13. Moje życie jest całkowicie i niezaprzeczalnie pokręcone.
Z dziennika Stanforda Pinesa
...
Dokonałem dziś niesamowitego odkrycia. Człowiek, który dawniej był demonem jest w związku z moim ukochanym bratankiem. Nie jestem pewien, co o tym sądzić.
Wiem za to jedno: moje życie jest całkowicie i niezaprzeczalnie pokręcone.
- Wujku, czy ty czasem nie przesadzasz? - zerknąłem na Forda, który stał pobladły i gapił się na nas. - Naprawdę, co w tym dziwnego? To już raz na ruski rok nie można przelecieć Ciphera?
- Jestem załamany...- wujek ukrył twarz w dłoniach. Samuel jęknął cicho pod moim ciężarem. Szybko się podniosłem i pomogłem mu wstać. Uśmiechnął się do mnie z wdzięcznością.
- Fordsy,bez przesady - wywrócił oczami i zaśmiał się wdzięcznie, a ja z wrażenia aż spaliłem buraka. - Też kiedyś byłeś młody.
- Byłem. Ale na litość! Wtedy kupienie sobie owocowej gumy do żucia było szaleństwem!
Podszedłem do Forda, ale on pokręcił tylko głową i ze zniesmaczoną miną ruszył w stronę muzeum. Samuel lekko pobladł i zerknął na mnie. Odwzajemniłem spojrzenie.
- Przeze mnie będziesz miał kłopoty...
- Nie dam ci zrobić krzywdy...
Spojrzeliśmy sobie w oczy. Miałem wrażenie, że utopię się w tych jego złotych oczach. Były jak plaster miodu. Ale takiego bardzo dobrego miodu. Takiego miodu...
- CHŁOPCY!
Głos mojego wujka przywrócił nam zdolność logicznego myślenia. Szybko ubraliśmy lekko oszronione spodnie i pognaliśmy do Mystery Shack.
A tam już czekało na nas "miłe" powitanie...
***
- Co wy sobie gówniarze wyobrażacie?! Gejów będą zgrywać. Do jasnej cholery!
Stanek ciskał się, a Mabel starała się go uspokoić. Ford zniknął w laboratorium. Spuściłem wzrok tak samo jak Dipper. Wiedziałem, że w takich chwilach lepiej nie pyskować. Wujek chłopaka był dość impulsywny i gotów był jeszcze użyć broni.
- Wujku, daj spokój...
-Jak mam dać spokój, Mabel?! To było totalnie nieodpowiedzialne! Takiego czegoś spodziewałbym się raczej po tobie, a nie po...
Nagle urwał i spojrzał z przestrachem na oczy brunetki, które z minuty na minutę zaczęły wypełniać się łzami. Dipper głęboko odetchnął i ścisnął mnie za dłoń. Widziałem, że starał się z wszystkich sił, aby nie powiedzieć swojemu wujkowi do słuchu.
Westchnąłem cicho. To teraz się zacznie.
- Mabel, ja nie to miałem na myśli...
- Ale powiedziałeś!
Wyciągnął rękę w jej stronę. Brunetka pokręciła głową i mijając nas, poszła w milczeniu na górę. Dipper zerwał się się na równe nogi i pobiegł za nią. Stanek próbował go zatrzymać, ale daremnie. Po chwili w pokoju zostaliśmy tylko we dwoje. Mężczyzna westchnął.
- Skusisz się na szklaneczkę brandy?
Kiwnąłem głową. Wujek bliźniaków podszedł do kredensu. Wyciągnął trunek i dwa kieliszki.
***
- Mabel...
Moja siostra zamknęła się w swoim pokoju na klucz, ale i tak doskonale słyszałem jej cichy szloch. Przysiadłem pod drzwiami, obejmując kolana i zerknąłem na pajęczynę kryjącą się w rogu korytarza. Przydałoby się tu posprzątać.
- Nie przejmuj się tym. Dobrze wiesz jaki jest wujek Stan... Najpierw powie, a dopiero potem pomyśli.
Cisza.
- Może i to było głupie z mojej strony. Ale naprawdę, chciałem chociaż raz w życiu zrobić coś szalonego. A czy może być coś jeszcze bardziej szalonego niż przelecenie demona w śnieżną noc?
- To było za dnia, palancie.
Dziewczyna cicho zaszlochała. Czułem jednak, że uśmiecha się przez łzy.
- Och, ale takie coś lepiej brzmi. Można byłoby o tym książkę napisać.
- Taa...
- I wiesz... Całkiem mi się podobało. Na początku trochę się wahałem, ale potem było coraz lepiej...
- Dipper, czy ty mi właśnie opisujesz swój pierwszy raz?
- A dlaczego nie?
Kontynuowałem swój monolog. Opisywałem w najmniejszych szczegółach cały proces. Po pięciu minutach moja bliźniaczka uchyliła drzwi.
- Koniec. Dłużej tego nie będę słuchać. To zbyt...- zarumieniła się i odwróciła wzrok. - Zawstydzające.
Parsknąłem śmiechem i objąłem ją ramieniem. Wykonaliśmy nasz niezręczny przytulas bliźniaków* i zbiegliśmy na dół. A tam czekały na nas kolejne niespodzianki...
***
- I wthedy...Hik! - Fordsy zaśmiewał się jak wariat, a brat klepał go po plecach. Zarechotałem i pociągnąłem kolejny łyczek brandy.
- Cho? Cho wthedy? - wysepleniłem półprzytomnie.
- Onha powiedzhała... SPHADAJ MAŁPHO! SZEŚCIOPALHASTHEGO NHIE CHE!
- Oh, aleh świniah! - wykrzyknąłem z oburzeniem, a Stan mi zawtórował.
- Thotalaaana!
-Tho- tal- hna -poprawiłem go.
- Thooo...- spróbował. Po chwili oparł głowę na ramieniu bliźniaka i po chwili ciszę w mieszkaniu przerywało tylko jego pochrapywanie. Uśmiechnęliśmy się do siebie z Fordem.
Mężczyzna miał lekko zamglony wzrok.
- Phijemy?
- Jashne! Lheeje! - czknąłem i nalałem kolejną kolejkę. Ku mojemu zasmuceniu, alkoholu z chwili na chwilę coraz bardziej ubywało.
- Co wy robicie? - usłyszałem głos w progu pokoju. Zerknąłem w tamtym kierunku i zauważyłem czwórkę ludzi. A może to było dwójka...?
- Phijemy...Nhie widhać? - Ford zaśmiał się. Zawtórowałem mu.
- Samuel... Czy ty DOBRZE się czujesz?
Poczułem ciepłą dłoń na moim czole i mimowolnie zadrżałem. Właściciel dłoni powiedział zmartwionym głosem:
- Chyba się przeziębiłeś... Masz gorączkę.
-Jhaką ghorączkę? To alkohola go tak rozgrzało!
- Wujku, wiem, co mówię...
Przez chwilę jeszcze słuchałem ich głosów. Wszystko zaczęło oddalać się i słabnąć...
I najzwyczajniej w świecie urwał mi się film.
*awkward sibling hug w moim koślawym tłumaczeniu
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro