie każe ci kręcić tiktoków jak robisz naleśniki, twerkując przy okazji. Chce byś tylko spojrzał na moje propozycje z otwartą głową i dał szansę na zmianę. Twoja kuchnia i sposób w jaki gotujesz nie muszą się zmieniać, wystarczy, że znowu poczujesz pasję do gotowania
— Sugerujesz mi, że się wypaliłem? — Pyta Wooyoung, prostując się na swoim miejscu, zaciskając dłonie w pięści. — Właśnie po to kazałaś mi przyjść by zarzucić, że pora mnie zmienić na innego kucharza? Tego chciałaś?
Nie kontroluje tego, że podnosi swój głos z każdym wypowiadanym słowem a skóra na twarzy czerwienieje z minuty na minutę.
Nie miała prawa czepiać się jego umiejętności.
Nie kiedy to on ma decyzyjność w prawie wszystkich kwestiach związanych z jego ukochaną restauracją.
— Potrzebna ci pomoc oppa, podupadasz na zdrowiu, źle sypiasz i jesteś rozkojarzony od czasu, gdy to się stało. Tak nie można żyć
— Nie będziesz mi mówiła co mam robić a co nie, gdy jesteśmy w pracy — Pouczył ją, ignorując jej fałszywe troski o niego, wiedząc, że ta denerwująca gówniara traktowała to tylko jako wymówkę, by postawić na swoim. — Jeśli psycholog nie zabronił mi pracować to nie powinnaś mieć do tego przeciwskazań
— Nie mówię tego teraz jako twój udziałowiec w firmie tylko jako twoja przyjaciółka; potrzebujesz pomocy i odświeżenia umysłu — Pociąga nosem, głośno oddychając, denerwując się na myśl o reakcji Wooyounga, jaką jej zaraz zaprezentuje, gdy powie mu o decyzji podjętej wczoraj wieczorem, gdy ten był poza miastem. — Zatrudniłam na staż znanego kucharza amatora. Jego kanał na youtubie obserwują miliony, ma oddany fanbase a trendy które wyznacza, często idą za granicę kraju. Od jutra będzie z nami pracował i doradzał, co można zrobić, by bom-ui hwansang weszło na całkowicie nowy level
Odsunęła się z krzesłem od biurka, czekając na to co ma powiedzieć, jednak mocno się zaskoczyła, gdy Wooyoung patrzył na nią obojętnym wzrokiem, wyciągając z kieszeni gumę, którą wsadził sobie do ust i zaczął żuć.
Czy nie zauważyła tego jak zareagował czy może szokuje ją jego spokój i opanowanie, z którego kucharz nie był znany?
Nie o to jej chodziło.
— Oppa, wszystko w porządku? — Zapytała go zmartwionym tonem, próbując dotknąć jego ramienia, lecz nagle odsuwa się od niej, wstając z miejsca.
Łapie za leżący na biurku kryształowy wazon z kwiatami i z całej siły ciska nim o podłogę.
— Nie miałaś prawa tego robić — Syczy przez zaciśnięte zęby.
Jego spojrzenie jest tak wściekłe i mrożące krew w żyłach, że gdyby wzrok mógł zabijać, Jieun leżałaby już martwa.
To nie był znany jej Wooyoung.
— Musiałam, to dla twojego dobra oppa — Krzywi się, próbując wszystko wyjaśnić i rozładować tworzącą się między nimi napiętą atmosferę.
— Nie chce nikogo nowego w swojej kuchni — Powtarza. — Odwołaj jego staż i powiedz, że zmieniłaś zdanie. Jeśli tego nie zrobisz, nie przychodź więcej do pracy i poczuj się zwolniona. Najwidoczniej zapomniałaś, gdzie twoje miejsce
Wychodzi z jej gabinetu trzaskając drzwiami i wsiadając do swojego auta, by odjechać z piskiem opon w nieznanym mu jeszcze kierunku, próbując się wyzbyć krążących mu po głowie myśli, które chórem śpiewały mu, że Jieun próbuje ukraść mu restaurację i zostawić go z niczym.
A on nie mógł do tego dopuścić.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro