Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

13. Moje życie jest całkowicie i niezaprzeczalnie pokręcone.

Z dziennika Stanforda Pinesa

...

Dokonałem dziś niesamowitego odkrycia. Człowiek, który dawniej był demonem jest w związku z moim ukochanym bratankiem. Nie jestem pewien, co o tym sądzić.

Wiem za to jedno: moje życie jest całkowicie i niezaprzeczalnie pokręcone.


- Wujku, czy ty czasem nie przesadzasz? - zerknąłem na Forda, który stał pobladły i gapił się na nas. - Naprawdę, co w tym dziwnego? To już raz na ruski rok nie można przelecieć Ciphera?

- Jestem załamany...- wujek ukrył twarz w dłoniach. Samuel jęknął cicho pod moim ciężarem. Szybko się podniosłem i pomogłem mu wstać. Uśmiechnął się do mnie z wdzięcznością.

- Fordsy,bez przesady - wywrócił oczami i zaśmiał się wdzięcznie, a ja z wrażenia aż spaliłem buraka. - Też kiedyś byłeś młody.

- Byłem. Ale na litość! Wtedy kupienie sobie owocowej gumy do żucia było szaleństwem!

Podszedłem do Forda, ale on pokręcił tylko głową i ze zniesmaczoną miną ruszył w stronę muzeum. Samuel lekko pobladł i zerknął na mnie. Odwzajemniłem spojrzenie.

- Przeze mnie będziesz miał kłopoty...

- Nie dam ci zrobić krzywdy...

Spojrzeliśmy sobie w oczy. Miałem wrażenie, że utopię się w tych jego złotych oczach. Były jak plaster miodu. Ale takiego bardzo dobrego miodu. Takiego miodu...

- CHŁOPCY!

Głos mojego wujka przywrócił nam zdolność logicznego myślenia. Szybko ubraliśmy lekko oszronione spodnie i pognaliśmy do Mystery Shack.

A tam już czekało na nas "miłe" powitanie...

                                                                                                            ***

- Co wy sobie gówniarze wyobrażacie?! Gejów będą zgrywać. Do jasnej cholery!

Stanek ciskał się, a Mabel starała się go uspokoić. Ford zniknął w laboratorium. Spuściłem wzrok tak samo jak Dipper. Wiedziałem, że w takich chwilach lepiej nie pyskować. Wujek chłopaka był dość impulsywny i gotów był jeszcze użyć broni.

- Wujku, daj spokój...

-Jak mam dać spokój, Mabel?! To było totalnie nieodpowiedzialne! Takiego czegoś spodziewałbym się raczej po tobie, a nie po...

Nagle urwał i spojrzał z przestrachem na oczy brunetki, które z minuty na minutę zaczęły wypełniać się łzami. Dipper głęboko odetchnął i ścisnął mnie za dłoń. Widziałem, że starał się z wszystkich sił, aby nie powiedzieć swojemu wujkowi do słuchu.

Westchnąłem cicho. To teraz się zacznie.

- Mabel, ja nie to miałem na myśli...

- Ale powiedziałeś!

Wyciągnął rękę w jej stronę. Brunetka pokręciła głową i mijając nas, poszła w milczeniu na górę. Dipper zerwał się się na równe nogi i pobiegł za nią. Stanek próbował go zatrzymać, ale daremnie. Po chwili w pokoju zostaliśmy tylko we dwoje. Mężczyzna westchnął.

- Skusisz się na szklaneczkę brandy?

Kiwnąłem głową. Wujek bliźniaków podszedł do kredensu. Wyciągnął trunek i dwa kieliszki.

                                                                                                                ***

- Mabel...

Moja siostra zamknęła się w swoim pokoju na klucz, ale i tak doskonale słyszałem jej cichy szloch. Przysiadłem pod drzwiami, obejmując kolana i zerknąłem na pajęczynę kryjącą się w rogu korytarza. Przydałoby się tu posprzątać.

- Nie przejmuj się tym. Dobrze wiesz jaki jest wujek Stan... Najpierw powie, a dopiero potem pomyśli.

Cisza.

- Może i to było głupie z mojej strony. Ale naprawdę, chciałem chociaż raz w życiu zrobić coś szalonego. A czy może być coś jeszcze bardziej szalonego niż przelecenie demona w śnieżną noc?

- To było za dnia, palancie. 

Dziewczyna cicho zaszlochała. Czułem jednak, że uśmiecha się przez łzy.

- Och, ale takie coś lepiej brzmi. Można byłoby o tym książkę napisać.

- Taa...

- I wiesz... Całkiem mi się podobało. Na początku trochę się wahałem, ale potem było coraz lepiej...

- Dipper, czy ty mi właśnie opisujesz swój pierwszy raz?

- A dlaczego nie?

Kontynuowałem swój monolog. Opisywałem w najmniejszych szczegółach cały proces. Po pięciu minutach moja bliźniaczka uchyliła drzwi.

- Koniec. Dłużej tego nie będę słuchać. To zbyt...- zarumieniła się i odwróciła wzrok. - Zawstydzające.

Parsknąłem śmiechem i objąłem ją ramieniem. Wykonaliśmy nasz niezręczny przytulas bliźniaków* i zbiegliśmy na dół. A tam czekały na nas kolejne niespodzianki...

                                                                                                              ***

- I wthedy...Hik! - Fordsy zaśmiewał się jak wariat, a brat klepał go po plecach. Zarechotałem i pociągnąłem kolejny łyczek brandy.

- Cho? Cho wthedy? - wysepleniłem półprzytomnie.

- Onha powiedzhała... SPHADAJ MAŁPHO! SZEŚCIOPALHASTHEGO NHIE CHE!

- Oh, aleh świniah! - wykrzyknąłem z oburzeniem, a Stan mi zawtórował.

- Thotalaaana!

-Tho- tal- hna -poprawiłem go.

- Thooo...- spróbował. Po chwili oparł głowę na ramieniu bliźniaka i po chwili ciszę w mieszkaniu przerywało tylko jego pochrapywanie. Uśmiechnęliśmy się do siebie z Fordem.
Mężczyzna miał lekko zamglony wzrok.

- Phijemy?

- Jashne! Lheeje! - czknąłem i nalałem kolejną kolejkę. Ku mojemu zasmuceniu, alkoholu z chwili na chwilę coraz bardziej ubywało.

- Co wy robicie? - usłyszałem głos w progu pokoju. Zerknąłem w tamtym kierunku i zauważyłem czwórkę ludzi. A może to było dwójka...?

- Phijemy...Nhie widhać? - Ford zaśmiał się. Zawtórowałem mu.

- Samuel... Czy ty DOBRZE się czujesz?

Poczułem ciepłą dłoń na moim czole i mimowolnie zadrżałem. Właściciel dłoni powiedział zmartwionym głosem:

- Chyba się przeziębiłeś... Masz gorączkę.

-Jhaką ghorączkę? To alkohola go tak rozgrzało!

- Wujku, wiem, co mówię...

Przez chwilę jeszcze słuchałem ich głosów. Wszystko zaczęło oddalać się i słabnąć...

I najzwyczajniej w świecie urwał mi się film.

*awkward sibling hug w moim koślawym tłumaczeniu

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro